Autor: Św. Hilary (ok. 315-367), biskup Poitiers, doktor Kościoła

Ta pogańska kobieta kananejska nie potrzebuje sama uzdrowienia, ponieważ uznaje Chrystusa jako Pana i Syna Dawidowego, ale prosi o pomoc dla swojej córki, to znaczy, dla tłumu pogańskiego – więźnia nieczystych duchów. Pan milczy, zachowując w ten sposób przywilej zbawienia dla Izraela… Niosąc w sobie tajemnicę woli Ojca, odpowiada, że został posłany do zagubionych owiec Izraela, aby było to jasne, że córka Kananejki jest symbolem Kościoła… Nie chodzi tutaj o to, żeby zbawienie nie było dane także poganom, ale Pan przyszedł „do swojej własności” (J 1,11) i oczekiwał pierwocin wiary tego ludu, z którego wyszedł, a inni mieli następnie zostać zbawieni, słuchając nauczania apostołów…

Abyśmy zrozumieli, iż milczenie Pana wynikało z badania czasu, a nie z przeszkody pochodzącej z Jego woli, dorzucił: „Niewiasto, wielka jest twoja wiara!” Chciał powiedzieć, że ta kobieta, pewna swego zbawienia, wierzyła – co jest jeszcze lepsze – w zgromadzenie pogan, w godzinie, kiedy zbliżało się, dzięki wierze, wyzwolenie ich, tak jak młodej dziewczyny, z wszelkiej formy dominacji nieczystych duchów. I nadchodzi potwierdzenie tego: po prefiguracji ludu pogańskiego w osobie córki Kananejski, ludzie-więźniowie różnorakich chorób są przedstawieni Panu przez tłum na górze (Mt 15,30). Są to ludzie niewierzący, to znaczy chorzy, doprowadzeni przez wierzących do adoracji i pokłonu, i którym dane jest zbawienie, aby uchwycić, badać i wielbić Boga oraz iść za nim.

Źródło: Komentarz do Ewangelii św. Mateusza, 15 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Hilary (ok. 315-367), biskup Poitiers, doktor Kościoła

Wziąwszy pięć chlebów, Pan zwrócił swoje spojrzenie w stronę nieba, aby uczcić Tego, od którego pochodził Jego byt. Nie musiał spoglądać w stronę Ojca oczami ciała; chciał dać do zrozumienia obecnym, od kogo otrzymał moc dokonywania czynu o takiej mocy. Następnie dał chleby swoim uczniom. To nie przez rozmnożenie te pięć chlebów staje się wieloma. Kawałki następują po sobie, jakby były już pokrojone, wprowadzając w błąd łamiących. Materia kontynuuje swój rozwój…

Nie dziw się zatem, że płyną źródła, że są grona na szczepach winnych, że strumienie wina płyną z gron. Wszystkie zasoby ziemi rozprzestrzeniają się według niezmiennego, dorocznego rytmu. Takie rozmnożenie chlebów pochodzi od działania Stwórcy wszechświata. Zazwyczaj taki wzrost ma swoje granice; Stworzyciel zna prawa materii. W widzialnym stworzeniu dokonuje się niewidzialna praca. Tajemnica obecnego dzieła jest dziełem Pana tajemnic niebieskich. Moc Tego, który działa, przekracza naturę, a metoda tej Mocy wykracza poza zrozumienie faktu. Pozostaje jedynie podziw dla tej mocy.

Źródło: Komentarz do Ewangelii św. Mateusza 14,12 (© Evangelizo.org)

Autor: Guido I Kartuz (?-1188), opat Wielkiej Kartuzji

Chlebem duszy jest Chrystus – “chleb żywy, który zstąpił z nieba” (Jn 6,51) i który nas karmi, teraz przez wiarę, a w przyszłym życiu przez widzenie. Gdyż Chrystus zamieszkuje w tobie przez wiarę i wiara w Niego staje się Jego uobecnieniem w twoim sercu (Ef 3,17). Jeśli wierzysz w Chrystusa, to jest On w tobie.

A Chrystus jest naprawdę jedynym chlebem, gdyż „jeden jest Pan, jedna wiara” (Ef 4,5) dla wszystkich wierzących, nawet jeśli niektórzy otrzymują więcej, a inni mniej tego daru tej samej wiary… Tak jak jedna jest prawda, jedna wiara w prawdę przewodzi i żywi wszystkich wierzących, a „jeden i ten sam Duch udziela każdemu tak, jak chce” (1Kor 12,11).

Żyjemy więc wszyscy tym samym chlebem i każdy z nas otrzymuje swoją część, a Chrystus jest cały dla wszystkich, oprócz tych, którzy gardzą jednością… W tym darze, który otrzymałem, mam całego Chrystusa i Chrystus ma całego mnie, tak jak jeden z członków należący do całego ciała posiada w zamian całe ciało. Ta część wiary, którą otrzymaliście do podziału, jest więc jak mały kawałek chleba, który trzymacie w ustach. Jeśli jednak nie rozważasz często i z pobożnością tego, w co wierzysz, jeśli nie medytujesz, przeżuwając niejako te treści, jakby rozgniatając je zębami, to znaczy z twoim duchem, nie przełykasz ich, czyli nie przedostają się one aż do twojego rozumu. A zatem, jak możesz zrozumieć to, co rzadko rozważasz i zaniedbujesz, zwłaszcza jeśli chodzi o rzecz tak delikatną i niewidzialną?… Niech przez medytacje, “prawo Pana będzie w ustach Twoich” (Wj 13,9), aby narodził się w tobie dobry rozum. Przez dobre zrozumienie, pokarm duchowy dostaje się do serca, aby nie zaniedbywać tego, co już się zrozumiało, ale przyjąć to z miłością.

Źródło: Medytacja 10 (©Evangelizo)

Autor: Św. Jan Chryzostom (ok. 345–407), kapłan w Antiochii, potem biskup Konstantynopola, doktor Kościoła

„Daj mi tu na misie głowę Jana Chrzciciela”. Bóg widzi i dopuszcza; nie rzucił gromu z wysokości niebios, aby zniszczyć tę bezczelną twarz; nie rozkazał czeluściom ziemi się otworzyć, aby zapadli się goście tego świętokradczego bankietu. Dlaczego? Aby przygotować swojemu słudze najpiękniejszy tryumf i pozostawić największą pociechę tym, którzy pójdą za nim w niedolach. Prorok, i to „nawet więcej niż prorok”, któremu Syn Boży złożył świadectwo: „Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela” (Mt 11,9.11) – ten godny podziwu człowiek został wydany na śmierć na prośbę upadłej kobiety, ponieważ gorliwie bronił Prawa Bożego. Na tym przykładzie nauczmy się odważnie znosić nasze własne cierpienia. […]

Ale zauważ umiarkowany ton ewangelisty, który, w miarę możliwości, szuka łagodzących okoliczności dla tej zbrodni. Mówiąc o Herodzie, notuje, że działał „przez wzgląd na przysięgę i na współbiesiadników” i „się zasmucił”; a co do młodej dziewczyny, zauważa, że została „podmówiona przez swą matkę”. My także, bracia, naśladujmy to umiarkowanie apostołów. Użalajmy się nad grzesznikami; nie krytykujmy win bliźnich; ukrywajmy je, jak tylko możliwe; przyjmijmy miłość do naszych serc. Jeśli ktoś cię upokorzy albo obrazi, ty się unosisz, nie wahasz się traktować bezlitośnie twego brata jak obcego? Tak nie postępują święci; oni płaczą nad grzesznikami, zamiast ich przeklinać. Czyńmy jak oni, płaczmy nad Herodiadą i nad tymi, którzy ją naśladują. Ponieważ widzimy dzisiaj wiele podobnych uczt; nie wydaje się na nich Zwiastuna na śmierć, ale rozdziera się członków ciała Chrystusa.

Źródło: Homilie do Ewangelii Mateusza, nr 48, 2 (© Evangelizo.org)

Autor: Benedykt XVI, papież od 2005 do 2013

Niektórzy współcześni teolodzy uważają, że ogniem, który spala, a równocześnie zbawia, jest sam Chrystus, Sędzia i Zbawiciel. Spotkanie z Nim jest decydującym aktem Sądu. Pod Jego spojrzeniem topnieje wszelki fałsz. Spotkanie z Nim przepala nas, przekształca i uwalnia, abyśmy odzyskali własną tożsamość. To, co zostało zbudowane w ciągu życia, może wówczas okazać się suchą słomą, samą pyszałkowatością, i się zawalić. Jednak w bólu tego spotkania, w którym to, co nieczyste i chore w naszym istnieniu, jasno jawi się przed nami, jest zbawienie. Jego wejrzenie, dotknięcie Jego Serca uzdrawia nas przez bolesną niewątpliwie przemianę, niczym «przejście przez ogień». Jest to jednak błogosławione cierpienie, w którym święta moc Jego miłości przenika nas jak ogień, abyśmy w końcu całkowicie należeli do siebie, a przez to całkowicie do Boga.

Jawi się tu również wzajemne przenikanie się sprawiedliwości i łaski: nasz sposób życia nie jest bez znaczenia, ale nasz brud nie plami nas na wieczność, jeśli pozostaliśmy przynajmniej ukierunkowani na Chrystusa, na prawdę i na miłość. Ten brud został już bowiem wypalony w Męce Chrystusa. W chwili Sądu Ostatecznego doświadczamy i przyjmujemy, że Jego miłość przewyższa całe zło świata i zło w nas. Ból miłości staje się naszym zbawieniem i naszą radością.

Źródło: Encyklika „Spe salvi”, § 47 (© copyright Libreria Editrice Vaticana)

Autor: Św. Augustyn (354 – 430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

„On będzie sądził świat sprawiedliwie, w prawdzie – narody”(Ps 96,13). Z jaką sprawiedliwością i prawdą? Zgromadzi przy sobie wybranych (Mt 13,27), a innych odzieli, ponieważ jednych postawi po prawej, a drugich po lewej stronie (Mt 25,33). Czy będzie coś bardziej sprawiedliwego, coś bardziej prawdziwego niż to? Nie będą oczekiwać miłosierdzia od sędziego ci, którzy nie pełnili miłosiernych czynów przed przybyciem sędziego. Ci, którzy chcieli działać z miłosierdziem, będą sądzeni miłosiernie (Łk 6,37). Powie bowiem do siedzących po Jego prawej stronie: „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata”. I wylicza ich miłosierne uczynki: „Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić” i jeszcze inne (Mt 25,31nn)…

Jeśli jesteś niesprawiedliwy, czy sędzia też jest taki? Jeśli zdarza ci się kłamać, czy sędzia nie będzie mówił prawdy? Jeśli pragniesz spotkać miłosiernego sędziego, bądź miłosierny, zanim nadejdzie. Przebacz, jeśli cię obrażono; rozdaj dobra, które posiadasz w nadmiarze… Daj, co otrzymałeś od Niego: „Cóż masz, czego byś nie otrzymał?” (1Kor 4,7). Oto wyrzeczenie, które jest miłe Bogu: miłosierdzie, pokora, wdzięczność, pokój, miłość. Jeśli to przynosimy, ze spokojem będziemy oczekiwali przyjścia sędziego, który będzie „sądził świat sprawiedliwie, w prawdzie – narody”.

Źródło: Mowa o psalmach, 95, 14-15 (© Evangelizo.org)

Autor: Benedykt XVI, papież od 2005 do 2013

Wraz ze śmiercią decyzja człowieka o sposobie życia staje się ostateczna – to życie staje przed Sędzią. Decyzja, która w ciągu całego życia nabierała kształtu, może mieć różnoraki charakter. Są ludzie, którzy całkowicie zniszczyli w sobie pragnienie prawdy i gotowość do kochania. Ludzie, w których wszystko stało się kłamstwem; ludzie, którzy żyli w nienawiści i podeptali w sobie miłość. Jest to straszna perspektywa, ale w niektórych postaciach naszej historii można odnaleźć w sposób przerażający postawy tego rodzaju. Takich ludzi już nie można uleczyć, a zniszczenie dobra jest nieodwołalne: to jest to, na co wskazuje słowo „piekło”.

Z drugiej strony, są ludzie całkowicie czyści, którzy pozwolili się Bogu wewnętrznie przeniknąć, a w konsekwencji są całkowicie otwarci na bliźniego – ludzie, których całe istnienie już teraz kształtuje komunia z Bogiem i których droga ku Bogu prowadzi jedynie do spełnienia tego, czym już są.

Nasze doświadczenie mówi jednak, że ani jeden, ani drugi przypadek nie jest normalnym stanem ludzkiej egzystencji. Jak możemy przypuszczać, u większości ludzi w najgłębszej sferze ich istoty jest obecne ostateczne wewnętrzne otwarcie na prawdę, na miłość, na Boga. Jednak w konkretnych wyborach życiowych jest ono przesłonięte przez coraz to nowe kompromisy ze złem… Co dzieje się z takimi ludźmi, kiedy pojawiają się przed Sędzią? Czy wszystkie brudy, jakie nagromadzili w ciągu życia, staną się od razu bez znaczenia? Św. Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian daje nam wyobrażenie różnorakiej miary osądu Bożego nad człowiekiem, w zależności od jego sytuacji: „I tak jak ktoś na tym fundamencie buduje: ze złota, ze srebra, z drogich kamieni, z drewna, z trawy lub ze słomy, tak też jawne się stanie dzieło każdego: odsłoni je dzień [Pański]; okaże się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest. Ten, którego budowla wzniesiona na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę; ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień” (3,12-15).

Źródło: Encyklika „Spe salvi”, § 45-46 ( © Libreria Editrice Vaticana)

Autor: Św. Jan Chryzostom (ok. 345-407), kapłan w Antiochii, potem biskup Konstantynopola, doktor Kościoła

Dwie przypowieści o skarbie i perle pouczają o tym samym: trzeba przedkładać Ewangelię ponad wszystkie skarby świata… Ale istnieje jeszcze coś bardziej chwalebnego: trzeba przekładać to z przyjemnością, radością i bez wahania. Nie zapominajmy nigdy: opuścić wszystko, aby iść za Bogiem, to zyskać raczej, niż stracić. Głoszenie Ewangelii jest ukryte w tym świecie jak ukryty skarb, skarb nieoszacowany.

Aby zdobyć ten skarb… trzeba spełnić dwa warunki: rezygnacja z dóbr tego świata i solidna odwaga. Chodzi bowiem o „kupca, poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją”. Tą wyjątkową perłą jest prawda, a prawda jest jedna i niepodzielna. Posiadasz perłę? Ty znasz twoje bogactwo, jest zamknięte w zagłębieniu twej dłoni; nikt nie zna twojego bogactwa. Podobnie jest z Ewangelią: co za skarb, jeśli przyjmiesz ją z wiarą, jeśli pozostaje zamknięta w twoim sercu! Tylko ty o tym wiesz. Niewierzący, którzy nie znają jej natury i wartości, nie mają żadnego pojęcia o twoim niezrównanym bogactwie.

Źródło: Homilia do świętego Mateusza, 47, 2 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Augustyn (354 – 430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

Jesteśmy zaproszeni do śpiewania Panu nowej pieśni (Ps 149,1). To nowy człowiek zna tę nową pieśń. Pieśń jest radością, a jeśli się przyjrzymy z bliska, to jest ona także miłością. Kto potrafi kochać to nowe życie, zna tę nową pieśń. Dlatego powinniśmy zostać pouczeni o tym, czym jest to nowe życie ze względu na tę nową pieśń. Wszystko tutaj należy do tego samego Królestwa: nowy człowiek, nowa pieśń, nowe przymierze. Nowy człowiek zaśpiewa nową pieśń i będzie należał do nowego przymierza…

„Oto śpiewam” – powiesz. Śpiewasz, tak, śpiewasz, słyszę. Ale strzeż się, by twoje życie nie zaświadczyło przeciw twojemu językowi. Śpiewajcie głosem, śpiewajcie sercem, śpiewajcie ustami, śpiewajcie waszą postawą, „Śpiewajcie pieśń nową Panu”. Pytacie się, co zaśpiewacie dla Tego, którego miłujecie, szukacie, jaką chwałę Mu zaśpiewać. „Chwała Jego [niech zabrzmi] w zgromadzeniu świętych”(Ps 149,1). Chwałą do wyśpiewania jest sam śpiewający. Chcecie śpiewać chwałę Bogu? Bądźcie sami tym, co śpiewacie. Wy jesteście Jego chwałą, jeśli dobrze żyjecie.

Źródło: Kazanie 34 (© Evangelizo.org)

Autor: Sobór Watykański II

Kościół posłany przez Chrystusa, aby ukazywać miłość Bożą i zaszczepiać ją wszystkim ludziom i narodom, jest świadom tego, że ma jeszcze do wykonania wielkie dzieło misyjne… Aby móc ofiarować wszystkim tajemnicę zbawienia i życie przyniesione przez Boga, powinien Kościół wrosnąć w te wszystkie społeczności w taki sam sposób, w jaki Chrystus włączył się przez swoje wcielenie w pewne społeczne i kulturalne warunki ludzi, wśród których przebywał.

Wszyscy bowiem wyznawcy Chrystusa, gdziekolwiek się znajdują, są zobowiązani tak ukazywać świadectwem słowa i przykładem życia nowego człowieka, przyobleczonego przez chrzest i działanie Ducha Świętego, który umocnił ich w sakramencie bierzmowania, aby inni, widząc ich dobre czyny, chwalili Ojca i pełniej pojęli prawdziwy sens życia ludzkiego i powszechną więź wspólnoty ludzkiej.

Aby mogli dawać skutecznie to świadectwo o Chrystusie, powinni tym ludziom okazywać miłość i szacunek, uważać się za członków społeczności ludzi, wśród których żyją, i brać udział w życiu kulturalnym i społecznym;… niech z radością i z szacunkiem odkrywają drzemiące w nich zarodki Słowa; równocześnie zaś niech zwracają uwagę na głębokie przemiany dokonujące się wśród narodów i starają się, aby ludzie naszej epoki, zafascynowani zbytnio nauką i techniką dzisiejszego świata, nie zaniedbywali spraw Bożych, lecz owszem, aby obudzali w sobie gorętsze pragnienie prawdy i miłości objawionej przez Boga. Jak Chrystus przenikał serca ludzi i przez prawdziwie ludzkie rozmowy doprowadzał ich do światła Bożego, tak niech i Jego uczniowie, przejęci głęboko duchem Chrystusowym, poznają ludzi, wśród których żyją, i niech tak z nimi przestają, aby się oni przez szczery i cierpliwy dialog dowiedzieli, jakimi bogactwami szczodrobliwy Bóg obdarzył narody; równocześnie zaś niech usiłują owe bogactwa rozjaśnić światłem Ewangelii, wydobywać na wierzch i oddawać pod władzę Boga Zbawiciela.

Źródło: Dekret o działalności misyjnej Kościoła „Ad Gentes”, § 10-11 (http://www.archidiecezja.lodz.pl/sobor.html)