(z prośbą o łaskę uzdrowienia dla Krzysztofa i w intencjach poleconych)

Dzień 5

Święty Ojcze Pio, ty przez swoje niezwykłe zjednoczenie z Panem wlewałeś w serca wątpiących nadzieję, «że Bóg chrześcijan jest Bogiem przemiany», że z cierpienia rodzi się pokój, a z odrzucenia rozpaczy «budzi się nadzieja», bądź ze mną w moim doświadczeniu…, abym ufał w miłość Bożą.

Ojcze nasz… Zdrowaś… Chwała Ojcu…

<><><><><>><><><><><><><><><><

Modlitwa Ojca Pio o uzdrowienie

Ojcze Niebieski, dziękuję Ci za to, że mnie kochasz. Dziękuję Ci za zesłanie Twojego Syna, Pana naszego Jezusa Chrystusa na świat, aby mnie zbawił i uwolnił. Ufam w Twą moc i łaskę, która wspiera i leczy mnie. Kochający Ojcze, dotknij mnie teraz swoimi uzdrawiającymi dłońmi, bo wierzę, że jest Twoją wolą abym był zdrowy na ciele, umyśle, duszy i duchu.

Okryj mnie najszlachetniejszą Krwią Twojego Syna, naszego Pana Jezusa Chrystusa od czubka mej głowy do podeszwy mych stóp. Wyrzuć to, czego nie powinno być we mnie. Wylecz niezdrowe i nieprawidłowe komórki. Otwórz zablokowane tętnice i żyły oraz odbuduj i dopełnij wszelkie uszkodzenia. Usuń wszystkie stany zapalne i przemyj infekcje mocą najdroższej krwi Jezusa. Niech ogień Twej uzdrawiającej miłości przejdzie przez całe moje ciało w celu uzdrowienia tak, aby funkcjonowało ono w sposób w jaki Ty je stworzyłeś. Dotknij też mego umysłu i moich emocji, nawet najgłębszych zakamarków mojego serca.

Napełnij mnie swoją obecnością, miłością, radością oraz pokojem i przyciągaj jeszcze bliżej do siebie w każdym momencie mojego życia. Ojcze, napełnij mnie Swoim Duchem Świętym i upoważnij do czynienia wszystkiego co się da, aby moje życie przynosiło chwałę i cześć Twemu świętemu imieniu. Proszę Cię o to w imię Pana Jezusa Chrystusa. Amen.

«Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, że widzieliście znaki, ale dlatego, że jedliście chleb do syta. Zabiegajcie nie o ten pokarm, który niszczeje, ale o ten, który trwa na życie wieczne, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec». J 6 26-27

Człowieka nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego właściwe powołanie i ostateczne przeznaczenie. św. Jan Paweł II

Czego właściwie oczekujemy podążając za Chrystusem? Czy spodziewamy się fajerwerków i nieustannej manny z nieba? Czy chcemy towarzyszyć Panu Jezusowi, ucząc się od Niego, chłonąc każde Jego słowo, czy raczej poczekamy sobie gdzieś z boku, wyczekując jakiegoś spektakularnego cudu?

Czasem odnoszę wrażenie, że niektórzy jakby wymuszają na Panu Bogu spełnianie Jego obietnic, bo się im należy – i to JUŻ! A przecież Pan Bóg działa jak chce, bo to On jest Bogiem i zna najlepszy czas na WSZYSTKO!

Trzeba sobie ciągle uświadamiać, że pójście za Jezusem, że wiara w Niego, wiara Jego Słowu, Jego nauczaniu, to zapieranie się samego siebie i codzienne branie swojego krzyża. Nawet wtedy, a może szczególnie wtedy, gdy niczego nie rozumiemy, gdy ten krzyż przytłacza i przygniata, boleśnie raniąc przy każdym kroku… wtedy właśnie ufna wiara pozwala nam wytrwać i z nadzieją dążyć do celu naszej wędrówki, do radości wypełnienia się Bożych obietnic.

No cóż, każdy chciałby w miarę spokojnie i szczęśliwie dotrzeć do tego kresu, ale wiemy niestety, że te nasze chcenia, że nasze pragnienia i marzenia, nie zawsze są zgodne z Bożym zamysłem na nasze życie… Mnie też zdarza się buntować, tupać i krzyczeć…, jednak wytrwale idę za Jezusem, idę z Jezusem, starając się najlepiej jak mogę w tym momencie pielęgnować relację z Tatą w Niebie.

Weszliśmy w Tydzień Biblijny. Postarajmy się może szczególnie w tym tygodniu o ożywienie naszej relacji z Panem. Zobaczmy jak Jego Słowo, wiecznie żywe, będzie nas prowadzić , wskazywać, ożywiać i błogosławić.

Pomyślmy też o tych, co mają nie po drodze z Panem Jezusem, którzy nie wierzą, nie chcą, nie potrafią zaufać i zanurzyć się w Jego miłosiernej miłości. My sami ich zanurzajmy przez swoją cichą modlitwę, życzliwość i troskę.

Duchu Święty, módl się w nas i otwieraj nasze serca, abyśmy naprawdę pragnęli i szukali Bożej Obecności.

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Hilary (ok. 315-367), biskup Poitiers, doktor Kościoła

To Ty masz wysłuchać naszą modlitwę, to Tu masz nas doprowadzić do celu, to Ty masz otworzyć drzwi, do których pukamy (Łk 11,9). Ponieważ widzisz naszą naturę, jak jesteśmy zdrętwieni przez nie wiem jaką ospałość duchową; słabość naszego ducha… uniemożliwia nam w pojmowaniu Twoich tajemnic… Takie jest nasze oczekiwanie: zachęcasz nasze początki w tym straszliwym przedsięwzięciu, umocnisz postępy naszych poczynań i wezwiesz do uczestnictwa w Duchu, który prowadził proroków i apostołów. Wtedy usłyszymy ich słowa w takim sensie, w jakim chcieli je przekazać…

Potwierdzimy bowiem to, co głosili w świętym nauczaniu: Ty, Bóg przedwieczny, jesteś Ojcem Boga przedwiecznego, Jedynego Syna. Ty jedyny się nie urodziłeś, a Pan Jezus Chrystus jest jedynym, który został z Ciebie zrodzony wiecznymi narodzinami, nie różniąc się od Ciebie tak, by nie sugerować istnienia dwóch bogów. Tak, musimy głosić, że z Ciebie został zrodzony, z Boga jedynego. Musimy potwierdzić, że nie ma innego prawdziwego Boga, zrodzonego z Ciebie, prawdziwego Boga i Ojca.

Obdarz nas łaską nadawania słowom ich prawdziwego sensu, oświeć nasz umysł… i utwierdź naszą wiarę w prawdzie. Dozwól nam wypowiedzieć to, w co wierzymy… że Ty jesteś jedynym Bogiem Ojcem i że jest jeden Pan, Jezus Chrystus. Pozwól nam Cię świętować i czcić, Ciebie, jedynego Boga, ale nie samotnego, pozwól nam Go głosić, Jego, prawdziwego Boga.

Źródło: Trójca I, 37-38 (© Evangelizo.org)

Autor: Bł. Karol de Foucauld (1858-1916), pustelnik i misjonarz na Saharze

Zmysły są ciekawe: wiara nie chce niczego znać…, chciałaby całe życie spędzić nieruchomo u stóp tabernakulum. Zmysły lubią bogactwo i zaszczyty; wiara się nimi brzydzi…: „Błogosławieni ubodzy” (Mt 5,3). Wiara kocha ubóstwo i wzgardę, którymi Jezus się okrywał przez całe życie, jakby nieodłącznym ubraniem… Zmysły lękają się tego, co nazywają niebezpieczeństwem, co może przynieść ból lub śmierć. Wiara nie boi się niczego, wie, że przytrafi się jej tylko to, co Bóg zechce – „nawet włosy na głowie wszystkie są policzone” (Mt 10,30) – a co Bóg zechce, wyjdzie jej zawsze na dobre – „Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra” (Rz 8,28). Cokolwiek zatem mogłoby się przytrafić, smutek czy radość, zdrowie czy choroba, życie czy śmierć, wiara jest z góry zadowolona i nie obawia się niczego… Zmysły niepokoją się o jutro, zastanawiają się, jak przeżyć następny dzień; wiara nie ma żadnych obaw […]

Wiara oświetla wszystko nowym światłem, innym niż światło zmysłów, jaśniejącym bardziej lub innym. Ten zatem, który żyje z wiary, ma duszę pełną nowych myśli, nowych gustów, nowych osądów; nowe horyzonty otwierają się przed nim, wspaniałe horyzonty, oświetlone boskim światłem i piękne boskim pięknem. Otulony tymi nowymi prawdami, których świat nie podejrzewa, rozpoczyna nieuchronnie nowe życie, przeciwstawne światu, któremu jego dzieła wydają się szaleństwem. Świat jest w ciemnościach, tkwi w głębokiej nocy. Człowiek wiary jest w pełnym świetle, jaśniejąca droga, którą kroczy, nie jawi się oczom ludzkim; zdaje się im, że chodzi nad przepaścią, jak szaleniec.

Źródło: Notatki z rekolekcji, Nazaret, listopad 1897 (© Evangelizo.org)