Dzień czwarty

Umiłowany Św. Charbelu, który jaśniejesz jak jasna gwiazda na niebie Kościoła, oświeć moją drogę i umocnij moją nadzieję. Uproś u Chrystusa ukrzyżowanego, którego nieustannie czcisz łaskę…

Św. Charbelu, wzorze ciszy i cierpliwości, wstaw się za mną.

Panie Jezu, który uświęciłeś Św. Charbela pomagając mu nieść krzyż, daj mi siłę by naśladować go w trudnościach życia z cierpliwością i całkowitym poddaniem się Twojej Boskiej woli. Tobie chwała na wieki. Amen.

Ojcze nasz…
Zdrowaś Maryjo…
Chwała Ojcu…

I rzekli do niej: „Niewiasto, czemu płaczesz?” Odpowiedziała im: „Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono”. Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. J 20, 13-14

 Dla chrześcijanina sytuacja nigdy nie jest beznadziejna. św. Jan Paweł II

Kontynuując wczorajsze refleksje – wszystko chcielibyśmy ogarnąć swoim rozumem. Najlepiej jakby wszystko było poukładane, usystematyzowane, pod kontrolą. Niestety żal, smutek, rozpacz, niezrozumienie, nasze własne wyobrażenia, bardzo ograniczają nasz sposób patrzenia i postrzegania. W związku z tym patrząc na zdawało by się oczywistą oczywistość, przez te wszystkie zranienia i ograniczenia, widzimy jakby przez mgłę, jakby w krzywym zwierciadle…

Doskonale wiem jak strach i ból odbierają zdolność logicznego myślenia. Jak paraliżują i podcinają skrzydła, jak wysysają wszelką nadzieję, wpędzając człowieka w skrajne, depresyjne stany…

Jak dobrze, że Pan Jezus NIGDY nie rezygnuje z ŻADNEGO człowieka. Jak dobrze, że nie zrażając się naszą ślepotą czy bezmyślnością, daje się rozpoznać, zwracając się po imieniu do każdego z nas.

Obyśmy tylko chcieli usłyszeć i rozpoznać Jego głos… Obyśmy pozwoli obeschnąć łzom niezrozumienia, żalu, tęsknoty, cierpienia… Obyśmy prawdziwie uwierzyli, że Jezus zmartwychwstał!

Otrzyjcie już łzy, płaczący!

Błogosławionego dnia  ❤️+

Ps. Dzisiaj moi ukochani rodzice Anna i Jan przeżywają 50 rocznicę ślubu 💖 Ileż było radości, a ile powodów do płaczu – jedynie Bóg jest w stanie ogarnąć 😊 Proszę o modlitwę w Ich intencji 🙏 A jeśli chcecie złożyć życzenia 😁 z radością Im przekażę 😍

Autor: Św. Bernard z Clairvaux (1091-1153), mnich cysterski, doktor Kościoła

Jedynie zmysł słuchu może dotrzeć do prawdy, ponieważ on jeden słyszy słowo… „Nie dotykaj Mnie”, powiedział Pan, to znaczy: porzuć zwyczaj zawierzania zwodniczym zmysłom, oprzyj się na moich słowach, przywiąż się do wiary. Wiara nie może się mylić, pojmuje rzeczy niewidzialne i nie podlega ułomności zmysłów. Przekracza nawet granice ludzkiego rozumu, prawa natury, granice doświadczenia. Dlaczego pragniesz dowiedzieć się czegoś oczami, które nie mogą wiedzieć? I dlaczego twoja dłoń stara się zbadać coś, czego nigdy nie osiągnie? Jedno i drugie niewiele pozwalają poznać o Mnie. To do wiary należy wypowiadanie się na Mój temat, nie umniejszając Mojego majestatu. Naucz się wierzyć z większą pewnością i ufniej idź za tym, co ci podpowiada.

„Nie dotykaj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca”. Jakby można lub trzeba było Go dotknąć, kiedy wstąpi do nieba. Tak, bez wątpienia będzie można go dotknąć, ale jedynie sercem, a nie dłońmi, pragnieniem, a nie wzrokiem, wiarą, ale nie zmysłami. „Dlaczego” – mówi – „chcesz Mnie teraz dotknąć…? Nie pamiętasz, że kiedy byłem jeszcze śmiertelny, oczy moich uczniów nie mogły znieść chwały Mojego przemienionego ciała, chociaż miało ono jeszcze umrzeć? Okazuję ci tę łaskę, że widzisz Mnie pod postacią sługi (Flp 2,7), ale Moja chwała odtąd Mnie od ciebie oddala. Zatrzymaj zatem twój osąd…; wierze zleć wyjaśnienie tak wielkiej tajemnicy… To, czego ‘ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć’ (1Kor 2,9), wiara niesie jakby owinięte i opieczętowane w niej samej. Abyś była godna dotknięcia Mnie, powinnaś kontemplować Mnie, siedzącego po prawicy Ojca (Mk 16,19; Ps 110,1), już nie pod postacią uniżenia, ale w stanie chwały. To wciąż to samo ciało, ale w innej postaci. Dlaczego chcesz mnie dotknąć w mojej brzydocie? Poczekaj, aż będziesz mogła to zrobić w moim pięknie”.

Źródło: Kazanie do Pieśni nad Pieśniami, nr 28, 9 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Franciszek Salezy (1567-1622), biskup Genewy, doktor Kościoła

Ten, który naprawdę kocha, nie znajduje żadnej innej przyjemności, jak tylko w umiłowanym przedmiocie. W ten sposób święty Paweł mówił: „Wszystko uznaję za stratę” (Flp 3,8) w porównaniu do swego Zbawiciela. A czy Oblubienica z [Pieśni nad Pieśniami] nie należy cała do swego umiłowanego? „Mój miły jest mój, a ja jestem jego… Czyście widzieli miłego duszy mej?” (2,16; 3,3)…

Sławna Magdalena, tak bardzo kochająca, spotkała aniołów przy grobie, którzy niewątpliwie przemawiali do niej po anielsku, to znaczy łagodnie, pragnąc ukoić jej udrękę, w jakiej się znajdowała. Wręcz przeciwnie, cała zapłakana, nie potrafiła znaleźć pociechy ani w ich łagodnych słowach, ani w blasku ich ubrań, ani w niebiańskiej łasce ich postawy, ani w przyjemnym pięknie ich twarzy. Ale, zalana łzami, mówi: „Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono”. Odwracając się, ujrzała swego słodkiego Zbawiciela, lecz pod postacią ogrodnika, którym nie mogło się zadowolić jej serce, przepełniona bowiem śmiercią Nauczyciela, nie pragnie kwiatów, a przez to i ogrodnika. W jej sercu znajduje się krzyż, gwoździe, ciernie. Ona szuka swego Ukrzyżowanego. „Mój drogi ogrodniku — mówi, jeśli posadziłeś mojego umiłowanego zmarłego Pana jakby zwiędłą lilię między twoimi kwiatami, to powiedz mi szybko, a ja go zabiorę”.

Ale jak tylko nazywa ją po imieniu, ona, rozpromieniona, woła: „Bóg, mój Pan”! … Aby lepiej wysławiać tego królewskiego Ukochanego, dusza będzie „szukać zawsze Jego oblicza” (Ps 105,4), to znaczy z troskliwą i żarliwą uwagą wyszukuje wszelkich oznak piękna i doskonałości, które są w Nim, doskonaląc się w tym słodkim poszukiwaniu pobudek, które nieustanie popychają ją do znajdowania coraz większego upodobania w niepojętym Pięknie, które kocha.

Źródło: Traktat o Bożej miłości, 5,7 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Roman Pieśniarz, zwany Romanem Melodosem (? – ok. 560), kompozytor hymnów

Kobiety niosące wonności posłały przodem Marię Magdalenę do grobu, wedle słów św. Jana Teologa. Było ciemno, ale miłość jej oświetlała drogę: jak tylko spostrzegła odsunięty kamień sprzed grobu, powróciła mówiąc: „Uczniowie, oto co ujrzałam: kamień nie zakrywa już grobu. Czyżby zabrano mojego Pana? Nie ma straży, uciekli. Czyżby zmartwychwstał Ten, który upadłym ludziom ofiaruje zmartwychwstanie?” […]

Ten, który widzi wszystko, widząc płaczącą i smutną Magdalenę, wzruszył się… Ten, który bada wnętrza i serca, wiedząc, że Maria rozpozna Jego głos, zawołał na swą owieczkę – On, prawdziwy pasterz: „Mario”! Ona Go natychmiast rozpoznała:„To naprawdę mój dobry pasterz, który mnie wzywa, aby policzyć między pozostałymi dziewięćdziesięciomaa dziewięcioma owcami. Wiem, kim jest Ten, który mnie woła: jak powiedziałam, to mój Pan, to Ten, który upadłym ludziom ofiaruje zmartwychwstanie” […]

Pan jej powiedział: „Niewiasto, niech odtąd twoje wargi głoszą te cuda i tłumaczą je synom Królestwa, którzy oczekują mojego przebudzenia. Idź prędko, Mario, zgromadź moich uczniów… zbudź ich wszystkich jakby ze snu, aby przybyli Mi na spotkanie z zapalonymi pochodniami. Powiedz: Oblubieniec się obudził, wychodzi ze swojego grobu… Apostołowie, porzućcie śmiertelny smutek, bo obudził się Ten, który upadłym ludziom ofiaruje zmartwychwstanie” […]

„Nagle mój smutek zamienił się w radość, wszystko stało się uciechą i weselem. Nie waham się powiedzieć: otrzymałam tę samą chwałę, co Mojżesz; ujrzałam, tak, ujrzałam, nie na górze, lecz w grobie; nie okrytą obłokiem, lecz w ciele, zobaczyłam Pana bytów bezcielesnych i obłoków, Tego, który jest, był i przychodzi. To On mi powiedział: Pośpiesz się, Mario, objawić tym, którzy Mnie kochają, że zmartwychwstałem. Przynieś potomkom Noego tę dobrą nowinę, jak gołębica przyniosła gałązkę oliwną (Rdz 8,11). Powiedz im, że śmierć została pokonana i powstał z grobu Ten, który upadłym ludziom ofiaruje zmartwychwstanie”.

Źródło: Pierwszy hymn na Zmartwychwstanie (© Evangelizo.org)

O co proszę? O głęboką tęsknotę serca za Jezusem, który przemienia życie.

Przyłączę się do Marii Magdaleny, która zrywa się przed świtem i pełna bólu idzie do grobu. Chce namaścić ciało Jezusa. Zobaczę jej łzy w oczach, zamyślenie i nagłe przerażenie, gdy zauważa, że grób jest pusty (w. 1).

Zatrzymam się przy Magdalenie. Usłyszę jej szloch, spojrzę na jej zapłakaną twarz. Wczuję się w jej bezradność i ból po stracie Jezusa. Nie przestaje Go szukać (ww. 11-12).

Czy przypominam sobie chwile szczególnej tęsknoty za Jezusem, gdy szukałem Go na modlitwie, w rozmowach z bliskimi mi osobami, w lekturze, na rekolekcjach? Jak wpłynęły na moje obecne życie?

„Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?” (w. 13). Pomyślę, że jest to pytanie skierowane do mnie osobiście. Zatrzymam się na moich pragnieniach, marzeniach, życiowych zamiarach, relacjach. Za kim płakałbym najbardziej? Kogo tak naprawdę szukam?

Wsłucham się w rozmowę Magdaleny z Jezusem (ww. 14-15). Pochylona przez swoje cierpienie i smutek nie rozpoznaje Go. Co mogę powiedzieć o moim stanie ducha? Co mi pomaga, a co przeszkadza w zbliżaniu się do Jezusa?

Będę wpatrywał się w Magdalenę, gdy słyszy swoje imię: „Mario!” (w. 16). Zwrócę uwagę, jak zmienia się diametralnie jej stan ducha. Rozpoznaje Jezusa. Budzi się w niej przepiękny świat uczuć do Jezusa (w. 17).

Wejdę w osobistą rozmowę z Jezusem. Będę prosił Go usilnie, aby pozwolił mi doświadczyć spotkania z Nim podobnie jak Magdalena. Będę powtarzał: „Pragnę z Tobą oglądać Ojca” (w. 17).

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)