Dzień 2

I Wojna Światowa ogarnęła całą Europę, pokrywając ją siecią zasieków i okopów wojennych. Najtęższe mózgi i ludzka siła – zostały zaangażowane przez tych, którzy chcieli ją wygrać. Jak nigdy dotąd, cała nauka służyła wynalazkom wojennym, wykorzystując wszystkie laboratoria i fabryki, a zbliżający się pokój, miał być jedynie preludium do następnej jeszcze okrutniejszej wojny.

W tym chaosie i nieprawdopodobnym zamieszaniu, Matka Boża wybiera nie uczonych, a prostaczków, nie mężów stanu, a trójkę małych dzieci, nie generałów, a pastuszków.
I ich właśnie uczyniła posłannikami pokoju.
Problemem świata jest to, że jego wielcy wybierają rozwiązania skomplikowane i czyniące zło, a JEJ orędzie jest tak proste i czyste.
Pani Fatimska powiedziała:
Wojna się skończyła i pokój nastanie, jeżeli będziecie się modlić:
O mój Jezu przebacz nam nasze grzechy,
zachowaj nas od ognia piekielnego,
zaprowadź wszystkie dusze do nieba,
i pomóż szczególnie tym,
którzy najbardziej potrzebują Twojego Miłosierdzia.
Jeżeli się nawrócimy…
Jeżeli będziemy odmawiać różaniec…

Módlmy się:
Panie, Boże Wszechmogący, przez wzgląd na Syna Twojego Jednorodzonego, który swoim życiem, śmiercią i zmartwychwstaniem, odkupił nas dla wiecznego zbawienia, błagamy Ciebie, udziel nam łaski abyśmy rozważając tajemnice Różańca Świętego, Błogosławionej Dziewicy Maryi, umieli godnie naśladować to co one zawierają” a otrzymali to co one obiecują. Przez Pana Naszego Jezusa Chrystusa, który żyje i króluje z Bogiem Ojcem w jedności z Duchem Świętym, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poprosicie, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. J 15, 7

Powstań, Ty, który już straciłeś nadzieję. Powstań, Ty, który cierpisz. Powstań, ponieważ Chrystus objawił Ci swoją miłość i przechowuje dla Ciebie nieoczekiwaną możliwość realizacji. św. Jan Paweł II

Dzisiaj mamy tę sama Ewangelię co w niedzielę (2.05). Można sięgnąć do wcześniejszych zapisków. Zastanówmy się więc dzisiaj nad sensem cierpienia i nad tym co to jest to “cokolwiek”.

Łatwo, a na pewno łatwiej trwać w wierności i ufności Bożemu Słowu kiedy człowiek widzi działanie Bożej łaski, kiedy namacalnie może doświadczać w swoim życiu potęgi i mocy Bożej miłości. Jednak kiedy długimi tygodniami, miesiącami, a może i latami, gorliwie prosi o cud uzdrowienia, cud przemiany, nawrócenia, i ten cud się nie wydarza, to może przyjść załamanie, a nawet utrata wiary.

Stając w obliczu namacalnego cierpienia, szczególnie kiedy doświadcza ono naszych najbliższych i nas samych, kiedy bezsilność totalnie wysysa resztki nadziei – rodzi się pytanie jak prosić o “cokolwiek” by się wydarzyło… Czy brak nam wiary, czy nasza gorliwość w modlitwie jest niewystarczająca, a może źle się modlimy… Kiedy człowiek naprawdę napatrzy się z bliska na cierpienie, kiedy ta bezradność nad ludzką niemocą mimowolnie wyciska łzy z oczu, staram się patrzeć na Krzyż Chrystusa i w Nim szukam pocieszenia…

Trwajmy więc wytrwale na modlitwie nie zrażając się brakiem widocznych efektów i skutków naszego błagania. Nigdy nie wiemy co dla kogo jest najlepsze. Kiedyś zapewne dowiemy się jak wielką i bezcenną wartość miało to konkretne cierpienie, które mogło przyczynić się do czyjegoś zbawienia.

Panie Jezu, niech przez moc Twojego świętego imienia, stanie się to, o co żarliwie prosimy na modlitwie, wedle woli naszego Ojca! Niech to “cokolwiek’ stanie się konkretnym, namacalnym znakiem Twojej wszechmocy i władzy. Niech Twój Święty Duch modli się w nas i wskazuje, co jest Bogu miłe, i jak jeszcze piękniej możemy wypełniać Jego wolę. Najświętsza Panienko wzorze pokory i zaufania, oręduj za nami! Amen!

Codziennie proszę o różne “cokolwiek” trwając przy Chrystusie i ufając Jego obietnicom, a Pan Bóg czyni wielkie rzeczy – tak jak chce i wtedy kiedy chce 😊

Dobrego dnia kochani 🌞❤️+

Autor: Bł. Kolumban Marmion (1858-1923), opat

Niezależnie od tego, na jakim etapie znajduje się dusza, jej praca nigdy nie jest niczym innym, jak tylko współpracą. Nie jest sama: Bóg działa w niej i z nią, ponieważ zawsze jest pierwszym Autorem jej postępu.

Niewątpliwie, na początku, kiedy dusza jest jeszcze skrępowana wadami i złymi nawykami, musi z męstwem i gorliwością starać się usunąć te przeszkody, które sprzeciwiają się boskiemu zjednoczeniu. Współpraca, której Bóg wymaga od niej w tym okresie, jest szczególnie wielka i aktywna, i najdotkliwiej ujawnia się w sumieniu. W tym okresie Bóg obdarza namacalnymi łaskami, które podnoszą na duchu i zachęcają. Ale dusza doświadcza dylematów, wewnętrznych zmienności: upada, a potem znów się podnosi; walczy, a potem odpoczywa; łapie oddech, a potem znów idzie naprzód.

W miarę jak dusza postępuje, jak przeszkody ustępują, jej życie wewnętrzne staje się bardziej jednolite, regularne, zjednoczone, działanie Boże odczuwa się jako potężniejsze, ponieważ ma większą swobodę działania, ponieważ napotyka w duszy mniejszy opór i większą elastyczność; i wtedy szybko postępujemy na drodze do doskonałości… Nasz Pan przekazał nam tak wyraźnie tę fundamentalną naukę: „Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15, 5).

Wyobrażać sobie, że Chrystus wykona całą pracę dla siebie, byłoby niebezpiecznym złudzeniem; ale wierzyć, że możemy zrobić cokolwiek bez Niego, byłoby nie mniej niebezpieczne. Musimy więc być przekonani, że nasze uczynki mają wartość tylko dzięki naszemu zjednoczeniu z Jezusem.

Źródło: Narzędzia dobrych dzieł (© Evangelizo.org)

Dzień 1

Fatima – to imię które przez długi okres czasu kojarzyło się z treściami anty chrześcijańskimi, to imię, jedynej córki Mahometa – proroka pierwszego Czerwonego niebezpieczeństwa.
Boża Opatrzność sprawiła, że w czasie tworzenia się drugiego Czerwonego niebezpieczeństwa – ateistycznego komunizmu – imię Fatima, nabrało cudownego chrześcijańskiego znaczenia.
To właśnie w Fatima, Matka Boża Różańcowa, objawiła się trójce portugalskich pastuszków.
W trzecim roku I Wojny Światowej, Najświętsza Panna, zstąpiła na ziemię, by przekazać orędzie pokoju.
Trzymała w ręku różaniec – broń, której mężczyźni mogliby użyć dla zakończenia wszystkich wojen, a swoje czyste i niepokalane serce – otwierała dla grzeszników.
I tak nowa wizja Maryi – Matki nas wszystkich, została ukazana światu.

Módlmy się :
Panie, Boże Wszechmogący, przez wzgląd na Syna Twojego Jednorodzonego, który swoim życiem, śmiercią i zmartwychwstaniem, odkupił nas dla wiecznego zbawienia, błagamy Ciebie, udziel nam łaski abyśmy rozważając tajemnice Różańca Świętego, Błogosławionej Dziewicy Maryi, umieli godnie naśladować to co one zawierają” a otrzymali to co one obiecują. Przez Pana Naszego Jezusa Chrystusa, który żyje i króluje z Bogiem Ojcem w jedności z Duchem Świętym, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

J 14, 27-31a

Jakże my dzisiaj potrzebujemy Bożego pokoju. Tego pokoju, który może dać tylko prawdziwe zaufanie i zawierzenie Jezusowi Chrystusowi. Tego pokoju, który rodzi się na modlitwie, który pomimo niesprzyjających okoliczności i wiatrów, nie zostanie zaburzony, rozwiany, ani wykradziony przez chorobę, cierpienie, problemy z pracą, czy troską o byt doczesny.

Więc choć dzisiaj może wielu z nas z wielkim niepokojem, albo wręcz lękiem patrzy w przyszłość, to trzeba nam prawdziwie uwierzyć słowom Pana Jezusa, że pokój który On pragnie nam dać, rzeczywiście zmienia spojrzenie, albo raczej pozwala patrzeć znacznie dalej i głębiej.

Diabeł oczywiście na wszelkie możliwe sposoby wykrada nasz pokój – oszukując, matacząc, zasiewając zwątpienie, przerażenie i nienawiść, podkopując, a nawet zrywając relacje rodzinne i przyjacielskie, wsączając swój jad w kontakty międzyludzkie, co tak mocno ostatnio się uzewnętrznia. Z drugiej jednak strony Pan Jezus nieustanie zapewnia nas o swojej miłości i trosce, przypominając, że kto trwa z Nim, kto trwa w Nim, nie zachwieje się i nie ugnie, bo miłujące i miłosierne ramiona Ojca, stale są otwarte, by przytulać, pocieszać i dawać oparcie, z jakiego już żaden nieprzyjaciel nie będzie w stanie nas okraść.

Duchu Święty, Duchu Boga Ojca, Duchu Jezusa Chrystusa, strzeż w nas Bożego pokoju! Najświętsza Panienko, depczącą głowę węża, módl się za nami i ochraniaj nas płaszczem swojej Matczynej opieki!

oczamiserca

Jezus powiedział do swoich uczniów: “Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka.” J 14, 27

Na kryzys cywilizacji trzeba odpowiedzieć cywilizacją miłości, opartą na uniwersalnych wartościach pokoju, solidarności i wolności, które znajdują pełne urzeczywistnienie w Chrystusie. św. Jan Paweł II

Kiedy czytam tę Ewangelię, po raz kolejny przypomina mi się smutna twarz pewnej kobiety, z którą rozmawiałam kilka lat temu czekając na konsultację do lekarza. Na moje wspomnienie o Bożej miłości, popatrzyła na mnie jak na kosmitkę 😉 pytając – to pani w to wierzy?! Na co ja, że i owszem, i to bardzo! Jej spojrzenie zaczęło się zmieniać w trakcie naszej rozmowy, a smutek na twarzy zastępowało zaskoczenie i tęsknota.

Nie mam pojęcia jakie są losy tej pani, w której sercu panował wówczas wielki chaos, choć ufam, że nasza rozmowa wniosła trochę światła w jej życie. Takie rozmowy, sytuacje, pokazują jakież to mroki i beznadzieja panują nad człowiekiem, w człowieku, który nie zna, albo wyrzeka się Pana Boga.

BÓG JEST MIŁOŚCIĄ i tylko w Bożej miłości możemy odnaleźć pokój i sens istnienia. Nie ukryjemy się przed złem, nie uciekniemy przed cierpieniem, przed krzyżem, lecz w Bożej miłości, z Bożą pomocą, żadne trudne, bolesne i niezrozumiałe doświadczenie nie będzie w stanie nas złamać, ani sponiewierać.

Każdy z nas boryka się z jakimiś utrudzeniem, przeciwnościami, chorobami. Każdego z nas pewnie dopadają czasem wątpliwości i zniechęcenie, które powodują upadki i grzech, a władca ciemności będzie je tylko podsycał i eskalował, by odbierać resztki nadziei i światła, by wpędzać w jeszcze większą rozpacz i wysysać wszelkie dobro. A wiadomo – grzech rodzi grzech, i robi się nam błędne koło…

Uchwyć się Bożego Słowa, uchwyć się tego pokoju, jaki Chrystus w swej bezgranicznej miłości pozostawia każdemu z nas. To nie są żadne mrzonki, to nie są obietnice bez pokrycia! Boży pokój jest w zasięgu każdego czystego serca, które będzie zachowywać Boskie prawo. Dając tak niewiele od siebie, możesz zyskać WSZYSTKO! Bo czyż posłuszeństwo i wierność Bożym przykazaniom jest wygórowaną ceną za dar życia wiecznego?!

Nie bój się! Zawalcz o swoją godność, o swój pokój serca. Zaufaj Panu Bogu, zapatrz się w Chrystusowe Rany, pozwól Duchowi Świętemu przenikać i przemieniać swoje życie! Tak wiele zależy od Ciebie!

Chrystusowy pokój przemienia i kruszy nawet najbardziej zatwardziałe mury serca. Chrystusowy pokój daje ufne spojrzenie, dzięki któremu możesz Bożymi oczami widzieć rzeczy z pozoru takie same, a przecież dzięki Bożej Obecności zupełnie inne.

Dziękuję Boże za nieustanne zapewnianie mi obfitości, za bezmiar Twojej łaski i nieograniczoną, niezmienną miłość do mnie, tak niegodnej przecież… Dziękuję za radości i za troski, które z Twoim pokojem staram się mężnie dźwigać.

Panie, niech się dzieje Twoja święta wola! Moje serce ufa Ci bezgranicznie! 😇 ❤ +

Autor: Św. Padre Pio z Pietrelciny (1887-1968), kapucyn

Duch Boży jest duchem pokoju, nawet w czasie naszych najpoważniejszych zaniedbań daje nam odczuć spokojny ból, pokorny i ufny, spowodowany właśnie Jego miłosierdziem. Na przeciwnym biegunie duch zła drażni, pozbawia nadziei. Daje nam odczuć, w naszych zaniedbaniach, rodzaj gniewu przeciw nam, a jednak to właśnie wobec nas samych mamy najpierw praktykować miłość. Jeśli jesteś zatem dręczony przez pewne myśli, to wzburzenie nigdy nie pochodzi od Boga, ale od diabła, bo Bóg, będąc duchem pokoju, daje ci pogodę.

Źródło: AdFP, 549 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Jan XXIII (1881-1963), papież

Wszystkim bowiem, którzy opowiedzieli się za Chrystusem, przystoi jak najbardziej… stać się w świecie jakby iskrami światła, zarzewiem miłości i zaczynem wspólnoty (Mt 5,14;13,33). Osiągną to tym pełniej, im ściślej będą zjednoczeni z Bogiem. Nie będzie pokoju w powszechnej społeczności ludzkiej, jeśli nie zakorzeni się on głęboko w sercu każdego człowieka, to znaczy, jeśli każdy nie zechce we własnym wnętrzu porządku nakazywanego przez Boga… Jest to bowiem rzecz tak wspaniała i wzniosła, że człowiek, nawet pełen najlepszej woli, nie jest w stanie tego dokonać w oparciu wyłącznie o swe własne siły. Konieczna jest bowiem pomoc samego Boga, aby społeczność ludzka stała się możliwie najlepszym odbiciem Królestwa Bożego…

Chrystus, przez ogrom Swych cierpień i śmierć unicestwił grzech – źródło i zarzewie niezgody, nędzy i nierówności…: „On bowiem jest naszym pokojem… A przyszedłszy, zwiastował pokój wam, którzyście daleko, i pokój tym, którzy blisko” (Ef 2,14nn). W odprawianych podczas tych dni świętych obrzędach wielkanocnych rozbrzmiewa ten sam głos: „Powstawszy Jezus Pan nasz, stojąc pośrodku uczniów swoich, powiedział: Pokój wam, Alleluja – uradowali się uczniowie ujrzawszy Pana” (por. J 20,19nn). Chrystus zatem przyniósł nam pokój i pokój pozostawił: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak, jak daje świat”.

Módlmy się więc gorąco do Boskiego Odkupiciela o pokój, jaki nam przyniósł. Niech On sam usunie z serc ludzkich wszystko, co może ten pokój naruszyć, i niech uczyni wszystkich świadkami prawdy, sprawiedliwości i miłości braterskiej. Niech ponadto oświeci Swym światłem umysły przywódców narodów… Niech Chrystus nakłoni wolę wszystkich ludzi do zburzenia dzielącej ich zapory, do umocnienia więzi wzajemnej miłości, do zrozumienia innych, do przebaczenia wreszcie tym, którzy wyrządzili im krzywdę. Niech pod Jego działaniem i przewodnictwem wszystkie narody połączy więź braterstwa i niech wśród nich rozkwita i panuje bezustannie tak bardzo upragniony pokój.

Źródło: Encyklika „Pacem in Terris” § 164-171 (© Libreria Editrice Vaticana)Lubię to!KomentarzUdostępnij

Autor: Naśladowanie Jezusa Chrystusa, traktat duchowy z XV w.

Moglibyśmy cieszyć się pełnym pokojem, gdybyśmy nie zajmowali się ciągle tym, co do nas nie należy, co kto powiedział lub zrobił. Jak może trwać w pokoju ktoś, kto nieustannie miesza się do cudzych spraw? Kto na zewnątrz szuka rozrywki? Kto niewiele i rzadko skupia się w sobie? Błogosławieni prości, albowiem oni osiągną pokój. Dlaczego niektórzy święci byli tak doskonali i tak skupieni? Bo starali się tak siebie umartwić, by zdławić w sobie wszystkie ziemskie pragnienia i dzięki temu mogli całym żarem serca przylgnąć do Boga i uzyskać prawdziwą wolność ducha. My zaś ciągle jeszcze zajmujemy się własnymi uczuciami i nazbyt troszczymy się o to, co przemija… Rzadko udaje nam się pokonać choć jedną naszą wadę i nie ma w nas żarliwości codziennego doskonalenia się, jesteśmy chłodni albo letni.

Gdybyśmy całkowicie umarli dla siebie samych, a mniej byli wewnętrznie uwikłani, moglibyśmy pojmować nawet rzeczy Boże i doświadczać kontemplacji. Jedyną i największą naszą przeszkodą jest to, że nie jesteśmy wolni od uczuć i pożądań i nie próbujemy nawet wstąpić na drogę doskonałości świętych. Wystarczy najmniejsza przeszkoda, a od razu załamujemy się i szukamy wytchnienia u ludzi. Jeśli tylko jak dzielni rycerze spróbujemy trwać w boju, to na pewno ujrzymy, jak z góry Pan śpieszy nam z pomocą. On jeden bowiem potrafi wesprzeć walczących i tych, którzy ufają Jego łasce… O, gdybyś wiedział jaki spokój cię ogarnie, jaką radość sprawisz innym, to troszczyłbyś się bardziej o duchowe doskonalenie się.

Źródło: Księga 1, rozdz. 11 (© Evangelizo.org)

Jeszcze o Matce 💖

Komentarz mojego archiwum

Ta scena spod krzyża jest niezmiernie bolesna, ale też niosąca nadzieję dla całego świata. W obliczu śmierci Jezus powierza swoją Matkę pod opiekę swego ukochanego ucznia Jana, z którym każdy z nas może i powinien się utożsamiać, wcześniej mówiąc Maryi, że oto zyskuje nowego syna. Taka można powiedzieć niewielka pociecha dla Serca Matki udręczonego współcierpieniem męki i konania jedynego dziecka.

Żadne słowa nie oddadzą bólu i dramatu, który wtedy się rozgrywał, i który niestety ciągle trwa… Czy dzisiaj na nowo nie krzyżujemy Jezusa?! Każde sprzeniewierzenie się Bożemu prawu i Bożej woli ponawia okropieństwo Golgoty. A jednak Jezus mimo ewidentnych i rażących występków, mimo grzechu i bagna, w którym utknąłeś i czasem nie chcesz z niego wyjść, oddaje Ci swoją Mamusię za Matkę. To cud Miłości Krzyża, Miłości ofiarnej, bezwarunkowej i nieprzemijającej.

Maryjo, Matko Bolejąca, współczująca i utożsamiająca się z cierpieniem każdego danego Ci pod opiekę dziecka, jakże ciągle jesteś udręczona…Dziękuje Ci Dobry Boże za każdy krzyż, który mimo buntu i niezrozumienia staram się nieść z godnością. Dziękuję, bo wiem i czuję, że nie jestem sama, że zawsze pod krzyżem moich ograniczeń i słabości mogę przytulić się do czułej i zatroskanej Matki mojego Boga, do mojej Mamy Maryi.

Dobrego popołudnia ❤️