Autor: Św. Roman Pieśniarz, zwany Romanem Melodosem (? – ok. 560), kompozytor hymnów

Liczni są ci, którzy dzięki pokucie, zasłużyli na Twoją miłość, którą obdarzasz człowieka. Usprawiedliwiłeś skruszonego celnika i płaczącą grzesznicę (Łk 18,14; 7,50), ponieważ w uprzednio ustalonym zamiarze przewidujesz i udzielasz przebaczenia. Nawróć mnie razem z nimi, skoro jesteś bogaty w różnorakie miłosierdzia i pragniesz, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni.

Moja dusza splamiła się, przyodziewając tunikę moich win (Rdz 3,21). Ale Ty spraw, żeby z moich oczu popłynęły fontanny, abym mógł ją oczyścić moją skruchą. Ubierz mnie w jaśniejącą szatę, godną Twojej uczty weselnej (Mt 22,12), ponieważ pragniesz, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni…

Zlituj się nad moim wołaniem, jak zrobiłeś dla marnotrawnego syna, Ojcze niebieski, ponieważ także i ja rzucam się do Twoich stóp i wołam, jak on wołał: „Ojcze, zgrzeszyłem”! Nie odpychaj mnie, Twego niegodnego dziecka, mój Zbawicielu, ale spraw, żeby aniołowie rozradowali się też z mojego powodu, dobry Boże, który pragniesz, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni.

Bo uczyniłeś mnie Twoim synem i dziedzicem dzięki łasce (Rz 8,17). Ale ja, obraziwszy Cię, stałem się więźniem, niewolnikiem sprzedanym grzechowi, nieszczęśnikiem! Zmiłuj się nad Twoim obrazem (Rdz 1,26) i wezwij go z wygnania, Zbawicielu, który pragniesz, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni…

Teraz jest czas skruchy… Słowo Pawła przynagla mnie do wytrwałości w modlitwie (Kol 4,2) i w oczekiwaniu na Ciebie. Dlatego modlę się z ufnością, ponieważ dobrze znam Twoje miłosierdzie. Wiem, że pierwszy przychodzisz do mnie i wołam o pomoc. Jeśli się spóźniasz, to po to, aby dać mi zapłatę za wytrwałość, ponieważ pragniesz, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni.

Źródło: Hymn 55; SC 283 SC (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Jan Paweł II (1920-2005), papież

Człowiek – każdy człowiek – jest tym synem marnotrawnym: owładnięty pokusą odejścia od Ojca, by żyć niezależnie; ulegający pokusie; zawiedziony ową pustką, która zafascynowała go jak miraż; samotny, zniesławiony, wykorzystany, gdy próbuje zbudować świat tylko dla siebie; w głębi swej nędzy udręczony pragnieniem powrotu do jedności z Ojcem. Jak ojciec z przypowieści, Bóg wypatruje powrotu syna, gdy powróci przygarnia go do serca i zastawia stół dla uczczenia ponownego spotkania, w którym Ojciec i bracia świętują pojednanie…

Przypowieść ukazuje również starszego brata, który odmawia udziału w uczcie. Wyrzuca młodszemu jego ucieczkę, zaś ojcu – przyjęcie zgotowane marnotrawnemu synowi, podczas gdy jemu, uległemu i pracowitemu, wiernemu wobec ojca i domu, nigdy nie pozwolono – jak mówi – zazdrosny i pogardliwy, pełen goryczy i gniewu, nie nawraca się i nie jedna z ojcem i bratem, Uczta nie jest jeszcze w pełni świętowaniem spotkania i odnalezienia.

Człowiek – każdy człowiek – jest również tym starszym bratem. Egoizm czyni go zazdrosnym, zatwardza jego serce, zaślepia i zamyka na innych oraz na Boga…

Przypowieść o synu marnotrawnym jest nade wszystko niewypowiedzianą historią wielkiej miłości Ojca… Odmalowuje sytuację podzielonej przez egoizm rodziny ludzkiej, rzuca światło na trudność w zaspokojeniu pragnienia i tęsknoty za rodziną pojednaną i zjednoczoną; przypomina więc o konieczności głębokiej przemiany serc poprzez odkrycie na nowo miłosierdzia Ojca, i przez zwycięstwo nad niezrozumieniem i wrogością między braćmi.

Źródło: Adhortacja Apostolska „Reconciliatio et paenitentia” § 5-6 (© Libreria Editrice Vaticana)

O co proszę? O głęboką miłość do Boga Ojca.

Jezus opowiada o zagubionym dziecku i miłości ojca. Z całą uwagą serca będę patrzył na zachowanie dziecka i ojca.

Będę patrzył najpierw na dziecko – jak odchodzi z domu; potem na ojca, który milczy i szanuje jego wolność (ww. 12-13). Poproszę, abym mógł wejść sercem w odczucia cierpiącego ojca i w ten sposób odczuć okropność grzechu, który rani i zadaje mu ból.

Czy, wyznając moje grzechy (w rachunku sumienia, spowiedzi), dostrzegam „twarz” Ojca i Jego cierpienie? Jak często myślę o Jego odczuciach, gdy patrzę na mój grzech?

Będę śledził historię dziecka, które odeszło od ojca. Zobaczę, jak grzech rodzi grzech i pogłębia nędzę dziecka (ww. 13-16). Spróbuję uświadomić sobie te sytuacje w moim życiu, w których dopuszczałem do nagromadzenia się grzechów.

Będę kontemplował głębokie wzruszenie ojca, który tuli w swoich ramionach powracające dziecko (w. 20). Uklęknę przed Bogiem Ojcem, powiem mu szczerze o grzechach, które gnębią moje serce. Poproszę o łaskę przebaczenia i odczucia Jego ojcowskiej miłości i o to, bym mógł się poczuć dzieckiem w Jego ramionach.

Zwrócę uwagę na reakcję starszego syna, który nie chce wejść do domu. Nie potrafi przyjąć zachowania ojca wobec jego brata. Jest przekonany, że nie zasłużył na miłość (ww. 29-30). Jakie odczucia budzą się we mnie, kiedy obserwuję zachowanie starszego syna?

Pomyślę, że słowa ojca, skierowane do starszego syna, dotyczą mnie samego. Wszystko, co posiada Ojciec, należy także do mnie. Wszystko mam od Niego za darmo. Nie muszę zarabiać na Jego miłość. On chce tylko, abym pozwolił się kochać. Zakończę modlitwą uwielbienia skierowaną do Boga Ojca.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

Łk 18,9-14

Z mojego archiwum

Modlitwa to spotkanie z samym Stwórcą. Modlitwa to relacja, to dialog, który każdy z nas prowadzi i  przeżywa na swój sposób. 

Bardzo mnie poruszyła niedawna rozmowa z osobą, która na pozór, zdawałoby się, jest daleko od Pana Boga. Na pozór, bo praktyki religijne z różnych względów, na których nie będę się tutaj skupiać, zdają się być marginalne. Ale „pobożny” katolik widzi, co chce widzieć. Nie zagłębiając się w sytuację i powód takiego stanu rzeczy, bezsprzecznie orzeka – pójdziesz do piekła! A tymczasem może się okazać, że ta osoba, która pozornie jest daleko, ma znacznie głębszą relację z Panem Bogiem niż niejeden poprawnie praktykujący katolik. Bo czyż Pan Jezus nie powiedział: „Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień”?

Warto dziś spojrzeć na własne postępowanie, bez porównywania się do kogokolwiek. Warto przeanalizować wydawane przez siebie oceny i wyroki, które być może mają przykryć mój własny grzech, zaniedbanie i ewidentną winę.

Życie pozorami to życie w kłamstwie, w ciemności. A Pan Jezus jest przecież Światłością świata. Przed Nim nikogo nie musisz udawać. Przed Nim nikogo nie jesteś w stanie udawać, bo On zna Cię lepiej niż ty siebie.

Świat się zatrzymał. Świat ma czas i szansę na powrót do Prawdy, do Źródła Życia. Tylko czy potrafimy, czy zechcemy wykorzystać ten czas, tę lekcję pokory i posłuszeństwa, czy nadal będziemy tkwić w pozorach i mierzyć swoją miarą?

Bliskie jest królestwo Boże. Nawracajmy się i wierzmy w Ewangelię.

Dobrego wieczoru i błogosławionej nocy ❤️+

Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń. Oz 6, 6

Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony. Łk 18, 14b

Nie lękajcie się być świętymi! Uczyńcie kończący się wiek i nowe tysiąclecie erą ludzi świętych! św. Jan Paweł II

No cóż, świętość dzisiaj zdecydowanie nie jest popularna, a raczej piętnowana i wyszydzana. Dzisiaj promuje się siłę, atrakcyjność i różnego rodzaju inność (że tak to delikatnie określę ). Nie chcę nikomu dokuczyć ani ubliżyć, a tym bardziej odbierać prawa do świętości.

Trzeba by jednak zastanowić się komu, po co i jak służymy. Co nami kieruje i w jaki sposób realizujemy swoje powołanie, jak żyjemy na co dzień.

Jak już kiedyś pisałam nie chodzi o wydzieleniu przestrzeni i czasu dla Pana Boga od-do, bo przecież służba i gotowość świadczenia o Bożej miłości powinna być stylem życia każdego chrześcijanina. A prawdziwa miłość nie boi się ryzyka, nie lęka się, że nie dośpi, nie doje. Prawdziwa, szczera, czysta miłość, zaryzykuje nawet ośmieszenie, czy odsunięcie, by wytrwać w wierności temu, co wyznaje. A nie jak chorągiewka na wietrze, gdzie dmuchnie, to się zahaczy i dostosuje jak kameleon do otoczenia.

Chcesz naprawdę poznać Boga, w Trójcy Jedynego, Ojca i Syna, i Ducha Świętego? Chcesz naprawdę służyć swojemu Bogu i wypełniać Jego wolę?

Idź, kochaj swoich bliskich, odnajduj w ich twarzach umęczoną twarz Jezusa Chrystusa. Pielęgnuj i troszcz się o nich – ofiarnie, jak Maryja o swojego Syna. Pomagaj w trudzie dnia codziennego, chociaż może się to często wydawać ponad siły, lub czas nie będzie zbyt dogodny – jak Cyrenejczyk, czy Weronika w drodze na Golgotę…

Na tak wiele sposobów możesz okazać miłość swojemu Bogu. Nie trzeba wyszukanych modlitw, ani ponadludzkich wyrzeczeń. Wystarczy czyste serce i proste słowa skierowane z miłością, ale też świadomością swojej małości i grzeszności. I pamiętaj, że sam grzech nie jest jeszcze największą porażką, choć oczywiście rani Serce Ojca, pozostawiając plamy na ludzkiej duszy i konkretne konsekwencje. Prawdziwym dramatem jest trwanie w grzechu i odrzucanie miłosiernej Bożej miłości, ograbianie się i zamykanie serca, duszy i umysłu na niewysłowione szczęście, jakie daje oczyszczenie w sakramencie pokuty i błogosławieństwo: “Bóg, Ojciec miłosierdzia, który pojednał świat ze sobą przez śmierć i zmartwychwstanie swojego Syna i zesłał Ducha Świętego na odpuszczenie grzechów, niech ci udzieli przebaczenia i pokoju przez posługę Kościoła. I JA ODPUSZCZAM TOBIE GRZECHY W IMIĘ OJCA I SYNA, I DUCHA ŚWIĘTEGO.”

To wielka radość dla Pana Boga, kiedy może na nowo Cię przytulić, chociaż On cały czas mógł, tylko Ty nie chciałeś… To wielka radość dla całego Nieba i Najświętszej Dziewicy Maryi, kiedy dzieci dane Jej pod opiekę, pod Krzyżem na Golgocie, powracają do Jej Syna i odbudowują zniszczone przez grzech relacje.

MIŁOŚĆ cierpliwa jest, łaskawa jest i WSZYSTKO przetrzyma. Taki jest nasz Bóg!

Choć czasem musi upomnieć i wstrząsnąć, to jednak wszystko robi w imię miłości, bo BÓG JEST MIŁOŚCIĄ!

Spokojnej, błogosławionej soboty❤️+

Autor: Św. Padre Pio z Pietrelciny (1887-1968), kapucyn

To bardzo ważne, abyś nalegał na to, co jest podstawą świętości i fundamentem dobroci. Chcę opowiedzieć tutaj o cnocie, przez którą Jezus wyraźnie jawi się światu jako przykład: pokora (Mt 11,29). Pokora wewnętrzna, bardziej wewnętrzna, niż zewnętrzna. Uznaj, kim jesteś naprawdę: niczym, mizernym, słabym, pełnym wad, zdolnym do zamiany dobra w zło, do porzucenia dobra dla zła, do przyznania sobie dobra i do usprawiedliwiania zła, a z umiłowania tego zła do gardzenia Tym, który jest największym dobrem.

Nie kładź się nigdy do łóżka bez prawdziwego zbadania w sumieniu, jak spędziłeś dzień. Skieruj wszystkie myśli do Pana i poświęć mu siebie, a także wszystkich chrześcijan. Następnie ofiaruj na Jego chwałę swój spoczynek, nigdy nie zapominaj o aniele stróżu, który zawsze stoi przy twoim boku.

Źródło: Ep 3,713 ; 2,277 in Buona Giornata (© Evangelizo.org)

Autor: Bł. Kolumban Marmion (1858-1923), opat

Wiecie, co nasz Boski Zbawiciel, który jest prawdą i dobrocią samą, mówił swoim uczniom: „Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 5,20). Te słowa pasują do Chrystusa. On, który nie chciał potępić cudzołożnej kobiety; który raczył rozmawiać z Samarytanką i objawić tajemnice nieba tej, która prowadziła grzesznie życie; który spożywał uczty z celnikami, społecznie traktowanych jako grzesznicy; który pozwalał Magdalenie obmyć sobie stopy i wytrzeć je włosami – On, który był tak „cichy i pokorny sercem” (Mt 11,29), publicznie rzucał na faryzeuszów anatemy: „Biada wam, obłudnicy, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (por. Mt 23,13) […]

Przypomnijcie sobie faryzeusza, którego Chrystus opisał, jak się modlił w świątyni. Jaka jest jego modlitwa? „Mój Boże, jestem człowiekiem bez zarzutu; zachowuję dokładnie przykazania; poszczę, daję dziesięcinę (por. Łk 18,11-12). Nie znajdziesz we mnie winy, możesz być ze mnie dumny”. W dosłownym sensie to, co mówił, było prawdą: wszystkiego przestrzegał. Jednakże jak go osądza Jezus Chrystus? Ten człowiek wyszedł ze świątyni usprawiedliwiony, z sercem pustym, bez łaski Bożej. Skąd ten wyrok skazujący? Ponieważ nieszczęśnik chlubił się swoimi dobrymi uczynkami i wszelkie wysiłki kierował w stronę perfekcyjnego zachowywania zewnętrznych przykazań, nie troszcząc się o wewnętrzne dyspozycje swego serca. Dlatego Nasz Pan nam jeszcze mówi: „Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” […] To w sercu bowiem znajduje się doskonałość. Miłość jest najwyższym prawem.

Źródło: Narzędzia dobrych uczynków (Chrystus jako wzór dla mnicha) (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Jan Klimak (ok 575- 650), mnich z Góry Synaj

Jeśli ponagla nas pragnienie podobania się Królowi niebios, starajmy się kosztować tylko chwały z wysoka. Każdy bowiem, kto jej zakosztował, pogardzi wszelką chwałą ziemską. Ale byłbym zaskoczony, gdyby ktoś pogardziłby tą chwałą, jeśli nie skosztował wpierw chwały niebieskiej.

Ten, kto prosi Boga o dary za swoje wysiłki, położył niestabilny fundament. Ten, kto uważa się za dłużnika, nagle otrzyma niespodziewane bogactwo. […] Jest chwała, która pochodzi od Pana, bo On powiedział: „Tych bowiem, którzy Mnie szanują, szanuję i Ja” (1 Sm 2,30). Jest też chwała, która pochodzi od sztuczek diabła, ponieważ jest powiedziane: „Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą” (Łk 6,26). Łatwo rozpoznasz tę pierwszą, gdy uznasz ją za szkodę i odrzucisz ją wszelkimi sposobami, a gdziekolwiek pójdziesz, ukryjesz swój sposób życia. Drugą zaś, gdy będziesz czynić nawet najmniejsze rzeczy, aby były widziane przez ludzi (por Mt 6,1). Nieczysta próżna chwała sugeruje, że udajemy, iż posiadamy cnoty, których nie mamy, mówiąc nam: „Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki” (Mt 5,16).

Kiedy nasi pochlebcy, albo raczej nasi uwodziciele, zaczynają nas chwalić, przypomnijmy sobie szybko ogrom naszych grzechów, a uznamy się za niegodnych tego, co się mówi lub czyni na naszą cześć. […] Prości ludzie nie są zbyt często zatruci próżną chwałą, ponieważ ona jest odrzuceniem prostoty i hipokryzji w zachowaniu.

Źródło: Święta drabina (© Evangelizo.org)

My zatem, Matko Boga i nasza Matko, uroczyście zawierzamy i poświęcamy Twojemu Niepokalanemu Sercu siebie samych, Kościół i całą ludzkość, a zwłaszcza Rosję i Ukrainę. Przyjmij ten nasz akt, którego dokonujemy z ufnością i miłością; spraw, aby ustały wojny, i zapewnij światu pokój – czytamy w Akcie poświęcenia Niepokalanemu Sercu Najświętszej Maryi Panny, który zostanie dokonany przez Ojca Świętego Franciszka w uroczystość Zwiastowania Pańskiego 25 marca br. o godz. 17 w jedności z biskupami i wiernymi na całym świecie.

 AKT POŚWIĘCENIA
NIEPOKALANEMU SERCU NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY

O Maryjo, Matko Boga i nasza Matko, uciekamy się do Ciebie w tej godzinie cierpienia. Jesteś naszą Matką, miłujesz nas i znasz nas: nic, co nosimy w sercu, nie jest przed Tobą ukryte. Matko miłosierdzia, tak wiele razy doświadczyliśmy Twojej opatrznościowej czułości, Twojej obecności, która przywraca nam pokój, ponieważ Ty zawsze prowadzisz nas do Jezusa, Księcia Pokoju.

My jednak zgubiliśmy drogę do pokoju. Zapomnieliśmy o nauce płynącej z tragedii minionego wieku, o poświęceniu milionów poległych podczas wojen światowych. Zlekceważyliśmy zobowiązania podjęte jako Wspólnota Narodów i wciąż zdradzamy marzenia narodów o pokoju oraz nadzieje ludzi młodych. Staliśmy się chorzy z chciwości, zamknęliśmy się w nacjonalistycznych interesach, pozwoliliśmy, by sparaliżowały nas obojętność i egoizm. Woleliśmy lekceważyć Boga, żyć w naszym fałszu, podsycać agresję, niszczyć życie i gromadzić broń, zapominając, że jesteśmy opiekunami naszego bliźniego i wspólnego domu, który dzielimy. Poprzez wojnę rozszarpaliśmy Ziemski ogród, grzechem zraniliśmy serce naszego Ojca, który pragnie, abyśmy byli braćmi i siostrami. Staliśmy się obojętni na wszystkich i wszystko z wyjątkiem nas samych. A teraz ze wstydem mówimy: przebacz nam, Panie!

W nędzy grzechu, w naszych trudach i słabościach, w tajemnicy nieprawości zła i wojny, Ty, Najświętsza Matko, przypominasz nam, że Bóg nas nie opuszcza, ale wciąż patrzy na nas z miłością, pragnąc nam przebaczyć i nas podnieść. To On dał nam Ciebie a Twoje Niepokalane Serce uczynił schronieniem dla Kościoła i ludzkości. Z Bożej dobroci jesteś z nami i przeprowadzasz nas z czułością nawet przez najbardziej skomplikowane dziejowe zakręty.

Zatem uciekamy się do Ciebie, pukamy do drzwi Twego Serca, my, Twoje umiłowane dzieci, które w każdym czasie niestrudzenie nawiedzasz i zachęcasz do nawrócenia. W tej mrocznej godzinie przyjdź nam z pomocą i pociesz nas. Powtarzaj każdemu z nas: „Czyż oto nie jestem tu Ja, twoja Matka?”. Ty wiesz, jak rozplątać pęta naszego serca i węzły naszego czasu. W Tobie pokładamy nadzieję. Jesteśmy pewni, że Ty, zwłaszcza w chwili próby, nie gardzisz naszymi prośbami i przychodzisz nam z pomocą.

Tak właśnie uczyniłaś w Kanie Galilejskiej, gdy przyspieszyłaś godzinę działania Jezusa i zapowiedziałaś Jego pierwszy znak w świecie. Gdy uczta zamieniła się w smutek, powiedziałaś Mu: „Nie mają wina” (J 2, 3). O Matko, raz jeszcze powtórz to Bogu, bowiem dziś zabrakło nam wina nadziei, zniknęła radość, rozmyło się braterstwo. Zagubiliśmy człowieczeństwo, zmarnowaliśmy pokój. Staliśmy się zdolni do wszelkiej przemocy i wszelkiego zniszczenia. Jakże pilnie potrzebujemy Twojej matczynej interwencji.

Przyjmij więc, o Matko, to nasze błaganie.

Ty, Gwiazdo morza, nie pozwól, byśmy zostali rozbitkami w czasie wojennej burzy.

Ty, Arko Nowego Przymierza, inspiruj plany i drogi pojednania.

Ty, „Ziemio nieba”, zaprowadź w świecie Bożą zgodę.

Ugaś nienawiść, usuń pragnienie zemsty, naucz nas przebaczenia.

Uwolnij nas od wojny, zachowaj świat od zagrożenia nuklearnego.

Królowo Różańca Świętego, rozbudź w nas pragnienie modlitwy i miłości.

Królowo rodziny ludzkiej, wskaż narodom drogę braterstwa.

Królowo pokoju, wyjednaj światu pokój.

Niech Twój płacz, o Matko, poruszy nasze zatwardziałe serca. Niech łzy, które za nas przelałaś, sprawią, że znów zakwitnie owa dolina, którą wysuszyła nasza nienawiść. I choć nie milknie zgiełk broni, niech Twoja modlitwa usposabia nas do pokoju. Niech Twoje matczyne dłonie będą ukojeniem dla tych, którzy cierpią i uciekają pod ciężarem bomb. Niech Twoje macierzyńskie objęcie pocieszy tych, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swoich domów i swej ojczyzny. Niech Twoje bolejące Serce poruszy nas do współczucia i przynagli do otwarcia drzwi i opieki nad zranioną i odrzuconą ludzkością.

Święta Boża Rodzicielko, gdy stałaś pod krzyżem, Jezus, wskazując na ucznia obok Ciebie, powiedział Ci: „Oto syn Twój” (J 19, 26): w ten sposób zawierzył Tobie każdego z nas. Następnie do ucznia, do każdego z nas, rzekł: „Oto Matka twoja” (w. 27). Matko, chcemy Cię teraz przyjąć w naszym życiu i w naszej historii. W tej godzinie ludzkość, wyczerpana i zrozpaczona, stoi wraz z Tobą pod krzyżem. I potrzebuje zawierzyć się Tobie, potrzebuje poprzez Ciebie poświęcić się Chrystusowi. Naród ukraiński i naród rosyjski, które czczą Cię z miłością, uciekają się do Ciebie, a Twoje Serce bije dla nich i dla wszystkich narodów zdziesiątkowanych przez wojnę, głód, niesprawiedliwość i nędzę.

My zatem, Matko Boga i nasza Matko, uroczyście zawierzamy i poświęcamy Twojemu Niepokalanemu Sercu siebie samych, Kościół i całą ludzkość, a zwłaszcza Rosję i Ukrainę. Przyjmij ten nasz akt, którego dokonujemy z ufnością i miłością; spraw, aby ustały wojny, i zapewnij światu pokój. Niech „tak”, które wypłynęło z Twojego Serca, otworzy bramy dziejów dla Księcia Pokoju; ufamy, że poprzez Twoje Serce, nastanie jeszcze pokój. Tobie więc poświęcamy przyszłość całej rodziny ludzkiej, potrzeby i oczekiwania narodów, niepokoje i nadzieje świata.

Niech za Twoim pośrednictwem Boże Miłosierdzie rozleje się na ziemię i niech słodki rytm pokoju na nowo kształtuje nasze dni. Niewiasto, któraś powiedziała Bogu „tak” i na którą zstąpił Duch Święty, przywróć pośród nas Bożą harmonię. Ożyw nasze oschłe serca, Ty, któraś jest „żywą nadziei krynicą”. Ty, któraś utkała człowieczeństwo Jezusa, uczyń nas budowniczymi komunii. Ty, która przemierzałaś nasze drogi, prowadź nas drogami pokoju. Amen.

Na to rzekła Maryja: „Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!” Łk 1, 38

Cieszcie się tak jak Ja się cieszę, wszystko oddaję w opiekę Marii Dziewicy. św. Jan Paweł II

Ileż codziennie trudnych wyborów, ile pytań, na które nie znasz odpowiedzi, ile tematów, które boisz się podejmować, bo nieprzyjaciel wmawia Ci, że to nie dla Ciebie, że nie podołasz, nie ogarniesz, że to nie jest dobry moment. A wystarczy zapatrzeć się na Maryję i pokornie powiedzieć TAK. Wystarczy rzucić się w niewidoczne, ale najbezpieczniejsze ramiona Ojca i pozwolić Jego Duchowi działać w sobie, tak jak on Sam zechce.

Pewnie, że jest to niezmiernie trudne, pewnie że jest to niebywale ryzykowne, bo przecież ludzki umysł za bezpieczne uważa to, co może jakoś tam ogarnąć rozumem. Spójrz jednak na Maryję, Ona postawiła WSZYSTKO na Ducha Świętego. Zaryzykowała, chociaż zapewne niewiele rozumiała z tego co Anioł Jej oznajmiał i pozwoliła aby Tchnienie Ojca poczęło w Niej Słowo, które przemieniło i wciąż przemienia cały świat.

Ta zgoda Maryi, otwarła nam drogę do zbawienia. To dzięki Jej otwartemu i gotowemu do służby sercu, przychodzi na świat Syn Boga – nasz Wybawca. Dzięki Jej „fiat”, Pan Bóg każdemu z nas umożliwia drogę ratunku i wskazuje przykład do naśladowania.

Czy masz świadomość, że Twoje „tak” – może nieśmiało wyszeptane, może nawet ze łzami w oczach, jest w stanie wnieść coś pięknego nie tylko w Twoje życie, nie tylko w życie Twoich najbliższych, ale może nawet w historię całej ludzkości? Czy potrafisz pokornie i bez szemrania wypowiadać „tak” kiedy zwala się na Ciebie szereg niezrozumiałych i niechcianych „zbiegów okoliczności”? Kiedy choroba, cierpienie, samotność, żal, ogranicza Twoje postrzeganie, zamazuje i zniekształca właściwe proporcje, próbując Cię okraść z łaski bycia tu i teraz…

Stań dzisiaj wraz ze mną w zachwycie nad pokorą i odwagą Niepokalanej Panienki. Stań i nie bój się, bo Ta, która stała się Żywym Tabernakulum, która nosiła pod sercem Życie, zatroszczy się o każdą sferę Twojego życia i doprowadzi Cię do Swojego Syna Jezusa Chrystusa.

Nie bój się! Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego!