Autor: Św. Bonawentura (1227-1274), franciszkanin, doktor Kościoła

Dobry Jezus, źródło wszelkiego miłosierdzia, aby okazać nam łagodność swojej wyjątkowej dobroci, zapłakał gorzko nad naszą nędzą nie raz, a wiele razy. Pierwszy raz płakał nad Łazarzem, później nad miastem. Na krzyżu jego miłosierne oczy wylały potoki łez, dla odkupienia naszych grzechów. […] O serce zatwardziałe, […] oto twój lekarz we łzach, który „okrywa się smutkiem jak po synu jedynym” (Jr 6,26). […]

Po wskrzeszeniu Łazarza, po tym, jak flakonik pachnącego olejku został wylany na głowę Jezusa, a także po tym, jak rozniosła się wieść o Jezusie pośród ludu, przewidując, że lud wyjdzie Mu na spotkanie, Jezus dosiada oślicy, aby dać godny podziwu przykład pokory pośród oklasków zbiegających się ludzi. Ale chociaż rzesze rzucały ścięte gałązki, rozciągały płaszcze na jego drodze i wyśpiewywały pieśń pochwalną, On nie zapomniał o ich nędzy i sam zaczął lamentować nad zniszczeniem ich miasta.

Powstań więc, sługo Pański, aby kontemplować, jak jedna z córek jerozolimskich, „króla twego Salomona” (Pnp 3,11) wśród zaszczytów, które oddaje mu z czcią Matka Synagoga, w tej tajemnicy rodzącego się Kościoła. Towarzysz wiernie Mistrzowi nieba i ziemi, zasiadającemu na grzbiecie oślicy. Towarzysz mu z gałązkami oliwnymi i palmowymi twoich dzieł pobożności i triumfu cnót.

Źródło: Drzewo Życia

O co proszę? O łaskę wiernej obecności przy Jezusie opuszczonym i zdradzonym.

Będę kontemplował scenę uroczystego wjazdu Jezusa do Jerozolimy, która zapowiada rychłe nadejście Jego męki i śmierci. Jezus objawia się jako Król, którego odznacza pokora, cichość i łagodność.
Uświadomię sobie, że Jerozolimą, miejscem świętym i domem Boga, jest moje serce. Jezus pragnie w nim królować. Prosi mnie o pozwolenie na panowanie w moim sercu.
Czy potrafię zaprosić Go do mojego serca tak, aby bezwarunkowo w nim panował? Czy w moim sercu są jeszcze miejsca, których Mu nie oddałem? Czego nie potrafię Mu oddać? Szczerze powiem o tym Jezusowi.
Podczas Liturgii Eucharystycznej, gdy będę śpiewał „Hosanna”, zapytam siebie, czy Jezus jest naprawdę radością mojego życia? Czy Jego obecność w moim życiu jest źródłem głębokiej radości? Czy nie ma we mnie smutku, lęków, obaw? Powiem Jezusowi o moich uczuciach. Poproszę, aby je przemienił.
Będę kontemplował Jezusa wjeżdżającego do Jerozolimy na osiołku. Wejdę w tłum ludzi, który wiwatuje na Jego cześć i ścieli przed Nim swoje płaszcze. Co mogę powiedzieć o moim szacunku do Jezusa? Czy potrafię Go wyznawać publicznie?
Jezus idący na mękę przypomina mi, że kroczenie za Nim domaga się całkowitej ofiary z życia. Jak wypełniam moje życiowe powołanie? Czy nie ulegam przeciętności i kompromisom? Czy jest we mnie głębokie pragnienie ewangelicznego radykalizmu życia?
W serdecznej modlitwie będę wielbił Jezusa idącego na mękę dla mnie. Będę prosił Go o łaskę trwania przy Nim w Jego cierpieniu: „Jezu, cierpiący z powodu moich zdrad i odejść, zmiłuj
się nade mną!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

J 11, 45-57

Z mojego archiwum

Dzisiaj nie słyszymy żadnego słowa wypowiedzianego przez Jezusa, a przecież wszystko toczy się wokół Niego. Tyle cudów, tyle znaków, tak wielu wyznawców, a jednak postanowione – Jezus ma zostać zabity.

Prawda nie jest popularna. Prawda tak wiele kosztuje. Prawda bywa niewygoda, zwłaszcza kiedy obnaża konkretne uchybienie i grzech. Jezus, Prawda Jedyna, musi pozostać w ukryciu, bo robi się niebezpiecznie niewygodny, bo budzi skrajne emocje, bo kruszy mury, które powinny stać dla „świętego spokoju” ogółu, bo zagraża wolności, ucząc, jak postępować wedle Bożych praw.

Tak bardzo zagalopowaliśmy się w tej światowej wolności, że Boże przykazania traktujemy jako nakazy i zakazy, jako kajdany i pęta uniemożliwiające korzystanie w pełni ze wszystkich uroków życia. Cofamy się, chociaż wir świata niesie nas z prądem. Tak jest wygodniej – bez wysiłku, bez ofiary, bez zaangażowania. Zagłuszamy głos sumienia, trwając we własnej przewrotności, trwając w grzechu, bo przecież tak się teraz żyje!

Przepraszam Cię, Jezu, że musisz się chować przede mną. Przepraszam, że Cię nie rozpoznaję, że wyrzekam się Ciebie, że krzywdzę, krytykuję, plotkuję, nie doceniam… Przepraszam za moją małostkowość, za moje grubiaństwo, za pychę i podłość… Znowu Cię krzyżuję, Jezu… Znowu mój upadek wbija ciernie coraz głębiej w Twoją Świętą Głowę…

Jezusie, ulituj się nade mną!

Błogosławionego wieczoru ❤️+

Odrzućcie od siebie wszystkie grzechy i uczyńcie sobie nowe serce i nowego ducha. Ez 18, 31ac

Uznanie swego grzechu, co więcej – po głębszym spojrzeniu na własną osobowość – uznanie siebie grzesznikiem, zdolnym do popełnienia grzechu i skłonnym do grzechu, jest konieczną zasadą powrotu do Boga.  św. Jan Paweł II

Zbliżamy się Misterium Męki Jezusa Chrystusa. Zaraz wkroczymy w ostatni tydzień świętego czasu refleksji i przemiany. Czy ten tegoroczny, wielkopostny okres, skruszył choć trochę moje serce? Czy starczyło mi odwagi i siły, by powalczyć ze swoimi wadami i ułomnościami?

Na Pana Jezusa coraz mocniej nastają Jego wrogowie. Szukają sposobności by się Go pozbyć, by zamknąć Mu usta. Bo Jezusowa nauka jest wymagająca i niewygodna dla wielu, bo dotyka tematów i sfer, o których wielu chciałoby przemilczeć. I chociaż może nawet wstydzą się swojego postępowania, to tak jest wygodnie, to tak jest przyjemnie, to jest jak jest…

Czy i przede mną, przed Tobą Pan Jezus również musi się ukrywać? Czy też najchętniej wyrzucilibyśmy Go ze swojego życia, zakazali wstępu?

Jeśli naprawdę chcesz wyrzec się grzechu, uwolnić się od kajdan i pęt, które już zbyt mocno uwierają, proś dzisiaj razem ze mną Pana Jezusa, by przemieniał i oczyszczał nasze serca, by opatrywał nasze zranienia, by leczył pamięć, by uczył nas przebaczać i na nowo ufać drugiemu człowiekowi. Prośmy o łaskę szczerego żalu za grzechy, o łaskę dobrej spowiedzi. Prośmy o potrzebne łaski dla naszych kapłanów, spowiedników, rekolekcjonistów, aby pomagali nam otwierać nasze serca na przebaczającą, miłosierną miłość Chrystusa. Prośmy o konkretne owoce naszej przemiany, o to byśmy umocnieni Jego Świętym Duchem, rzeczywiście stawali się nowym stworzeniem, roztaczającym cudowną woń Boskiej miłości.

To są konkrety! Cenne i wartościowe szczegóły, które realnie przybliżają do radości Nieba. Nie możesz nie skorzystać z tego zaproszenia do przemiany! Nie możesz pozwolić, by ofiara Chrystusa została roztrwoniona, lub rozmieniona na drobne w Twoim życiu! Czas się kurczy… Jakże to ostatnio coraz wyraźniej widać… Czy dalej pozostaniesz w więzieniu swoich ograniczeń, swojego grzechu?

Życzę Tobie i sobie zapału, męstwa, gorliwości i pokoju serca, aby to WSZYSTKO do czego zaprasza nas Pan Jezus, mogło stać się i naszym udziałem. Abyśmy razem z Maryją, Aniołami i Świętymi, mogli oglądać i radować się bliskością naszego ukochanego, najtroskliwszego Tatusia, naszego Boga i Stwórcy. Amen!

Błogosławionej pierwszej soboty ❤️+

Autor: Św. Prosper z Akwitanii (? – ok. 460), teolog świecki

Święty Paweł głosi: „W tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna. Jego to ustanowił dziedzicem wszystkich rzeczy” (Hbr 1,2). Czy to zdanie nie oznacza, że Ojciec uznał wszystkich ludzi za mających udział w dziedzictwie Chrystusa? Zgodnie z proroctwem Dawida: „Żądaj ode Mnie, a dam Ci narody w dziedzictwo i w posiadanie Twoje krańce ziemi” (Ps 2,8).

Sam Pan powiedział: „Gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie” (J 12,32). Czy to nie nawrócenie wszystkich zdaje się obiecane? W innym miejscu znajduje się proroctwo dotyczące Kościoła: „Niech się podniosą wszystkie doliny, a wszystkie góry i wzgórza obniżą; równiną niechaj się staną urwiska, a strome zbocza niziną gładką” (Iz 40,4): czy ktoś jest tutaj zapomniany, czy nie jest wyznaczony jako poddany Chrystusa? A o czym myśleć, kiedy czytamy: „Przyjdzie każdy człowiek, by Mi oddać pokłon – mówi Pan” (Iz 66,23)…

Zwrot „lud Boży” powinien być zatem traktowany w całej swojej pełni. A chociaż większość ludzi odrzuca lub zaniedbuje łaskę Zbawiciela, to wszyscy są określeni słowami „wybrani” i „przeznaczeni”… Apostoł Paweł mówi także: „My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan…, ale mocą Bożą i mądrością Bożą” (1Kor 1,23-24). Czyżby Chrystus był „mocą Bożą” i „mądrością” dla tych samych ludzi, w oczach których jest „zgorszeniem” i „głupstwem”? Bowiem, skoro niektórzy są zbawieni ze względu na ich wiarę, podczas gdy inni zatwardzają się w bezbożności, apostoł nazwał wiernych i niewiernych jednym mianem – „wezwani”. Ukazywał w ten sposób, że ci, których zaliczał do pogan, stali się obcy na Boże wezwanie, chociaż usłyszeli Ewangelię.

Źródło: Wezwanie wszystkich ludów, 9 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Cyryl z Aleksandrii (380–444), biskup i doktor Kościoła

Jest napisane: „Podobnie wszyscy razem tworzymy jedno ciało w Chrystusie, a każdy z osobna jesteśmy nawzajem dla siebie członkami”(Rz 12,5), bo Chrystus łączy nas w jedno więzią miłości: „On bowiem obie części ludzkości uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur wrogości i pozbawił mocy Prawo przykazań wyrażone w zarządzeniach” (Ef 2,14). Musi zatem panować między nami zgodność uczuć, „Tak więc, gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki; podobnie gdy jednemu członkowi okazywane jest poszanowanie, współweselą się wszystkie członki” (1Kor 12,26). To dlatego dodaje święty Paweł: „Przyjmujcie się wzajemnie, bo i Chrystus was przyjął ku chwale Boga” (Rz 15,7). Przyjmujmy się nawzajem, jeśli chcemy być jednomyślni, niosąc jeden drugiego brzemiona, „zachowując jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój” (Ef 4,2-3). Tak właśnie przyjął nas Bóg w Chrystusie. Bo prawdziwie On powiedział: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego wydał za nas” (J 13,6). Chrystus został dany jako okup za nasze życie, przez Niego zostaliśmy uwolnieni od śmierci, odkupieni od śmierci i grzechu.

Święty Paweł przedstawia perspektywy tego planu zbawienia, mówiąc: „Chrystus stał się sługą obrzezanych, dla okazania wierności Boga” (Rz 15,8). Albowiem Bóg obiecał patriarchom, praojcom Żydów, że pobłogosławi ich potomstwu, które stanie się tak liczne, jak gwiazdy na niebie. To dlatego Ten, który jest Słowem i Bogiem, ukazał się w ludzkim ciele i stał się człowiekiem. On zachowuje wszelkie stworzenie i wszystkich obdarza dobrami, skoro jest Bogiem. Przyszedł zaś na ten świat w ciele nie po to, „aby Mu służono” ale, jak sam mówi, „lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mk 10,45).

Źródło: Komentarz do listu do Rzymian, 15, 7 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O głęboką duchową więź z Jezusem przygotowującym się na mękę.

Dzisiejsza Ewangelia przygotowuje mnie do wejścia w klimat tygodnia męki Jezusa. Będę wzywał Ducha Świętego obecnego w Słowie Bożym, aby wprowadził mnie w tajemnicę cierpienia i samotności Jezusa, by pomógł mi trwać przy Nim.

Cudowne działanie Jezusa (wskrzeszenie Łazarza) w jednych rodzi wiarę, innych pogrąża w lęku i złych myślach (ww. 45-48). Wiara jest łaską! Będę prosił, abym nigdy nie dopuścił się zdrady Jezusa.

Ludzie zagubieni nie powinni prowadzić zagubionych. Zniewoleni potrafią manipulować słowem i dorabiać ideologię do własnych planów (ww. 47-50.53). Kogo radzę się w chwilach zagubienia? Czy mam kierownika duchowego?

Bóg pozostaje niepodzielnym Panem historii. Także wtedy, gdy jest odrzucany, Jego Słowo zbawia świat (w. 51-52). Jezus bierze na siebie każdy nasz grzech. On już zwyciężył świat! Czy wierzę, że Jezus panuje w najbardziej zagmatwanych chwilach mego życia?

Będę kontemplował Jezusa cichego, który odchodzi w pobliże pustyni (w. 54), jakby „zepchnięty” na peryferie życia. Jego panowanie tylko pozornie wydaje się kruche i słabe. Zbawia z całą mocą, przez cichość i kruchość. Czy zgadzam się na taką drogę z Jezusem?

Los Jezusa pozostaje ciągle ten sam. Jedni pytają o Niego i szukają Go, inni nastają na Niego (55-57). Jakie miejsce zajmuje w moim życiu Jezus? Czy zależy mi na Nim? Czy moja więź z Nim jest zażyła? A może letnia? Czy Go szukam, a może „wypieram” Go z mojego życia?

Przylgnę do Jezusa, który samotny przygotowuje się na mękę. Będę rozmawiał z Nim o Jego przeżyciach. Wyznam Mu moją miłość: „Kocham Cię, cichy Baranku, zabijany za mnie”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)