A widząc tłumy, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce niemające pasterza. Mt 9, 36

Miłość i służba nadają sens naszemu życiu. św. Jan Paweł II

Oczywiście chciałabym odnieść się do wcześniejszego zdania dzisiejszej Ewangelii 🙂 ale właściwie w każdym chodzi o miłość 😍

Gdyby Pan Jezus nie ukochał każdego z nas, to po co miałby pochylać się nad naszymi konkretnymi niemocami i chorobami? Gdyby przejmował się tym, co o Nim gadali ówcześni wpływowi ludzie, zapewne nie byłoby tak licznych uzdrowień i cudów. Gdyby nasz Bóg nie umiłował każdego z nas imiennie, bezgranicznie i bezwarunkowo, to marnie by to nasze życie wyglądało…

“Leczył wszystkie choroby” – zapewne wielu powie: no tak leczył… w czasie przeszłym… a jeśli może dzisiaj jeszcze dokonuje cudów, to na pewno nie interesują Go moje cierpienia i choroby…

Wiesz, że to nieprawda! Wiesz, że Pan Jezus nieustannie działa! Przez moc swojego Ducha, przez wstawiennictwo swojej najdroższej Mamy, przez pośrednictwo Aniołów i Świętych. TAK! Cuda dzieją się na naszych oczach, ale my skupieni na jednym konkrecie nie dostrzegamy drobiazgów…

Uciesz się dziś tym co masz, choć może masz niewiele… Uciesz się uśmiechem ukochanej osoby, czy też codziennym gderaniem i narzekaniem, bo przynajmniej masz do kogo buzię otworzyć 😉 Może to dziś bardzo banalne, a nawet irytujące, ale jutro… jutro wszystko może wyglądać inaczej 💖

Dość ma dzień swojej biedy. Nie dokładajmy sobie wzajemnie zmartwień absurdalnymi pretensjami i wyobrażeniami o życiu. Spieszmy się kochać ludzi. Obecność, zainteresowanie, życzliwość, dobre słowo, uśmiech, tak wiele zmienia, może być balsamem i życiodajną siłą.

Przemieniaj nas Panie, DZISIAJ! Uzdrawiaj nas przez Święte Imię Jezus i zanurzaj w zdroju Twojego miłosierdzia i łaski 🙏 Spraw, by każdy z nas poczuł się kochany i potrzebny.

Dobrego, pięknego dnia 🌞 Błogosławię Tobie i Twoim bliskim ❤️+

Autor: Św. John Henry Newman (1801-1890), kardynał, teolog, założyciel Oratorium w Anglii

Rozejrzyjcie się wokół siebie, bracia…: dlaczego jest tyle zmian i walk, tyle partii i sekt, tyle wyznań wiary? Ponieważ ludzie są niezadowoleni i niespokojni. A dlaczego niespokojni, każdy ze swoim psalmem, swoją doktryną, językiem, objawieniem, interpretacją? Są niespokojni, ponieważ nie znaleźli…; to wszystko jeszcze ich nie doprowadziło do obecności Chrystusa, który jest „pełnią radości i rozkoszą na wieki” (Ps 16,11).

Gdyby naprawdę karmili się chlebem życia (J 6,35) i kosztowali plastra miodu, ich oczy rozbłysłyby jak u Jonatana (1Sm 14,27) i rozpoznaliby Zbawiciela ludzi. Ale nie pojąwszy tych niewidzialnych rzeczy, muszą jeszcze szukać i są na łasce odległych pogłosek […]

Zasmucający widok: lud Chrystusowy błądzi na wzgórzach „jak owce niemające pasterza”. Zamiast szukać w miejscach, gdzie zawsze uczęszczał i w mieszkaniu, które ustanowił, krzątają się przy projektach ludzkich, idą za obcymi przewodnikami i dają posłuch nowym opiniom. Stają się zabawką przypadku lub kaprysu chwili i ofiarą własnej woli. Są pełni niepokoju, niepewności, zazdrości i trwogi, „jak dzieci, którymi miotają fale i porusza każdy powiew nauki, na skutek oszustwa ze strony ludzi i przebiegłości w sprowadzaniu na manowce fałszu” (Ef 4,14). To wszystko, ponieważ nie szukają „jednego Ciało i jednego Ducha, jednej nadziei, jaką daje ich powołanie, jednego Pana, jednej wiary, jednego chrztu, jednego Boga i Ojca wszystkich” (Ef 4,4-6), aby tam znaleźć „ukojenie dla swoich dusz” (Mt 11,29).

Źródło: Kazanie „Invisible Presence of Christ” (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Wincenty a Paulo (1581-1660), kapłan, założyciel zgromadzeń zakonnych

Są ludzie, którzy na zewnątrz dbają o harmonię, a wnętrze wypełniają duchowymi uniesieniami i poprzestają na tym; zadowalają się słodkim spotkaniem z Bogiem w modlitwie… Nie trwajmy w błędzie: nasze zadanie polega na przejściu do czynów. To jest tak prawdziwe, że apostoł Jan nam oznajmia, że tylko nasze czyny nam towarzyszą w przyszłym życiu (Ap 14, 13). Pomyślmy nad tym; tym bardziej że obecnie wielu wydają się cnotliwi, i tacy są rzeczywiście, ale mają skłonność do kroczenia drogą łagodną i bez wysiłku, a nie idą w stronę pracowitej i solidnej pobożności.

Kościół jest porównany do żniw, które wymagają robotników, ale robotników pracujących. Nic jest bardziej zgodne z Ewangelią – gromadzić z jednej strony światło i siły dla duszy na modlitwie, w lekturze i samotności, a następnie iść podzielić się tym pokarmem duchowym z innymi ludźmi. W ten sposób naśladujemy naszego Pana i jego apostołów. W ten sposób łączymy posługę Marty i Marii, naśladujemy gołębicę, która trawi połowę pokarmu, a drugą karmi dziobem swoje małe. Tak oto powinniśmy czynić, tak powinniśmy świadczyć Bogu naszą miłość – naszymi dziełami. Naszym zadaniem jest przejście do czynów.

Źródło: Listy do Misjonarzy (© Evangelizo.org)

O co proszę? O głęboką ufność i miłość do Jezusa zatroskanego o moje życie.

Wejdę w tłum ludzi, który wpatruje się w Jezusa wyrzucającego złego ducha z opętanego niemowy (w. 32). Nagle ludzie słyszą, jak niemowa przemawia. Zwrócę uwagę na poruszenie zdumionego tłumu. Wsłucham się w okrzyki podziwu (w. 33).

Jakie poruszenia budzą się we mnie pod wpływem tej sceny? Czy przechowuję w moim sercu jakieś wydarzenia z życia, w których wyraźnie zobaczyłem cudowne działanie Jezusa, które wprawiło mnie w zdumienie? Wrócę z Jezusem do tych momentów.

Zwrócę uwagę na zachowanie faryzeuszów, którzy zakłopotani cudownym wydarzeniem i reakcją tłumu atakują Jezusa. Zobaczę ich zimne, wątpiące twarze. Nie potrafią uwierzyć Jezusowi. Uciekają się nawet do szalonego oskarżenia Go (w. 34).

Stanę blisko faryzeuszów. Jakie myśli, uczucia budzą się we mnie, gdy obserwuję ich zachowanie i słyszę słowa oskarżenia? Wczuję się w ich opór. Czy przypominają mi one jakieś sytuacje i zachowania z mojego życia? Powiem o tym Jezusowi.

Będę z bliska towarzyszył Jezusowi, który wchodzi do wiosek, miast i naucza (w. 35). Zobaczę tłumy, które zewsząd ściągają do Niego. Zobaczę szczęście na ich twarzach. Wielu doświadcza cudownego uzdrowienia i wyzwolenia z niemocy.

Jezus nauczał i uzdrawiał z wszelkiej choroby i niemocy (w. 35). Jak długo kroczę za Jezusem? Czy wierzę, że żyję blisko Tego, który wszystko może? Co jest obecnie moją największą niemocą? Czy zwierzałem się z niej Jezusowi.

Jezus przejmuje się mną do głębi (ww. 36-37). Będę wpatrywał się z miłością w Jego przejętą twarz. Spocznę na Jego ramieniu powtarzając: „Jezu, uzdrawiaj mnie Twoją miłością!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)