Mt 11, 20-24

Dzisiejsze Słowo skłania do poważnego i zdecydowanego zrewidowania swojego postępowania.

Jakim miastem jestem? Co się dzieje w moim wnętrzu? Jakie są moje intencje, zamiary, zachowanie wobec innych ludzi o odmiennych poglądach?

A może i do mnie dzisiaj Pan Jezus mówi – biada Ci! Przecież widzi jak trwam w uporze, bo moje racje są najsłuszniejsze. Przecież widzi jak zapętliłam się w złych nawykach, jak utknęłam w ograniczeniu własnego umysłu  i choroby ciała – jak w okowach, które ograniczają, a czasem wręcz odcinają dostęp Bożej łaski.

Nie można pójść za Chrystusem, a wciąż trwać w grzechu. Nie można uważać się za ucznia Chrystusa, biernie przyglądając się, czy akceptując jawną nieprawość, naginanie i przeinaczanie Bożego prawa.

Każdy z nas grzeszy, bo już taka niedoskonała natura ludzka. Jednak trwanie w tym co złe, co wysysa z nas Bożą Miłość, dając złudne namiastki szczęścia i miłości, upodabnia nas do tego, któremu zależy byśmy pozostali w chaosie i ciemności.

Duchu Święty, prowadź mnie! Prowadź, pouczaj, wytrącaj z wszelkich schematów i rutyny powierzchowności. Niech Twoje światło nieustannie wskazuje mi jakich wyborów dokonywać, by były one naprawdę miłe mojemu Bogu.

Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się nawróciły. Mt 20, 21

Być człowiekiem sumienia to znaczy wymagać od siebie, podnosić się z własnych upadków i ciągle na nowo się nawracać. św. Jan Paweł II

Prawdziwego pokoju serca, radości niekłamanej i niegasnącej, możesz doświadczać wypełniając w pokorze wolę Boga. I choć nie wszystko, a może nawet niewiele rozumiesz, choć często przysłowiowy wiatr wieje w oczy, a czasem nawet powala i mocno poturbuje – Boże plany są najdoskonalsze💖

Tak wiele w swej hojności nasz Bóg codziennie Ci daje. Nie marnuj, nie lekceważ, nie zaniedbuj – bo może nie być kolejnej okazji, by spotkanemu przypadkiem człowiekowi powiedzieć dobre słowo, by podzielić się obfitością, którą przecież darmo Cię obdarowano. Uśmiechnij się do spotkanego człowieka  😊 Twój uśmiech może być ciepłym promykiem i początkiem czyjejś przemiany.

Nie skupiaj się na tym, czego nie masz, a co według Ciebie mieć powinieneś, ale doceń to, co niby jest oczywiste, lecz zwyczajnie Ci spowszedniało…

Naprawdę wystarczy słuchać. Naprawdę wystarczy zaprosić i poprosić Ducha Świętego, by pomagał otwierać serce na to dobro, które nasz najlepszy Tata właśnie chce nam podarować. Wystarczy zaprosić Maryję, a Ona sama dostrzeże nasz niedostatek i prędko opowie o nim swojemu Synowi 💖

Nawracajmy się nieustannie, bo nikt z nas nie wie co przyniesie kolejna chwila, godzina, dzień… I naprawdę chciejmy dostrzegać cuda, które dzięki Bożej miłości dzieją się na naszych oczach 💖

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Katechizm Kościoła Katolickiego

Jezus wzywa do nawrócenia. To wezwanie jest istotnym elementem głoszenia Królestwa: „Czas się wypełnił i bliskie jest Królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk 1,15). W przepowiadaniu Kościoła to wezwanie jest skierowane najpierw do tych, którzy nie znają jeszcze Chrystusa i Jego Ewangelii. W ten sposób chrzest jest głównym miejscem pierwszego i podstawowego nawrócenia […]

Wezwanie Chrystusa do nawrócenia nadal jednak rozbrzmiewa w życiu chrześcijan. To drugie nawrócenie jest nieustannym zadaniem dla całego Kościoła, który obejmuje „w łonie swoim grzeszników” i który będąc „święty i zarazem ciągle potrzebujący oczyszczenia, podejmuje ustawicznie pokutę i odnowienie swoje” (Sobór Watykański II, LG 8 ). Ten wysiłek nawrócenia nie jest jedynie dziełem ludzkim. Jest on poruszeniem „skruszonego serca” (Ps 51, 19), pociągniętego i dotkniętego łaską, pobudzającą do odpowiedzi na miłosierną miłość Boga, który pierwszy nas umiłował (por 1J 4,10)…

Serce człowieka jest ociężałe i zatwardziałe. Trzeba, by Bóg dał człowiekowi serce nowe (Ez 36,26nn). Nawrócenie jest najpierw dziełem łaski Boga, który sprawia, że nasze serca wracają do Niego: „Nawróć nas, Panie, do Ciebie wrócimy” (Lm 5, 21). Bóg daje nam siłę zaczynania od nowa. Odkrywając wielkość miłości Boga, nasze serce zostaje wstrząśnięte grozą i ciężarem grzechu; zaczyna obawiać się, by nie obrazić Boga grzechem i nie oddalić się od Niego. Serce ludzkie nawraca się, patrząc na Tego, którego zraniły nasze grzechy (por Za 12,10; J 19,37).

Źródło: § 1427-1432

Autor: Św. Paweł VI, papież w latach 1963-1978

Chrystus, który sam w swoim życiu działał i nauczał, zanim podjął swe zadanie, spędził czterdzieści dni i czterdzieści nocy na poście i modlitwie, zaś apostolskie swe dzieło rozpoczął publicznie radosnym powiadomieniem: “Przybliżyło się Królestwo Boże”, ale natychmiast dodał nakaz: “pokutujcie i wierzcie Ewangelii” (Mk 1,15). Słowa te są pełnią i streszczeniem całego życia chrześcijańskiego. Dlatego też do Królestwa Chrystusowego możemy przystąpić jedynie przez “metanoję” – to jest przez wewnętrzną zmianę całego człowieka, dzięki której zaczyna on właściwie myśleć, sądzić i układać swe życie… Wezwanie Syna Bożego, byśmy czynili pokutę – metanoja – przynagla nas tym bardziej, że nie tylko sam do niej zachęca, ale także daje nam prawdziwy przykład pokuty. Chrystus bowiem dał najwyższy przykład pokutującym dlatego, że chciał ponieść karę nie za swoje grzechy, ale za grzechy innych ludzi.

Człowiek postawiony w obliczu Chrystusa zostaje oświecony nowym światłem, a to dlatego, że gdy poznaje świętość Boga, wtedy lepiej widzi zło grzechu; przez słowa bowiem Chrystusa zostało mu ogłoszone wezwanie, które zawiera zachętę powrotu do Boga, oraz zawiera zapewnienie odpuszczenia grzechów; dary te człowiek w pełni otrzymuje przez Chrzest św., który formuje go na podobieństwo Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa Pana, stąd też całe życie człowieka wyróżnia się jakby pieczęcią tej tajemnicy oznaczone. Wstępując w ślady Boskiego Nauczyciela, każdy szczycący się imieniem chrześcijanina, winien wyrzec się samego siebie, nieść swój krzyż, uczestniczyć w Jego cierpieniach, aby tak przemieniony na podobieństwo śmierci Chrystusa, mógł sobie zasłużyć na chwałę zmartwychwstania. Ponadto nie dla siebie, po rozważeniu tego, żyć winien, ale dla Boga, który go umiłował i za niego wydał samego siebie (Ga 2,20); żyć też winien dla braci, aby “dopełnić tego, czego nie dostaje cierpieniom Chrystusa w ciele swoim za ciało jego, którym jest Kościół” (Kol 1,24).

Źródło: Konstytucja apotolska „Paenitemini” z 18/02/1966 (© Libreria Editrice Vaticana)

Autor: Św. Rafał Arnáiz Barón (1911-1938), trapista hiszpański

Jakie kręte ścieżki należy przejść, aby dojść do prostoty! Bardzo często nie praktykujemy cnót, związane jest to z naszym sposobem komplikowania, odrzucania prostoty. Bardzo często nie potrafimy pojąć monumentalności, która kryje się w akcie prostoty. Szukamy rzeczy wielkich w tym, co jest skomplikowane; szukamy wspaniałości rzeczy w ich trudności…

Cnota, Bóg, życie wewnętrzne: przeżywanie tego zdawało mi się tak bardzo trudne! Teraz to nie jest tak, że mam szlachetne cechy lub że moje poznanie Boga i życia ducha są całkowicie jasne, ale widziałem, że można dojść do tego właśnie dzięki innym sposobom, przez prostotę serca i nieskazitelność ducha… Tak, rzeczywiście, żeby posiąść cnoty, nie potrzeba planu kariery ani wieloletnich studiów. Wystarczy zwykły akt pragnienia, najczęściej wystarczy zwykła wola. Dlaczego zatem nie posiadamy zbyt często cnót? Ponieważ nie jesteśmy prości, ponieważ komplikujemy nasze pragnienia, ponieważ wszystko, czego pragniemy, staje się trudne, przez nasz brak woli. To, co pociąga wolę, to własne upodobanie, wygoda, rzeczy niepotrzebne i, bardzo często, nieuporządkowane pragnienia… Gdybyśmy tego pragnęli, stalibyśmy się świętymi i dużo trudniejsze jest bycie inżynierem niż bycie świętym.

Źródło: Pisma duchowe, 25/01/1937 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O serce wrażliwe i gotowe na przyjęcie każdej łaski.

Wsłucham się w gorzki wyrzut Jezusa i w ton Jego głosu. Jest stanowczy i pełen bólu. Ubolewa, że ludzie, wśród których najdłużej przebywał i którzy doświadczali Jego bliskości, nie nawracają się (ww. 21-22).

Bliskie przebywanie na co dzień z Jezusem może prowadzić albo do zażyłości z Nim, albo do złego przyzwyczajenia, które zabija duchowe pragnienia i znieczula serce. Uświadomię sobie, że należę do tych osób, które na co dzień żyją blisko Jezusa.

Przypatrzę się mojej modlitwie, mojemu przeżywaniu Eucharystii i sakramentu pokuty. Co mogę powiedzieć o moich spotkaniach z Jezusem? Co wnoszą w moją codzienność? Jakie są dzisiaj moje duchowe pragnienia?

Jezus używa drastycznego porównania: gdyby ludzie z grzesznej Sodomy doświadczyli cudów, których dokonał w Kafarnaum, już dawno by się nawrócili. Zmarnowane łaski będą przypomniane w dniu sądu (ww. 23-24).

Poproszę Jezusa, aby pokazał mi te sytuacje z mojego życia, w których udzielał mi najwięcej łask. Zatrzymam się z Nim wszędzie tam, gdzie cudownie mnie ochraniał, karmił, prowadził. Będę kontemplował Jego miłość w moim życiu.

Będę prosił Jezusa, aby pokazał mi te momenty w moim życiu, sytuacje i wydarzenia, w których świadomie odrzucałem lub zmarnowałem Jego łaskę. Co było lub jest moim największym duchowym zaniedbaniem?

Zaproszę na nowo Jezusa do mojego życia. W żarliwej modlitwie oddam Mu całe moje życie, każdą chwilę mojej codzienności. Będę powtarzał z oddaniem: „Jezu, czyń ze mną, co zechcesz”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)