(z prośbą o łaskę uzdrowienia dla Krzysztofa i w intencjach poleconych)
Dzień 9
Święty Ojcze Pio, Maryja była ci «Matką najmilszą», Ją wysławiałeś «najbardziej spośród wszystkich stworzeń na niebie i na ziemi», przez twoje oddanie Bożej Matce proszę o pomoc w mojej potrzebie…
Ojcze nasz… Zdrowaś… Chwała Ojcu…
<><><><><>><><><><><><><><><><
Modlitwa Ojca Pio o uzdrowienie
Ojcze Niebieski, dziękuję Ci za to, że mnie kochasz. Dziękuję Ci za zesłanie Twojego Syna, Pana naszego Jezusa Chrystusa na świat, aby mnie zbawił i uwolnił. Ufam w Twą moc i łaskę, która wspiera i leczy mnie. Kochający Ojcze, dotknij mnie teraz swoimi uzdrawiającymi dłońmi, bo wierzę, że jest Twoją wolą abym był zdrowy na ciele, umyśle, duszy i duchu.
Okryj mnie najszlachetniejszą Krwią Twojego Syna, naszego Pana Jezusa Chrystusa od czubka mej głowy do podeszwy mych stóp. Wyrzuć to, czego nie powinno być we mnie. Wylecz niezdrowe i nieprawidłowe komórki. Otwórz zablokowane tętnice i żyły oraz odbuduj i dopełnij wszelkie uszkodzenia. Usuń wszystkie stany zapalne i przemyj infekcje mocą najdroższej krwi Jezusa. Niech ogień Twej uzdrawiającej miłości przejdzie przez całe moje ciało w celu uzdrowienia tak, aby funkcjonowało ono w sposób w jaki Ty je stworzyłeś. Dotknij też mego umysłu i moich emocji, nawet najgłębszych zakamarków mojego serca.
Napełnij mnie swoją obecnością, miłością, radością oraz pokojem i przyciągaj jeszcze bliżej do siebie w każdym momencie mojego życia. Ojcze, napełnij mnie Swoim Duchem Świętym i upoważnij do czynienia wszystkiego co się da, aby moje życie przynosiło chwałę i cześć Twemu świętemu imieniu. Proszę Cię o to w imię Pana Jezusa Chrystusa. Amen.
Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść i być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele to bardziej dla was konieczne. A ufny w to, wiem, że pozostanę, i to pozostanę nadal dla was wszystkich, dla waszego postępu i radości w wierze, aby rosła wasza duma w Chrystusie przeze mnie, przez moją ponowną obecność u was. Flp 1, 23-26
A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli kto Mi służy, uczci go mój Ojciec”. J 12, 26
Człowiek jest powołany do odnoszenia zwycięstwa w Jezusie Chrystusie. św. Jan Paweł II
W pierwszym momencie można odnieść wrażenie, że św. Paweł to zadufany w sobie pyszałek, a tu nic bardziej mylnego… coraz mocniej, coraz wyraźniej dociera do mnie znaczenie tych słów…
Trzeba nam więc napatrzeć się, zapatrzeć i naśladować zaufanie św. Pawła, Jego posłuszeństwo i poczucie misji, a WSZYSTKO to zakorzenione w Chrystusie, czynione dla Chrystusa i z Chrystusem.
Pewnie, że nie będzie łatwo… może wezmą nas na języki, rzucając absurdalne oskarżenia i kłody pod nogi, może będą się śmiać, złorzeczyć i odwracać jak od trędowatych czy szaleńców. Jednak trzeba mieć świadomość DOKĄD zmierzamy i co, a raczej KTO jest celem ostatecznym naszej drogi.
Pan Jezus wyraźnie wskazuje, że TYLKO podążając za Nim możesz dojść do pełni radości. Nie obiecuje jednak sielanki i zabawy, ale zaprasza do współpracy poprzez służbę, poprzez nieustanne rezygnowanie z siebie i obumieranie dla świata. Pan Jezus zaprasza do pracy, może nawet do ciężkiej harówki, ale jednocześnie zapewnia i obiecuje, że On będzie torował drogę, że On będzie zawsze krok przed Tobą, że w razie słabości i zwątpienia ZAWSZE będziesz mógł się oprzeć i wesprzeć na Jego ramieniu.
Tylko czy zechcesz zrezygnować ze swoich wspaniałych, cudownych, wspaniałych, cudownych 😉 planów i podjąć misję, którą Pan Bóg dla Ciebie przeznaczył? No cóż, kiedyś trzeba wreszcie podjąć poważne, męskie decyzje 🙂 Zważ, jak bardzo jesteś cenny i ważny w Boskim zbawczym planie. Zważ, ile dobrego dzięki Twojej przemianie, Twojemu świadectwu życia może spotkać tych, którzy zupełnie “przypadkiem” pojawią się na Twojej drodze. Czas naprawdę się kurczy, każdemu, bez wyjątku…
Czy staniesz przed Panem z pustymi rękoma, przez które życie przeciekło jak prze sito, czy przyniesiesz naręcze dobrych uczynków i bukiet uśmiechniętych twarzy, które dzięki Tobie miały szansę usłyszeć i przybliżyć się do Bożych tajemnic?
Moje baaaardzo świadome przybliżanie się do Bożych tajemnic rozpoczęło się dokładnie 5 lat temu, kiedy zaprosiłam Pana Jezusa, aby zamieszkał na stałe w moim życiu pozwoliłam powywracać stoły w świątyni swojego serca i wprowadzić nowy porządek na Jego zasadach. Zaufałam i oddałam klucze do swego serca i duszy.
Zmartwychwstały Pan rzeczywiście nieustannie przemienia moje serce i wciąż czyni we mnie i przeze mnie rzeczy nowe. Każdy dzień w Jego towarzystwie, pod czułym okiem Jego Mamy i w delikatnym powiewie Jego Świętego Ducha, jest cudem i świętem! I niech już tak zostanie po wieki wieków!
Pan Bóg chce czynić WIELKIE RZECZY przez Twoje ręce! Do roboty!
Maryjo, Mamusiu wspieraj mnie i strzeż! Aniele Stróżu prowadź i ochraniaj! Św. Barbaro, św. Wojciechu i Wszyscy Święci, prowadźcie do zwycięstwa, do świętości! ALLELUJA!
“Panie, niech nas ogarnie Twoja łaska, według nadziei pokładanej w Tobie.”
Choć fizyczność coraz bardziej mi doskwiera, moje serce całe w skowronkach czego i Tobie życzę +
Autor: Kardynał Józef Ratzinger (Papież Benedykt XVI w latach 2005-2013)
Bycie chrześcijaninem to przede wszystkim oderwanie od egoizmu, który żyje tylko dla siebie, w celu głębokiego zakorzenienia się w życie jedni dla drugich. Ta rzeczywistość jest przekazana we wszystkich wielkich obrazach Pisma. Obraz Paschy…, obraz Wyjścia…, który rozpoczyna się wraz z Abrahamem i który pozostaje fundamentalnym prawem w ciągu całej historii świętej, jest wyrazem tego samego, podstawowego ruchu, który wyraża się w oderwaniu od istnienia opartego tylko na nim samym.
Chrystus Pan wyraził tę rzeczywistość w sposób najgłębszy w opowieści o ziarnie zboża, która pokazuje jednocześnie, że to podstawowe prawo nie tylko dominuje w całej historii, ale oznacza początek całego stworzenia Bożego: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity”.
W swojej śmierci i zmartwychwstaniu Chrystus dopełnił opowieści o ziarnie zboża. W Eucharystii, w chlebie, stał się prawdziwym owocem stokrotnym (Mt 13,8), z którego żyjemy ciągle i zawsze. Ale w tajemnicy świętej Eucharystii, gdzie przebywa na zawsze Ten, który jest prawdziwie i całkowicie „dla nas”, On sam zaprasza nas do wejścia każdego dnia w to prawo, które ostatecznie jest tylko wyrażeniem istoty prawdziwej miłości…: porzucenie siebie samego, aby służyć innym. Podstawowym ruchem chrześcijaństwa jest, w ostatecznym rozrachunku, zwykły ruch miłości, przez który uczestniczymy w miłości samego Boga.