Nasz cudowny Bóg nie zważa na Twój status społeczny, na stan Twojego konta, ani nawet na stan Twojego ducha. On chce dziś, teraz, JUŻ spotkać się z Tobą 💖
Panu Bogu nie przeszkadza Twoja niegotowość, niedyspozycja, bylejakość. On chce Cię takiego jakim jesteś w tym momencie
NASZEMU BOGU ZALEŻY NA TOBIE! Mojemu Bogu zależy na mnie
***************************
Kochani moi😍 w tym miesiącu będę się modlić codziennie w Waszych intencjach Koronką do Bożego Miłosierdzia, wstawiając się za Wami w poleconych prośbach 🙏😊
«Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”. Bo nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników». Mt 9, 12-13
(…) Proszę was, abyście mieli ufność nawet wbrew każdej waszej słabości, abyście szukali zawsze duchowej mocy u tego, u którego tyle pokoleń ojców naszych i matek ją znajdowało (…) św. Jan Paweł II
I znowu jedna z moich ulubionych Ewangelii 💗 Słowo pełne nadziei dla KAŻDEGO! A w kontekście wczorajszego stwierdzenia, że wszyscy jesteśmy paralitykami, dzisiaj – wszyscy jesteśmy grzesznikami… i to najprawdziwsza prawda…
Nie chodzi o licytowanie się, kto mniej, kto bardziej grzeszny. Przecież Pan Jezus WSZYSTKO wiedział o Mateuszu, wie również wszystko o każdym z nas! A mimo to zaprasza byśmy szli za Nim, tacy jacy jesteśmy – TERAZ, DZISIAJ!
I choć współcześnie chyba każdy z nas niedomaga w jakiejś przestrzeni na duszy lub ciele, to właśnie do nas – do Ciebie i do mnie Pan Jezus zwraca się po imieniu i zaprasza do współpracy, pomimo ograniczeń, ułomności i grzeszności, które przecież Jezus doskonale zna. Zwraca się do Ciebie, chociaż może zamknąłeś się w swojej “komorze” i uwiłeś bezpieczne, komfortowe gniazdko. A może Twoja “komora” stała się więzieniem, z którego nie umiesz i nie masz siły samodzielnie wyjść…
Przestań już użalać się nad sobą jakiż to jesteś beznadziejny i grzeszny, jak to nic Ci nie wychodzi, jak bardzo cierpisz, i generalnie wszystko do bani… tylko prędziutko, oczyszczony w sakramencie pokuty, przylgnij na nowo do Najświętszego Serca Pana Jezusa. I nie wyrywaj włosów z głowy kiedy znów upadniesz. ZNOWU proś o przebaczenie, o odnowienie i umocnienie swojej tożsamości dziecka Bożego 😇
HELLO, JEZUS CHRYSTUS PRZYCHODZI DO CIEBIE! Otworzysz drzwi swego serca? Czy dalej ma czekać, bo Ty masz jeszcze milion spraw do załatwienia…
«Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali». 2Kor 12, 9
Bożego Miłosierdzia nie braknie dla nikogo i nigdy się nie wyczerpie! Tylko chciej z Niego skorzystać!
Dziś pierwszy piątek, wynagradzajmy Najświętszemu Sercu Pana Jezusa, bo tych którzy nie chcą pójść za Nim, którym jest obojętny, albo wręcz mają Go w pogardzie, wciąż tak wielu…
Serce Jezusa, cierpliwe i wielkiego miłosierdzia, zmiłuj się nad nami
Pan mówi do ciebie, jak do Mateusza: „Pójdź za Mną” (Mt 9,9)
Kiedy zatem szukasz z całego serca twego umiłowanego Mistrza, jeśli na drodze życia twoja stopa potknie się o kamień namiętności (por. 91,12 LXX) lub, co zdarza się często, niechcący ślizgasz się w błotnistych miejscach i upadasz — za każdym razem, kiedy upadasz i ranisz swe ciało, podnieś się z całego serca i szukaj Pana, aż do Niego dojdziesz. W ten sposób „w Twojej świątyni, w Twojej pamięci, stanę przed Tobą, spoglądając na Twoją potęgę i chwałę”, w których jest zbawienie i „wzniosę ręce w imię Twoje i odpowiem. Dusza moja się syci niby sadłem i tłustością, radosnymi okrzykami warg moje usta Cię chwalą” (Ps 63, 3.5.6. LXX). Wielka bowiem to rzecz dla mnie, być chrześcijaninem, jak mówi mi Pan przez Izajasza: „To wielka rzecz dla ciebie, że jesteś nazwany Moim dzieckiem” (por. Iz 49,6 LXX)…
Ze wszystkich sił strzeż się, by nie upaść. Ponieważ upadek nie jet godny siłacza i wojownika. Ale jeśli upadniesz, powstań natychmiast i stań do dobrej walki. Choćbyś upadł dziesięć tysięcy razy, dziesięć tysięcy razy zrób to samo: podnieś się. Aż do śmierci. Jest bowiem napisane: „Bo prawy siedmiokroć upadnie i wstanie” (Prz 24,16).
Autor: Św. Franciszek z Asyżu (1182-1226), założyciel Braci Mniejszych
I po tym chcę poznać, czy miłujesz Pana i mnie, sługę Jego i twego: jeżeli będziesz tak postępował, aby nie było takiego brata na świecie, który gdyby zgrzeszył najciężej, a potem stanął przed tobą, żeby odszedł bez twego miłosierdzia, jeśli szukał miłosierdzia. A gdyby nie szukał miłosierdzia, to ty go zapytaj, czy nie pragnie przebaczenia. I choćby tysiąc razy potem zgrzeszył na twoich oczach, kochaj go bardziej niż mnie, abyś go pociągnął do Pana; i zawsze bądź miłosierny dla takich…
Jeśli któryś z braci za podszeptem nieprzyjaciela zgrzeszy śmiertelnie, obowiązany jest na mocy posłuszeństwa zwrócić się do swego gwardiana. Wszyscy bracia, którzy wiedzą o jego grzechu, niech go nie zawstydzają i nie zniesławiają, lecz niech okazują mu wielkie miłosierdzie i zachowują grzech brata swego w całkowitej tajemnicy; bo nie zdrowi, lecz chorzy potrzebują lekarza (Mt 9, 12)… A kustosz odniesie się do niego z miłosierdziem, tak jak by sam sobie życzył, by go potraktowano w podobnym położeniu.
A jeśli w innym wypadku popełniłby grzech powszedni, niech wyzna go współbratu swemu kapłanowi. A jeśli nie będzie tam kapłana, niech go wyzna bratu swemu, dopóki nie znajdzie kapłana, który rozgrzeszyłby go kanonicznie, jak już była o tym mowa. I ci bracia niech nie mają władzy nakładania innej pokuty oprócz tej: „Idź i więcej nie grzesz” (J 8, 11).
Autor: Św. Faustyna Kowalska (1905-1938), zakonnica
Boże w Trójcy Świętej Jedyny.
Pragnę Cię tak kochać, jak jeszcze żadna dusza ludzka nie kochała, a chociaż jestem dziwnie nędzna i maleńka, to jednak kotwice ufności swojej zapuściłam tak głęboko w przepaść miłosierdzia Twojego – Boże i Stwórco mój.
Pomimo wielkiej nędzy mojej nie lękam się niczego, ale mam nadzieje śpiewać pieśń chwały wiecznie. Niech żadna dusza nie wątpi, chociażby była najnędzniejsza, póki żyje – każda może się stać wielka święta, bo wielka jest moc łaski Bożej. Od nas zależy tylko nie stawiać oporu działaniu Bożemu.
O co proszę? O doświadczenie leczącej mocy Słowa i spojrzenia Jezusa.
Wyobrażę sobie Mateusza siedzącego w komorze celnej, pochłoniętego przez swoją pracę, „zapatrzonego” w swoje żądze (w. 9). Zapytam na początku medytacji o stan moich myśli i serca. Co je najbardziej pochłania? Oddam to Jezusowi.
Zwrócę uwagę na Jezusa przechodzącego obok Mateusza. Zatrzymam się na Jego spojrzeniu i słowach (w. 9). Będę kontemplował niezwykłe spotkanie. Spojrzenie i słowa Jezusa przemieniają Mateusza.
Przywołam na myśl te spotkania z Jezusem, które zmieniły kierunek historii mojego życia. Czy pamiętam doświadczenia z tego spotkania? Co mnie najbardziej poruszyło? Czy zachowuję w pamięci jakiś obraz, jakieś słowa? Jaki?
Usiądę obok Jezusa za stołem (w. 10). Wyobrażę sobie, że razem ze mną siadają obok Jezusa ludzie, których dobrze znam: dranie, którzy wyrządzili mi wiele krzywdy, do których mam żal, na których się gniewam. Jakie budzą się we mnie odczucia?
Wsłucham się w szemranie i pretensje faryzeuszów (w. 11). Czy w swoim sercu nie odnajduję podobnych reakcji? Wypowiem szczerze przed Jezusem moje niezadowolenie.
Jezus zna każdą myśl i uczucie mojego serca. Patrzy na mnie i z miłością mówi: „Nie potrzebują lekarza zdrowi…” (w. 12). Będę Go prosił usilnie, aby uleczył moją pamięć i serce z każdego gniewu, pretensji, które zamykają mnie na przebaczenie.
Jezus przychodzi do mnie właśnie dlatego, że „mam się źle” i powołuje mnie (ww. 12-13). Odkryję przed Nim słabości i rany, które najbardziej mnie żenują, upokarzają. Będę prosił: „Lekarzu mojego serca, naucz mnie stawać przed Tobą z moimi grzechami”.
ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)