To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie! Mt 17,5c

Modlić się znaczy dać trochę swojego czasu Chrystusowi, zawierzyć Mu, pozostawać w milczącym słuchaniu Jego Słowa, pozwalać mu odbić się echem w sercu. św. Jan Paweł II

Co tu wiele mówić, gdy stuknęła trzydziestka 🤭😁

Czas zacząć prawdziwie słuchać i trwać w zachwycie!

Jezus Chrystus, Syn Boży, wybrany, umiłowany, jedyna Droga, Prawda i Życie, pragnie być częścią mojego, naszego życia!

Lecz czy ja chcę słuchać Bożego głosu? Czy naprawdę jestem świadkiem żywej obecności Chrystusa w dzisiejszym świecie?

Tak wiele nasz Bóg nam pokazuje, tak wiele przekazuje poprzez nauki zawarte na kartach Ewangelii. Niestety wszechobecny hałas i chaos pewnie skutecznie utrudniają nam usłyszenie i właściwe odczytywanie Bożych pouczeń… A może wielu z nas przeraża blask Bożej Obecności i wolą pozostać w cieniu swoich przyzwyczajeń, tego co już znamy i co daje jakie takie poczucie stabilizacji i “świętego” spokoju…

No cóż… na Górę Tabor trzeba się wspinać. Może w wielkim trudzie, może w wielkim cierpieniu, niezrozumieniu, poczuciu bezradności, ale to co nas tam czeka, jestem pewna, że każdego z nas wprawi w zachwyt i odbierze głos…

Właśnie dziś mija 30 lat jak wspólnie z moim mężem Bogusiem rozpoczęliśmy tę naszą wspinaczkę 🙂. Nasz Bóg każdego dnia nas zaskakuje i przemienia nasze życie. To nieprawdopodobne, jak pomimo całego bagażu cierpienia jakie przychodzi nam dźwigać, odczuwamy Jego miłość i troskę w najdrobniejszych sprawach. W najśmielszych marzeniach nie mogłabym oczekiwać tak wiele, choć wiadomo, że z zewnątrz nasze życie może wydawać się pasmem udręk i nieszczęść. Pewnie żeśmy utrudzeni, pewnie żeśmy mieli inne wyobrażenia o życiu, szczęściu, ale cóż podyskutujesz z Bogiem, który wie lepiej 😃. Bierzemy co jest i każdy dzień pragniemy przeżywać jako wielkie święto, cud i dar Bożej Miłości. Codziennie też wciąż uczymy się słuchać – siebie nawzajem i tego, co nasz Bóg do nas mówi, poprzez Słowo, ludzi i różne sytuacje.

Bądź uwielbiony Dobry Boże w każdym dniu naszej wspólnej wędrówki! W każdym dniu naszej przemiany i odnajdywania Twojej Obecności! Tobie chwała i cześć i uwielbienie 🙏🙌

Serce Jezusa, w którym są wszystkie skarby mądrości i umiejętności, zmiłuj się nad nami.

Serce Jezusa, w którym sobie Ojciec bardzo upodobał, zmiłuj się nad nami.

Serce Jezusa, źródło życia i świętości, zmiłuj się nad nami.

Proszę o westchnienie w naszej intencji, byśmy dalej odważnie i z radością świadczyli o Bożej miłości.

Pozdrawiam świątecznie 🥰❤️+

Autor: Św. Hilary (ok. 315-367), biskup Poitiers, doktor Kościoła

Wziąwszy pięć chlebów, Pan zwrócił swoje spojrzenie w stronę nieba, aby uczcić Tego, od którego pochodził Jego byt. Nie musiał spoglądać w stronę Ojca oczami ciała; chciał dać do zrozumienia obecnym, od kogo otrzymał moc dokonywania czynu o takiej mocy. Następnie dał chleby swoim uczniom. To nie przez rozmnożenie te pięć chlebów staje się wieloma. Kawałki następują po sobie, jakby były już pokrojone, wprowadzając w błąd łamiących. Materia kontynuuje swój rozwój…

Nie dziw się zatem, że płyną źródła, że są grona na szczepach winnych, że strumienie wina płyną z gron. Wszystkie zasoby ziemi rozprzestrzeniają się według niezmiennego, dorocznego rytmu. Takie rozmnożenie chlebów pochodzi od działania Stwórcy wszechświata. Zazwyczaj taki wzrost ma swoje granice; Stworzyciel zna prawa materii. W widzialnym stworzeniu dokonuje się niewidzialna praca. Tajemnica obecnego dzieła jest dziełem Pana tajemnic niebieskich. Moc Tego, który działa, przekracza naturę, a metoda tej Mocy wykracza poza zrozumienie faktu. Pozostaje jedynie podziw dla tej mocy.

Źródło: Komentarz do Ewangelii św. Mateusza 14,12 (© Evangelizo.org)

To mówię i zaklinam was w Panu, abyście już nie postępowali tak, jak postępują poganie z ich próżnym myśleniem”. Ef 4, 17

Bóg, ukazując nam miłosierdzie, oczekuje, że będziemy świadkami miłosierdzia w dzisiejszym świecie. św. Jan Paweł II

Wolność tego świata tak wielu zniewoliła, tak wielu odebrała zdolność logicznego myślenia i ograniczyła wolne, świadome dokonywanie wyborów… Świat dzisiaj całkiem powariował, a może to ja jestem jakaś nienormalna 🤭. Świat dyktuje jak się ubierać, co jeść, gdzie wypoczywać, z kim i gdzie bywać, kogo słuchać, a kim pogardzać… Czy to jest wolność?! Ja dziękuję, ja wysiadam 😉

Moja wolność dana i zadana mi od Boga, do Niego należy, więc niech On, przez Ducha Świętego dysponuje w pełni moją wolnością, moją wolą, pamięcią, zdolnościami, umysłem – jak chce, dla Jego chwały i dla budowania Królestwa Bożego tam, gdzie dane jest mi być 😊

Coraz mocniej i wyraźniej dostrzegam to Boże działanie. Coraz odważniej otwieram się na spotkanego “przypadkiem” człowieka i widzę jak bardzo mój Bóg chce przez moje czasem zupełnie niegotowe i bezradne ręce dokonywać pięknych rzeczy w sercach, umysłach i ciałach tych ludzi. Potrzebuje tylko mojego TAK czyli mojej wolności, która znowu staje się Jego własnością 😇

Jestem Panie! Cała Twoja 😍 działaj we mnie i przeze mnie jak chcesz 🙏

Cudnej, błogosławionej niedzieli, otwartej na Boga i każdego spotkanego człowieka  ❤+

Autor: Guido I Kartuz (?-1188), opat Wielkiej Kartuzji

Chlebem duszy jest Chrystus – “chleb żywy, który zstąpił z nieba” (Jn 6,51) i który nas karmi, teraz przez wiarę, a w przyszłym życiu przez widzenie. Gdyż Chrystus zamieszkuje w tobie przez wiarę i wiara w Niego staje się Jego uobecnieniem w twoim sercu (Ef 3,17). Jeśli wierzysz w Chrystusa, to jest On w tobie.

A Chrystus jest naprawdę jedynym chlebem, gdyż „jeden jest Pan, jedna wiara” (Ef 4,5) dla wszystkich wierzących, nawet jeśli niektórzy otrzymują więcej, a inni mniej tego daru tej samej wiary… Tak jak jedna jest prawda, jedna wiara w prawdę przewodzi i żywi wszystkich wierzących, a „jeden i ten sam Duch udziela każdemu tak, jak chce” (1Kor 12,11).

Żyjemy więc wszyscy tym samym chlebem i każdy z nas otrzymuje swoją część, a Chrystus jest cały dla wszystkich, oprócz tych, którzy gardzą jednością… W tym darze, który otrzymałem, mam całego Chrystusa i Chrystus ma całego mnie, tak jak jeden z członków należący do całego ciała posiada w zamian całe ciało. Ta część wiary, którą otrzymaliście do podziału, jest więc jak mały kawałek chleba, który trzymacie w ustach. Jeśli jednak nie rozważasz często i z pobożnością tego, w co wierzysz, jeśli nie medytujesz, przeżuwając niejako te treści, jakby rozgniatając je zębami, to znaczy z twoim duchem, nie przełykasz ich, czyli nie przedostają się one aż do twojego rozumu. A zatem, jak możesz zrozumieć to, co rzadko rozważasz i zaniedbujesz, zwłaszcza jeśli chodzi o rzecz tak delikatną i niewidzialną?… Niech przez medytacje, “prawo Pana będzie w ustach Twoich” (Wj 13,9), aby narodził się w tobie dobry rozum. Przez dobre zrozumienie, pokarm duchowy dostaje się do serca, aby nie zaniedbywać tego, co już się zrozumiało, ale przyjąć to z miłością.

Źródło: Medytacja 10 (©Evangelizo)

«Nie wolno ci jej trzymać».  Mt 14, 4b

Sumienie jest dla każdego człowieka sprawą o zasadniczym znaczeniu. Jest ono jego wewnętrznym przewodnikiem i jest także sędzią jego czynów. św. Jan Paweł II

Co tak mocno ściskasz? Co tak kurczowo trzymasz? Z czym nie możesz się rozstać? W co się uwikłałeś tak głęboko, że straciłeś poczucie dobrego smaku i przyzwoitości? Czy aż tak jesteś ślepy, że nie widzisz swojego ograniczenia i grzechu…? Pewnie, że dla świętego spokoju wielu idzie na dziwaczne kompromisy, ale przecież ten święty spokój nie ma nic wspólnego ze świętością…

Oj… sama w pierś się uderzam z pokorą…

Proszę Cię, Drogi Boże, o odwagę w nazywaniu rzeczy po imieniu. Proszę o mądrość i rozwagę w podejmowaniu decyzji. Proszę o pokorę i umiejętność w przyjmowania słów upomnienia, które kierujesz do mnie przez innych ludzi, z wielkiej czułości, troski i bezwarunkowej miłości.

Najświętsze Serce Jezusa, cierpliwe i wielkiego miłosierdzia, zmiłuj się nad nami!

Niepokalane Serce Maryi, ucieczko grzeszników, módl się za nami 🙏

Autor: Św. Jan Chryzostom (ok. 345–407), kapłan w Antiochii, potem biskup Konstantynopola, doktor Kościoła

„Daj mi tu na misie głowę Jana Chrzciciela”. Bóg widzi i dopuszcza; nie rzucił gromu z wysokości niebios, aby zniszczyć tę bezczelną twarz; nie rozkazał czeluściom ziemi się otworzyć, aby zapadli się goście tego świętokradczego bankietu. Dlaczego? Aby przygotować swojemu słudze najpiękniejszy tryumf i pozostawić największą pociechę tym, którzy pójdą za nim w niedolach. Prorok, i to „nawet więcej niż prorok”, któremu Syn Boży złożył świadectwo: „Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela” (Mt 11,9.11) – ten godny podziwu człowiek został wydany na śmierć na prośbę upadłej kobiety, ponieważ gorliwie bronił Prawa Bożego. Na tym przykładzie nauczmy się odważnie znosić nasze własne cierpienia. […]

Ale zauważ umiarkowany ton ewangelisty, który, w miarę możliwości, szuka łagodzących okoliczności dla tej zbrodni. Mówiąc o Herodzie, notuje, że działał „przez wzgląd na przysięgę i na współbiesiadników” i „się zasmucił”; a co do młodej dziewczyny, zauważa, że została „podmówiona przez swą matkę”. My także, bracia, naśladujmy to umiarkowanie apostołów. Użalajmy się nad grzesznikami; nie krytykujmy win bliźnich; ukrywajmy je, jak tylko możliwe; przyjmijmy miłość do naszych serc. Jeśli ktoś cię upokorzy albo obrazi, ty się unosisz, nie wahasz się traktować bezlitośnie twego brata jak obcego? Tak nie postępują święci; oni płaczą nad grzesznikami, zamiast ich przeklinać. Czyńmy jak oni, płaczmy nad Herodiadą i nad tymi, którzy ją naśladują. Ponieważ widzimy dzisiaj wiele podobnych uczt; nie wydaje się na nich Zwiastuna na śmierć, ale rozdziera się członków ciała Chrystusa.

Źródło: Homilie do Ewangelii Mateusza, nr 48, 2 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O łaskę czystego sumienia i wierność wartościom powołaniowym.

Dzisiejsza Ewangelia stawia mnie wobec postaw dwóch osób: Heroda i Jana Chrzciciela. Dwie historie życia całkowicie kontrastujące ze sobą. Będę prosił Ducha Świętego, aby pomógł mi w ich świetle rozeznać moje życiowe postawy.

Herod żyje w niepokoju. Jego grzech przeszkadza mu spotkać się z Jezusem. Widzi w Nim Jana Chrzciciela, którego kazał zabić (ww. 1-2.10). Trwanie w grzechu deformuje jego odbiór rzeczywistości. Zamyka się w wyrzutach sumienia.

Co mogę powiedzieć o moim stanie ducha? Czy jest we mnie pokój czy niepokój? Czy w mojej historii życia pozostały grzechy niewyznane, rany nieuleczone? Czy dopuszczam Jezusa do całej historii mojego życia?

Zwrócę uwagę na zachowanie Heroda. Ma władzę, a jednocześnie jest niewolnikiem ludzkich opinii, własnej zmysłowości. Wykorzystuje władzę dla niecnych celów (ww. 3-11).

Rozważę uważnie moją wolność serca. Czy jestem wewnętrznie wolny w realizowaniu życiowego powołania? Czy jest coś, co mnie zniewala: opinie, relacje, zmysłowość? O co chciałbym prosić Jezusa?

Zatrzymam się przy Janie Chrzcicielu. Będę podziwiał jego wewnętrzną wolność wobec opinii. Potrafi stawać po stronie prawdy, nawet za cenę życia (ww. 4-5.10). Swoje życie oparł na słowie Boga, na skale.

Zapytam o wartości powołaniowe, które wybrałem. Czy jestem im wierny za wszelką cenę. Czy wola Boga jest dla mnie skałą, na której opieram moje decyzje i czyny? Zachowam w sercu modlitwę: „Chcę Ci być wierny, Panie, do końca moich dni!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

“Skąd u Niego ta mądrość i cuda? Czyż nie jest On synem cieśli?” (…) I powątpiewali o Nim. Mt 13, 54b-55a, 57a

Nie ma szczęścia, nie ma przyszłości człowieka i narodu bez miłości. św. Jan Paweł II

A niech sobie gadają, a niechże się śmieją  🤭 Cóż uczynić może mi człowiek? Pewnie, że boli kiedy jest się nierozumianym, kiedy słychać szeptanie i złośliwe komentarze pod swoim adresem, kiedy osoby, które uważało się za przyjaciół, odsuwają się, bo któż by to o Bogu tak normalnie jak o pogodzie chciał rozmawiać 😀 Jakoś mnie to nie zraża 😊 Pojawiają się inni ludzie, dla których Bóg nie jest tematem tabu, a Jego przykazania są naturalną treścią i sensem życia 😇

Nie bój się żyć po Bożemu 😍 to naprawdę nie boli 😀 Nie bój się świadczyć o swej przynależności do Jezusa. Nie martw się, że nie wiesz jak to uczynić, jakich słów użyć, by przekonać innych, że Bóg naprawdę jest dobry, że jest miłością. Boży Duch o wszystkim Cię pouczy. Ty TYLKO daj się poprowadzić i zwyczajnie bądź sobą 😊

“Pan Obrońcą mego życia, przed kim miałbym czuć trwogę?”

Błogosławionego pierwszego piątku, razem z Najświętszą Maryją Panną, Królową Aniołów 💖+

Autor: Benedykt XVI, papież od 2005 do 2013

Niektórzy współcześni teolodzy uważają, że ogniem, który spala, a równocześnie zbawia, jest sam Chrystus, Sędzia i Zbawiciel. Spotkanie z Nim jest decydującym aktem Sądu. Pod Jego spojrzeniem topnieje wszelki fałsz. Spotkanie z Nim przepala nas, przekształca i uwalnia, abyśmy odzyskali własną tożsamość. To, co zostało zbudowane w ciągu życia, może wówczas okazać się suchą słomą, samą pyszałkowatością, i się zawalić. Jednak w bólu tego spotkania, w którym to, co nieczyste i chore w naszym istnieniu, jasno jawi się przed nami, jest zbawienie. Jego wejrzenie, dotknięcie Jego Serca uzdrawia nas przez bolesną niewątpliwie przemianę, niczym «przejście przez ogień». Jest to jednak błogosławione cierpienie, w którym święta moc Jego miłości przenika nas jak ogień, abyśmy w końcu całkowicie należeli do siebie, a przez to całkowicie do Boga.

Jawi się tu również wzajemne przenikanie się sprawiedliwości i łaski: nasz sposób życia nie jest bez znaczenia, ale nasz brud nie plami nas na wieczność, jeśli pozostaliśmy przynajmniej ukierunkowani na Chrystusa, na prawdę i na miłość. Ten brud został już bowiem wypalony w Męce Chrystusa. W chwili Sądu Ostatecznego doświadczamy i przyjmujemy, że Jego miłość przewyższa całe zło świata i zło w nas. Ból miłości staje się naszym zbawieniem i naszą radością.

Źródło: Encyklika „Spe salvi”, § 47 (© copyright Libreria Editrice Vaticana)

O co proszę? O serce rozpalone miłością do słowa Jezusa i uwolnienie od rutyny.

Zwrócę się do Ducha Świętego, aby przygotował moje serce do słuchania i zgłębiania słowa, z którym Jezus przychodzi do mnie. Odłożę na bok wszystkie sprawy, które zaprzątają moją głowę na co dzień, aby oddać się całkowicie słuchaniu Słowa.

Będę towarzyszył Jezusowi, który udaje się do swego rodzinnego miasta (w. 54). Wraca do swoich, wśród których się wychował, z którymi dzielił codzienność. Chce głosić Ewangelię swoim bliskim.

Wyobrażę sobie Jezusa, który przychodzi do mojego „Nazaretu”, tam, gdzie toczy się codzienność. Przynosi mi swoje słowo. Pragnie, aby stało się centrum mojego codziennego życia, światłem na moich ścieżkach, natchnieniem w moich wyborach.

Jakie miejsce zajmuje słowo w mojej codzienności? Czy znajduję czas na medytację Pisma Świętego? Czy staram się rozeznawać sprawy dnia w świetle Słowa Bożego?

Będę obserwował zachowanie ludzi w synagodze (w. 54-57). Usłyszę ich lekceważące słowa wypowiadane pod adresem Jezusa. Nie dostrzegają w Nim niczego „nadzwyczajnego”. Przebywanie z Jezusem przez 30 lat sprawiło, że przyzwyczaili się do Niego. Niedobre przyzwyczajenie zamyka ich na głębię Jego słowa.

Moje częste czytanie słowa, codzienna modlitwa, Eucharystia, mogą prowadzić mnie do zażyłej więzi z Jezusem, ale także do rutyny i oziębłości. Przyjrzę się mojemu życiu duchowemu, zwłaszcza słuchaniu słowa. Czego jest we mnie więcej: duchowej żarliwości, świeżości, pasji czy rutyny, oziębłości?

Usłyszę słowa Jezusa, z których przebija ból i smutek (w. 58). Oziębłość i rutyna bardzo ranią Jego serce, ponieważ zamykają nasze serca na Jego Słowo. Przytulę się do Jezusa, prosząc Go: „Spraw, aby moja więź z Tobą nigdy nie uległa rutynie!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)