O co proszę? O zdolność miłowania i przebaczenia.

Zbliżę się do Jezusa, aby słuchać Jego napomnień i porad. Poproszę o serce uległe i otwarte na Jego słowa. Zauważę, że w każdej Jego radzie zawarta jest również obietnica życia szczęśliwego. Jezus udziela mi wskazówek, jak być szczęśliwym na zawsze.

„Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny” (w. 36). Jezus pragnie, abym kochał jak Ojciec – nawet tych, o których myślę, że na to nie zasługują. Wspomnę przed Nim osoby, które jest mi najtrudniej kochać.

„Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni” (w. 37). Jezus udziela mi życiowej mądrości: gdy zacznę osądzać innych, wpadnę w zaklęte koło osądów. Nie ominą one także i mnie, bo nie jestem wolny od błędów i win. Poproszę Jezusa, aby dał mi serce wolne od pokusy sądzenia.

„Nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni” (w. 37). Bóg codziennie daje mi szansę powrotu do Niego. Pragnie mojego zbawienia, a nie potępienia. Pozostaje wobec mnie cierpliwy i wyczekujący. Chce, abym tę samą miarę stosował wobec bliźnich. Czy godzę się na to?

„Odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone” (w. 37). Czy są w moim życiu osoby, którym nie chcę przebaczyć? O co chciałbym prosić Jezusa?

„Dawajcie, a będzie wam dane” (w. 38). Jeśli będę dzielił się sobą z innymi, będę także spotykał się z ich miłością. Jeśli zamknę się w egoizmie, nie będę miał możliwości spotykania się z ich dobrocią. Hojność rodzi hojność. Skąpstwo rodzi skąpstwo. Będę prosił Jezusa, abym zawsze kochał jako pierwszy.

Zbliżę się do Jezusa z całym moim życiem. Będę Go prosił, aby do głębi przeniknął mnie swoją miłością i dał mi serce miłosierne, przebaczające i hojne.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego odzienie stało się lśniąco białe. Łk 9, 29

Patrzcie na Jezusa głębią waszych serc i umysłów! On jest waszym nieodłącznym przyjacielem. św. Jan Paweł II

Ostatnio dosyć często rozmyślam nad swoim życiem – czy rzeczywiście dobrze wypełniam swoje powinności, czy należycie dbam o swoich bliskich, czy trudy jakie są moim udziałem, naprawdę staram się znosić z pokorą, z miłości do Jezusa, no i czy moja modlitwa, często w rozproszeniu, można rzec nawet w biegu, prawdziwie mnie przemienia…

Widzę bardzo liczne zaniedbania… Tak wiele trzeba mi pracy nad sobą, by prawdziwie cieszyć się moim tu i teraz, by okazywać wdzięczność mojemu Bogu za to, że wciąż jestem, że TU jestem 😊

Oczywiście, że siły i możliwości ludzkie są ograniczone, a fizyczność coraz mocniej doskwiera, ale nawet tę swoją niemoc można wykorzystać, łącząc swoje bolączki, trudy, udręki z cierpieniem Chrystusa.

Spróbuj dzisiaj w szczególny sposób podziękować swojemu Bogu za to, że jesteś, że dalej masz szansę przemieniać się, nawracać, zrobić coś dobrego – choćby zdawało się to banalne i mało znaczące. Może tę wdzięczność okazać również swoim rodzicom – tych żyjących można odwiedzić lub zatelefonować, a za zmarłych pomodlić się i ofiarować Komunię świętą.

Jak dobrze mój Panie, że JESTEŚ moim Bogiem! Jak dobrze, że dajesz mi Siebie poznawać, że uchylasz rąbka Tajemnicy, aby ożywiać moją wiarę, aby umacniać moją nadzieję i rozpalać moją miłość. Dziękuję Ci za to, że Twoje spojrzenie, Twoja Miłość pomaga mi trwać na mojej kalwaryjskiej drodze, która ufam doprowadzi mnie do chwały Góry Tabor i radości poranka Zmartwychwstania 💖

Bądź uwielbiony, mój Boże, który JESTEŚ 💖💖🔥

Błogosławionej niedzieli kochani moi ❤️+

Autor: Św. Leon Wielki (? – ok. 461), papież i doktor Kościoła

„Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana” i zaprowadziwszy ich na wysoką górę, objawił im blask swojej chwały. Ponieważ nawet jeśli zrozumieli, że majestat Boży przebywał w Nim, nie wiedzieli, że Jego ciało ukrywało boskość i miało udział w mocy Bożej. Oto dlaczego Pan obiecał wyraźnie, kilka dni wcześniej, że pośród uczniów „niektórzy… nie zaznają śmierci, aż ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w królestwie swoim” (Mt 16,28), to znaczy w królewskim blasku… który przystoi szczególnie ludzkiej naturze, którą przybrał.

To przemienienie miało najpierw na celu usunięcie z serc uczniów zgorszenie krzyża, aby uniżenie dobrowolnie znoszonej Męki nie trwożyło wiary tych, którzy widzieliby wielkość ukrytej godności. Ale także przezornie – przemienienie ustanawiało w Kościele Jezusowym nadzieję przeznaczoną do podtrzymania jej w taki sposób, żeby członkowie Ciała Chrystusa pojęli, jaka zmiana dokona się pewnego dnia w nich samych, skoro byli wezwani do uczestnictwa w chwale, której blask ujrzeli w ich Zwierzchniku, ich Głowie.

Na ten temat sam Pan powiedział, wspominając majestat swego przyjścia: „Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego” (Mt 13,43). I apostoł Paweł potwierdza to samo, kiedy mówi: „Sądzę bowiem, że cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, która ma się w nas objawić” (Rz 8,18). A w innym miejscu: „Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu. Gdy się ukaże Chrystus, nasze życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w chwale” (Kol 3,3-4).

Źródło: Kazanie 51, 2-6; SC 74 bis

O co proszę? O wrażliwość na Boże natchnienia i żarliwość w odpowiadaniu na nie.

Przyłączę się do apostołów, którzy idą z Jezusem na górę. Poproszę o wewnętrzne przeżycie bliskości Jezusa. Będę rozmawiał z Nim o mojej codzienności, o moich zmartwieniach.

To Jezus podejmuje inicjatywę (w. 28). Zabiera apostołów na górę, by oderwać ich od codzienności, znużenia i przygotować na zbliżający się czas męki. Zauważę troskę i wrażliwość Jezusa na słabości Jego uczniów.

Czy dbam o pogłębianie serdecznej więzi z Jezusem? Czy zauważam natchnienia, przez które Jezus zaprasza Mnie do modlitwy osobistej? Jakich natchnień doznałem w ostatnim czasie? Czego dotyczyły? Jak na nie odpowiadałem w ciągu dnia?

Jezus prowadzi apostołów do mistycznego przeżycia, aby mogli doświadczyć Jego Bóstwa i piękna (ww. 29-32). Zauważę zachwyt i szczęście apostołów (w. 33). Razem z nimi będę adorował Jezusa, który pragnie nasycić mnie swoją miłością oraz pięknem swej boskości i człowieczeństwa.

Wrócę pamięcią do najsilniej przeżytych spotkań z Jezusem. Gdzie to było? Kiedy? W jakich okolicznościach? Przywołam przed Jezusem duchowe pragnienia, pozytywne uczucia. Podziękuję za nie. Dał mi je, aby były dla mnie umocnieniem i pociechą w chwilach najtrudniejszych.

Głęboka więź z Jezusem potrafi przemieniać każdą codzienność. Na modlitwie przedłużonej odnowię moje pragnienie zażyłej więzi z Jezusem. Poproszę Go o codzienną wierność temu pragnieniu. Pośród moich zajęć będę powtarzał: „Jezu, Ciebie pragnę, Ciebie szukam”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Mt 5, 46a

Powiedz mi, jaka jest twoja miłość, a powiem ci, kim jesteś. św. Jan Paweł II

Zdawałoby się, że nasz Bóg oczekuje od nas rzeczy niemożliwych – kochać nieprzyjaciół, nadstawiać drugi policzek, tolerować inne poglądy, nawet takie, które zupełnie odbiegają od naszych.

Iluż ludzkich dramatów udałoby się uniknąć, gdybyśmy potrafili tak miłować swoich bliźnich. Gdybyśmy dążyli do dialogu, a nie tylko czekali na potknięcia, łapali za słowa, szukając sposobności jak sobie nawzajem dopiec, jak udowodnić wyższość i nieomylność swojej racji.

Oczywiście, że trzeba mieć najpierw szacunek do samego siebie, taki zakorzeniony w Chrystusie, ukierunkowany i wzorowany na Bożym przykazaniu miłości – “Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego.” (Mk 12, 31a). Jeśli nie kochasz siebie, jakże pokochasz i uszanujesz drugiego człowieka?

Spójrz dzisiaj inaczej na to wszystko czego doświadczasz – na swoje trudne relacje, na tych, którzy Cię krzywdzą, którzy wszelkimi możliwymi sposobami “umilają” Ci życie. Oni też są dziećmi Boga, chociaż być może wypchnęli Go baaardzo daleko ze swojego życia, a może nawet podeptali i wyrzucili, bo sami chcą być bogami…

Pomyśl jak bardzo cierpi Stwórca, patrząc na różnorakie odstępstwa i wynaturzenia swoich dzieci… Jak krwawi Serce Ojca, kiedy patrzy na barbarzyństwo wojny, na cierpienie niewinnych, na bezduszność, bezprawie i okrucieństwo jakie człowiek, człowiekowi zadaje…  To niezmiernie bolesne, patrzeć jak doskonałe w zamyśle Stworzenie, stacza się na dno, ignorując wszelkie Boże prawa i nakazy…

Ach, wyzwolony Świecie, zaślepiony manią władzy, połyskiem srebrników i zakłamaną wolnością, która stała się niewolą… – dokąd zmierzasz?!

Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami…

Autor: Św. Maksym Wyznawca (ok 580-662), mnich i teolog

Czuwaj nad sobą samym. Weź pod uwagę, że zło, które dzieli cię od twego brata, znajduje się w tobie, a nie w nim. Nie ociągaj się z pojednaniem (por. Mt 5,24), aby nie odrzucić przykazania miłości. Nie gardź przykazaniem miłości. Dzięki niemu będziesz synem Bożym. Ale jeśli je przekroczysz, staniesz się synem piekieł…

Doświadczyłeś nieszczęścia z powodu twojego brata i smutek doprowadził cię do nienawiści? Nie pozwól jej siebie ogarnąć. Oto jak zwyciężysz: modląc się do Boga za brata, broniąc go lub nawet usprawiedliwiając go, uważając, że sam jesteś odpowiedzialny za twoje nieszczęście, znosząc je cierpliwie, aż zniknie ta chmura… Nie przyzwalaj na utratę miłości duchowej, bo żadnej innej drogi zbawienia nie dano ludziom… Roztropna dusza, która karmi nienawiść do człowieka, nie może być w pokoju z Bogiem, który dał mu przykazania. „Jeśli nie przebaczycie ludziom i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień” (Mt 6,15). Jeśli ten człowiek nie chce trwać w pokoju z tobą, przynamniej strzeż się od nienawiści, modląc się szczerze za niego i nikomu nie mówiąc źle o nim…

Staraj się, ile możliwe, kochać każdego człowieka. A jeśli jeszcze tego nie możesz, przynajmniej powstrzymaj się od nienawiści. Ale tego nie możesz zrobić, jeśli nie gardzisz rzeczami tego świata…
Przyjaciele Chrystusa kochają naprawdę każde stworzenie, ale nie wszyscy ich kochają. Przyjaciele Chrystusa trwają do końca w miłości. A przyjaciele tego świata trwają, aż świat ich doprowadzi do wzajemnych przepychanek.

Źródło: Centurie o miłości IV, nr 19,20,22,35,82,98 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O serce czułe i miłujące na wzór Ojca.

Jezus zaprasza mnie do rachunku sumienia z przykazania miłości bliźniego. Jego słowo jest jak lampa. Rozświetla mroki mojego serca, w których przechowuję niechęć do miłowania „trudnych” bliźnich. Chce mnie uzdrowić.

Boża logika kochania przekracza ludzką. Jezus nie chce, abym kierował się gwałtownymi odruchami, ale Jego słowem. Ludzki odruch skłania do nienawiści nieprzyjaciół, Jego słowo wychowuje do miłowania (ww. 43-44).

Powiem szczerze Jezusowi o moich odruchach niechęci i nienawiści do osób, które mnie skrzywdziły. Tylko On może mnie od nich uwolnić. Które relacje są dla mnie najtrudniejsze? Zaproszę do nich Jezusa. Będę modlił się o serce zdolne do przebaczenia.

Jezus pokazuje mi drogę do miłowania nieprzyjaciół. Mam się wpatrywać w Ojca i kontemplować Jego miłość (w. 45). Chce, abym patrzył na nieprzyjaciół Jego oczami. Pomyślę, że Bóg naprawdę kocha wszystkich. Każdemu posyła ten sam deszcz i to samo słońce.

Moją medytację zamienię w żarliwą rozmowę z Ojcem. Powiem Mu o tym, co dla mnie najtrudniejsze w miłości bliźniego. Będę Go prosił, aby zmieniał moje serce, uczył mnie kochać Jego miłością.

Jezus zwraca mi uwagę, abym nie otaczał się jedynie osobami życzliwymi. Chce, abym zbliżał się także do tych, od których do tej pory stroniłem (ww. 46-47). Kto to jest? Co chciałbym zmienić w tych relacjach?

Jezus podprowadza mnie do Ojca i mówi: „Bądź taki jak On!” (w. 48). Będę trwał dzisiaj w cichej modlitwie: „Jezu, uproś mi serce na podobieństwo serca Ojca!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)