Król Herod posłyszał o Jezusie, gdyż Jego imię nabrało rozgłosu, i mówił: «Jan Chrzciciel powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w nim». Mk 6, 14

Dekalog jest jak kompas na burzliwym morzu, który umożliwia nam trzymanie kursu i dopłynięcie do lądu. św. Jan Paweł II

Na ludzi, którzy żyją blisko Pana Jezusa patrzymy z lekkim zadziwieniem, a może nawet dystansem. Jeśli są to osoby duchowne, czy konsekrowane, to ok. – mówimy Boży człowiek, nie powinien zachowywać się inaczej 🙂 ale jeśli osoba świecka w życiu codziennym żyje według Bożych przykazań, to mówimy, że nawiedzona 😉

Iluż takich Janów Chrzcicieli trafiło się nam w życiu? Może babcia, może mama, a może ktoś zupełnie obcy, upominał – źle robisz, nawróć się, naszemu Bogu nie podoba się Twoje postępowanie, zrób coś ze swoim życiem, nie brnij w te używki, nie wchodź w ten związek, idź do spowiedzi, OGARNIJ SIĘ… Niektórzy pewnie powiedzą, że to nastawanie na czyjąś wolność, jakieś nękanie psychiczne… Oj, nie lubimy słuchać takiego upominania… A to przecież o godność, wolność i czystość sumienia chodzi!

Jan Chrzciciel zdecydowanie nie byłby dzisiaj popularny, szczególnie teraz, gdy w imię wypaczonej wolności czy chorej mani władzy, deptane są wszelkie prawa, normy moralne i bezbronne życie…

Warto dzisiaj przypomnieć sobie, kto przyprowadzał i wciąż prowadzi mnie do Pana Jezusa, do relacji z Nim. Kto swoim świadectwem życia zachęcił mnie do zmiany, do powrotu do sakramentów, do życia zgodnego z Bożą nauką, do prawdziwego zakochania się w Słowie Bożym. Pewnie każdy z nas znajdzie takie osoby, takie promyczki, a może gromy z jasnego nieba, które nasz Bóg posyła by przypomnieć, że to On jest Bogiem, że to On jest Panem życia i śmierci, i tylko Jemu należy się cześć, chwała i uwielbienie.

Trwajmy, z otwartym sercem i umysłem w zasłuchaniu w Boże natchnienia. Może właśnie dzisiaj Ten, który jest DROGĄ, PRAWDĄ i ŻYCIEM pomoże nam stanąć w prawdzie i dokonać dobrych zmian w swoim życiu💖 

Serce Jezusa dobroci i miłości pełne, zmiłuj się nad nami!

Błogosławionego dnia 🔥

Otaczam modlitwą 🙏❤️+

O co proszę? O wytrwanie w szlachetnych pragnieniach i ewangelicznych ideałach.

Jestem zaproszony przez Słowo, aby przemodlić historię dwóch ludzi: Heroda i Jana Chrzciciela. Jan jest człowiekiem wewnętrznie wolnym. Herod, żyjąc w pałacu, bawiąc się, jest człowiekiem uwikłanym w żądze i nieuporządkowane pragnienia (ww. 17-27).

Zapytam o moje wewnętrzne samopoczucie. Czy czuję się osobą wolną, zdolną do ewangelicznych wyborów? Czy jestem uwikłany w żądze, które odbierają mi wolność serca?

Historia Heroda i Herodiady przypominają mi, jak potrafi nakręcać się spirala złych przywiązań: od nieuporządkowanych relacji przez niepokój, lęk do zawziętości i zabójstwa (ww. 17-27).

Poproszę Ducha Świętego o łaskę rozeznania moich pragnień, zachowań i postaw. Jakie owoce moich życiowych wyborów zauważam? Czy dostrzegam w sobie przywiązania, które mnie wewnętrznie niszczą?

Herod nosił w swoim sercu także dobre pragnienia, lecz nieopanowane żądze i zależność od opinii innych zagłuszały je i osłabiały, a jego samego doprowadziły do tragicznych szaleństw (ww. 20-27). Rozważę dłużej tę prawdę.

Wrócę pamięcią do moich najszlachetniejszych ideałów, pragnień i zamiarów. Czy jestem im wierny? Jak się zmieniały na przestrzeni lat? Czy umocniły się, czy osłabiły?

Zawierzę Jezusowi moje szlachetne pragnienia i ideały życiowe. Będę prosił Jana Chrzciciela, aby powtarzał ze mną: „Jezu, chcę być wolny dla Ciebie we wszystkim”!

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi (…) Oni więc wyszli i wzywali do nawracania się. Wyrzucali też wiele złych duchów, a wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali. Mk 6, 7. 12-13

Bądźcie na tym świecie nosicielami wiary i nadziei chrześcijańskiej, żyjąc miłością na co dzień. Bądźcie wiernymi świadkami Chrystusa zmartwychwstałego, nie cofajcie się nigdy przed przeszkodami, które piętrzą się na ścieżkach Waszego życia. Liczę na Was. św. Jan Paweł II

Liczę na Was! Przecież Pan Jezus posyłając uczniów niewątpliwie na nich liczył. Udzielił im ogromnej mocy i władzy, jednocześnie mając świadomość ich ludzkiej ułomności.

I nas Pan Jezus wzywa i posyła. Nie tak jak my chcemy, nie tak jak nam się wydaje, ale tak, jak On sam zechce. By być wiarygodnym, autentycznym świadkiem i uczniem Chrystusa, niezbędne jest trwanie w życiu sakramentalnym, trzymanie się Słowa Bożego i nauczania Kościoła.

Od kilku lat, gdy zrodziło się we mnie pragnienie dzielenia się Dobrą Nowiną i modlitwy wstawienniczej, które odczytuje jako rodzaj posłania, staram się cały czas trwać w łasce uświęcającej, bym mogła w każdej chwili usłużyć będącym w potrzebie. Kiedy więc modlę się z kimś potrzebującym, to stajemy wspólnie (często całymi rodzinami) w Bożej Obecności, zapraszając Ducha Świętego. Osoba omadlana zwykle nie włącza się w modlitwę, ale przecież trwamy razem. Przynosząc te konkretne prośby przed Boży Majestat i ogłaszając Boże królestwo w życiu tej osoby (bądź osób) przez Święte Imię Jezus, przez najdroższą Krew Chrystusa, wstawiennictwo Niepokalanej, Aniołów i Świętych – dotykamy Nieba, które na ten czas prawdziwie otwiera się dla nas, by opromieniać, rozświetlać, uwalniać, uświęcać i uzdrawiać.

Jednak moja wiara, niezmiernie krucha i delikatna, wymaga nieustannego budowania i umacniania. Więc to posłanie po dwóch jest właśnie po to, byśmy w jakimś sensie strzegli jedni drugich, byśmy rozgrzewali się wzajemnie w gorliwości służenia, byśmy mogli sobie być oparciem, podporą, umocnieniem w chwili słabości i wsparciem przy atakach złego.

Bardzo mnie porusza każda modlitwa wstawiennicza, właśnie w kontekście tego posłania Chrystusa, mając świadomość, że cokolwiek się wydarza, to tylko i wyłącznie Jego łaska, i Jego działanie. A Pan Jezus chce posługiwać się nami, choć zna wszelkie nasze ograniczeni i ułomności. On liczy na nas – na Ciebie, na mnie!

Nie ma się co oglądać na innych i czekać jak ktoś nas wyręczy. Trzeba działać i współpracować z Bożą łaską – DZISIAJ, TERAZ, bo dzisiejszy dzień już się nie powtórzy, a wykorzystana dzisiaj łaska, jutro może przynieść wieeeelkie, konkretne owoce.

Dzięki Ci, Dobry Boże, za poruszenia, natchnienia i ciągłe wzywanie do służby – “bo żniwo wielkie, a robotników mało”…

Jestem Panie! Poślij mnie!

Błogosławionego dnia 💖+

O co proszę? O odwagę i ufność w podejmowaniu powierzonych mi misji.

Na początku medytacji poproszę Jezusa o głębokie doświadczenie prawdy, że jestem Jego uczniem. Wybrał mnie. Polega na mnie. Każdy mój dzień kryje w sobie misję. Czy wierzę w to, że Jezus mnie potrzebuje, posyła?

Stanę wśród apostołów. Zobaczę ich przejęcie na twarzy. Otrzymują władzę nad duchami nieczystymi (ww. 7-8). Uświadomię sobie, że ilekroć spotykam się z Jezusem w sakramentach świętych, w Jego słowie, tylekroć złe duchy nie mają nade mną władzy. Z Jezusem mogę nad nimi panować.

Jezus, który mnie posyła, oczekuje, że będę polegać jedynie na Jego mocy. Muszę zrezygnować z moich zabezpieczeń, które skupiają mnie na sobie, na ludzkich możliwościach (ww. 8-9).

Pomyślę o zabezpieczeniach, do których jestem mocno przywiązany. Które z nich byłoby mi najtrudniej zostawić? Czy potrafiłbym z nich zrezygnować, jeśliby Jezus o to poprosił? Czy mogę z przekonaniem powiedzieć, że Jezus mi wystarczy?

Jezus uświadamia mi, że nie zawsze będę akceptowany i przyjmowany (ww. 10-11). Uczy mnie wewnętrznej wolności wobec odrzucenia i niezrozumienia. Co mogę powiedzieć o mojej postawie wobec osób, które mnie nie akceptują? Oddam je Jezusowi.

Uczniowie są wierni słowu Jezusa i widzą, jak spełniają się Jego obietnice (ww. 12-13). Dokonują rzeczy po ludzku niemożliwych. Co w mojej wspólnocie najbardziej potrzebuje nawrócenia i uzdrowienia. Będę pytał Jezusa, czego w tej sytuacji chce ode mnie? Zawierzę Mu siebie.

Zbliżę się do Jezusa i powiem Mu o tym, co w mojej posłudze najbardziej mnie przerasta, z czym sobie nie radzę. Będę prosił Go: „Jezu, usuń mój lęk. Posługuj się mną, jak chcesz i gdzie chcesz”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

A Jezus mówił im: «Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony». I nie mógł tam zdziałać żadnego cudu, jedynie na kilku chorych położył ręce i uzdrowił ich. Dziwił się też ich niedowiarstwu.  Mk 6, 4-6a

Wyznanie wiary wiele kosztuje, ale wy nie możecie przegrać miłości. św. Jan Paweł II

Dla mnie ta Ewangelia to z jednej strony niesamowita lekcja pokory, której doświadczył sam Chrystus, a z drugiej ogromna pycha i lekceważenie, można by rzec ludzi najbliższych Jezusowi, wśród których się wychował i wzrastał, którzy powinni być dumni z działania i mądrości Jezusa, a tymczasem widzą w Nim TYLKO cieślę…

Jakże takie oceny mogą podcinać skrzydła… Pan Jezus dziwił się ich niedowiarstwu, krótkowzroczności i pewnie było Mu zwyczajnie przykro…

Tak to już niestety jest, że najtrudniej mówi się o Bożych sprawach wśród swoich krewnych, bliskich, tych którzy znają nas z różnych życiowych sytuacji – niekoniecznie tych dobrych i godnych przekazywania dalej (a wiadomo, takie są najbardziej sensacyjne😉) – którym wydaje się, że przecież wszystko o nas wiedzą, a domysły i ploteczki dołożą resztę…

Zapewne i dzisiaj Pan Jezus dziwi się patrząc na nasze – moje niedowiarstwo, wątpliwości, ciągłe analizowanie i gdybanie… Szukamy Jezusa nie wiadomo gdzie, zapominając, że On nieustannie nam towarzyszy. A może skupiamy się na samym poszukiwaniu, na doznaniach, emocjach, być może wyobrażeniach o cudach, które pragniemy zobaczyć, a sam Pan Jezus nam spowszedniał…, bo przecież jest…, bo zawsze będzie…, a tak naprawdę wcale nie zależy nam na głębszej relacji, na prawdziwym poznaniu Jezusa…

Zachwyć się dzisiaj razem ze mną Panem Jezusem. Zachwyć się cudem, który nieustannie dokonuje się na KAŻDEJ MSZY ŚWIĘTEJ. Nie lekceważ, nie powątpiewaj, nie odkładaj na później tej relacji. Ważne jest DZISIAJ, TERAZ, a o jutro Jezus sam się zatroszczy, jeśli tylko pozwolisz Jemu działać w swoim życiu – bez warunków i granic.

Pozostań Panie, bo potrzebuję Cię jak oddechu, bo jesteś moim oddechem! Pozostań, i bądź, bym mogła opowiadać Ci o swoich radościach i troskach. Bym słuchając Cię, chłonęła i zapamiętywała każde Twoje słowo, i bym umiała przekazywać je dalej, dzieląc się z tymi, co jeszcze nie mogą Cię usłyszeć, nie potrafią Tobie zaufać. Bym w każdym spotkanym człowieku odnajdywała Twoją ukochaną twarz i każdego darzyła należytą uwagą i szacunkiem.

JEZU, UFAM TOBIE! JEZU, WIERZĘ W CIEBIE! JEZU, WIERZĘ TOBIE! I kocham Cię, mój Jezu, całym swoim maleńkim sercem 😊 niech Ci będzie w nim dobrze 💖

KOCHAM CIĘ, MÓJ JEZU!

Życzę Ci dnia pełnego wiary🔥błogosławię ❤️+

Ps. Przypominam, że od dzisiaj zaczynam nową Nowennę Pompejańską 🙏 Jeśli jeszcze nie zdążyłaś, nie zdążyłeś, albo zwyczajnie wstydzisz się napisać do mnie, to właśnie jest najlepszy moment by się przełamać 😊 Niech nas Pan błogosławi i strzeże!

O co proszę? O dogłębne doświadczenie prawdy, że Jezus kocha moją codzienność.

Przyłączę się do uczniów, którzy idą z Jezusem do Nazaretu (w. 1). Jezus pragnie spotkać ludzi, z którymi żył przez trzydzieści lat. Z nimi wzrastał, modlił się, pracował.

Będę kontemplował Jezusa w Jego zwykłej codzienności. Wyobrażę Go sobie przy prostych zajęciach dnia, na modlitwie, w rozmowach z rówieśnikami, starszymi, śmiejącego się i smucącego.

Uświadomię sobie, że Jezus kocha moją codzienność i moje zajęcia. Jest ze mną w pracy, na modlitwie, w rozmowach. Codzienne szuka mnie w moim Nazarecie.

Wejdę do synagogi. Zobaczę Jezusa pośród Jego sąsiadów, krewnych. Naucza (w. 2). Nie traktują Go poważnie. Zaczynają się oglądać na siebie, dziwić, spoglądać na Jezusa lekceważąco. Powątpiewają o Nim (ww. 2-3). Co mogę powiedzieć o moich wątpliwościach w wierze?

Życie na co dzień z Jezusem, zwyczajność spotkań, rozmów, częste przebywanie razem sprawiły, że przyzwyczaili się do Niego. Nie oczekiwali od Niego wiele. Był dla nich jednym z wielu sąsiadów. Nie dowierzali Mu (ww. 4-6).

Przyzwyczajenie i duchowa rutyna mogą zamykać mnie na spotkania z Jezusem i sprawić, że Jezus i Jego słowa spowszednieją. Zapytam siebie o moje spotkania z Jezusem. Jak Go słucham? Jak z Nim rozmawiam?

W serdecznej rozmowie z Jezusem będę opowiadał Mu o mojej codzienności, czym teraz żyję, o moich zwykłych sprawach. Będę powtarzał: „Pozostań ze mną, kocham Cię, jesteś moim Bogiem”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

«Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!» Mk 4, 9

Sumienie jest dla każdego człowieka sprawą o zasadniczym znaczeniu. Jest ono jego wewnętrznym przewodnikiem i jest także sędzią jego czynów. św. Jan Paweł II

Ach ten nasz słuch… Zwykle chyba słyszymy to co chcemy usłyszeć 🙂 i stąd często biorą się wypominki typu “no przecież ci mówiłam” 😉

Jednak tutaj chodzi raczej nie tyle o samo słuchanie, co o zasłuchanie, o prawdziwe usłyszenie Bożego głosu, o rozpoznanie go w zgiełku codzienności. Nasz Bóg przemawia w niesamowicie różnorodny sposób, aranżując wymowne sytuacje, dając czytelne znaki, przemawiając przez „przypadkowych” ludzi, a my jakby wciąż nie potrafimy, nie chcemy, boimy się czytać między wierszami…

Sumienie jest trudnym głosem. Nie tylko dla tych co wyraźniej “słyszą”, ale też dla “zwykłych” śmiertelników, którym nie wszystko dane jest pojąć, nie dlatego że nie chcą, ale chyba nie zawsze mogą…

Różnie otrzymujemy i w żadnym wypadku nie możemy mierzyć tą samą miarą. Trochę mi zajęło, aby to przyswoić, bo chyba jeszcze jednak nie zrozumieć… To trochę jak z lekami – niby takie same objawy chorobowe, ale podłoże zupełnie inne – skonsultuj się z lekarzem, lub farmaceutą! Nic tu nie jest pewne…

Słuchanie, skupianie się na tym co słyszymy naprawdę bywa trudne. Tak wiele zależy od naszej współpracy, od otwarcia, od żyzności gleby serca i umysłu, a wiadomo ile jest zagłuszaczy, przeciwności, przeszkód, pokus i różnorakiego niechciejstwa.

Dobry Boże, słucham, nasłuchuje Twojego głosu! Proszę, aby Twój Święty Duch pozwalał mi usłyszeć, właściwie rozeznawać, bez naciskania, wymuszania i presji, bez poczucia wyższości i swoich racji. Aby uczył mnie słuchać i usłyszeć ze zrozumieniem, analizować i wyciągać Boże wnioski. Panie Jezu, naucz mnie patrzeć Twoimi oczami i zawsze widzieć człowieka, a nie Jego obciążenie i niemoc. Zakorzeniaj i utwierdzaj to, czym mnie obdarzasz, aby zasiew przynosił obfite i miłe Tobie owoce!

Maryjo, Mamusiu, wspieraj moją wiarę Twoją wiarą, bym nie dawała się okradać i zagłuszać. Pragnę przyjmować każde Słowo Twojego Syna i wydawać owoc na miarę Bożych obietnic! Ufam Twojemu Słowu, Jezu Chryste, mój Panie i Boże, mój Królu, mój Zbawco! Niech się dzieje jako zechcesz!!!

Zasłuchanego dnia ❤️+

O co proszę? O serce hojne i stałe w słuchaniu i zachowywaniu Słowa.

Wejdę w tłum ludzi, który przyszedł nad jezioro słuchać Jezusa. Wyobrażę sobie, jak tłoczą się na Mistrza. Jezus naciskany przez tłum wchodzi do łodzi i naucza (w. 1). Poddam się klimatowi zasłuchania.

„Słuchajcie…” (w. 3.9). Jezus chce zwrócić moją uwagę na Słowa, które wypowiada. Słowo, które nie jest słuchane, nie może wybrzmieć w moim sercu. Nie może rodzić owoców. Będę pytał o moją postawę słuchania. Pomoże mi w tym Jezusowa przypowieść. Gleba, na którą pada ziarno, to moje serce.

Z serca twardego i zimnego Słowo jest natychmiast wykradane (ww. 4.15). Czy jest we mnie wrażliwość na Słowo? Czy ma dla mnie znaczenie? Czy w moim życiu jest miejsce na słuchanie Słowa? Czy nie żyję jedynie na powierzchni zmysłowych wrażeń? Co najczęściej wykrada mi czas przeznaczony na słuchanie Słowa?

Serce płytkie i niestałe to takie, w którym Słowo nie może się zakorzenić (w. 5-6.16-17). Zwrócę uwagę na moją postawę stanowczości i troski o głębię życia duchowego. Czy jestem konsekwentny w pogłębianiu mojej relacji ze Słowem? Co najczęściej prowadzi mnie do zniechęcenia i rezygnacji z medytacji?

Serce zajęte troskami to serce, które nie słyszy Słowa (ww. 7.18-19). Zatrzymam się dłużej na pytaniu: Czym najbardziej żyje moje serce? Z jakimi przywiązaniami, troskami najczęściej „przegrywa” Słowo w moim życiu?

Serce, które daje pierwszeństwo Słowu, słucha wytrwale Słowa i zachowuje je w sobie (ww. 8.20). Co sprzyja słuchaniu Słowa? Kiedy wydawało ono w moim życiu największe owoce?

Zbliżę się do Jezusa i podziękuję Mu za przypowieść, która pomogła mi rozeznać stan mojego serca i jego zdolność do słuchania Słowa. Zachowam w sercu Jego wezwanie: „Słuchajcie”. Będę prosił Jezusa, aby pomógł mi je zachować i z hojnością na nie odpowiadać.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

«Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?» I spoglądając na siedzących dokoła Niego, rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten jest Mi bratem, siostrą i matką». Mk 3, 33-35

Ludzi można spostrzec zamykając oczy. św. Jan Paweł II

Jakże łatwo się dystansujemy, odsuwamy, odpuszczamy, myśląc, że nie pasujemy, że to nie ten czas i nie to miejsce… Kiedy mowa o Bożych sprawach to ZAWSZE jest najlepszy czas i właściwe miejsce 😊

Pan Jezus patrzy na każdego z nas z jednakową miłością 💖 Dla Niego każdy z nas jest jednakowo WAŻNY, taki jaki jest – bez udawania, udziwniania, bez bezpiecznej otoczki znajomych i lajków, czy może wyszydzającej fali hejtu. WAŻNE byś wypełniał Bożą wolę!

Pan Jezus pragnie spędzać z Tobą czas, chce zachwycać się Tobą! On uważa Cię za Swojego najbliższego krewnego!

WOW! Czy naprawdę masz świadomość jak jesteś bliski Jezusowi?! Czy wiesz, że łączą Was więzy krwi? Wszak Pan Jezus przelał za każdego z nas Swoją bezcenną Boską krew, abyśmy w pełni mogli odczuć jak wartościowi jesteśmy dla Niego, jak bardzo jesteśmy umiłowani!

Aha… Już widzę te smętne miny, już słyszę gderanie – akurat mnie kocha, akurat jestem dla Niego ważny… Czemu choruję, czemu się mi nie układa i ciągle mam pod górkę, czemu nie mogę się dogadać z bliskimi, czemu tyle trudności, tyle cierpienia w moje rodzinie, wśród znajomych, czemu tyle zła na świecie, tyle bezsensownych śmierci, wojen, kataklizmów… DLACZEGO… ?!

Zamknij oczy i przytul się do Pana Jezusa, przytul się do Jego i naszej Mamy… Pewnie nie wszystko zrozumiesz, bo umysł ludzki jest zbyt ograniczony by nadążyć za Boską logiką. Poczuj się jak DZIECKO 💖Kochane, potrzebne, zawsze we właściwym miejscu – bez względu na czas, wiek, okoliczności i obciążenia.

POCZUJ SIĘ KOCHANY! TERAZ, DZISIAJ, NA WIEKI!

Jakież to wszystko niepojęte! Dziękuję Ci, Dobry Boże, dziękuję Maryjo 💖 Przytulam się i pragnę trwać w zachwycie, wbrew WSZYSTKIEMU! Amen!

Błogosławionego dnia ❤️+

O co proszę? O dogłębne trwanie w bliskiej więzi z Jezusem.

Wejdę w scenę opisaną przez Marka. Usiądę w tłumie zgromadzonym wokół Jezusa (w. 32). Będę nasycał się atmosferą, która panuje wśród słuchających. Są spragnieni Jego słowa.

Czy w mojej codzienności mam takie chwile, w których siadam przy Jezusie, aby Go słuchać? Czy jest we mnie pragnienie wyciszenia i trwania przy Jego słowie? Czy w tym roku zaplanowałem dla siebie dni pustyni (dni modlitwy, rekolekcje itp.)?

„Siedząc w tłumie”, zobaczę nadchodzących krewnych Jezusa i Maryję. Chcą Go zobaczyć (ww. 31-32). Będę kontemplował skromność i delikatność Maryi. Od samego początku żyje w cieniu Jezusa. Nie przysłania Go sobą.

Zwrócę uwagę na reakcję Jezusa, gdy dowiaduje się, że przyszła Jego Matka i krewni (w. 33-35). Uświadomię sobie, że więź Jezusa z Maryją jest najgłębszą, jaka zaistniała na ziemi między dzieckiem i matką.

Zaproszę Jezusa i Maryję do relacji z moimi rodzicami. Co w tych relacjach jest piękne, a co trudne? Za co chciałbym najbardziej dziękować? O co prosić?

Jezus uświadamia mi, że najgłębsze więzi buduje się na tym, co duchowe. Maryja jest najbliższa Jezusowi, ponieważ żyje blisko Boga. Żyje wolą Boga. Co mogę powiedzieć o mojej zażyłej więzi z Jezusem? Czy zależy mi na znajdowaniu i wypełnianiu Jego woli?

W serdecznej modlitwie zwrócę się do Maryi i będę Ją prosił: „Matko moja, zbliżaj mnie do Jezusa! Rozmiłuj mnie w Nim! Otwieraj mnie na Jego słowo!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)