Autor: Św. Cyryl Jerozolimski (ok. 315 – 386), biskup Jerozolimy, doktor Kościoła

Zakończenie Starego Testamentu – chrzest – jest także początkiem Nowego. Zapoczątkował go Jan Chrzciciel – „między narodzonymi z niewiast nie powstał większy” (Mt 11,11). Jan zakończył serię proroctw, „wszyscy bowiem Prorocy i Prawo prorokowali aż do Jana” (Mt 11,13). Otwiera on erę Ewangelii, jak jest napisane: „Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie… Wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest” (Mk 1,1.4).

Czy przeciwstawisz mu Eliasza Tiszbitę, który został zabrany do nieba? Nie jest on jednak większy od Jana. Enoch także został przeniesiony do nieba, ale nie jest większy od Jana. Mojżesz był wielkim prawodawcą w Izraelu. Wszyscy prorocy byli godni podziwu, ale nie byli więksi od Jana. Nie chodzi o porównywanie proroków; ale ich Mistrz, nasz Mistrz, Pan Jezus powiedział: „Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela” (Mt 11,11). Ustanowione zostało porównanie między zarządcą sług i jego współsługami, ale wyższość i łaska Syna wobec sług nie podlega porównaniu.

Widzisz zatem, jakiego człowieka Bóg wybrał, aby pierwszy skorzystał z tej łaski? Biednego, przyjaciela pustyni, który jednakże nie był wrogiem ludzi. Jedząc szarańczę, dawał skrzydła swej duszy. Karmiony miodem, wypowiadał słowa słodsze i pożyteczniejsze niż miód. Nosząc ubranie z sierści wielbłądziej, dawał swoją osobą przykład wysiłku. To dlatego, że już w łonie swej matki został uświęcony Duchem Świętym (Łk 1,15). Jeremiasz został uświęcony, ale nie prorokował w łonie matki. Jedynie Jan, skryty w łonie, poruszył się z radości (Łk 1,44). Pod wpływem Ducha, nie widząc jeszcze na własne oczy, rozpoznał Pana. Ogrom łaski chrztu wymagał wielkiego przywódcy.

Źródło: Katechezy chrzcielne (© Evangelizo.org)

O co proszę? O serce wrażliwe i otwarte na słowa Jezusa i Jego posłańców.

Wejdę w grupę uczniów. Rozmawiają z Jezusem o przyjściu Eliasza (w. 10). Nie chcą opierać się jedynie na tym, co mówią „inni”. Wzbudzę w sobie głębokie pragnienie osobistej rozmowy z Jezusem. Będę rozmawiał z Nim o moim Adwencie.

Wsłucham się w ton odpowiedzi Jezusa. Jest pewny i stanowczy: „Eliasz istotnie przyjdzie…” (w. 11). Obietnice Boga zawsze się spełniają. Czy Mu ufam? Czy wierzę, że On nigdy się nie spóźnia, że jest Panem mojej historii życia i potrafi wszystko naprawić?

„Eliasz już przyszedł, a nie poznali go” (w. 12). Bóg nigdy nie zostawia nas bez proroków. Głoszą nam prawdę Bożą, upominają, wzywają do nawrócenia. Czy rozpoznaję proroków danych mi od Boga? Kto jest moim Eliaszem? Czego mnie uczy?

„Postąpili z nim tak jak chcieli…” (w. 12). Bóg niczego na mnie nie wymusza. Cierpi jednak, gdy mijam się z Jego prorokami i postępuję tak, jak ja chcę, a nie jak On.

Przyglądnę się moim życiowym wyborom i decyzjom podjętym w ostatnim czasie. Czy są zgodne z Dekalogiem, z Ewangelią, z moim życiowym powołaniem? Czy rozeznaję decyzje na modlitwie, z kierownikiem duchowym?

„Tak i Syn Człowieczy będzie od nich cierpiał”. Jeśli nie rozpoznam i odrzucę głosicieli Prawdy, Jezus będzie cierpiał przeze mnie. Czy szczerze szukam Prawdy? Kogo najczęściej się radzę? Jakie niewierności zadają najwięcej cierpienia Jezusowi? Zapytam Go o to.

Zbliżę się do Jezusa. Obejmę Go czule. Wtulony w Niego będę powtarzał: „Daj mi serce czyste i otwarte na Twoje Słowo!”. Odnowię postanowienie codziennej modlitwy przedłużonej.

ksKrzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Jezus powiedział do tłumów: «Z kim mam porównać to pokolenie? Podobne jest do przesiadujących na rynku dzieci, które głośno przymawiają swym rówieśnikom: „Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wy nie zawodziliście” Mt 11, 16-18

Wypaczone pojęcia wolności, rozumianej jako niczym nie ograniczona samowola, nadal zagrażają demokracji i wolnym społeczeństwom. św. Jan Paweł II

Czasem myślę sobie jak to dobrze było być dzieckiem 😊 I choć dzieciństwo moje nie było ani łatwe, ani lekkie, to i tak patrząc z perspektywy pół wieku 🤦‍♀️ mogę powiedzieć, że to był dobry czas. Mieliśmy bardzo ubogo, by nie rzec nędznie, ale może właśnie dzięki temu jestem jaka jestem 😊

Ile zostało we mnie dziecka? Nie tego grymaśnego, któremu wszystko wolno i które każdą rzecz wymusza szantażem emocjonalnym, bo przecież dla świętego spokoju rodzice spełnią wszystkie zachcianki, ale tego ufnego, szczerego, które z rozbrajającą prostotą przytuli się i zapyta o banalne sprawy, opowiadając beztrosko jak minął dzień.

Strzeżmy naszych dzieci! Wolność i edukacja, które dzisiaj są proponowane, wręcz już narzucane, nie mają nic wspólnego z wartościami chrześcijańskimi… Dzieciom nie wszystko wolno – nie dlatego, że są gorsze czy głupsze (choć całkiem mądre jeszcze nie są 😉 jak niestety bardzo wielu dorosłych – co z bólem serca stwierdzić muszę…), lecz dlatego, aby je uchronić przed nieodwracalnymi skutkami błędów, przed zepsuciem, absurdami, szaleństwem, bezwzględnością tego świata. STRZEŻMY NASZYCH DZIECI! Dajmy im dobry przykład, połóżmy mocny fundament wiary, by żadne kłamstwo czy brak odpowiedzialności, nie było w stanie odzierać ich z niewinności. Jakież to dzisiaj niezmiernie ważne!

Życzę Ci ufności i ciągłego odnajdywania radości z małych rzeczy, bo mimo trudu życia codziennego, naprawdę mamy się z czego cieszyć 😊 Przytulam i błogosławię ❤️+

PS. Przypominam, że rozpoczynam dzisiaj nową Nowennę Pompejańską 🙏 Jeszcze zdążysz do mnie napisać 😊

Autor: Św. Alfons-Maria Liguori (1696-1787), biskup i doktor Kościoła

„Ogniu zawsze palący” – powiemy za świętym Augustynem – „rozpal nasze dusze”. Słowo wcielone, stałeś się człowiekiem, aby zapalić w naszych sercach ogień boskiej miłości: jak to możliwe, że napotkałeś taką niewdzięczność? Niczego nie oszczędziłeś, aby Cię miłowano; ofiarowałeś nawet Twoją krew i życie. Dlaczego ludzie pozostają niewrażliwi na tyle dóbr? Może o nich nie wiedzą? Nie, wiedzą, wierzą, że z miłości do nich przyszedłeś z nieba przybrać ciało ludzkie i obciążyć się ich nieszczęściami; wiedzą, że z miłości do nich pragnąłeś prowadzić życie w ciągłych cierpieniach i umrzeć haniebną śmiercią. Dlatego jak wytłumaczyć, że nie pamiętają o Twej ogromnej dobroci? Kochają swoich krewnych, przyjaciół, nawet zwierzęta…; i tylko wobec Ciebie są obojętni i niewdzięczni! Ale co mówię? Oskarżając innych o niewdzięczność, skazuję sam siebie, skoro moje postępowanie wobec Ciebie było gorsze niż ich. Jednakże Twoje miłosierdzie dodaje mi odwagi; wiem, że znosiło mnie tak długo, aby mi przebaczyć i rozpalić Twoją miłością, pod jedynym warunkiem, że zechcę żałować i kochać Cię.

Tak, mój Boże, pragnę żałować…; chcę Cię kochać z całego serca. Widzę dobrze, że moje serce… Cię zostawiło, aby kochać rzeczy tego świata; ale widzę także, że pomimo tej zdrady, Ty jeszcze mnie wzywasz. To dlatego, z całej mocy mojej woli, poświęcam je tobie i daję Ci je. Racz zatem je rozpalić całe Twoją świętą miłością; niech nie kocha nic innego, prócz Ciebie[…] Kocham Cię, mój Jezu, kocham Cię, moje najwyższe Dobro, kocham Cię, jedyna miłości mojej duszy.

Maryjo, moja matko, jesteś „matką pięknej miłości” (Syr 24,18 Wlg), wyproś dla mnie łaskę kochania mojego Boga; w Twoim pośrednictwie moja nadzieja.

Źródło: Pierwsza mowa na nowennę na Boże Narodzenie (© Evangelizo.org)

O co proszę? O serce mądre, zdolne rozpoznawać i przyjmować wolę.

Jezus przychodzi do mnie z adwentowym Słowem, które prowokuje mnie do postawienia sobie pytania o postawę wobec Jego woli. Moją medytację rozpocznę od gorącej prośby o dogłębne rozeznanie, „z kim mam porównać… siebie” (w. 16).

Jezus przestrzega mnie przed postawą „dzieci na rynku”. Chcą, aby Bóg „tańczył” tak jak Mu „przygrywają” i „zawodził” tak jak „biadają” (w. 17). Są zapatrzone w siebie i niezadowolone.

Zastanowię się nad moimi uczuciami i myślami, które żywię do Boga. Co mogę powiedzieć o moich oczekiwaniach wobec Niego? Czy w obrazie „dzieci na rynku” nie odnajduję siebie?

Jezus zwraca uwagę, że ilekroć zachowuję się jak rozkapryszone „dzieci na rynku”, tylekroć nie jestem zdolny odczytać Jego obecności i łaski, z którą przychodzi. Moje narzekania mogą stać się przeszkodą do spotkania z Jezusem, który codziennie jest tak blisko (ww. 18-19).

Uświadomię sobie, że Bóg także dzisiaj posyła mi proroków, którzy uczą przekraczania siebie, poświęcenia, poddania się woli Bożej (w. 18). Jak ich przyjmuję? Czy pozwalam, aby kwestionowali moje grzeszne postawy i aby ode mnie wymagali?

Adwent uczy mnie rozpoznawania Syna Człowieczego – „przyjaciela celników i grzeszników” (w. 19). Przyznanie się do mojej moralnej biedy może stać się początkiem zażyłej więzi z Jezusem.

W gorącej adwentowej modlitwie będę wołał: „Jezu, daj mi serce mądre, wolne od narzekania i otwarte na Twoją wymagającą miłość!”.

ksKrzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Ja, Pan, twój Bóg, ująłem twą prawicę, mówiąc ci: «Nie lękaj się, przychodzę ci z pomocą». Iz 41,13

Chrystus nas kocha i kocha nas zawsze! Kocha nas wtedy, kiedy Go zawodzimy, kiedy nie spełniamy Jego oczekiwań. Nigdy nie zamyka przed nami ramion swojego miłosierdzia. św. Jan Paweł II

Jakież cudowne obietnice i zapewnienia mamy w dzisiejszym Słowie. Jakaż to ogromna nadzieja dla każdej utrudzonej i umęczonej krzyżem codzienności duszy. “Nie lękaj się, przychodzę ci z pomocą!” – po takim zapewnieniu od razu lżej, od razu jaśniej, chociaż rzeczywistość niby taka sama.

Nawet kiedy upadasz, nawet kiedy Twój grzech, w którym może trwasz już od dawna, ogranicza Ci dostęp do Bożej miłości, to nasz Bóg nigdy z Ciebie nie zrezygnuje. To On pierwszy Cię ukochał i Jego miłosierne ramiona nieustannie czekają by Cię objąć, przytulić, utulić, by dać Ci gwarancję bezpieczeństwa na wieczność.

Już niedługo będziemy przeżywać kolejne Boże Narodzenie w naszym życiu. Dla wielu z nas może to będzie trudny czas, bo zamęt, niepokój, praca pod znakiem zapytania, bo ciężka choroba odbiera siły i z dnia na dzień okrada z resztek nadziei, bo zabraknie kogoś ukochanego, kto nie usiądzie przy wspólnym wigilijnym stole… I choć takich braków po ludzku nijak nie uda się uzupełnić, to Pan Jezus przeprowadzi nas przez ten czas. On sam przysiądzie na wolnym miejscu, by wnosić radość, pokój i blask Swojej Obecności, by pocieszać, ocierać łzy, by towarzyszyć.

Nie lękaj się! Pan Jezus przychodzi z pomocą 💖

Pozwól Bożej Miłości narodzić się w sobie i ugość godnie Syna Bożego, który pragnie na stałe zamieszkać w Twoim sercu i duszy. Raduj się, bo Pan nadchodzi, by dać Ci obfitość o jakiej nawet nie śmiesz marzyć, by dać Ci odpocznienie i utulenie w Swojej miłosiernej Miłości!

Marana tha! Potrzebujemy Cię Panie Jezu! 

Najświętsza Maryjo Panno z Gaudalupe, módl się za nami 🙏

Błogosławionego dnia 💓+

Autor: Św. Teodor Studyta (759-826), mnich z Konstantynopola

Życie wieczne otwiera się przed nami, moje dzieci, królestwo niebieskie nam się szykuje i dziedzictwo Chrystusa na nas czeka: korzystanie z licznych i niepojętych dóbr, szczęście wielkiej radości i nieśmiertelności, nadmiar chwały i czci oraz innych dóbr – w tak wielkiej liczbie, że język ludzki nie wystarczy, by wypowiedzieć ich łaskę i miłosierdzie (por. Mdr 3,9)!

Biegnijmy odtąd ze zwiększoną siłą, a szczególnie wy, leniwi, niesforni, ociężałego serca, zwolennicy szemrań, bo jeśli się nie poprawicie, to będziecie przypominać przeklęty figowiec. My go okładamy nawozem (por. Łk 13,8), a on nie ukorzenia się, podlewamy go słowem, a nie następuje żaden wzrost! Jak mówi Pismo: „Już siekiera do korzenia drzew jest przyłożona” (Łk 3,9) i przemilczę resztę. Szukajmy walki, mężnie wylewajmy poty, zdobądźmy nasze wieńce, zasłużmy na nasze pochwały, zgromadźmy jak skarb to „czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć” (1Kor 2,9).

Dostosujmy nasze życie do życia naszych ojców, życia, które powraca do początków. Idźmy krok w krok za ich cnotami, umiłujmy ich godziwe czyny, nasze życie dostosujmy do ich wzoru […]. Tak, pracujmy razem z nimi! Tak! Działajmy z nimi! Tak! Idźmy za nimi krok w krok! Tak! I my zróbmy to, co jest sprawiedliwe i święte! W ten sposób będziemy mieli udział w ich chwale, o trzymamy wieńce i razem z nimi dotrzemy do królestwa niebieskiego, do Jezusa Chrystusa, naszego Pana, któremu należy się cześć i moc, z Ojcem i Duchem Świętym, teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen.

Źródło: Katecheza 72 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O życie oddane Jezusowi i Jego misji.

Jezus przychodzi do mnie z Janem Chrzcicielem (w. 11). Zwraca na niego uwagę. Mogę uczyć się od niego radykalnego przeżywania Adwentu. Jan jest moim prorokiem, który prowadzi mnie do Jezusa. Uczy mnie, jak czuwać, jak tęsknić za Jezusem, jak Go rozpoznawać.

Zaproszę Jana Chrzciciela w mój czas Adwentu. Obiorę go za swojego patrona. Co najbardziej zadziwia mnie w jego osobie? Jakiej cechy Jana mi brakuje. Powiem mu o tym i poproszę, aby modlił się za mnie do Jezusa.

„Najmniejszy… większy jest niż on” (w. 11). Zwrócę uwagę na skromność i pokorę Jana. Mogę odnaleźć inne fragmenty w Ewangelii, które o nim mówią. We wszystkim, co robi i mówi, w centrum jest Jezus. Pokazuje na Jezusa, mówi o Jezusie, żyje Jezusem, umiera dla Jezusa.

Co mogę powiedzieć o codziennym świadectwie mojego życia: w rodzinie, we wspólnocie, w posługach. Gdzie w tym wszystkim jest Jezus? Jakie miejsce zajmuje? Czy swoim życiem zaświadczam o Jezusie czy też się Go wstydzę?

Jezus składa świadectwo o Janie (w. 12-15). Zwraca uwagę na charakter jego życia i misji dla królestwa. Ma w sobie gwałtowność i „ogień” Eliasza. Jakie zdolności i cechy charakteru dostrzegam w sobie. Czy potrafię spalać się dla królestwa Bożego?

Co mogę powiedzieć o moich posługach, o angażowaniu się w życie Kościoła? Jak określiłbym moją postawę? Czego jest w niej więcej: żarliwości czy przeciętności, zdecydowania czy obojętności, poświęcenia czy pasywności?

Wspólnie z Janem Chrzcicielem zbliżę się do Jezusa. Będę go prosił, aby uczył mnie radykalnie wybierać Jezusa, odważnie opowiadać się za Nim. Będę się modlił: „Jezu, Ty jesteś moim jedynym Zbawicielem. Kocham Cię. Czekam na Ciebie!”.

Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Mt 11, 28

On się nie męczy ani nie nuży, Jego mądrość jest niezgłębiona. On daje siłę zmęczonemu i pomnaża moc bezsilnego. Iz 40, 28b-29

Gdy będzie wam trudno, gdy będziecie w życiu przeżywać jakieś niepowodzenie, czy zawód, niech myśl wasza biegnie ku Chrystusowi, który was miłuje, który jest wiernym towarzyszem i który pomaga przetrwać każdą trudność. św. Jan Paweł II

Cóż tu wiele mówić… Boża Miłość pokrzepia utrudzonych i nie ma innej prawdy💖

Choćby Ci się wydawało, że jesteś na dnie a wokół totalne ciemności, to właśnie nasz Bóg, gdy tylko ufnie zwrócisz się ku Niemu, niezwłocznie przybędzie z pomocą 🔥

Wsłuchaj się w Słowo i niech Ono pracuje w Tobie!
Niech Twoje siły odnawiają się, ożywione u Źródła, umocnione i zakorzenione w Jezusie Chrystusie, bo tylko Ten, który prawdziwie cierpiał znajdzie słowa otuchy i pokrzepienia dla cierpiącego człowieka.

Nie ma innej drogi, choć przecież wiemy, że dróg są miliardy. Więc choćbyś nie wiem jak kombinował i zaprzeczał – nie ma innej drogi. PRAWDA zawsze się obroni, bo to Jezus jest DROGĄ, PRAWDĄ i ŻYCIEM – każdy inny wybór to ciemność, ciemnota i hipokryzja…

Maryja zawsze rozświetla nasze drogi i prowadzi do Jezusa, chociaż wielu temu zaprzecza i kwestionuje Jej wstawiennictwo – MARYJA ZAWSZE WSKAZUJE I PROWADZI DO JEZUSA. Towarzyszy, kiedy niczego nie rozumiesz i kiedy wszystko zdaje się ponad siły, poza zasięgiem i ludzką logiką. Maryja pomaga znaleźć rozwiązanie i wyjście nawet z najtrudniejszej sytuacji, wypraszając pokój serca  i siłę do dźwigania krzyża codzienności. To jest pewne i niezmienne, bo przecież jest Matką Boga!

Wspieraj nas Maryjo, bo słabniemy, bo siły nasze mocno nadwątlone, bo skrzydła wiary opadają, podcinane lękiem, bezradnością i niemocą…

Wielka Matko Boga, Matko świętej wytrwałości, Wszechmocy błagająca, Szafarko łask wszelkich, Umocnienie słabych, Ucieczko uciśnionych, Nadziejo zrozpaczonych, Ratunku ginących grzeszników, Zbawienie umierających – pomagaj nam nieustannie! Amen!

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Papież Franciszek

W wierze Chrystus nie jest tylko Tym, w którego wierzymy, najwyższym objawieniem miłości Bożej, ale także Tym, z którym się jednoczymy, aby móc wierzyć. Wiara nie tylko patrzy na Jezusa, ale patrzy z punktu widzenia Jezusa, Jego oczami: jest uczestnictwem w Jego sposobie patrzenia. W wielu dziedzinach życia zawierzamy innym osobom, znającym sprawy lepiej od nas. Mamy zaufanie do architekta, który buduje nasz dom, do farmaceuty, który daje nam lekarstwo mające nas uzdrowić, do adwokata broniącego nas w sądzie. Potrzebujemy również kogoś, kto byłby wiarygodnym ekspertem w sprawach Boga. Jezus, Jego Syn, jawi się jako Ten, kto poucza o Bogu (por. J 1, 18). Życie Chrystusa, Jego sposób poznania Ojca, życie całkowicie w relacji z Nim, otwiera przed życiem ludzkim nową przestrzeń, i my możemy w nią wejść.

Św. Jan wyraził doniosłość osobistej relacji z Jezusem dla naszej wiary, posługując się na różne sposoby czasownikiem wierzyć. Oprócz «wierzyć, że» prawdą jest to, co mówi Jezus (por. J 14, 10; 20, 31), Jan używa także wyrażeń: «wierzyć» Jezusowi oraz «wierzyć w» Jezusa. «Wierzymy» Jezusowi, gdy przyjmujemy Jego słowo, Jego świadectwo, ponieważ On jest prawdomówny (por. J 6, 30). «Wierzymy w» Jezusa, gdy przyjmujemy Go osobiście w naszym życiu, przyłączając się do Niego w miłości oraz idąc za Nim na naszej drodze (por. J 2,11; 6,47; 12,44).

By umożliwić nam poznanie Go, przyjęcie i naśladowanie, Syn Boży przyjął nasze ciało, i dzięki temu patrzył na Ojca także w sposób ludzki, będąc w drodze i żyjąc w czasie. Wiara w Syna Bożego, który stał się człowiekiem w Jezusie z Nazaretu, nie oddala nas od rzeczywistości, ale pozwala nam pojąć jej najgłębsze znaczenie, odkryć, jak bardzo Bóg kocha ten świat i wciąż kieruje go ku sobie; powoduje to, że chrześcijanin angażuje się coraz bardziej i mocniej przeżywa swoją wędrówkę na ziemi.

Źródło: Encyklika „Lumen fidei”, § 18 (trad. © Libreria Editrice Vaticana)