Autor: Sobór Watykański II

Chrześcijanie pomni na słowa Pańskie: „Po tym poznają wszyscy, żeście uczniami moimi, jeśli miłość mieć będziecie jeden ku drugiemu” (J 13, 35), nie mogą niczego goręcej pragnąć, niż żeby ludziom dzisiejszego świata służyć coraz wielkoduszniej i skuteczniej. Przeto trzymając się wiernie Ewangelii i czerpiąc z niej siły, w łączności z tymi wszystkimi, którzy miłują i szerzą sprawiedliwość, podjęli się oni spełnienia ogromnego dzieła na ziemi, z czego będą musieli zdać rachunek przed Tym, który będzie sądził wszystkich w dniu ostatecznym. Nie wszyscy, którzy mówią: „Panie, Panie” wejdą do Królestwa niebieskiego, ale ci, co czynią wolę Ojca i mocno przykładają rękę do dzieła. Ojciec zaś chce, byśmy we wszystkich ludziach upatrywali Chrystusa brata i skutecznie ich miłowali zarówno słowem, jak i czynem, a w ten sposób, dając świadectwo prawdzie, przekazywali innym tajemnicę miłości Ojca niebieskiego. Dzięki temu obudzi się u ludzi na całym świecie żywa nadzieja, która jest darem Ducha Świętego, że wreszcie kiedyś w pokoju i najwyższym szczęściu doznają przyjęcia w ojczyźnie, jaśniejącej chwałą Pana.

„A Temu, który mocen jest uczynić daleko więcej niż to, o co prosimy albo pojmujemy, wedle działającej w nas mocy, Jemu niech będzie chwała w Kościele i w Chrystusie Jezusie na wszystkie czasy i na wieki wieków. Amen” (Ef 3, 20-21).

Źródło: Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym „Gaudium et spes” § 93

Autor: Bł. Jan van Ruusbroec (1293-1381), kanonik regularny

Drugie przyjście Chrystusa, naszego Oblubieńca, dokonuje się codziennie w dobrych ludziach, i to często, wielokrotnie, z nowymi darami i łaskami u tych, którzy dopasowują się do Niego wedle swoich możliwości. Nie chcemy tutaj mówić o pierwszym nawróceniu człowieka ani o pierwszej łasce, jaką otrzymał, kiedy się nawrócił z grzechu na cnotę. Ale mówimy o ich wzroście, dzień po dniu, dzięki nowym darom i nowym cnotom, a także o obecnym przyjściu Chrystusa, naszego Oblubieńca, codziennie, do naszej duszy…

Jest… przyjście Chrystusa, naszego Oblubieńca w codzienności, i składa się ze wzrostu łask i nowych darów, kiedy ktoś otrzymuje jakikolwiek sakrament z sercem pokornym i wolnym od wszelkiej przeszkody. Otrzymuje on wtedy nowe dary i wzrost łaski, ze względu na swoją pokorę i ukryte działanie Chrystusa we wnętrzu sakramentów… Oto drugie przyjście Chrystusa, naszego Oblubieńca, które objawia się nam codziennie. Musimy o tym myśleć sercem wypełnionym pragnieniem, aby dokonało się w nas. Bo jest nam to niezbędne, jeśli pragniemy trwać lub postępować ku życiu wiecznemu.

Źródło: Zaślubiny duchowe, 1 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Klaudiusz La Colombiere (1641-1682), jezuita

Tylko Bóg jest nieśmiertelny (por. 1Tm 6,16). Wszyscy inni umierają, królowie, krewni, przyjaciele; ci, którzy nas szanują lub którym byliśmy zobowiązani, oddzielają się od nas albo przez śmierć, albo przez nieobecność; my odłączamy się od nich; pamięć o naszych dobrodziejstwach, szacunku, przyjaźni, ich wdzięczności umiera w nich. Ludzie, których kochamy, umierają, a przynajmniej umiera w nich piękno, niewinność, młodość, roztropność, głos, wzrok itd. Przyjemności zmysłowe są, że tak powiem, tylko chwilą w życiu. Tylko Bóg jest nieśmiertelny na wszelkie sposoby.

Ponieważ jest On bardzo prosty, nie może umrzeć przez rozdzielenie części, które Go tworzą; ponieważ jest bardzo niezależny, nie może upaść przez zabranie zewnętrznej pomocy, która Go zachowuje. Nie tylko będzie zawsze, ale będzie zawsze dobry, zawsze wierny, zawsze rozsądny, zawsze piękny, szczodry, kochany, potężny, mądry i doskonały pod każdym względem. Przyjemność, jaką czerpiemy z posiadania Go, jest przyjemnością, która nigdy nie przemija, jest niezmienna, nie zależy od czasu ani miejsca; nigdy nie wywołuje obrzydzenia – przeciwnie, w miarę jak się nią cieszymy, staje się coraz bardziej czarująca.

Źródło: Dziennik duchowy (© Evangelizo.org)

Autor: Katechizm Kościoła Katolickiego

Po to bowiem Chrystus umarł i powrócił do życia, by zapanować tak nad umarłymi, jak nad żywymi” (Rz 14, 9). Wniebowstąpienie Chrystusa oznacza Jego uczestnictwo, razem z człowieczeństwem, w mocy i władzy samego Boga. Jezus Chrystus jest Panem i dlatego posiada wszelką władzę w niebie i na ziemi. Jest On “ponad wszelką Zwierzchnością i Władzą, i Mocą, i Panowaniem”, ponieważ Ojciec “wszystko poddał pod Jego stopy” (Ef 1, 20-22). Chrystus jest Panem wszechświata i historii. W Nim historia człowieka, a nawet całe stworzenie osiąga swoją “rekapitulację”, Swoje transcendentne wypełnienie.

Chrystus jako Pan jest także Głową Kościoła, który jest Jego Ciałem. Wyniesiony do nieba i uwielbiony, po wypełnieniu w ten sposób do końca swojego posłania, pozostaje On na ziemi w swoim Kościele… “Kościół, czyli Królestwo Chrystusowe, już teraz obecne w tajemnicy”, “stanowi zalążek oraz zaczątek tego Królestwa na ziemi”. Od Wniebowstąpienia zamysł Boży wchodzi w swoje spełnienie. Jesteśmy już w “ostatniej godzinie” (1 J 2, 18)…

Królestwo Chrystusa, obecne już w Jego Kościele, nie jest jeszcze całkowicie wypełnione “z wielką mocą i chwałą” (Łk 21, 27) przez przyjście Króla na ziemię. W Królestwo to uderzają jeszcze złe moce, nawet jeśli zostały one zwyciężone u podstaw przez Paschę Chrystusa; do chwili, gdy wszystko zostanie Mu poddane. “Dopóki jednak nie powstaną nowe niebiosa i nowa ziemia, w których sprawiedliwość mieszka, Kościół pielgrzymujący, w swoich sakramentach i instytucjach, które należą do obecnego wieku, posiada postać tego przemijającego świata i żyje pośród stworzeń, które wzdychają dotąd w bólach porodu i oczekują objawienia synów Bożych”. Dlatego chrześcijanie modlą się, szczególnie podczas Eucharystii, by przyspieszyć powrót Chrystusa, mówiąc do Niego: “Przyjdź, Panie!”

Źródło: §668 – 671

Autor: Św. Klaudiusz La Colombiere (1641-1682), jezuita

To zaskakujące ilu wrogów trzeba zwalczać od chwili, kiedy postanawia się zostać świętym. Wydaje się, że wszystko wymyka się spod kontroli: diabeł ze swoimi sztuczkami, świat ze swoimi pokusami, natura, która opiera się naszym dobrym pragnieniom, pochwały dobrych, kpiny złych, nagabywanie letnich. Jeśli Bóg was nawiedza, trzeba się obawiać próżności, jeśli się oddala, nieśmiałość i rozpacz mogą nastąpić po wielkiej gorliwości. Przyjaciele kuszą nas życzliwością, jaką zazwyczaj ich obdarzaliśmy, a obojętni obawą niespodobania się im. Można obawiać się nieumiarkowania w żarliwości, zmysłowości w powściągliwości i miłości własnej wszędzie. Co czynić zatem?[…]

Przede wszystkim świętość nie polega na wierności przez jeden dzień lub przez rok, ale na wytrwałości i wzrastaniu aż do śmierci. Bóg musi być naszą tarczą, ale tarczą, która nas okrywa, bo ze wszystkich stron nadciąga atak (por. Ps 91,4). Trzeba, by Bóg wszystko zrobił. Tym lepiej, nie trzeba się obawiać, że czegoś nie dopełni. Co do nas, powinniśmy uznać naszą niemoc i z żarem i wytrwałością prosić o wsparcie za wstawiennictwem Maryi, której Bóg niczego nie odmawia. Ale nawet to możemy zrobić jedynie dzięki wielkiej łasce lub raczej wielu wielkim łaskom Boga.

Źródło: Dziennik duchowy (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Jan Chryzostom (ok. 345-407), kapłan w Antiochii, potem biskup Konstantynopola, doktor Kościoła

Im bardziej król się zbliża, tym bardziej trzeba się przygotować. Im bliższy jest moment, kiedy przyzna się nagrodę walczącemu, tym lepiej trzeba walczyć. Tak się dzieje w czasie zawodów: kiedy zbliża się koniec wyścigu i dochodzi się do celu, tym bardziej pogania się bieg konia. Oto dlaczego Paweł mówi: „Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas, niż wtedy, gdyśmy uwierzyli. Noc się posunęła, a przybliżył się dzień” (Rz 13,11-12).

Skoro noc się posunęła, a przybliżył się dzień, czyńmy dzieła dnia; porzućmy dzieła ciemności. Tak zatem czynimy w naszym życiu: kiedy widzimy, że noc ustępuje miejsca świtaniu i słyszymy śpiew jaskółki, budzimy jedni drugich, chociaż jeszcze jest noc… Śpieszymy się do codziennych zadań, ubieramy się, jak tylko wyrwiemy się ze snu, aby słońce nas ujrzało gotowymi. To, co wtenczas czynimy, zróbmy to teraz: potrząśnijmy nasze sny, oderwijmy się od mrzonek obecnego życia, wyjdźmy z głębokiego snu i przyobleczmy się w strój zasług. O czym nam mówi jasno apostoł: „Noc się posunęła, a przybliżył się dzień” (w. 12). Bo dzień wzywa nas do bitwy, do walki.

Nie bądź przerażony, słysząc te słowa walki i boju! Jeśli nawet założenie ciężkiej zbroi jest trudne, to lepiej założyć zbroję duchową, bo jest ona zbroją światła. W ten sposób zalśnisz blaskiem jaśniejszym od słońca, a lśniąc żywym blaskiem, będziesz bezpieczny, bo to jest broń światła. Cóż zatem? Mamy dyspensę od walki? Nie! Trzeba walczyć, ale dzielnie, nie poddając się zmęczeniu. Bo nie tyle na wojnę jesteśmy wezwani, ale na świętowanie i wesele.

Źródło: Homilie do listu do Rzymian, nr 24 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Gertruda z Helfty (1256-1301), mniszka benedyktyńska

[Gertruda powiedziała Panu]: „Niestety, mój umiłowany, nie mam nic, co byłoby godne Ciebie, ale wiem, że gdybym posiadała wszystko, co Ty posiadasz, chciałabym zrezygnować ze wszystkiego i oddać Tobie z taką hojnością, abyś mógł […] tym obdarzyć kogo tylko zechcesz”. Na to Pan odpowiedział jej życzliwie: „Jeśli ty znajdujesz w swoim sercu taką skłonność do postępowania wobec Mnie, to możesz być pewna, że Ja również pragnę cię podobnie traktować, a wiedz, że moja dobroć i moja miłość przewyższają twoje uczucia”. A ona: „Na jakiej podstawie wyjdę Ci na spotkanie, kiedy nadejdziesz z tak wielką hojnością?” — O nic cię nie proszę — odpowiedział Pan — abyś tylko przyszła do mnie pusta i gotowa na przyjęcie, bo Mi się spodoba w tobie tylko to, co otrzymasz ode Mnie jako czysty dar.

Zrozumiała zatem, że ta pustka była ową pokorą, przez którą uważała, że nie ma żadnej zasługi, nie może nawet zrobić nic, bez daru Boga i wreszcie uważać za nicość wszystkie swoje możliwości.

Źródło: Herold; księga IV, SC 255 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Teresa z Avila (1515-1582), karmelitanka, doktor Kościoła

Ty jesteś Król wieków nieśmiertelny… Ile razy słyszę w Wierzę te słowa: „A królestwu Jego nie będzie końca”, zawsze we mnie serce rośnie z radości. Wychwalam Ciebie, Panie, błogosławię Ciebie i niech Cię wysławia wszystko stworzenie, iż królestwo Twoje będzie trwało wiecznie. Więc nie dopuszczaj tego, Panie, by ktoś mając chwalić Ciebie i rozmawiać z Tobą, czynił to tylko usty… Pewno, że do króla czy do wysokiego dostojnika nie mówi się takim językiem, jaki by uszedł w rozmowie z chłopem lub wyrobnikiem albo jakim by do nas mówiła podobna nam uboga, której wszystko jedno i my na to nie zważamy.

Prawda, że taka jest pokora Króla naszego, iż choć prostaczym językiem moim nie umiem przemówić do Niego jak należy, On przecie nie wzdryga się mnie słuchać i straż Jego przyboczna, Aniołowie otaczający tron Jego, nie odpędzają mnie, bo znają dobroć Króla swego, iż lepiej Mu się podoba prostota pokornego pastuszka, który mówi do Niego, jak umie, i więcej by powiedział, gdyby umiał, niż wytwornie ułożone mowy uczonych, gdy brak im takiej pokory.

Ale że On dobry jest, z tego przecie nie wynika, byśmy się zachowywali przed Nim z nieuszanowaniem. I kiedy On znosi nas w obecności swojej, mimo cuchnącej nędzy naszej, słuszna, byśmy przynajmniej starały się umniejszyć Mu tej przykrości, kornie uznając i rozważając nieskończoną świętość Jego. Prawda, że tę świętość i wielkość Jego czuje się od razu, za samym zbliżeniem się do Niego… Tak więc, zaczynając modlitwę, zacznijcie ją rozmyślaniem, kto jest Ten, do którego mówić macie, a w ciągu modlitwy myślcie i pamiętajcie, kto jest Ten, z którym rozmawiacie. Wszystkie lata życia waszego, choćby i tysiąc razy pomnożone, nie starczyłyby wam na to, byście w zupełności pojęły i zrozumiały, jakiej czci jest godzien ten Pan, przed którego obliczem drżą Aniołowie, którego rozkazom wszystko stworzenie jest posłuszne, którego wola jest czynem. Tym bardziej więc słuszna, córki, byśmy się starały choć w części niejakiej poznać wielmożność tego Oblubieńca naszego, przypatrzeć się bliżej Temu, z którym wieczne mamy zawrzeć zaślubiny i jakie nas życie z Nim czeka.

Źródło: Droga do doskonałości, 22

Autor: Św. Ireneusz z Lyonu (ok. 130 – ok. 208), biskup, teolog, męczennik

W odpowiedzi danej saduceuszom, którzy negowali zmartwychwstanie, a przez to pogardzali Bogiem i ośmieszali Prawo, nasz Pan i Nauczyciel dowiódł zmartwychwstania, a zarazem dał poznać Boga. Rzekł do nich: „A co do zmartwychwstania umarłych, nie czytaliście, co wam Bóg powiedział w słowach: Ja jestem Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba?” I dorzucił: „Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją”. Przez to dał jasno do zrozumienia, że Ten, który przemawiał do Mojżesza w krzaku i oznajmił, że jest Bogiem ojców, On prawdziwie jest Bogiem żyjących. Kim jest zatem Bóg żywych, jeśli nie Bogiem prawdziwym, ponad którym nie ma innego? To Jego głosił prorok Daniel, kiedy odpowiedział Cyrusowi, królowi Persów: „Nie oddaję czci bożkom uczynionym rękami, lecz Bogu żyjącemu, który stworzył niebo i ziemię oraz sprawuje władzę nad wszystkimi istotami”. Mówił jeszcze: „Panu, mojemu Bogu, będę oddawał pokłon, bo On jest Bogiem żywym” (Dn 14,5.25).

Bóg, którego adorowali prorocy, Bóg żywy, jest Bogiem żywych, a także Jego Słowo, które przemawiało do Mojżesza w krzaku, obaliło argumenty saduceuszów i potwierdziło zmartwychwstanie. To On, opierając się na Prawie, udowodnił tym ślepym dwie rzeczy: zmartwychwstanie i prawdziwego Boga. Jeśli nie jest Bogiem martwych, lecz żyjących, jeśli jest nazywany Bogiem ojców, którzy zasnęli, to bez wątpienia są żywi dla Boga i nie zginęli: „Są dziećmi zmartwychwstania”. Zmartwychwstanie bowiem to nasz Pan we własnej osobie, jak sam mówi: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem” (J 11,25). A ojcowie są Jego synami, ponieważ zostało powiedziane przez proroka: „Twoi synowie zajmą miejsce twych ojców” (Ps 45,17).

Źródło: Przeciw herezjom, IV 5,2 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Jan Maria Vianney (1786–1859), kapłan, proboszcz z Ars

Przeznaczeniem naszej duszy jest spędzić wieczność na łonie samego Boga. Ujmijmy to w skrócie, moi bracia: nasza dusza jest czymś tak wielkim, tak cennym, że tylko Bóg może ją przewyższyć. […] Z tego tylko powodu, moi bracia, pozostawiam wam do rozważenia, czy powinniśmy się dziwić, że Bóg, który tak dobrze zna zasługi duszy, tak gorzko płacze z powodu jej utraty. Pozostawiam wam do przemyślenia, jaką troskę powinniśmy podjąć, aby zachować całe jej piękno. […]

Trzy rzeczy są w stanie sprawić, że płaczemy; ale jest tylko jedna, która jest w stanie uczynić nasze łzy zasłużonymi – gdy płaczemy za grzechy nasze lub naszych braci. […] Płakać z powodu duchowej śmierci duszy, z powodu oddalenia od Boga, z powodu utraty nieba: „O cenne łzy, ale jakże rzadkie!” A dlaczego, bracia moi, jeśli nie dlatego, że nie czujecie wielkości waszego nieszczęścia, na czas i na wieczność? […]

Niestety! Moi bracia, to strach przed tą stratą wyludnił świat i wypełnił pustynie i klasztory tak wieloma chrześcijanami; to dlatego, że rozumieli znacznie lepiej niż my, że jeśli stracimy naszą duszę, wszystko jest stracone, i że dlatego musi ona mieć wielką wartość, skoro sam Bóg przywiązuje do niej taką wagę. Tak, moi bracia, święci cierpieli wiele, aby zachować swoje dusze dla nieba!

Źródło: Kazanie na dziewiątą niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego (© Evangelizo.org)