Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. J 2, 15
Naród ginie, gdy znieprawia swojego ducha, naród rośnie, gdy duch jego coraz bardziej się oczyszcza i tego żadne siły zewnętrzne nie zdołają zniszczyć. św. Jan Paweł II
Zawsze szokuje mnie obraz wzburzonego Pana Jezusa… To chyba jedyny moment kiedy tak gwałtownie i ostro reaguje na to, z czym się nie zgadza.
Co trzeba by powywracać w swoim życiu, aby zrobić należne miejsce Panu Jezusowi?
Zobacz na swoje ograniczenia, na swoje kupczenie, targowanie się i wieczne niezadowolenie… Może to dobry czas by zrobić konkretny przewrót w swoim życiu i postawić w centrum Pan Jezusa.
Sam musisz uderzyć w stół, sam musisz zapragnąć zmiany i rozkochać się w Bożym prawie.
Może trzeba coś zburzyć, czegoś się pozbyć, coś wyrzucić, by zacząć budować i gromadzić na nowo, duże lepsze i wartościowsze relacje, rzeczy.
Trzecia niedziela Wielkiego Postu, to naprawdę właściwy czas, na bardzo dobre zmiany w swoim życiu duchowym. Niech głupstwo krzyża, które tak bardzo drażni i gorszy współczesny świat, będzie naszą mocą i siłą w autentycznym stawaniu się uczniem Chrystusa.
Lecz on mu odpowiedział: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się” Łk 15, 31-32
Nawrócenie jest najbardziej konkretnym wyrazem działania miłości i obecności miłosierdzia w ludzkim świecie. Właściwym i pełnym znaczeniem miłosierdzia nie jest samo choćby najbardziej przenikliwe i najbardziej współczujące spojrzenie na zło moralne, fizyczne czy materialne. W swoim właściwym i pełnym kształcie miłosierdzie objawia się jako dowartościowywanie, jako podnoszenie w górę, jako wydobywanie dobra spod wszelkich nawarstwień zła, które jest w świecie i w człowieku. św. Jan Paweł II, “Encyklika Dives in misericordia”
Zbyt często odmawiamy innym prawa do miłosierdzia. Będąc w jakiej, takiej relacji z naszym Bogiem, oburzamy się kiedy na łono Kościoła powraca ktoś, kto siał zgorszenie i zamęt. A kimże my jesteśmy, by dysponować i rozporządzać Bożym miłosierdziem?!
Teoretycznie wystartowaliśmy z tej samej pozycji, ale któż z nas nie zaliczył falstartów, któż z nas nie potykał się jak na torze przeszkód, w pogoni przez swoje życie za byle czym, co zdawało się czymś wielkim, wyjątkowym, atrakcyjnym… Ta sama pozycja, wcale nie oznacza tyle samo, tak samo, choć oczywiście ciężko nam to pojąć… Jesteśmy tak nieprawdopodobnie różni od siebie, a jednak tak bardzo podobni – spragnieni miłości, poczucia bezpieczeństwa. I każdy z nas pragnie być kochany, lecz kochać, odwzajemniać miłość już nie każdy potrafi…
Przypomina mi się wiele trudnych momentów z mojego życia… Wiele bólu, zranień, zafałszowany obraz Ojca, wygórowane ambicje, potrzeba akceptacji, przerośnięte ego – grzech rodzi grzech… A nasz Bóg jednym gestem, jednym słowem podnosi z tego całego chaosu, bagna i nie boi się, że się pobrudzi…
A Ty być może nie chcesz wyciągnąć ręki do zgody, ani przyjąć tej wyciągniętej w geście pokoju. A Ciebie może nie stać na zwykłe przepraszam, bo uważasz, że to przecież Ty masz rację, że to Ty jesteś ciągle pokrzywdzony… Czy aby na pewno?
Dramat starszego brata nie polegał na tym, że nie był kochany, że ojciec czegokolwiek mu odmawiał. Przecież WSZYSTKO co należało do ojca, było również jego własnością. Jego problemem była być może znieczulica, egoizm, brak wrażliwości i empatii, które okradły go ze zdolności szczerego kochania drugiego człowieka, zazdrośnie reagując na jakąkolwiek niepożądaną konkurencję, wmówiły mu, że to przecież on jest pępkiem świata…
Ile masz w sobie postawy starszego brata? Ile masz tej ślepoty i zapatrzenia w siebie? Oj, bolesne te pytania…
Jak dobrze, że nasz miłosierny Ojciec, nie mierzy naszą miarą. Jak dobrze, że nasz kochany, cudowny Tata dla KAŻDEGO ma tyle samo miłości, uwagi, troski, cierpliwości. Jak dobrze, że nasz wszechmocny Bóg, kocha jednakowo, niezmiennie, bezwarunkowo i na zawsze!
Pamiętaj, Pan Jezus umarł za KAŻDEGO z nas. “Każdy jest ocalony, tylko nie każdy chce to przyjąć” (A. Lenczewska).
Nie odmawiaj innym miłosierdzia, tylko przyprowadzaj ich do Zdroju Łaski, pokazując swoim świadectwem życia, jak Dobry jest Bóg. TYLKO tyle i AŻ tyle 😊
Dlatego powiadam wam: królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce. Mt 21, 43
Człowiek jest wolny. Człowiek jest wolny także, ażeby mówić nieprawdę. Ale nie jest naprawdę wolny, jeżeli nie mówi prawdy. Chrystus mówi: Prawda was wyzwoli. Życie ludzkie jest więc dążeniem do wolności przez prawdę. św. Jan Paweł II
Bardzo moce to Słowo Chrystusa. Co prawda skierowane do faryzeuszy, ale któż z nas jest bez winy… Tak bardzo chcemy robić wszystko po swojemu, zapominając, że nie jesteśmy właścicielami, ale tylko, albo aż dzierżawcami. Zapominamy Komu powinniśmy służyć, oddając należne plony i owoce swojej pracy. A nasz Bóg cierpliwie czeka, posyłając kolejne koła ratunkowe, kolejne wskazówki, upomnienia i konkretnych ludzi, których my zupełnie ignorujemy, albo zabijamy swoją niechęcią, pretensjami i słowem…
Dziś, kiedy deptane są wartości chrześcijańskie, gdy ośmiesza się i próbuje niszczyć wiarę katolicką, gdy niewinna krew wsiąka w ziemię w różnych jej zakątkach, a płacz niewinnych woła o pomstę do nieba, staje przed mym oczami obraz winnicy – zniszczonej, połamanej, z powyrywanymi i spalonymi latoroślami… Barbarzyńcy brukają, niszczą i mordują, myśląc że mają władzą absolutną, ale Bożych dzieł zniszczyć nie zdołają!
Pamiętajmy, że nasz Bóg jest Wszechmocny, Niezniszczalny, Nieśmiertelny i żadna siła nie może równać się z Jego Boską mocą! I jest Sprawiedliwy, a najmniejsze uchybienie nie ujdzie Jego uwadze…
Przepraszam Cię, Dobry Boże, żem taka niedbała, opieszała w okazywaniu miłości Tobie, moim bliźnim… Przepraszam, że nie umiem właściwie rozpoznawać Twoich pragnień, że marnuje kolejne szanse i dni, by ciągle forsować swoje pomysły, by to moje – czasem nawet zupełnie absurdalne i niedorzeczne zamierzenia i plany były realizowane. Przepraszam, że nie słucham Ciebie, że odpycham, odtrącam wyciągniętą ku mnie przyjazną dłoń, wciąż doszukując się podstępu i nieszczerych intencji. Wybacz mi Panie moją ślepotę i spraw, bym mogła przejrzeć, bym mogła widzieć co jest Tobie miłe, co naprawdę przybliża mnie do Ciebie i prowadzi do zjednoczenia z Tobą. Prowadź mnie, mój Boże i pouczaj, bom bezradna, zagubiona, zdezorientowana…
Duchu Święty, módl się proszę we mnie, by moje życie, moje tu i teraz, rodziło piękne, dorodne owoce i wydawało obfite plony
Lecz kto by między wami chciał stać się wielkim, niech będzie waszym sługą. A kto by chciał być pierwszy między wami, niech będzie niewolnikiem waszym. Mt 20, 26b-27
Jesteśmy wezwani do budowania przyszłości opartej na miłości Boga i bliźniego. Do budowania cywilizacji miłości. Dzisiaj potrzeba światu i Polsce ludzi mocnych sercem, którzy w pokorze służą i miłują, błogosławią, a nie złorzeczą i błogosławieństwem ziemię zdobywają. Przyszłości nie da się zbudować bez odniesienia do źródła wszelkiej miłości, jakim jest Bóg. św. Jan Paweł II
Znowu Pan Jezus zachęca nas do służenia. To niezmiernie trudne zaproszenie, wezwanie… Współczesny świat promuje coś zupełnie innego, coś diametralnie różnego od nauczania Chrystusa. Jakże trzeba mieć silny kręgosłup moralny, by wytrwać przy wyśmiewanych i ostentacyjnie deptanych wartościach chrześcijańskich. Jakże trzeba mocno i odważnie trzymać się Bożych przykazań, tak bardzo pomijanych, marginalizowanych, a nawet przeinaczanych, by autentycznie iść z Chrystusem przez życie.
My, uczniowie Jezusa wiemy, że po “głupstwie krzyża” nadejdzie radość i chwała poranka zmartwychwstania. Zatem nie ma się co zniechęcać, ani lękać, choć czas rzeczywiście wyjątkowo trudny i zło naciera bezwzględnie, depcząc wszelkie świętości – lecz wytrwale, cierpliwie i mężnie robić swoje, robić to, co jest miłe Jezusowi, to o co prosi zmierzając na Golgotę.
I choć świat nas wyśmiewa, choć świat chce iść na łatwizne, choć kwestionuje i podważa nawet istnienie Boga – to jednak wciąż przybywa współczesnych uczniów, którzy nie wstydzą się Jezusa, którzy błogosławią i z entuzjazmem opowiadają jak wielkie rzeczy im Pan uczynił, jak można godnie i szczęśliwie żyć, pomimo trudu i ciężaru krzyża codzienności.
Jakże chciałabym budować taką przyszłość, taką cywilizację miłości, o której nauczał nasz cudowny św. Jan Paweł II, mój ukochany Święty 😊
Jest trudno i zapewne łatwiej nie będzie, bo zły mieszać nie przestanie – lecz z Bożą pomocą i góry przeniesiemy! Dołączysz?
Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony. Mt 23, 11-12
Nie lękajcie się. Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi! św. Jan Paweł II
Bardzo porusza mnie dzisiejsze czytanie z Księgi Izajasza – “Obmyjcie się i oczyśćcie! Usuńcie zło uczynków waszych sprzed moich oczu! Przestańcie czynić zło! Zaprawiajcie się w dobru! Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, w obronie wdowy stawajcie!”. Pouczenie na każdy dzień, tylko niestety nie do każdych uszu dotrze…
Służenie nie jest popularne w dzisiejszym świecie. Większość raczej zagarnia pod siebie, ciągle czując niedosyt, ciągle poszukując nowych wrażeń i nowych możliwości wzbogacenia, pokazania się. To posiadanie daje niby poczucie władzy, wyższości, a czasem może nawet niezniszczalności. Niby – bo przecież wszystko jest do czasu…
Ach ten nasz czas… Nikt z nas nie wie ile nam go zostało. Zatem wezwanie do służenia może być takim przynagleniem do konkretnego działania DZISIAJ. Takim uświadomieniem sobie, że właściwie wszystko na czym skupiamy uwagę jest marnością, a w ostatecznym rozrachunku liczyć się będą nasze dobre czyny, czyli miłość jaką okazujemy innym w poszczególnych sytuacjach życiowych.
Służba, to nie sielanka, piękne słówka czy odrobienie normy na dzisiaj. Służba to zapieranie się siebie i pójście za Chrystusem, z Chrystusem, być może nawet po wyboistej drodze niezrozumienia, pomówienia, odrzucenia…
Nie bój się służyć, usługiwać, spieszyć z pomocą. Te najdrobniejsze gesty życzliwości są na wagę złota – są balsamem dla dusz poniżanych i ograbianych z godności; są zauważeniem ludzkiej niedoli, wyrazem wrażliwości i namacalnym znakiem człowieczeństwa. Człowieczeństwa, które tak barbarzyńsko jest niszczone i deptane w tak wielu miejscach na świecie…
Nasz czas tak szybko się kurczy… Dzielmy się nim jak kromką chleba z głodnymi, towarzysząc im w tym, czego zmienić nie można…
Czasem nic nie trzeba mówić, tylko robić co należy, a czasem zatrzymać się, przytulić, pocieszyć, być może zapłakać z płaczącymi czy zaproponować wspólną modlitwę. Modlitwa – to najpiękniejsze co możemy ofiarować drugiemu człowiekowi 💖
Duchu Święty, proszę Cię o nieustanną wrażliwość na potrzeby innych. Proszę o umiejętność właściwego rozeznawania i słuchania Twoich natchnień, gdziekolwiek przyjdzie mi usłużyć potrzebującemu człowiekowi. Amen!
Spokojnego, błogosławionego dnia ❤️+ Pamiętam w modlitwie 🙏
Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Łk 6, 36-37
Nic tak nie jest potrzebne człowiekowi jak Miłosierdzie Boże – owa miłość łaskawa, współczująca, wynosząca człowieka ponad jego słabość ku nieskończonym wyżynom Świętości Boga. św. Jan Paweł II
Jakież to trudne, kiedy świat dookoła ocenia, osądza, piętnuje, wydaje wyrok, zabija słowem i nie tylko…
Takie nieżyciowe to dzisiejsze wezwanie. Zupełnie nie na teraźniejsze czasy, w których trzeba się rozpychać łokciami i nieustannie udowadniać, że jest się KIMŚ. A przebaczanie i odpuszczanie jest uważane za przejaw słabości, nieprzystosowania i totalnej głupoty (że nie nazwę tego dosadniej).
Miłosierna miłość Ojca jest cierpliwa i wierna do końca, czuła, łaskawa i troskliwa, nawet kiedy jest podważana, negowana, odrzucana i deptana.
Jakże jesteśmy ślepi, jak małostkowi, jak bardzo zajęci swoimi sprawami. Skupieni na swoich planach, powinnościach i obowiązkach, zbyt często nie dostrzegamy potrzeb i problemów naszych najbliższych, a gdzież tam “iść zbawiać świat”… A jak już uda się dostrzec coś niepokojącego u swojego bliźniego, to dajemy mądre rady, powołując się na doświadczenie życiowe – “bo ja na twoim miejscu, to zrobiłabym tak”… Ale przecież ja nigdy nie będę na Twoim miejscu! Nigdy nie będę Tobą i nigdy w pełni nie zrozumiem co przeżywasz, co spowodowało, że jesteś jaki jesteś… Cóż z moich najmądrzejszych rad bez miłosiernej miłości, która nie będzie moralizować, ani osądzać, lecz zwyczajnie trwać, słuchać, pocieszać, może nawet ocierać łzy i tulić, czasem bez żadnego słowa…
Uczmy się słuchać siebie nawzajem. Starajmy się rozmawiać, nie tylko o banalnych czy oczywistych sprawach, ale zwłaszcza o tym, co jest trudne i z czym być może sobie nie radzimy. Pewnie, że nie każdemu można powierzyć swoje sekrety, a czasem nawet nie wszystko uda się ubrać w słowa. Zawsze jednak możesz wszystko opowiedzieć Panu Jezusowi. Tylko On Cię nigdy nie zawiedzie, nie odtrąci i nie odmówi swojej miłości ani przebaczenia.
Kiedy wszystko się sypie i wali, pamiętaj, że w tylko w Bogu jest Twoje wytchnienie i bezpieczeństwo. Pamiętaj o Jego bezwarunkowej, niegasnącej i niewyczerpalnej miłości, bo Bóg jest MIŁOŚCIĄ!
No i przytulaj się do Najświętszej Mamy 💖Ona najdoskonalej, jak to Mama, zna i zaradzi Twoim potrzebom 💖
Mój Boże, daj mi proszę oczy miłosierne, patrzące z miłością i współczuciem, daj mi serce otwarte, zdolne kochać każdego, bez względu na to, jak daleko jest od Ciebie i jak bardzo pogmatwał swoje życie. Boże, bądź mi litościw! 🙏
Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy. Mk 9, 5a
Patrzcie na Jezusa głębią waszych serc i umysłów! On jest waszym nieodłącznym przyjacielem. św. Jan Paweł II
Ostatnio dosyć często rozmyślam nad swoim życiem – czy rzeczywiście dobrze wypełniam swoje powinności, czy należycie dbam o swoich bliskich, czy trudy jakie są moim udziałem, naprawdę staram się znosić z pokorą, z miłości do Jezusa.
Widzę bardzo liczne zaniedbania… Tak wiele trzeba mi pracy nad sobą, by prawdziwie cieszyć się moim tu i teraz, by okazywać wdzięczność mojemu Bogu za to, że wciąż jestem, że TU jestem 😊
Oczywiście, że siły i możliwości ludzkie są ograniczone, a fizyczność coraz mocniej doskwiera, ale nawet tę swoją niemoc można wykorzystać, łącząc swoje bolączki, trudy, udręki z cierpieniem Chrystusa.
Spróbuj dzisiaj w szczególny sposób podziękować swojemu Bogu za to, że jesteś, że dalej masz szansę przemieniać się, nawracać, zrobić coś dobrego – choćby zdawało się to banalne i mało znaczące. Może tę wdzięczność okazać również swoim rodzicom – tych żyjących można odwiedzić lub zatelefonować, a za zmarłych pomodlić się i ofiarować Komunię świętą.
Jak dobrze mój Panie, że JESTEŚ moim Bogiem! Jak dobrze, że dajesz mi Siebie poznawać, że uchylasz rąbka Tajemnicy, aby ożywiać moją wiarę, aby umacniać moją nadzieję i rozpalać moją miłość. Dziękuję Ci za to, że Twoje spojrzenie, Twoja Miłość pomaga mi trwać na mojej kalwaryjskiej drodze, która ufam doprowadzi mnie do chwały Góry Tabor i radości poranka Zmartwychwstania 💖
Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Mt 5, 46a
Powiedz mi, jaka jest twoja miłość, a powiem ci, kim jesteś. św. Jan Paweł II
Zdawałoby się, że nasz Bóg oczekuje od nas rzeczy niemożliwych. Kochać nieprzyjaciół, nadstawiać drugi policzek, tolerować inne poglądy, nawet takie, które zupełnie odbiegają od naszych.
Iluż ludzkich dramatów udałoby się uniknąć, gdybyśmy potrafili tak miłować swoich bliźnich. Gdybyśmy dążyli do dialogu, a nie tylko czekali na potknięcia, łapali za słowa, szukając sposobności jak sobie nawzajem dopiec, jak udowodnić wyższość i nieomylność swojej racji.
Oczywiście, że trzeba mieć najpierw szacunek do samego siebie, taki zakorzeniony w Chrystusie, ukierunkowany i wzorowany na Bożym przykazaniu miłości – “Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego.” (Mk 12, 31a). Jeśli nie kochasz siebie, jakże pokochasz i uszanujesz drugiego człowieka?
Spójrz dzisiaj inaczej na to wszystko czego doświadczasz – na swoje trudne relacje, na tych, którzy Cię krzywdzą, którzy wszelkimi możliwymi sposobami “umilają” Ci życie. Oni też są dziećmi Boga, chociaż zepchnęli Go bardzo głęboko, a może nawet podeptali i wyrzucili, bo sami chcą być bogami…
Pomyśl jak bardzo cierpi Stwórca, patrząc na różnorakie odstępstwa i wynaturzenia swoich dzieci… Jak krwawi Serce Ojca, kiedy patrzy na barbarzyństwo wojny, na cierpienie niewinnych, na bezduszność i okrucieństwo jakie człowiek, człowiekowi zadaje… To niezmiernie bolesne, patrzeć jak doskonałe w zamyśle Stworzenie, stacza się na dno, ignorując wszelkie Boże prawa i nakazy…
Ach, wyzwolony Świecie, zaślepiony manią władzy i połyskiem srebrników – dokąd zmierzasz?!
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami…
To mówi Pan Bóg: Jeśliby występny porzucił wszystkie swoje grzechy, które popełniał, a strzegł wszystkich moich ustaw i postępowałby według prawa i sprawiedliwości, żyć będzie, a nie umrze. Ez 18, 21
Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie wydał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Mt 5, 25
Chrystus nas kocha i kocha nas zawsze! Kocha nas wtedy, kiedy Go zawodzimy, kiedy nie spełniamy Jego oczekiwań. Nigdy nie zamyka przed nami ramion swojego miłosierdzia. św. Jan Paweł II
Bardzo bagatelizujemy temat przebaczenia, a tymczasem jad złośliwości, który rodzi się po kolejnych zranieniach i wszelakich okaleczeniach, skutecznie zatruwa nasze serca, umysły i ciała, ograbiając nas, czasem wręcz odcinając od dostępu Bożej łaski.
Naprawdę wiem o czym mówię… Jak człowiek się zacietrzewi i zaprze przy swoich racjach, to żadne, nawet najbardziej logiczne argumenty nie docierają, a diabeł użyje wszelkich możliwych sposobów, by jeszcze bardziej zaciemnić i wykrzywić rzeczywistość.
Przyszło nam żyć w trudnym czasie – strach, niepewność, bezradność, śmierć; nagłaśniane skandale, dotyczące ludzi Kościoła; totalne wypaczenie wartości i pojmowania prawa; sprzeczki, wyzwiska, potężne podziały – WSZYSTKO to odciska wielkie piętno na każdym z nas, wywołując naprawdę skrajne emocje…
Trzeba nam złożyć całą naszą ufność w Jezusie i w Nim szukać pociechy, nadziei, przebaczenia.
Nawet jeśli jesteś na dnie, a Twój grzech i Twoja wina po ludzku wydaje się nie do naprawienia; nawet jeśli Twoja rozpacz, żal i rozgoryczenie zaćmiło zdolność logicznego myślenia – Nasz Bóg pamięta o Tobie i wciąż Cię kocha, tą samą bezwarunkową miłością. Bo nasz Bóg jest Miłością! Bo dla naszego Boga wszystko jest możliwe!
Powstań, otrząśnij się i wracaj do Pana! Teraz jest dobry czas by odnowić, ożywić relację z naszym Bogiem, by przebaczyć drugiemu człowiekowi, by przebaczyć sobie!
Czasu nie cofniesz, ale możesz żyć piękniej, żyć w zgodzie, w spokoju sumienia.
Bóg czeka! Jest cierpliwy i ponad czasem. To Twój czas biegnie nieubłagalnie… DZISIAJ jest naprawdę najlepszy dzień na dobre zmiany w Twoim i moim życiu – póki trwa nasze dzisiaj 💖
Prowadź nas Panie Jezu! Niech blask Twojego Krzyża oświeca i usuwa wszelkie nasze ograniczenia i ułomności! Amen!
Jezus zapytał ich: „A wy za kogo Mnie uważacie?” Mt 16,15
Aby dziś prowadzić ewangelizację, trzeba uznać, że Serce Chrystusa jest sercem Kościoła. To On wzywa do nawrócenia i do pojednania. To On prowadzi drogą błogosławieństw serca czyste i spragnione sprawiedliwości. To On jest twórcą braterskiej wspólnoty członków jednego Ciała. To On uzdalnia nas do przyjęcia Dobrej Nowiny i obietnicy życia wiecznego. To On zleca nam misję. Zażyłość z Sercem Jezusa sprawia, że serce człowieka otwiera się na cały świat. Jan Paweł II
Kim jesteś dla mnie Jezu? Kim chciałbyś dla mnie być? Jak powinnam odnosić się do Ciebie, jak opowiadać innym o Tobie? Tak wiele pytań… Wciąż odkrywam nowe odpowiedzi, dostrzegam wyraźniejsze znaki Twojej miłości 💖
Są jednak też takie dni, kiedy chodzę po omacku, jakby w ciemności… Kiedy zupełnie nie czuję Twojej obecności… I tylko pewność, że Ty JESTEŚ pozwala mi trwać…
Kim jesteś dla mnie mój Boże? Kim jesteś dla mnie Chrystusie?
Trójjedyny Bóg, Ojciec, Syn i Duch Święty, jest dla mnie ŹRÓDŁEM ŻYCIA, które teraz naprawdę pragnę przeżywać świadomie i godnie, tak jak On sobie to wymarzył dla mnie, tak jak zaplanował przed wiekami. Pragnę, aby był ze mnie zadowolony i dumny 😊 wszak to przecież Jego moc i tchnienie jest siłą napędową każdego mojego chcenia i działania, które rodzi się w umyśle i sercu. I choć te ciemności próbują mnie w zupełnie nieoczekiwanych momentach odciągać, przysłaniać, okłamywać i okradać z relacji z Jezusem, z Bożej miłości – to jednak wytrwale, z uporem, wbrew przeciwnościom, jeszcze mocniej pragnę się przytulać, wtulać w Serce Jezusa i Serce Jego Mamy, Maryi.
Panie Jezu, Ty jesteś moją DROGĄ, PRAWDĄ I ŻYCIEM – prowadź! Prowadź tam gdzie rozum nie sięga, tam gdzie ludzkie ograniczenia rozpływają się w morzu Twojej miłosiernej miłości! Prowadź do ŻYCIA W TOBIE! Do życia w pełnej wolności i prawdzie, bez cienia dwuznaczności, zazdrości, porównywania się z innymi czy udowadniania za wszelką cenę swoich, niekoniecznie słusznych racji.