Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. Łk 14, 13

Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi. św. Jan Paweł II

Czasem wręcz niemożliwe do wykonania zdają się te Boże wskazówki… Słowo Boże niepokoi i przeszywa do szpiku kości, burząc utarte, komfortowe schematy myślenia i działania…

Zbyt jesteśmy interesowni… Każde działanie powinno przynosić jakąś konkretną korzyść, powinno się opłacać. A tu masz – Pan Jezus mówi, że jednak bezinteresownie trzeba postępować, szczególnie właśnie mając na uwadze tych mniej zaradnych, skrzywdzonych i żyjących w poczuciu krzywdy, może i na marginesie.

Dobry czas na refleksję nad umiejętnością dzielenia się z innymi. Często tak niewiele potrzeba by rozjaśnić czyjeś skomplikowane i utrudzone życie. Bez oceniania, komentowania i oczekiwania na wdzięczność.

Rozejrzyj się, może ktoś czeka na jakiś gest z Twojej strony, na konkretną pomoc właśnie od Ciebie. Zawsze jest dobry czas by okazać komuś serce!

Panie Jezu, ucz mnie patrzeć Twoimi oczami!

Pan miłuje tych, którzy dają radość 💖

Autor: Św. Teresa od Dzieciątka Jezus (1873-1897), karmelitanka, doktor Kościoła

Zauważyłam (i jest to zupełnie naturalne), że im któraś z sióstr jest bardziej święta, tym więcej jest kochana; że szuka się sposobności do rozmowy z nią, oddaje się jej przysługi, o które nawet nie prosiła… Z duszami niedoskonałymi jest przeciwnie, ich towarzystwa nikt nie poszukuje; wprawdzie zachowuje się wobec nich normy zakonnej grzeczności, ale unika się ich towarzystwa… Wyciągam stąd taki oto wniosek: powinnam w czasie rekreacji czy też rozmów, na które jest pozwolenie, poszukiwać towarzystwa sióstr najmniej mi miłych i wobec tych dusz zranionych pełnić rolę dobrego Samarytanina.

Jedno słowo, jeden miły uśmiech wystarczą, by rozweselić duszę smutną; jednak absolutnie nie w tym celu chcę praktykować miłość bliźniego, zniechęciłabym się bowiem bardzo szybko; słowo wypowiedziane w najlepszej intencji może być zupełnie przeciwnie zinterpretowane. Toteż, by nie narazić się na stratę czasu, chcę być przyjemna dla wszystkich (a szczególnie dla sióstr, które są mniej miłe) w tym celu, by rozradować Jezusa i wypełnić radę, którą dał w Ewangelii w tych oto mniej więcej słowach: „Kiedy urządzasz ucztę, nie zapraszaj swych krewnych ani przyjaciół, z obawy, by oni z kolei nie zaprosili ciebie i byś w ten sposób nie otrzymał swojej zapłaty; ale zapraszaj ubogich, chromych, paralityków, a będziesz szczęśliwy, bo oni nie będą mogli odwdzięczyć ci się, a Ojciec twój, który widzi w skrytości, nagrodzi cię”. Jakąż ucztę może sprawić karmelitanka swoim siostrom, jeśli nie ucztę duchową, złożoną z miłości wdzięcznej i radosnej?

Innej uczty nie znam i chcę naśladować św. Pawła, który weselił się z weselącymi. Prawda, że i płakał z płaczącymi, toteż na uczcie, którą chcę wyprawić, winny pojawić się i łzy; zawsze jednak starać się będę, by w końcu łzy te zamieniły się w radość, ponieważ Pan miłuje tych, którzy dają z radością.

(Odniesienia biblijne: Łk 10,33; Łk 14,12-14; Mt 6,4-5; Rz 12,15; J 16,20; 2Kor 9,7)

Źródło: Dzieje duszy, C, 28

O co proszę? O serce miłujące i wolne od przywłaszczania sobie innych.

Jezus przywołuje mi na pamięć obraz bardzo bliski, wzięty z codzienności (ww. 12-13). Spotkania przy stole są okazją do budowania serdecznych więzi.

Popatrzę na moje spotkania przy stole i posiłkach. Z kim najczęściej i najchętniej zasiadam do stołu? Dlaczego właśnie z nimi? Na jakich kontaktach w życiu zależy mi najbardziej? Jakie wartości pociągają mnie w drugich?

Jezus uwrażliwia mnie na niebezpieczeństwo manipulowania innymi pod pozorem dobra (w. 12). Najbardziej „serdeczne zaproszenia” i zewnętrzna życzliwość mogą być wykorzystywane jako narzędzie do kupowania sobie względów innych.

Czy nie odkrywam w sobie tendencji do budowania „ciepłych” relacji dla osiągania egoistycznych korzyści? Jakie postawy i gesty manipulacji odkrywam w sobie? Kim w życiu manipuluję?

Jezus zwraca moją uwagę na biednych i „odpychających”, którzy żyją blisko mnie (w. 13). Pyta mnie, czy nie stronię od nich. Więcej, czy potrafiłbym zasiąść z nimi do stołu? Zapytam siebie szczerze: Kogo najtrudniej jest mi w życiu przyjąć? Kogo odrzucam? Dlaczego?

Jezus zapewnia mnie, że największe szczęście przeżyję wtedy, gdy będę kochał, nie spodziewając się korzyści (w. 14). Żaden gest dobroci nie umyka Bogu – zwłaszcza ten, którego nie zauważą i nie docenią ludzie. On sam obsypie mnie szczęściem na całą wieczność.

Będę prosił Jezusa o dar głębokiej radości na co dzień z każdego najmniejszego dobra, które uczynię dla innych. Z wdzięcznością przedstawię Mu dobro, którego dokonał przeze mnie w ostatnim czasie.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz jest jedynym Panem.  Mk 12, 29b

Na wiele sposobów usiłuje się zagłuszyć głos Boga w ludzkich sercach, a Jego samego uczynić “wielkim nieobecnym” w kulturze i społecznej świadomości narodów. św. Jan Paweł II

Chyba ciągle zbyt mocno skupiamy się na zmysłowym pojmowaniu świata. Emocje towarzyszą nam w każdej przestrzeni życia, czy to w domu, w pracy, w szkole. Byle błahostka potrafi człowieka wybić z właściwych, Bożych torów, by wykrzywić i przeinaczyć każdy dzień.

Strasznie sobie komplikujemy życie, bo niestety zbyt często nie słuchamy siebie nawzajem. Dopiero kiedy przychodzi jakieś wielkie załamanie, jakiś potężny kryzys, uzmysławiamy sobie, że przecież docierały już nieme krzyki rozpaczy, które jednak wszechobecny hałas i pęd życia zagłuszał i spychał na dalszy plan. A potem przychodzi załamywać ręce i gdybać w nieskończoność…

Pomyśl dzisiaj jak bardzo krzywdzisz swojego Boga brakiem miłości, opieszałością, niedbalstwem, ciągłą pretensjonalnością i wymaganiami. Pomyśl, jak często stawiasz się na miejscu Pana Boga, jednocześnie zabraniając Jemu dostępu do siebie. Jak często zamykasz się na zbawczą moc Jego Bożego Ducha, a oczekujesz nie wiadomo czego, bo przecież Ci się należy… A co należy się Twojemu Bogu?!

Wróć do korzeni. Wróć do początku. Postaraj się wyciszyć i słuchaj co Pan Bóg do Ciebie mówi. Zostaw wszystkie “ALE”, wszystkie “wczoraj” i “jutro”. SŁUCHAJ, DZISIAJ, TERAZ.

“Mów Panie, bo sługa Twój słucha”.

Błogosławionej niedzieli 💓+

Autor: Bł. Kolumban Marmion (1858-1923), opat

Polecam pod szczególną rozwagę…

Miłość jest tym, co odmierza ostatecznie wartość naszych uczynków, nawet tych najzwyklejszych. Toteż Święty Benedykt wskazuje jako pierwsze „narzędzie” miłości Boga: „Przede wszystkim kochać Pana z całej duszy, z całego umysłu, z całego serca”. Może też nam powiedzieć: „”Umieść miłość w swoim sercu ponad wszystko; niech miłość tobą kieruje i prowadzi cię w twoich działaniach; to miłość ma włożyć w twoje ręce wszystkie inne narzędzia dobrych uczynków, to ona sprawi, że najnieznaczniejsze szczegóły twojego dnia nabiorą wielkiej wartości. Małe rzeczy, mówi św. Augustyn, są nieznaczne w sobie, ale stają się wielkie dzięki wiernej miłości, która je wykonała (De doctrina christiana 1.IV, rozdz 18)…

Ideał, do którego powinniśmy dążyć…, to dokładność miłości, a nie skrupuły czy obawa pomyłki albo pragnienie powiedzenia: „Oby nigdy mnie nie złapano na błędzie”, bo to jest pycha. Z serca tryska życie wewnętrzne, a jeśli je posiadacie, to staracie się wypełniać z miłości wszelkie zalecenia, z czystą intencją i wielką starannością…

Prawdziwa wartość rzeczy znajduje się w stopniu jedności, jaką jej nadajemy z Chrystusem dzięki wierze i miłości. Wszystko trzeba wykonać, ale z miłości do Ojca niebieskiego i w jedności, przez wiarę, z naszym Panem. Nigdy nie zapomnijmy: źródło wartości naszych uczynków znajduje się w naszej jedności z Chrystusem Jezusem, dzięki łasce, w miłości, z jaką wykonujemy nasze dzieła. W tym celu, jak mówi św. Benedykt, musimy skierować naszą intencję do Boga przed każdym dobrym zamiarem, z wielką intensywnością wiary i miłości.

Źródło: „Narzędzia dobrych uczynków” (© Evangelizo.org)

Autor: Benedykt XVI, papież od 2005 do 2013

Historia miłości między Bogiem a człowiekiem polega właśnie na fakcie, że ta wspólnota woli wzrasta w jedności myśli i uczuć, i w ten sposób nasza wola i wola Boga stają się coraz bardziej zbieżne: wola Boża przestaje być dla mnie obcą wolą, którą narzucają mi z zewnątrz przykazania, ale staje się moją własną wolą, która wychodzi z fundamentalnego doświadczenia tego, że w rzeczywistości Bóg jest mi bardziej bliski niż ja sam (św. Augustyn). W konsekwencji wzrasta nasze oddanie Bogu i Bóg staje się naszą radością (por. Ps 73[72], 23-28)…

Dzięki temu staje się możliwa miłość bliźniego w sensie wskazanym przez Biblię, przez Jezusa. Miłość bliźniego polega właśnie na tym, że kocham w Bogu i z Bogiem również innego człowieka, którego w danym momencie może nawet nie znam lub do którego nie czuję sympatii. Taka miłość może być urzeczywistniona jedynie wtedy, kiedy jej punktem wyjścia jest intymne spotkanie z Bogiem, spotkanie, które stało się zjednoczeniem woli, a które pobudza także uczucia. Właśnie wtedy uczę się patrzeć na inną osobę nie tylko jedynie moimi oczyma i poprzez moje uczucia, ale również z perspektywy Jezusa Chrystusa. Jego przyjaciel jest moim przyjacielem… Patrzę oczyma Chrystusa i mogę dać drugiemu o wiele więcej niż to, czego konieczność widać na zewnątrz: spojrzenie miłości, którego potrzebuje.

Źródło: Encyklika „Deus caritas est” § 17 – 18

Lecz ja wiem: Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me szczątki skórą odzieje, i oczyma ciała będę widział Boga. To właśnie ja Go zobaczę”. Hi 19, 25-27

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał”. Łk 24, 5b-6a

Życie ludzkie jest bezcenne, ponieważ jest darem Boga, którego miłość nie ma granic. A kiedy Bóg daje życie, daje je na zawsze. św. Jan Paweł II

W ten dzień zadumy i refleksji nad życiem, przemijaniem i wiecznością, przypominam sobie tych, co odeszli, by żyć wiecznie…

Jak dobrze, mój Jezu, że zechciałeś otworzyć nam bramy Raju 💖 Jak dobrze, mój Jezu, że i my, dzieci Twego Ojca, możemy dzięki Twojej ofierze dostąpić szczęścia wiecznego 😇

“W Domu Ojca jest mieszkań wiele” – nie zabraknie i dla nas! Bylebyśmy tylko chcieli słuchać i żyć według Dekalogu – póki jest jeszcze czas, póki wciąż jesteśmy w drodze!

Nasz Bóg nigdy nie cofnie żadnego słowa, nie odwoła swojej obietnicy i nie rozmyśli się patrząc na moją, Twoją niewierność czy grzeszność. Jakaż niepojęta, nieograniczona, wręcz szalona jest ta Boża miłość, która oddała Cząstkę Siebie na niewyobrażalne cierpienia, by ostatecznie i definitywnie pokonać śmierć i otworzyć bramy Nieba.

„Nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych” – bliscy zawsze odchodzą za wcześnie… Tyle chciałoby się jeszcze powiedzieć, tyle rzeczy razem zrobić, tyle planów, marzeń, tyle spraw niedokończonych…

Boże mój, utul tych, co wciąż nie mogą pogodzić się ze śmiercią swoich najbliższych. Utul tych, którzy właśnie teraz, w ostatnich dniach, przeżywają śmierć swoich ukochanych… Otrzyj łzy i wlej pokój w serca niespokojne, udręczone, bolejące… A tym, co już prawdziwie żyją, pozwól się cieszyć Twoją chwałą i radością Nieba 💖

Serce Jezusa, życie i zmartwychwstanie nasze, zmiłuj się nad nami! Serce Marii, ze zmartwychwstałym Jezusem radością ożywione, módl się za nami!

Przytulam… ❤️+

Autor: Św. Bonawentura (1227-1274), franciszkanin, doktor Kościoła

Ten, który zwraca zdecydowanie i całkowicie swoje oczy w stronę Chrystusa, spoglądając na Niego, wiszącego na krzyżu, z wiarą, nadzieją i miłością, pobożnością, podziwem, uwielbieniem, wdzięcznością, pochwałą i radością, ten świętuje Paschę razem z Nim, to znaczy, że rusza w drogę poprzez Morze Czerwone, dzięki łasce krzyża (por. Wj 14,16). Opuszczając Egipt, wkracza na pustynię, by tam kosztować „ukrytej manny” (Ap 2,17) i spoczywać z Chrystusem w grobie, jakby martwy na zewnątrz, ale doświadczający – w takiej mierze, w jakiej jego postępy mu pozwalają – co zostało powiedziane na krzyżu do łotra, towarzysza Chrystusa: „Dziś ze Mną będziesz w raju” (Łk 23,43)…

Podczas tej przeprawy, jeśli chce się być doskonałym, ważne jest, by pozostawić wszelkie spekulacje rozumu. Każda cząstka pragnienia powinna być przeniesiona i przemieniona w Boga. Oto tajemnica, której „nikt nie zna oprócz tego, kto ją otrzymuje” (Ap 2,17)… Jeśli pragniesz zrozumieć, jak to się dzieje, zapytaj się łaski, a nie wiedzy; twojego głębokiego pragnienia, a nie rozumu; jęków twojej modlitwy, a nie twojej pasji czytania. Zapytaj się Oblubieńca, a nie nauczyciela; Boga, a nie człowieka.

Źródło: Droga duszy do Boga, VII, 1-2,4,6 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Ambroży (ok. 340-397), biskup Mediolanu, doktor Kościoła

Niech płaczą ci, którzy nie mają nadziei na zmartwychwstanie; to nie wola Boża ich jej pozbawia, ale surowość tego, w co wierzą. Trzeba, aby istniała różnica między sługami Chrystusa a poganami. Oto ona: ci, którzy płaczą nad swoimi, o których sądzą, że są martwi na zawsze, nie mogą ukoić łez, nie znajdują żadnego spoczynku w ich smutku… podczas gdy dla nas śmierć nie jest końcem naszej egzystencji, ale końcem naszego życia. Skoro nasza egzystencja jest odnowiona lepszym stanem, niech zatem przybycie śmierci rozproszy nasze łzy…

O ileż większa jest nasza pociecha, kiedy wierzymy, że nasze dobre uczynki zapowiadają lepsze nagrody po śmierci. Poganie mają swoją pociechę: myśl, że śmierć jest spoczynkiem dla naszych nieszczęść. Ponieważ sądzą, że ich zmarli są pozbawieni radowania się życiem, myślą także, że są pozbawieni wszelkiej zdolności odczuwania i wolni są od bólu ciężkich i licznych trosk, który znosimy w tym życiu. Ale my, podobnie jak powinniśmy mieć wzniosły umysł ze względu na oczekiwaną nagrodę, musimy także lepiej znosić nasz ból, dzięki temu pocieszeniu… Nasi zmarli zostaną wysłani niedaleko nas, ale przed nami – i śmierć ich nie zabierze, ale przyjmie ich wieczność.

Źródło: O śmierci brata, I, 70-71 (© Evangelizo.org)

Mt 5, 1-12a

BŁOGOSŁAWIENI, czyli szczęśliwi, pomocni, chwalebni, wyróżnieni, uszczęśliwiający.

Jesteśmy zaproszeni i powołani do świętości! Ot tak, taki Boży zamysł i plan na Twoje i moje życie Jesteśmy zaproszeni by żyć w blasku i pełni Bożego błogosławieństwa już DZISIAJ, tu i teraz!

Jakże mnie cieszy i rozpala serce perspektywa świętości, nie dlatego że czuję się kimś wyjątkowym, ale ponieważ to Bóg wzywa mnie do świętości i obiecuje swoje błogosławieństwo, jeśli podejmę współpracę z Jego łaską. To naprawdę nie musi być nic spektakularnego, bo przecież bardzo różne misje Pan Bóg nam wyznaczył. A zresztą wystarczy uważnie przyjrzeć się Świętym, by zobaczyć, że często byli to z pozoru zwykli, prości i grzeszni ludzie.

Nie bój się być błogosławionym! Nie bój się świętości! Rób to co potrafisz, najlepiej jak umiesz. Wychwalaj swojego Boga w tym co robisz i miej świadomość, że wszystkie Twoje chęci, talenty, zdolności pochodzą od Niego i Jemu powinny przynosić chwałę. Daj szansę swojemu otoczeniu, a może i szerokiemu światu, poznawać Pana Boga w Tobie i przez Ciebie. Nie ukrywaj się przed Panem Bogiem i nie wstydź się swojej relacji z Nim, by i On Cię kiedyś rozpoznał bez problemu, by i On nie musiał się Ciebie wstydzić.

Bądź uwielbiony, nasz Boże, we WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH! Bądź uwielbiony w każdym ludzkim życiu i każdej, choćby najbardziej pogmatwanej i wyboistej drodze ku świętości! Bądź uwielbiony, KTÓRY JESTEŚ, teraz i na wieki wieków. Amen!