Mk 4, 26-34

Tak wieloma talentami, zdolnościami, umiejętnościami obdarzył Cię Stwórca. Tak wiele „wrzucił”, niejako zainwestował w Ciebie. Ty tylko troszcz się o to co darmo dostałeś. I choć właściwie nie musisz robić nic nadzwyczajnego, bo przecież królestwo Boże trwa i tętni życiem, to jednak zbyt wielu nie dostrzega tych kiełkujących zalążków DOBRA w sobie i wokół siebie.

Możesz zatem pielęgnować, użyźniać glebę swego serca, karmiąc się Bożym Słowem, pozwalając wzrastać i rozwijać się ziarenku wiary, które w odpowiednim czasie wystrzeli, by zaskoczyć, zadziwić i zachwycić wielu.

Wszystko ma właściwy czas. Bądź więc cierpliwy, pokorny, konsekwentny i wytrwały na drodze wiary, na drodze wzrastania ku świętości. Zrób to, co możesz, co potrafisz, na ile starczy Ci sił i odwagi w tym momencie, a o resztę zatroszczy się Stwórca i Dawca wszelkiego życia, nasz Pan i Bóg.

Dziękuję Ci, mój Boże, za wszelkie dobro jakim każdego dnia mnie obdarzasz. Dziękuję za Twoją łaskę, za obfitość i hojność w zasiewie. Bądź uwielbiony w każdym ziarenku wiary, które dzięki mocy i wsparciu Ducha Świętego, rozrasta się, by zaświadczać, że królestwo Boże jest tu i teraz, że jest wieczne!

Mk 3, 13-19

Pan Jezus wybiera i powołuje tak jak chce. Nie pyta czy jesteś gotowy i czy to dobry moment Twojego życia. Zaprasza do współpracy indywidualnie, imiennie. On zna Cię już od zarania dziejów. Wie jak wielkie pokłady dobra i miłości włożył w Twoje serce Bóg Ojciec. On wie, że będziesz odpowiednim człowiek na właściwym miejscu, bo przecież Jego Święty Duch pouczy Cię i uzdolni do misji na jaką chce Cię posłać. I chociaż widzi też Twoje słabe strony, ani przez moment nie waha się by wybrać właśnie Ciebie.

Czyż nie cudowny jest nasz Bóg!

Mało tego, On pragnie abyś Jemu towarzyszył, abyś trwając przy Nim, w wierności Jego nauce, nieustannie utrzymywał z Nim relację. Abyś odkrywał Jego marzenia i pragnienia, abyś przybliżając się do Serca Jezusa dostrzegał Go w każdym napotkanym człowieku.

Myślisz pewnie, że to bardzo trudne i skomplikowane. Jeśli liczysz tylko i wyłącznie na własne siły to rzeczywiście mission impossible…

Przestań się wahać! Biegnij prędko za Głosem powołania i wsłuchaj się w Boże wskazówki. Pewnie, że nie będzie lekko, że trzeba będzie wiele pozmieniać, wiele zostawić, z wielu rzeczy zrezygnować bezpowrotnie, ale przecież Bóg sam wystarczy!

Maryjo wspieraj nas, ucząc pokory i wytrwałości w podążaniu za Twoim Synem, i módl się za nami, byśmy nie ustali na drodze powołania jakie Bóg nam wyznaczył. Amen!

Mk 2, 1-12

Stwierdzenie Jezusa „Dziecko, odpuszczone są twoje grzechy” to uroczyste objawienie miłości Chrystusa, obietnicy napełniającej otuchą i dającej zbawienie. Jednak nie wszyscy są od razu gotowi na przyjęcie tego uwolnienia. Sam paralityk musi pokonać mnóstwo trudności począwszy od bezimiennego tłumu blokującego dostęp do Jezusa, poprzez ściany domu, aż po niedowiarstwo faryzeuszy. Na szczęście ma cudownych, pełnych wiary przyjaciół, którzy przyprowadzają go, przynoszą do Jezusa. Chociaż nie wiemy na ile był świadomy i czy w ogóle chciał być przyniesiony, to myślę, że na pewno chciał być zdrowy, bo któż by nie chciał.

Chrystus najpierw oczyszcza go z grzechu, a dopiero później uzdrawia ciało, wskazując, że ważniejsze jest uzdrowienie wewnętrzne, czystość serca i duszy, a uzdrowienie fizyczne jest sprawą drugorzędną, choć przecież tak istotną patrząc z naszej ludzkiej perspektywy.

Iluż to dzisiaj, coraz głośniej, kwestionuje sakrament spowiedzi. Jak ewangeliczni faryzeusze oburzają się i podważają sens wyznawania grzechów, by otrzymać rozgrzeszenia w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

A Ty? W nieustannej pogoni za czymś, w tym konsumpcyjnym pędzie może nie dostrzegasz swojego paraliżu, może nie potrafisz się zatrzymać, albo chociaż przystanąć na chwilę refleksji. Spróbuj. Może przyjdzie opamiętanie i dojrzysz, że to błędne koło – że życie to nie tylko najnowsza marka samochodu, atrakcyjnie położony dom z nowoczesnym wyposażeniem, markowe ciuchy i dobrze sytuowani znajomi, ani też ciągła walka o byt doczesny i przetrwanie. Może kiedy opadną kajdany tego co wypada, co ludzie powiedzą, tego paraliżującego strachu o jutro – zrozumiesz, że życie to o wiele więcej.

Jezus odpuszczając grzechy, daje WOLNOŚĆ. Daje poczucie bezpieczeństwa i bezwarunkową miłość, bo Bóg jest niezmienny i wierny. Tylko Bóg może bezinteresownie i obficie, niejako na zapas, w nadmiarze obdarzyć tego, kto z ufnością zwraca się do Niego.

Jak często przychodzisz do swojego Boga, aby uzdrowił Twoją duszę? Czy pomimo przeszkód pragniesz budować z Nim relację, pragniesz powstawać z łoża paraliżu grzechu i trwać w dobrym, dziękując za hojność i bezmiar Bożej łaski?

Uwielbiam Cię wiekuisty Panie za Twą bezgraniczną miłość, która uwolniła mnie na drzewie Krzyża od śmierci wiecznej. Uwielbiam Cię, Panie nieba i ziemi, za każdą kroplę Twojej świętej Krwi przelanej za moje grzechy, dającej mi wolność i czyniącej ze mnie Twoje dziecko. Dziękuję Ci, Dobry Boże!

J 5, 33-36

Przykład życia chrześcijanina powinien być czytelnym znakiem jego przynależności do Chrystusa. Widzimy jednak jak bardzo chrześcijanie są podzieleni. Ostatni czas jeszcze mocniej pogłębia te podziały, obnażając ludzką ułomność i krótkowzroczność.

Świadectwo twojego, mojego życia ma budować wiarą innych. Ma być dla nich światłem, latarnią wskazującą drogę ku Jezusowi. Trzeba nam jednak być takim oświetleniem 😉 które nie oślepi, nie skupi na sobie, nie przysłoni prawdziwego ŚWIATŁA.

Jan Chrzciciel doskonale to rozumiał i spalił się dla Jezusa, będąc wiernym do końca głoszonemu słowu. To jednak było tylko słowo człowieka. Dopiero Jezus, Słowo Wcielone, daje świadectwo, którego żadna siła podważyć nie zdoła, choć oczywiście zawsze są tacy, którzy usilnie sprzeciwiają się i kwestionują nauczanie Jezusa.

Dzieląc się swoim doświadczeniem wiary pamiętajmy więc, że jesteśmy tylko sługami, że naszą rolą jest wspieranie, podprowadzanie, towarzyszenie, a nie prowadzenie za rączkę czy dawanie gotowej recepty na stworzenie cudownej relacji z Jezusem.

Duchu Święty, uzdolnij nas i uczyń użytecznymi narzędziami w budowaniu Bożego królestwa w naszym TU i TERAZ.

Marana tha!

Mt 11, 16-19

Dzieci zachowują się czasem bardzo naiwnie i co daj Boże prostolinijnie. Dzieciom wiele się wybacza, bo zwyczajnie nie rozumieją pewnych rzeczy. Dramatem jednak staje się pozwalanie dziecku na wszystko czego zapragnie. Takie bezstresowe wychowanie, które coraz częściej możemy obserwować prowadzi do zapatrzenia w siebie, do egoizmu, do permanentnego stawiania na swoim, bez względu na okoliczności i sytuacje życiowe. To niestety bolesna rzeczywistość wielu rodzin, tym bardziej, że niektóre roszczeniowe postawy naszych dzieci będą się kładły cieniem na ich dorosłe życie.

Pan Jezus przestrzega nas niejako przed kierowaniem się swoimi wyobrażeniami czy impulsami chwili, przed porównywaniem się do innych, przed rozkapryszeniem i pochopnym wyciąganiem wniosków.

Boże mój, proszę o światło Twojego Ducha. Proszę o właściwe rozeznawanie i mądrość w podejmowaniu decyzji. Proszę o łaskę pokory i posłuszeństwa, aby Twoja wola mogła wypełniać się w moim życiu.

Marana tha!

Mt 9, 27-31

Współczesny świat pogrąża się w ślepocie moralnej. Na naszych oczach toczą się wojny, które wszczynają ludzie zaślepieni rządzą władzy, posiadania i nie wiadomo czego jeszcze.

Jezus pyta nas dzisiaj, czy mamy na tyle silną wiarę aby spojrzeć głębiej. Pyta, jednocześnie zachęcając do spojrzenia na własne życie w świetle Jego nauki; do spojrzenia na naszą rzeczywistość Jego oczami, oczami serca i duszy.

Jezus chce nas ocalić! Nie bójmy się wołać o pomoc! Nie bójmy się wykrzyczeć naszej prośby, naszej bolączki, naszego niezrozumienia i bezradności. I nawet nie o to chodzi, że podniesiony głos jest lepiej słyszalny, ale często tenże właśnie krzyk jest takim ostatnim rozpaczliwym wołaniem o pomoc, kiedy wszelkie inne możliwości rozwiązania danego problemu zostały już po ludzku definitywnie wyczerpane.

Słyszymy ile teraz mówi się o samobójstwach, szczególnie wśród Młodych. Myślę, że wielu tych dramatycznych sytuacji udało by się uniknąć, gdybyśmy naprawdę słuchali, gdybyśmy zatrzymali się, starając się dostrzec i właściwie zinterpretować rozpaczliwie wysyłane sygnały…

Jezu, ulituj się nad nami! Otwórz oczy naszych serc, by nasza wewnętrzna wrażliwość, pogłębiona Twoją łaską i darami Ducha Świętego, postrzegała rzeczy niedostrzegalne ludzkimi zmysłami. I przymnóż nam wiary Panie, byśmy rzeczywiście mogli doświadczać mocy Twojego uzdrowienia.

Serce Jezusa, hojne dla wszystkich, którzy Cie wzywają, zmiłuj się nad nami.

Łk 21, 29-33

Znaki czasu, które obserwujemy, których jesteśmy naocznymi świadkami, mogą wskazywać, że bliskie jest Królestwo Boże. I choć nasze pokolenie z każdym dniem przybliża się ku kresowi ziemskiej wędrówki, to my, ludzie wiary, zanurzeni w Słowie, zakorzenieni w Chrystusie, mamy pewność i gwarancję, że ten kres oznacza początek wieczności. Słowo Boże jest bowiem wieczne, nieprzemijające, a Boże obietnice są niezmienne i nigdy się nie przedawnią.

Nie trwóżmy się więc, chociaż etap dziejów świata naprawdę trudny. Przylgnijmy jeszcze mocniej do Jezusa, uchwyćmy się NADZIEI, która zawieść nie może i z ufnością patrzmy w przyszłość, bo nasz Bóg już tam jest.

Łk 19, 45-48

Wierność nauce Jezusa wymaga nieustannego oczyszczania własnego wnętrza, które przecież jest świątynia. Widzimy, doświadczamy jak wielkie toczą się boje, by te nasze świątynie brukać, by je ograbiać z Bożego blasku, by odzierać z godności już od najmłodszych lat, wmawiając, że sacrum to jakiś przeżytek i zabobon.

Pozwólmy Jezusowi zaprowadzić nowy porządek w naszym życiu. Pozwólmy Mu wywrócić, zburzyć nasze pojęcie o porządku – ładzie wewnętrznym, które często jest zupełnie zdeformowane przez szeroko pojętą światową wolność.

Pewnie trochę wstrząśnie, a może nawet zaboli. Pewnie trzeba będzie zrewidować, powymiatać, wyszorować wiele przestrzeni w naszym życiu, ale wierność Jezusowi nie może podlegać żadnym kompromisom, żadnemu zamiataniu pod dywan.

Stań w prawdzie i zobacz, co dzisiaj zaśmieca Twoje wnętrze. Jakie uwikłanie, jaki grzech barykaduje wejście do świątyni Twojego ciała. Zaproś Jezusa i oddaj z pokorą to wszystko, by Boża miłość mogła Cię oczyszczać i przemieniać.

Wyzwalaj mnie Jezu! Oczyszczaj i poleruj (patrz: szlifuj, hartuj), bym prawdziwie stawała się nowym stworzeniem w Tobie. Jezu ufam Tobie!

Łk 17, 26-37

Wizja Sądu Ostatecznego, ponownego przyjścia Chrystusa i wszystkich wydarzeń, sytuacji jakie będą temu czasowi towarzyszyć, może napawać lękiem, a nawet przerażeniem. TO może stać się w każdej chwili, lecz tylko Bóg wie kiedy ten czas nastanie.

Trzeba nam tak żyć, jakby każdy dzień miał być naszym ostatnim. Trzeba nam, w naszej zwyczajnej – nudnej czy też burzliwej codzienności, być gotowym na niespodziewane, które jednak wcześniej lub później nastąpić musi.

Oczywiście, że to wymaga wielkiego zaufania, ale i pewności, że nasz Miłosierny Ojciec pragnie zawsze dobra każdego swojego dziecka.

Prośmy dzisiaj Bożego Ducha o mądrość i umiejętność rozeznawania, abyśmy właściwie, z pokojem serca odczytywali znaki czasu, które dzieją się na naszych oczach. Prośmy o niezachwianą ufność i zakorzenienie w Chrystusie, by żadne czyhające sępy nie ograniczały naszej wolności. Prośmy o nieustanną gotowość na bezwarunkowe przyjmowanie i godzenie się z wolą naszego Boga.

Jezu ufam Tobie!

Łk 16, 1-8

Jakże wiele spraw nas pochłania, absorbuje. Jak wiele rzeczy od nas zależy, bo przecież wciąż kreujemy rzeczywistość, w której żyć nam przychodzi – w domu, w pracy, we wspólnocie Kościoła, tam gdzie żyć nam przychodzi.

Jezus dzisiaj znowu mną potrząsa, uświadamiając mi, że tak naprawdę istotne jest tylko to, co uczynię z miłości do Niego i do drugiego człowieka. Nie ze strachu czy wyrachowania, bez kalkulacji i oczekiwania na rewanż, lecz w otwartości i gotowości serca, by usłużyć, by podzielić się nawet cząstką siebie, swego cennego „wolnego” czasu, który jakoś ostatnio niezmiernie szybko się kurczy.

Zawsze warto być dobrym człowiekiem. To właśnie nasze dobre uczynki, gesty miłosierdzia, które dzięki talentom i umiejętnościom otrzymanym od Boga możemy pomnażać i rozdawać, są majątkiem, z którego przyjdzie nam zdać nam zarząd; są naszym kapitałem na wieczność, który nigdy nie utraci swej wartości.

Proszę Cię Panie o mądrość życiową. O rozwagę i rozsądek w korzystaniu z dóbr tego świata, o umiejętność posługiwania się tymi dobrami, by mogły rzeczywiście przynosić samo dobro. Proszę Cię Panie o wrażliwość i pokorę, bym w światowym życiu nie ominęła, nie zaniedbała żadnego ŻYCIA jakie postawisz na mojej drodze.

Serce Jezusa, dobroci i miłości pełne, zmiłuj się nad nami!