Autor: Katechizm Kościoła Katolickiego

Eucharystia jest pamiątką Paschy Chrystusa, aktualizacją i ofiarowaniem sakramentalnym Jego jedynej ofiary w liturgii Kościoła, który jest Jego Ciałem. We wszystkich Modlitwach eucharystycznych po słowach ustanowienia znajduje się modlitwa nazywana anamnezą lub pamiątką. W biblijnym znaczeniu pamiątka nie jest tylko wspominaniem wydarzeń z przeszłości, lecz głoszeniem cudów, jakich Bóg dokonał dla ludzi. W liturgicznej celebracji tych wydarzeń stają się one w pewien sposób obecne i aktualne. Tak właśnie rozumie Izrael swoje uwolnienie z Egiptu; za każdym razem, gdy obchodzi się Paschę, wydarzenia Wyjścia są uobecniane w pamięci wierzących, by według nich kształtowali swoje życie (Wj 13,3.8).

W Nowym Testamencie pamiątka otrzymuje nowe znaczenie. Gdy Kościół celebruje Eucharystię, wspomina Paschę Chrystusa, a ona zostaje uobecniona. Ofiara, którą Chrystus złożył raz na zawsze na krzyżu, pozostaje zawsze aktualna: „Ilekroć na ołtarzu sprawowana jest ofiara krzyżowa, w której <>, dokonuje się dzieło naszego odkupienia” (Lumen Gentium 63).

Ponieważ Eucharystia jest pamiątką Paschy Chrystusa, jest ona także ofiarą. Charakter ofiarny ukazuje się już w słowach jej ustanowienia: „To jest Ciało moje, które za was będzie wydane” i „Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana” (Łk 22, 19-20). W Eucharystii Chrystus daje to samo ciało, które wydał za nas na krzyżu, tę samą krew, którą wylał „za wielu… na odpuszczenie grzechów” (Mt 26, 28). Eucharystia jest więc ofiarą, ponieważ uobecnia (czyni obecną) ofiarę krzyża, jest jej pamiątką i udziela jej owoców.

Źródło: § 1362-1366 (http://www.katechizm.opoka.org.pl/)

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne. J 6, 47

Chrystus mówi o sobie, że w Nim skupiło się całe ludzkie cierpienie, które skutecznie zmieniło się w misterium Jego męki, śmierci i zmartwychwstania. Triumf krzyża nadaje cierpieniu ludzkiemu nowy wymiar: wartość odkupieńczą. św. Jan Paweł II

Chyba tak do końca nie jesteśmy w stanie ogarnąć co znaczy wieczność. W nieustannej pogoni za czymś, w ciągłym zabieganiu o doczesność, któż z nas tak naprawdę zaprząta sobie głowę wiecznością – przecież to totalna abstrakcja 😉 Dopiero jak przychodzi choroba, jak dopada wielkie cierpienie – swoje, bliskich – wówczas uświadamiamy sobie kruchość i ulotność naszego życia i zaczynamy się zastanawiać o co chodzi z tą wiecznością, i czy aby to prawda.

Mamy naprawdę wielkie szczęście, że możemy się karmić Ciałem Pańskim, które jest gwarancją życia wiecznego, wszak sam Jezus Chrystus, siedzący po Prawicy Ojca, oddaje nam cząstkę Siebie. Tylko czy potrafimy to należycie uszanować…?

Warto dzisiaj zastanowić się co dla mnie oznacza wieczność. Czy troska o teraźniejszość nie przysłania mi tego, co naprawdę ważne, co w ostatecznym rozrachunku najważniejsze? Warto zapytać siebie, kim dla mnie jest Jezus Chrystus? Jaką wartość ma dla mnie Jego męka, śmierć i zmartwychwstanie?

Może znajdziesz dziś chwilkę na adorację, a może tak znienacka w środku tygodnia pójść na Mszę świętą 😇 To najlepsze miejsce i czas na „dotykanie” tajemnicy wieczności 🙏

Życzę Ci dobrze przeżytego dnia, który przybliży Cię do Bożego królestwa 😍😇

Autor: Św. Franciszek Salezy (1567-1622), biskup Genewy, doktor Kościoła

Mannę kosztowali wszyscy, którzy ją jedli, ale na różne sposoby, wedle apetytu każdego i nigdy nie mogli się nią delektować do końca, bo miała więcej smaków, niż mogli to odczuwać w pełni Izraelici (Mdr 16,20-21). My ujrzymy i skosztujemy w niebie całej Boskości, ale nigdy żaden błogosławiony, ani ich rzesza, nie ujrzy i nie skosztuje Jej całkowicie.

W ten sam sposób ryby korzystają z ogromnej powierzchni oceanu, ale żadna ryba czy nawet pławice ryb nie widziały wszystkich plaż, ani nie pływały we wszystkich wodach morskich; ptaki fruwają do woli pod szerokim niebem, ale nigdy żaden ptak, lub ich cały gatunek nie fruwał po wszystkich okolicach powietrznych. Nasze umysły, wedle ich woli i pragnień, będą pływać w oceanie i fruwać w powietrzu Boskości, i rozradują się na wieki z tych bezkresów powietrza i wody. A korzystając bez wyjątku z tej głębi Boskości, nigdy jednak nie będą mogły korzystać z niej w pełni, bo na zawsze pozostaje ona ponad ich możliwościami.

Źródło: Traktat o miłości Bożej 3,15 (© Evangelizo.org)

Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? (…)
Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. Rz 8, 35.37

Modlić się znaczy dać trochę swojego czasu Chrystusowi, zawierzyć Mu, pozostawać w milczącym słuchaniu Jego Słowa, pozwalać mu odbić się echem w sercu. św. Jan Paweł II

Na jakim fundamencie budujesz, zbudowałeś, swoje życie, swoją rodzinę? Jakimi wartościami kierujesz się w życiu codziennym, w pracy, w szkole, na ulicy?

Jeśli zabrakło w tym fundamencie Boga, Jego miłości, pokoju i nadziei wypływających jak zdroje żywej wody z Bożych obietnic, to konstrukcja może zacząć się chwiać, może nie przetrwać życiowych nawałnic. Trzeba prędko wesprzeć ją solidnymi podporami modlitwy i umocnić konkretną klamrą Słowa Bożego.

Czasem może się jednak okazać, że trzeba będzie pozwolić rozsypać się temu co powstało bez Pana Boga… i zacząć na nowo, dzień po dniu z Bożą pomocą, wsparciem Jego Ducha i łaski, odbudowując relacje, lepić na nowo swoje życie.

Zawsze możesz zaprosić Pana Jezusa do swego domu, do swego życia. Ba, możesz nawet oddać Mu klucze, by wchodził kiedy zechce i czuł się jak u siebie 🙂 Możesz to zrobić w każdym momencie, w każdej, nawet najtrudniejszej chwili swojego życia. Nie martw się, że po przedświątecznych porządkach zostało wspomnienie 😉 że może już gruba warstwa kurzu przykrywa zakamarki Twojego domostwa i serca. Zaproś Pana Jezusa i Jego Mamę, a zobaczysz jak Twój dom i życie zacznie zmieniać kolory, jak zacznie tętnić i bić Bożym blaskiem, jak zacznie zakwitać miłością i lśnić światłem, które daje TYLKO prawdziwy i czysty pokój serca, wynikający z Bożej Obecności.

Tegoroczny maj póki co nie nie rozpieszcza nas wiosenną pogodą, ale nabożeństwa majowe ku czci Najświętszej Panienki napełniają radością, słodyczą i ciepłem 😍 Może warto poszukać wsparcia u Niepokalanej i poczuć się znowu jak dziecko, które może w wielkim zaufaniu opowiedzieć o WSZYSTKIM swojej Mamie, a Ona znajdzie rozwiązanie na KAŻDY problem. Polecam z całego serca i sama biegnę po umocnienie 🙏💞

Autor: Bazyli z Seleucji (? – ok. 468), biskup

Popatrzmy na naszego Pasterza — Chrystusa… Cieszy się z owiec, które są blisko Niego i pójdzie szukać tych, które się oddaliły. Nie straszne mu góry i lasy, przechodzi przez wąwozy, by dotrzeć do zagubionej owcy. Nawet jeśli są one w godnym pożałowania stanie, nie gniewa się, ale okazuje im współczucie — bierze na swoje ramiona i własnym wysiłkiem uzdrawia zmęczoną owcę (Łk 15,4n)…

Nie bez powodu Chrystus mówi: „Ja jestem dobrym Pasterzem. Owcę zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię (Ez 34,16). Widziałem stada ludzi opętanych chorobą. Widziałem moje owce idące tam, gdzie mieszkają demony. Widziałem moje stado rozrywane przez wilki. Widziałem to i nie gardziłem nimi. Dlatego chwyciłem wyschniętą rękę, trzymaną przez zło, jak przez wilka. Uwolniłem tych, których opętała gorączka. Nauczyłem patrzeć tych, których oczy były zamknięte od samego poczęcia. Wyprowadziłem z grobu Łazarza po czterech dniach (Mk 3,5; 1,31; J 9; 11). Gdyż ja jestem dobrym Pasterzem. Dobry Pasterz oddaje życie za swoje owce”…

Prorocy znali tego Pasterza, gdyż jeszcze przed Jego męka, ogłaszali jego nadejście: „Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich.” (Iz 53,7). Jak baranek, Pasterz poświęcił swoje gardło dla swoich owiec… Przez swoją śmierć, zapobiegł śmierci, przez swój grób, opróżnił groby… Ciężkie są groby i zamknięte więzienia, dopóki Pasterz, schodząc z krzyża, nie przyniesie zamkniętym owcom radosnej nowiny o ich uwolnieniu. Widzimy Go w otchłani, którą otwiera (1P 3,19), widzimy, gdy nawołuje na nowo swoje owce, wzywa je ze śmierci do życia. „Dobry Pasterz oddaje życie swoje za owce.” Tak oto chce zyskać przywiązanie swoich owiec i te, które słyszą Jego głos, kochają Chrystusa.

Źródło: Oratio 26 (© Evangelizo.org)

Odpowiedział im Jezus: «Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie». J 6, 35

Eucharystia to jest przede wszystkim ta świadomość: jestem miłowany, ja jestem miłowany. Ja, taki jaki jestem. św. Jan Paweł II

Jakże nie doceniamy daru Eucharystii. Jakże lekceważymy cud, który dokonuje się na naszych oczach… Zwykle wynika to z niewiedzy i nieznajomości Chrystusa, ale jakże mamy Go poznać kiedy nie czytamy Jego Słowa, nie żyjemy Jego nauką, a sama Msza św. jest tylko niedzielnym obowiązkiem, wypełnianym z różnych powodów…

Chleb – pożywienie daje nam siły, zapewniając ciału należytą energię i podtrzymując je przy życiu. Jezus Chrystus – Chleb Żywy, Eucharystyczny Pokarm, może dać takie siły, których żadne pożywienie, najbardziej wyszukane i ekskluzywne nigdy nie zdoła zastąpić.

Pamiętam, kiedy będąc 12 letnim dziewczęciem, złamałam nogę. Akurat rozpoczął się okres Wielkiego Postu. Z wiadomych powodów zostałam uziemiona na 6 tygodni w domu (i całe szczęście, że w domu, bo złamanie nie było za fajne). Kiedy po tym czasie uwolniono mnie z gipsu, ubłagałam mamę, żeby zabrała mnie na Drogę Krzyżową. Zawiozła mnie na saneczkach, bo aura ułatwiła nam przemieszczenia się 🙂 Do sedna – nie zapomnę tego głodu i radości jaką wówczas dało mi spotkanie z Chrystusem w Komunii Świętej… Nawet teraz łezka kręci mi się w oku na wspomnienie tej chwili…

Niestety, czasem odnoszę wrażenie, że Komunia święta nam spowszedniała, że przyjmujemy Pana Jezusa bez należytego szacunku, bez radości, jako taki należny nam „dodatek”…

Spróbuj dzisiaj zastanowić się, czy Eucharystyczny Pokarm jest naprawdę dla Ciebie ważny. Zastanów się, że rzeczywiście Jezus Chrystus, Syn Boga Żywego, jest dla Ciebie Kimś wyjątkowym. Czy Dawca Życia, Zbawiciel i Odkupiciel, jest naprawdę Twoją DROGĄ, PRAWDĄ i ŻYCIEM?

Trwamy w okresie wielkanocnej Komunii świętej. Może warto na nowo przybliżyć się do Stołu Pańskiego i skosztować jak Dobry jest nasz Pan 🙏💞

Pięknego dnia Ci życzę 🌞 niech Boży pokój i radość na stałe zagości w Twoim sercu 😍

Autor: Św. Cyryl z Aleksandrii (380-444), biskup i doktor Kościoła

„Śpiewajcie Panu pieśń nową” (Ps 96,1). Nowa jest pieśń, aby dopasować się do nowej rzeczywistości. Paweł napisał: „Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto stało się nowe” (2 Kor 5,17). Ci, którzy byli Izraelitami z krwi, zostali uwolnieni z tyranii Egiptu dzięki pośrednikowi z tej epoki – mądremu Mojżeszowi. Zostali uwolnieni z udręki cegieł, niepotrzebnego potu ziemskich zadań…, okrucieństwa strażników, nieludzkiej zatwardziałości faraona. Przeszli przez morze; na pustyni jedli mannę; pili wodę, która wytrysnęła ze skały; przeszli suchą stopą przez Jordan i zostali wprowadzeni do Ziemi Obiecanej.

Popatrz, jak dla nas się to odnowiło, a nowy świat jest bez porównania lepszy od starego. Zostaliśmy wyzwoleni z niewolnictwa – nie ziemskiego, ale duchowego. Nie zostaliśmy uwolnieni z zadań ziemskich, ale z brudu uciech cielesnych. Nie uciekliśmy od nadzorców egipskich lub bezlitosnego i pogańskiego tyrana – człowieka jak my – ale od złych i nieczystych demonów, zachęcających do grzechu, i od ich przywódcy – Szatana.

My przeszliśmy przez fale życia obecnego jakby przez morze, z jego bezładem i bałwanami. Spożywaliśmy mannę duchową, chleb z nieba, który daje życie światu. Piliśmy wodę, która wytrysnęła ze skały, delektując się wodą żywą Chrystusa. Przeszliśmy przez Jordan, dzięki sakramentowi chrztu świętego, który otrzymaliśmy. Weszliśmy do Ziemi Obiecanej, przygotowanej dla świętych, o której wspomina Pan: „Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię” (Mt 5,4).

Źródło: O Izajaszu, IV,1 (© Evangelizo.org)

„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca. A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić Mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię”. J 14, 12-14

Nie bójcie się tajemnicy Boga. Nie bójcie się Jego miłości. św. Jan Paweł II

Jakże trudno uwierzyć w obietnice Pana Jezusa kiedy dookoła tyle cierpienia, tyle rozżalonych, rozgoryczonych, rozczarowanych, zawiedzionych ludzi…

Bardzo łatwo zniechęcić się, kiedy nic nie idzie po Twojej myśli, kiedy wszystko czego się dotkniesz, zdaje się sypać i psuć…

Czas otrząsnąć się z tego marazmu! Wyluzuj 😉 Czas spojrzeć na swoje życie z perspektywy Bożych obietnic i pomaleńku, drobnymi kroczkami zacząć nimi żyć. Często to, co Tobie wydaje się najlepsze i najpotrzebniejsze dla Ciebie, wg Bożego planu może okazać się zupełnie nieprzydatne, a wręcz szkodliwe dla Ciebie.

Kiedy rzeczywiście przestałam się skupiać na swoich potrzebach, kiedy przestałam jojczeć jak to jest mi źle, jak trudno i ciężko, WSZYSTKO mi się odmieniło. Całym swoim sercem, duszą i ciałem zaufałam Panu Jezusowi, uwierzyłam, że Boski plan naprawdę jest NAJLEPSZY, chociaż czasem dla mnie zupełnie niezrozumiały i zwyczajnie po ludzku ponad siły. Jednakże to zaufanie i zawierzenie Panu Bogu w najdrobniejszych kwestiach i sferach życia, pozwala mi widzieć coraz szerzej i głębiej.

TO SIĘ NAPRAWDĘ DZIEJE! Pan Jezus jak obiecał, przez moc swojego Świętego Imienia, dokonuje dzisiaj rzeczy wielkich! Tylko my skupieni na tych naszych pragnieniach i potrzebach, nie dostrzegamy cudów, które dzieją się na naszych oczach, bo akurat chcielibyśmy czegoś innego…

Panie, przymnóż mi wiary! Drogi Tato, otwieraj coraz szerzej oczy mojego serca, napełniaj mnie darami i mocą Twojego Ducha, by te dzieła, o których mówi Twój Syn, mogły stać się moim udziałem! Najświętsza Panienko, prowadź mnie i umacniaj, by kłamliwy oskarżyciel nie zdołał mnie okraść z tego co Twój Syn, Jezus Chrystus przygotował dla tych, którzy uwierzą.

WIERZĘ! PANIE PRZYMNÓŻ MI WIARY!

Dobrego dnia 😍💪❤️+

Autor: Katechizm Kościoła Katolickiego

Jezus jest Posłanym Ojca. Na początku swojego posłania „przywołał do siebie tych, których sam chciał… i ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki” (Mk 3,13-14). Od tej chwili będą oni „posłani” (takie jest znaczenie greckiego słowa apostoloi). Jezus kontynuuje w nich swoje własne posłanie: „Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam” (J 20, 21). Ich posłanie jest więc kontynuacją Jego posłania: „Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje” – mówi Jezus do Dwunastu (Mt 10, 40).

Jezus włącza Apostołów do swego posłania otrzymanego od Ojca: jak „Syn nie mógłby niczego czynić sam z siebie” (J 5, 19. 30), ale otrzymuje wszystko od Ojca, który Go posłał, tak ci, których Jezus posyła, nie mogą nic uczynić bez Niego, od którego otrzymali nakaz misyjny i moc do jego wypełnienia. Apostołowie Chrystusa wiedzą więc, że są uznani przez Boga za „sługi Nowego Przymierza” (2 Kor 3, 6) i „sługi Boga” (2 Kor 6, 4), że w imieniu Chrystusa „spełniają posłannictwo” (2 Kor 5, 20) i są „sługami Chrystusa i szafarzami tajemnic Bożych” (1 Kor 4, 1).

W misji Apostołów jest pewien element nieprzekazywalny: są oni wybranymi świadkami Zmartwychwstania i fundamentami Kościoła. Jest jednak także pewien element stały ich misji. Chrystus obiecał im, że pozostanie z nimi aż do skończenia świata. „Boskie posłannictwo, powierzone przez Chrystusa Apostołom, trwać będzie do końca wieków, ponieważ Ewangelia, którą mają przekazywać, jest dla Kościoła po wszystkie czasy źródłem całego jego życia. Dlatego Apostołowie zatroszczyli się o to, by ustanowić swych następców”.

Źródło: § 858-860

Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi – odpowiedział Piotr, a także apostołowie.  Dz 5, 29

Powiedział mu po raz trzeci: «Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?» Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: «Czy kochasz Mnie?» I rzekł do Niego: «Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego Jezus: «Paś owce moje!   J, 21, 17

Wierzę, że im bardziej się kocha, tym więcej się czyni, gdyż miłości, która nie jest niczym więcej niż uczuciem, nie mógłbym nawet nazwać miłością. św. Jan Paweł II

Jak to jest ze słuchaniem u mnie? Czy aby nie bywa tak, że słucham tylko siebie, że tylko moje mądrości i pomysły są najlepsze? A może właśnie słucham innych, ale te autorytety są marnej jakości…

Żeby usłyszeć, trzeba słuchać, a żeby słuchać, należałoby skupić się na rozmówcy, na poruszanych kwestiach, na tym co jest naprawdę ważne, co jest kwintesencją i meritum tego konkretnego dialogu.

Zbyt wiele rozproszeń dookoła, za dużo hałasu, za dużo różnego rodzaju przewodników i speców od wszystkiego. Bardzo łatwo można się pogubić i zboczyć z właściwej drogi…

Może warto się zatrzymać na chwilę. Może warto przeanalizować czyim wpływom ulegam i czy te kontakty, relacje ciągną mnie ku Bożym sprawom, czy raczej spychają na margines, na ciemne i pogmatwane krańce świata.

Ile razy Pan Jezus musiałby mnie dzisiaj zapytać czy Go kocham? Czy potrafię bez wahania jak Piotr odpowiedzieć, „Ty wiesz Jezu, że Cię kocham”? A może powiem, tak kocham – ALE mam jeszcze tyle ważnych spraw, nie mam teraz czasu na okazywanie Ci miłości i spotykanie się z Tobą, może kiedyś, ale jeszcze nie teraz… może jak dzieci podrosną, może jak się domowe sprawy poukładają, może jak się lepiej poczuję, jak będę wypoczęta, jak będą bardziej sprzyjające okoliczności…

CÓŻ TO JEST ZA MIŁOŚĆ?!

Proszę Cię Drogi Boże, by moja miłość do Ciebie NIGDY nie wystygła, by żar miłości, który rozpaliłeś w moim sercu był nieustannie podsycany mocą Twojego Świętego Ducha. Bym zawsze stawiała Ciebie na pierwszym miejscu, pytając co się Tobie podoba i co jest Tobie miłe. Maryjo, Matko Pięknej Miłości, ucz mnie kochać czystą i bezwarunkową miłością.

Panie, Ty wiesz, że Cię KOCHAM!

Cudnej niedzieli 🌞😍