Autor: Św. John Henry Newman (1801-1890), kardynał, teolog, założyciel Oratorium w Anglii

Chrystus przybył wskrzesić Łazarza, ale blask tego cudu będzie przyczyną jego aresztowania i ukrzyżowania (J 11,46nn)… Czuł dobrze, że Łazarz powróci do życia za cenę jego poświęcenia; czuł, jakby sam schodził do grobu, z którego miał wyprowadzić swego przyjaciela; czuł, że Łazarz miał żyć, a On sam umrzeć. Pozory miały się odwrócić: będzie święto u Marty (J 12,1nn), ale ostatnia pascha smutku przypadała Jemu. Jezus akceptował całkowicie to odwrócenie ról: przybył z łona Ojca, aby odkupić swoją krwią grzechy ludzi, a w ten sposób wyzwolić każdego wierzącego z grobu, jak Łazarza – przywrócić ich do życia; nie na pewien czas, ale na zawsze…

W obliczu ogromu tego, co zamierzał uczynić w tym wyjątkowym akcie miłosierdzia, Jezus powiedział do Marty: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie”. Przyswójmy sobie to słowo pociechy, w obliczu naszej śmierci, jak i śmierci naszych przyjaciół: tam, gdzie jest wiara w Chrystusa, Chrystus jest obecny we własnej osobie. „Wierzysz w to?” – zapytał się Marty. Tam, gdzie serce może odpowiedzieć jak Marta: „Tak, wierzę”, tam Chrystus staje się miłosiernie obecny. Choć niewidoczny, to jest tutaj, nawet przed łożem śmierci lub przed grobem, czy to my giniemy, czy ci, których kochamy. Niech będzie błogosławione Jego imię! Nic nam nie może odebrać tej pociechy. Dzięki Jego łasce jesteśmy pewni, że jest tutaj, ze swoją miłością, jakbyśmy Go widzieli. Wiedząc, co przydarzyło się Łazarzowi, nie wątpimy już ani przez chwilę, że jest pełen uwagi dla nas i stoi u naszego boku.

Źródło: Kazanie „The Tears of Christ at the Grave of Lazarus” PPS, tom 3, nr 10 (© Evangelizo.org)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *