Gdziekolwiek teraz jesteś i cokolwiek robisz przytul się choć na kilka chwil do Niepokalanej 💖

Jak się modlić w “godzinie łaski”? Co obiecała Maryja? Czy odprawianie “godziny łaski” ma sens?

„Życzę sobie, aby każdego roku w dniu 8 grudnia, w południe, obchodzono godzinę łaski dla całego świata.” – powiedziała Maryja do Pieriny Gilli, włoskiej pielęgniarki. Objawienie miało miejsce 8 grudnia 1947 roku, w Montichiari – małym miasteczku u podnóża Alp. Dlatego co roku w uroczystość Niepokalanego Poczęcia między godziną 12.00 a 13.00 wielu wiernych gorliwie się modli.

Co w „godzinie łaski” obiecała Maryja? „Dzięki modlitwie w tej godzinie ześlę wiele łask dla duszy i ciała. Będą masowe nawrócenia. Dusze zatwardziałe i zimne jak marmur poruszone będą łaską Bożą i znów staną się wierne i miłujące Boga. Pan, mój Boski Syn, Jezus, okaże wielkie miłosierdzie, jeżeli dobrzy ludzie będą się modlić za bliźnich. Jest moim życzeniem, aby ta godzina była rozpowszechniona.” – mówiła Maryja do Pieriny.

Jak się modlić w „godzinie łaski”?

Pierwszą wskazówkę dała nam sama Maryja. „Jeśli ktoś nie może w tym czasie przyjść do kościoła, niech modli się w domu” – powiedziała włoskiej pielęgniarce. Bardzo często w parafiach odprawiane są nabożeństwa lub msza święta albo po prostu jest organizowana wspólna modlitwa. Nie każdy jednak może w środku tygodnia, w samo południe, porzucić pracy lub zajęć i iść do kościoła.

Równie dobrą formą modlitwy jest modlitwa indywidualna: być może dobrym pomysłem będzie zaplanowanie przerwy w pracy trochę inaczej lub zostawienie na chwilę domowych obowiązków. A jeśli nie jesteśmy w stanie porzucić swoich zajęć, możemy modlić się w ich trakcie albo na przykład… słuchać muzyki uwielbieniowej.

Modlitwa w “godzinie łaski”: różaniec, uwielbienie, praca.

Jeśli chcesz dziś w godzinie łaski modlić się indywidualnie, wybierz tę formę modlitwy, która jest Ci najbliższa. Możesz modlić się na różańcu, czytać i medytować Pismo Święte – zwłaszcza Ewangelię lub psalmy. Możesz śpiewać pieśni uwielbienia i uwielbiać Boga za Maryję i jej wyjątkową rolę w życiu ludzi wierzących. Możesz polecać swoje sprawy, trudne i radosne, powierzać Panu Bogu ludzi, których kochasz, o których się troszczysz, dla których chcesz wyprosić łaskę.

Jeśli praca, którą wykonujesz, nie pozwala ci modlić się w jej trakcie – możesz ofiarować Bogu to zajęcie, które wykonujesz, i wykonać je na cześć Maryi najlepiej, jak potrafisz, z sercem, starannością i przekonaniem – nawet, jeśli robisz coś, czego nie lubisz. (za deon.pl)

Już niebawem będziemy mogli skorzystać z Godziny Łaski. 8 grudnia między 12-13 jest szczególny czas, kiedy Niebo zostaje otwarte  to wyjątkowa godzina, kiedy nawet najbardziej zatwardziały grzesznik może się nawrócić
O Godzinie Łaski powiedziała nam sama Maryja w Uroczystość Niepokalanego Poczęcia – 8 grudnia 1947 r. w Montichiari we Włoszech.

Godzina Łaski – prośby i obietnice:

1. Życzę sobie, aby każdego roku w dniu 8 grudnia, w południe obchodzono Godzinę Łaski dla całego świata.
2. Dzięki modlitwie w tej godzinie ześlę wiele łask dla duszy i ciała.
3. Będą masowe nawrócenia.
4. Dusze zatwardziałe i zimne jak marmur poruszone będą łaską Bożą i znów staną się wierne i miłujące Boga.
5. Pan, mój Boski Syn Jezus, okaże wielkie miłosierdzie, jeżeli dobrzy ludzie będą się modlić za bliźnich.
6. Jest moim życzeniem, aby ta Godzina była rozpowszechniona.
7. Wkrótce ludzie poznają wielkość tej Godziny łaski.
8. Jeśli ktoś nie może w tym czasie przyjść do kościoła, niech modli się w domu.

Jak odprawić Godzinę Łaski?

Maryja zachęca, by każdego 8 grudnia o godz. 12.00 udać się do Kościoła i tam się modlić. Jednak jeśli nie jest to możliwe, można także prosić o łaski w domu, w pracy – tam, gdzie akurat przebywamy. Ważne jednak, aby zbyt łatwo nie zwalniać się z możliwości pójścia do świątyni. Maryja powiedziała „jeśli ktoś w tym czasie NIE MOŻE nawiedzić kościoła”. Oczywiście nie trzeba poświęcić na modlitwę całej godziny, jeśli nie jest to możliwe. Jednak im ofiarniej podarujemy czas Niepokalanej, tym szczodrzej Ona obsypie nas swoimi łaskami. Pamiętajmy, by powierzać Niebu nie tylko intencje swoje i swojej rodziny, ale także pokój na świecie, Kościół powszechny i nawrócenie grzeszników. Maryja pragnie bowiem wyprosić nawrócenie dla wielu grzeszników: „będą masowe nawrócenia” – mówiła w objawieniu. Każda modlitwa jest dobra, zachęcamy jednak, by pamiętać zwłaszcza o Różańcu. Niepokalana w wielu objawieniach prosiła o tę właśnie modlitwę. Prośmy, ale także dziękujmy. Maryja, mówiąc o Godzinie Łaski, obiecuje nam morze łask – nawet jeśli jeszcze ich nie widzimy, to mamy już za co dziękować. A wdzięczność otwiera serce na jeszcze więcej skarbów z nieba.
(za Radio Niepokalanów)

O co proszę? O uwolnienie od obciążeń serca.

Wsłucham się w słowa Jezusa pełne przejęcia i zatroskania. Pomyślę, że zostawił je w Ewangelii właśnie dla mnie. Są obietnicą i pocieszeniem na moje troski i obciążenia.

„Przyjdźcie do mnie wszyscy…” (w. 28). „Wszyscy”, a więc bez wyłączenia mojej osoby. Jezus chce, abym do Niego przychodził. Czy wierzę, że zajmuję wyjątkowe miejsce w Jego sercu?

Jezus pragnie, abym przychodził do Niego z całą moją biedą. Czy potrafię stawać przed Nim także wtedy, gdy obciąża mnie moja słabość, bezradność w grzechu? Co najbardziej przeszkadza mi przychodzić do Niego, co obciąża moją relację z Jezusem?

„Weźmijcie moje jarzmo na siebie…” (w. 29). Co odczuwam, kiedy słyszę to zaproszenie? Co najtrudniej jest mi przyjąć z nauki Jezusa, z Jego słów? Powiem Mu o tym. Będę prosił o łaskę powierzenia się Jemu pomimo i pośród moich oporów.

Jezus obiecuje mi, że jeśli zaufam Mu całym sobą, doświadczę łagodności i pokory Jego serca i znajdę ukojenie dla mojej duszy (w. 29). Zamienię moją medytację w modlitwę oddania. Będę oddawał Mu to, co zajmuje moje serce: moje pragnienia, tęsknoty, przywiązania.

Poproszę Jezusa o głębokie doświadczenie ukrycia w Jego sercu. Trwając przy sercu Jezusa, będę adorował Jego łagodność i pokorę.

Z Jezusem nawet jarzmo i brzemię stają się słodkie i lekkie (w. 30). W ciągu dnia będę powtarzał modlitwę: „Jezu cichy i serca pokornego, uczyń serce moje według serca Twego!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

O co proszę? O głębokie doświadczenie dobroci Ojca.

Wyobrażę sobie Jezusa, który zbliża się do mnie, wpatruje się we mnie i prosi, abym posłuchał Jego wzruszającej opowieści. Opowiada mi o pasterzu szukającym zagubionej owcy. Chce wzruszyć mnie miłością Ojca.

Usiądę blisko Jezusa, aby Go słuchać – jak młodszy brat, który słucha opowiadania starszego. Zwrócę uwagę na każdy szczegół przypowieści, a także na serdeczny ton mówiącego.

Jezus opowiada o zabłąkanej owcy (w. 12). Zatrzymam się na tym obrazie. Przywołam te sytuacje z mojego życia, w których przeżywałem zagubienie i samotność. Co w tych przeżyciach było dla mnie najbardziej bolesne? Opowiem o nich Jezusowi.

Zwrócę uwagę na obraz pasterza (w. 12-13). Kiedy zauważa, że w stadzie brakuje jednej owcy, pozostawia całe stado i idzie jej szukać. Tym pasterzem jest Bóg Ojciec. Ja jestem owcą, której szuka. Czy wierzę, że Bóg mnie szuka, że jestem drogi w Jego oczach?

Punktem kulminacyjnym opowiadania Jezusa jest radość pasterza z odnalezienia (w. 13). Jezus opowiada mi o Ojcu, który cieszy się moim życiem. Najbardziej raduje się, gdy udaje Mu się uchronić mnie od zagubienia.

Wyobrażę sobie Ojca, który bierze mnie w swoje ramiona jak pasterz owcę. Przez dłuższy czas będę trwał w ciszy, wpatrując się w radość Ojca. Uświadomię sobie, że moja małość i kruchość sprawiają, iż chroni mnie jak maleńkie dziecko (w. 14).

Co mogę powiedzieć o moim obecnym stanie ducha? Czy czuję się jak dziecko noszone w ramionach Ojca, czy raczej cierpię z powodu samotności i zagubienia. Zwierzę się Jezusowi. Będę Go usilnie prosił, powtarzając: „Pragnę być radością Twojego i mojego Ojca!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

O co proszę? O wewnętrzną wolność od grzechu i nieuporządkowanych przywiązań.

Wyobrażę sobie siebie w tłumie ludzi słuchających Jezusa. Usiądę blisko Jezusa. Łukasz mówi, że jest w Nim cudowna moc uzdrawiania (w. 17). Wzbudzę w sobie adwentowe pragnienie przebywania blisko Niego.

Uświadomię sobie, że codziennie mam okazję do tego, aby spotykać się z Jezusem i „dotykać” Go w sakramentach świętych. Co mogę powiedzieć o mojej wierze w moc Eucharystii, sakramentu Pokuty i Namaszczenia Chorych?

Będę wpatrywał się w sparaliżowanego człowieka. Zwrócę szczególną uwagę na ludzi, którzy przez dach szukają dojścia do Jezusa obleganego przez tłumy (ww. 18-20). Wczuję się w ich stan ducha, w ich pragnienia. Zobaczę, z jaką determinacją szukają u Jezusa cudu uzdrowienia.

Zapytam o moje duchowe pragnienia. Czego oczekuję od Jezusa? Co gasi moje duchowe pragnienia i oczekiwania? Co pomaga mi je rozwijać?

Jezus uwalnia sparaliżowanego przede wszystkim od grzechów (w. 20). Grzechy rodzą duchowy paraliż – ukryty, ale najbardziej utrudniający życie. Co mogę powiedzieć o mojej wewnętrznej wolności? Co najbardziej zniewala moje życie? Szczerze powiem o tym Jezusowi.

Zauważę oburzenie uczonych w Piśmie i faryzeuszów (w. 21). Nie wierzą, że Jezus ma moc odpuszczania grzechów. Jezus przejrzał ich myśli. Dostrzegł niepokój ich serca (w. 22). Uzdrawia chorego, aby uleczyć ich niewiarę (w. 23-25).

Jezus zna mnie. Zna moje „schorzenia” widoczne nie tylko dla oczu, ale i te zakryte przed ludzkim wzrokiem. W serdecznej rozmowie z Jezusem poproszę Go o dar głębokiej i owocnej spowiedzi adwentowej.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

O co proszę? O szczere i silne pragnienie nawrócenia.

Będę się przyglądał niezwykłej postaci Jana Chrzciciela, który z mocą głosi przyjście Zbawiciela. Zaangażuję w modlitwę mój wzrok, słuch i wyobraźnię, aby osobiście spotkać się z Bożym gorliwcem.

Osobowość Jana Chrzciciela przyciąga ludzi swym radykalizmem i bezkompromisowością. Jest on człowiekiem pustyni i modlitwy. Jego styl życia oraz wypowiadane z przekonaniem słowa sprawiają, że ludzie widzą w nim proroka i wyznają przed nim swoje grzechy. Zdobywa autorytet nawet wśród elit społecznych i religijnych (w. 5-7).

Co mogę powiedzieć o mojej osobowości jako ucznia Chrystusa? Czy potrafię być radykalny i bezkompromisowy w sprawach wiary i w realizowaniu swojego powołania? Czy w moim stylu życia i posługiwania nie idę na kompromis?

Zwrócę uwagę, że Jan Chrzciciel wypowiada słowa bardzo trudne i niepopularne. Nie dba przy tym o własną opinię i sławę. Zło nazywa po imieniu. Demaskuje zwłaszcza powierzchowność religijnego życia (w. 9).

Zatrzymam się dłużej przy słowach: „Już siekiera do korzenia drzew jest przyłożona…” (w. 10). Będę słuchał tych słów wypowiadanych do mnie gwałtownym tonem. Co jest głównym korzeniem moich grzechów? W czym najbardziej potrzebuję nawrócenia? Wypowiem to szczerze przed Jezusem.

Jan całym sobą nastawiony jest na oczekiwanego Zbawiciela. Nie przysłania sobą Jezusa. Pragnie rozbudzić w ludziach pragnienie spotkania z Mesjaszem. Podkreśla, że Jezus jest mocniejszy od niego (ww. 11-12).

W modlitwie wstawienniczej będę prosił Jana Chrzciciela, aby pomagał mi stawać się odważnym i radykalnym w moim kroczeniu za Jezusem. Będę powtarzał: „Jezu, chcę być Ci wierny jak Jan Chrzciciel”.

ks. Krzysztof Wons SDS/ Salwator

O co proszę? O tęsknotę za Jezusem aż do bólu serca i o adwentowe nawrócenie.

U początku Adwentu Mateusz przekonuje mnie, że Jezus nawiedza wszystkie miejsca i leczy wszystkie choroby (w. 35). Przychodzi także tam, gdzie najbardziej choruję.

Wyobrażę sobie Jezusa, jak przychodzi do mnie i mówi: „Dopuść mnie do siebie. Pozwól mi uleczyć twoje chore serce”. Czy Mu ufam? Czy chcę Go wprowadzić do tych przestrzeni życia, w których czuję się bardzo samotny i bezradny?

„Widząc tłumy, litował się nad nimi” (w. 36). Zobaczę siebie w tłumie znękanych ludzi. Spotkam się ze spojrzeniem Jezusa. Jego wzrok przeszywa mnie do samej głębi. Wie o mnie wszystko i nie przestaje mnie kochać. Czy w to wierzę?

Jezus chce mi posyłać ludzi, którzy będą mnie zbliżać do Niego (w. 37). Czy modlę się o to? Przywołam w sercu najbliższe osoby, które pokazały mi Jezusa z bliska. Są Jego darem dla mnie. Za kogo chciałbym dziękować Mu najbardziej?

Zbliżę się do Jezusa razem z dwunastoma (w. 1.5-7). Wsłucham się w Jego słowa. Uświadomię sobie, że daje mi moc, abym zbliżając się do Boga, pomagał innym zdrowieć i nawracać się od złych duchów. Pomyślę o bliskich, którzy najbardziej mnie potrzebują. Czy wierzę, że mogę im pomóc?

Jak co roku, także i teraz otrzymuję w darze Adwent (w. 8): czas modlitwy, nawrócenia, zdrowienia. Pomyślę, w jaki sposób chciałbym spożytkować obecny czas i jak dzielić go z innymi – w rodzinie i we wspólnocie.

Zaproszę Jezusa w mój Adwent. Będę powtarzał moją adwentową modlitwę: „Przygotuj mnie na żniwa Świąt. Tęsknię za Tobą. Przyjdź!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

O co proszę? O serce cierpliwe i wytrwałe w wierze, zdolne przeczuć dotyki Jezusa.

Zbliżę się do niewidomych, którzy wołają za przechodzącym Jezusem. Przypatrzę się im. Wsłucham się w ich głośne, uporczywe wołanie: „Ulituj się nad nami…” (w. 27).

Pomyślę o sobie. Wsłucham się w mój stan ducha. Co jest moją największą chorobą serca? Jakie pragnienia cierpią i wołają we mnie najbardziej? Dołączę do niewidomych i spróbuję wykrzyczeć je przed Jezusem?

Zwrócę uwagę na wytrwałość i determinację niewidomych. Zobaczę, jak lgną ze swoją biedą do Jezusa. Wierzą, że może ich uzdrowić (w. 28).

Z jaką dolegliwością serca nie radzę dobie już od dłuższego czasu? Od jak dawna noszę ją w sobie? Jak często rozmawiam o niej z Jezusem? Co przeważa we mnie: wiara czy zwątpienie?

Będę wpatrywał się w gest Jezusa, który dotyka oczu niewidomych i mówi: „Według wiary waszej niech się wam stanie” (w. 29). Pozostanę przy tym obrazie przez dłuższy czas. Będę nasycał się mocą Jezusa i podziwiał wiarę niewidomych.

Poproszę usilnie Jezusa, aby dotknął we mnie tych wszystkich miejsc, w których moja wiara jest słaba, w których kuszony jestem do zwątpienia i buntu przeciw Niemu.

„I otworzyły się ich oczy” (w. 30). Zbliżę się do Jezusa. Wpatrzę się w Jego twarz i będę gorąco prosił, aby otworzył moje oczy na Jego codzienne gesty dobroci. Zachowam w sercu modlitwę:
„Otwórz oczy mego serca, abym przeczuwał Twoje dotyki”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

O co proszę? O autentyczne i dogłębne otwarcie się na wolę Boga w Jego słowie.

Jezus zaprasza mnie do przemodlenia słów, które wypowiedział na Górze. Spróbuję przedrzeć się przez tłum i podejść do Jezusa. Stanę przy Nim najbliżej jak potrafię. Będę kontemplował Jego miłość i przejęcie, z jakim mówi do mnie.

Jezus daje mi program na Adwent, na całe życie: postawić w centrum swojej codzienności wolę Ojca (w. 21). Zwrócę uwagę na stanowczy ton, z jakim mi o tym mówi. Jakie przeżycia wywołują we mnie Jego słowa? Czy w życiu faktycznie szukam woli Boga, czy ją rozeznaję?

Jezus przestrzega mnie przed życiem budowanym na pozorach. Autentyczne szukanie woli Bożej sprawdza się w konkretnych postawach życia (w. 21), a nie w uroczystych deklaracjach, jak przyrzeczenia sakramentalne czy śluby.

Zatrzymam się dłużej nad moim życiowym powołaniem. Będę kontemplował spojrzenie Jezusa. Poproszę Go, aby pomógł mi spojrzeć Jego oczami na moje dotychczasowe życie. Jaki związek widzę między moimi słowami, decyzjami, wyborami a codziennym życiem?

Jezus pokazuje drogę, która gwarantuje mi życie stabilne i autentyczne. Jest nim Jego słowo. Może ono stać się dla mnie oparciem w każdej trudnej sytuacji (ww. 24-25). Jeśli zdecyduję się nim żyć, moje życie zacznie się zmieniać. Bez Jego słowa buduję życie na piasku (ww. 26-27).

Co mogę powiedzieć o mojej relacji do słowa Bożego? Czy naprawdę wierzę, że może zmieniać moje życie? Przywołam sytuacje życiowych nawałnic, w których doświadczyłem mocy Słowa.

Które Słowo jest dla mnie do dziś największym oparciem? Odnajdę je w Biblii. Będę częściej wracał do niego na modlitwie. Spróbuję je zamienić w akt strzelisty. Mogę je zapisać i powtarzać przy zwykłych czynnościach dnia.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

O co proszę? O powrót do pierwotnej miłości w wyborze Jezusa.

Zwrócę uwagę na kontekst wydarzenia powołania uczniów. Pierwsze słowa, jakimi Jezus zwraca się do ludzi od początku swej misji w Galilei brzmią: „Nawracajcie się” (w. 17). Doświadczenie powołania jest ściśle związane z doświadczeniem nawrócenia. Aby słuchać i przyjąć Jezusa, potrzeba nawrócenia serca: odwrócić własne pragnienia i zwrócić je ku Jego pragnieniom.

Serce, w którym dominują moje pragnienia, nie będzie zdolne przyjąć Jezusa. Co mogę powiedzieć w tej chwili o pragnieniach mojego serca? Jakie pragnienia dominują? Z których muszę zrezygnować, aby naprawdę przyjąć Jezusa?

Będę patrzył na Jezusa, który idzie brzegiem Jeziora Galilejskiego. Zbliża się do rybaków i mówi: „Pójdźcie za Mną” (w. 19). Zwrócę uwagę na reakcję Piotra, Andrzeja, Jakuba i Jana. Wyobrażę sobie ich zmieszanie, zaskoczenie, zdziwienie… Byli właśnie przy zajęciach, które bardzo kochali.

Przywołam w pamięci moment, w którym wyraźnie doświadczyłem, że Jezus zaprasza mnie do pójścia za Nim. Jakie były moje pierwsze reakcje serca i zachowania?

Będę uważnie śledził moment ich decyzji: jak zostawiają swe umiłowane sieci, łodzie i ukochanego ojca. Zwrócę uwagę na relację Ewangelisty, który dwukrotnie używa słów: „natychmiast zostawili… i poszli za Nim”.

Postaram się jeszcze raz przeżyć moment wyboru mojego życiowego powołania? Kiedy i gdzie to było? Co wtedy robiłem? Jakie przeżycia towarzyszyły mi w chwili odkrywania mego powołania? Czy mogę powiedzieć dzisiaj, że dla wartości powołania (rodzina, kapłaństwo, życie zakonne) nadal potrafię zostawiać natychmiast wszystko inne?

Zaproszę do mojej modlitwy św. Andrzeja i razem z nim będę prosił Jezusa o zdecydowanie i stanowczość w wybieraniu Jego samego i podążaniu za Nim.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator