J 21, 20-25

I jeszcze jeden komentarz 🙂 takie bogactwo dzisiaj 😍

Bóg kocha wszystkie swoje dzieci jednakową miłością. Każdy z nas jest wyjątkowy, bo jest Bożym dzieckiem, stworzonym na obraz i podobieństwo Boże. Po co skupiać się na tym, że nie jestem tak uzdolniona jak inni, że nie jestem tak piękna 🙂 tak wysoka, tak zgrabna. Bóg dał mi to, co jest mi potrzebne abym dobrze wypełniła zadanie, które jest właśnie dla mnie i widać te wszystkie cechy nie są mi potrzebne (chociaż trochę szkoda 😉 ) abym je dobrze wykonała. Zazdrość w niczym nie pomoże i niczego nie zmieni. To, że inni może mają lepiej, wygodniej, czy zdrowiej wcale mnie nie dyskredytuje w Bożych oczach, bo przecież wszystko co mam od Boga pochodzi. Teraz trzeba prosić, aby umiejętnie i rozważnie wykorzystać to, co Pan Bóg w swej wielkiej hojności zechciał dać.

Naucz się cieszyć z tego co masz. Dziękuj, bo naprawdę tak wiele łaski, danej za darmo, z czystej, bezwarunkowej Bożej miłości codziennie spływa na Ciebie. Uświadom sobie prawdziwy bezmiar tej Bożej łaski i pozwól aby Bóg Cię prowadził. Pozwól, aby Jego Święty Duch uzdalniał Cię i wyposażał na misję, wyznaczoną przez Stwórcę. On najlepiej wie, co i kiedy jest Ci potrzebne.

Kiedyś przyjdzie zdać raport, rozliczyć się z jakości, sumienności i zaangażowania w pracę przydzieloną przez Boga. I będziesz to robił samodzielnie! Bez całego wianuszka popleczników, sprzymierzeńców, czy też osób które skromniej obdarowane (ale jednak wystarczająco dla swojego zadania) nieustannie Ci zazdrościły, rzucając kłody pod nogi, ośmieszając Cię, obmawiając, czy knując kłamliwie na Ciebie. Bóg jest sprawiedliwy i wszystkowiedzący! Przed nim nic się nie ukryje! Więc nie udawaj kogoś innego niż jesteś 🙂 Bóg kocha Cię właśnie takim, bo tak powołał Cię do życia.

Dziękuję Ci Boże za to jaka jestem, dziękuje za niedoskonałość fizyczną, która chroni mnie przed pychą, dziękuje za prostotę i braki w wykształceniu, które motywują mnie do pracy by lepiej poznawać, więcej rozumieć. Dziękuję za ludzi, których stawiasz na mojej drodze, tych którzy przybliżają mnie do Ciebie, ale i tych, którym ja mogę o Tobie opowiadać. Proszę Cię dzisiaj Dobry Ojcze, przez wstawiennictwo św. Jana Apostoła – umiłowanego ucznia Twojego Syna i św. Piotra wybranego na Pasterza Kościoła mimo swoich potknięć i niewierności, aby Twój Święty Duch pouczał mnie i doskonalił, aby obdarzał tym co potrzebne i co przyczyni się do jeszcze lepszego wypełniania Twojej Świętej woli. Aby uwrażliwiał mnie i upominał kiedy zaczynam rozmijać się z Twoimi dla mnie planami, bym mogła wiernie podążać przeznaczoną dla mnie drogą.


J 21, 20-25

„Jeśli Ja chcę, aby pozostał, aż przyjdę, cóż tobie do tego”

Pan Jezus ujawnia , że dla każdego z nas przygotowane jest inne (osobiste) powołanie. Wskazuje, że każdy z nas ma swoją wyjątkową i niepowtarzalną ścieżkę, tylko i wyłącznie dla siebie. I aby dążyć do doskonałości należy odważnie iść za swoim powołaniem bez niezdrowej ciekawości o losy innych. Co nie znaczy, że mamy być zapatrzeni tylko w czubek własnego nosa 🙂

W ostatecznym rozrachunku nie będziemy rozliczani z dobrych czy złych uczynków innych, ale z tego co sami wypracujemy na chwałę lub szkodę Królestwa Bożego, bo to jest nasz cel i dom, do którego zmierzamy.
Pan Jezus zaprasza nas do pójścia za nim, do świadczenia o tym, że jesteśmy Jego umiłowanymi dziećmi, do głoszenia Jego miłości, niezmierzonej potęgi i władzy.

Do nas należy tylko (albo aż) wybrać właściwy szlak i spokojnie, ale zdecydowanie podążać za Głosem Pana. Chociaż może niektórzy powiedzą, że to niewłaściwa droga, nie zważajmy zbytnio na „życzliwych”, którzy zwykle wiedzą co jest dla nas lepsze i jakich wyborów powinniśmy dokonywać.

Niech naszym drogowskazem będzie zawsze Krzyż Chrystusa i nasza osobista relacja z Panem Bogiem. Ta droga – chociaż niełatwa, z pewnością zapewni nam świętość w wieczności i należycie przygotuje na powtórne przyjście Pana.

Panie Jezu poślij proszę Twojego Ducha, który nauczy mnie właściwie wybierać ścieżki mego życia, który uzdolni mnie i pozwoli spokojnie bez przesadnego i ciekawskiego zainteresowania podążać (może ramię w ramię) z innym na spotkanie z Tobą.

16,23b-28

Jakże wielkie obietnice niesie dzisiejsze Słowo. Jak wielkie oczekiwania wzbudza w każdym sercu. Oto Jezus, Boży Syn, oznajmia nam, że jeżeli poprosimy Boga Ojca w Jego Imię o cokolwiek, to prośba nasza zostanie spełniona – bezwarunkowo, z miłości. Czyż to nie cudna obietnica!?

Czy masz taką wiarę, by prosić Ojca? Czy masz taką nadzieję, że prośba Twoja może zostać wysłuchana? Czy masz taką miłość, by z uniżeniem i pokorą czekać na cud? I czy w ogóle zwracasz się do Boga? A może pogubiłeś się troszkę w życiu i zapomniałeś jakiego masz wspaniałego Ojca, albo Twój ziemski tato zupełnie wypaczył Ci obraz ojca i totalnie straciłeś zaufanie i chęci na jakiekolwiek rodzinne więzi?

Jezus mówi, że możemy prosić o cokolwiek. Może najpierw poproś, aby ten zniekształcony lub rozmyty przez różne okoliczności (często zupełnie przez Ciebie niezawinione) wizerunek ojca, nabrał właściwego wyrazu. Kiedy już odnowisz, a może dopiero nawiążesz relację z Ojcem, zwróć się do Niego z czystym sercem, z zaufaniem i nadzieją, że obietnice dane przez Jego Syna spełnią się.

Bóg, nasz kochający i troskliwy Tatuś, pragnie abyśmy byli szczęśliwi, abyśmy żyli w dostatku i obfitości, aby radość nasza była pełna. Ciśnie się na usta pytanie: czemu zatem tyle biedy, tyle chorób, cierpienia, niesprawiedliwości, skoro Bóg pragnie szczęścia każdego człowieka?

Przez swoje wybory i decyzje naprawdę tak wiele od nas zależy. Czasem jedno „głupie” postanowienie może mieć wpływ na wiele osób, które tę „głupotę” zaczną powielać i w konsekwencji zlekceważony grzech, stanie się normalnością…

Pan Bóg widzi dużo dalej i szerzej niż my. Wie co i kiedy będzie korzystniejsze dla Twojej duszy, wie która sytuacja, choć może trudna z Twojej perspektywy w tym momencie, uświęci Cię i zapewni zbawienie. Nie trać cierpliwości, nie załamuj się, nawet jeśli nie widzisz efektów swoich próśb, wytrwale zwracaj się do Boga w imię Jezusa Chrystusa. Bóg jest wierny swoim obietnicom, a cokolwiek oznacza WSZYSTKO.

Boże mój, najdoskonalszy i najwierniejszy Ojcze, proszę Cię dzisiaj w imię Syna Twojego Jezusa Chrystusa, aby Twój Święty Duch, który jest sprawcą i dawcą wszelkiego dobra, rozpraszał wszystkie moje wątpliwości i niepokoje. Aby koił moją niecierpliwość, kiedy tak bardzo chcę, aby to, o co proszę już, natychmiast było wysłuchane. Aby Twój Święty Duch troskliwie uczył mnie prosić i oczekiwać, aby oczyszczał moje intencje, aby moje prośby nie były tylko fanaberią rozkapryszonego, tupiącego nogą dziecka. By to „cokolwiek” naprawdę przybliżało mnie do Ciebie Boże i było świadectwem Twojej niewyobrażalnej, bezinteresownej i niegasnącej MIŁOŚCI.

Jezu, ufam Tobie!

J 15,18-21

Chrystus zapowiedział swoim wyznawcom prześladowania związane z przyznawaniem się do Niego. Jakież to aktualne również dzisiaj, kiedy Islam szerzy się w Europie, a ludzie zabijani są za wiarę w Boga i za noszenie symboli chrześcijańskich. Kiedy niewinne i bezbronne dzieci są mordowane w świetle i za przyzwoleniem chorego prawa, które ustanowili oślepieni żądzą władzy i wypaczonych ideałów ludzie. Gdy na naszym globie wojny sieją spustoszenie, pochłaniając tysiące Bogu ducha winnych istnień, a decydenci mniej lub bardziej bezradnie przyglądają się temu chaosowi, który często sami w sposób bezpośredni lub czyimiś rękami wywołują.

W dzisiejszym konsumpcyjnym świecie, w nieustannej pogoni za czymś, często zapominamy o tym co najważniejsze. Świat tak się nakręcił, że miarą bycia światowym jest coraz to nowszy model samochodu, telefonu, zegarka, ekskluzywna torebka, markowa sukienka. Świat wmawia nam co jest dobre dla nas, nie licząc się z naszym zdaniem. I ta nieustanna rywalizacja, obmawianie, wzajemne podgryzanie, nerwowość, nieustępliwość…

A tymczasem Chrystus przypomina, że tylko patrząc na Niego, zachowując Jego zasady i naśladując Jego postawę stajemy się autentycznymi świadkami i sługami.

Jezus wybrał nas! Wybrał Ciebie i mnie! To ogromny zaszczyt, ale też nieustanna praca nad sobą, nad swoimi słabościami. Jesteśmy częścią tego świata, widzimy jakimi metodami i chwytami ludzie są manipulowani. Naszym zadaniem jest nieustanne stawanie w prawdzie, nawet kiedy ta prawda jest niewygodna i niepopularna. Musimy stawać w prawdzie wbrew szalonej logice tego świata i utartym normom moralnym aby krzyknąć NIE, nie zgadzam się – tak nie zachowuje się wybrany przez Chrystusa, to nie są Boże prawa, to nie jest szlachetne i dobre, to nie służy naszemu wzrastaniu w wierze, tylko ściąga nas w dół powodując coraz większe rozterki, pustkę, ciemność…

Tylko wpatrzenie i zapatrzenie się w Krzyż jest gwarancją i wyznacznikiem naszej chrześcijańskiej przynależności. Tylko z Krzyża – symbolu cierpienia i życia, płynie siła i potężna miłość, której żadne słowa i najpiękniejsze nawet uniesienia nie są w stanie oddać. Tylko z Krzyża płynie moc i ukojenie, ale też pewność i gwarancja, że z Chrystusem wszystko jest możliwe.

„Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat”(J16,33)

Niech ta odwaga i pewność wybrania, popycha nas do działania na chwałę Boga Ojca, dzięki świadectwu Syna, w mocy Ducha Świętego.

Chociaż czasem nie rozumiemy czego Pan Bóg od nas oczekuje i w zaułkach codzienności nie odczuwamy Bożej obecności, prośmy nieustannie aby Boży Duch wspierał nas, odnawiał i umacniał nasze pragnienia i działania na Bożą chwałę. Abyśmy w Jego Święte Imię szli, głosili i byli świadkami Jego Ewangelii na najdalszych krańcach świata, a może tylko w swoim najbliższym otoczeniu, co często bywa najtrudniejsze.

J 14, 6-14

Każdy z nas ludzi wierzących tęskni za Bogiem i szuka Jego oblicza. Bóg złożył w nas taką tęsknotę, wiedząc że tylko w Nim może ona zostać zaspokojona, ponieważ On jest samym szczęściem. Bóg jest miłością, Bóg jest radością, Bóg jest pełnią błogosławieństwa, a człowiek który Go odnajdzie jest świadkiem Rzeczy Wielkich!

Zatem tęsknota za Bogiem jest wpisana w naszą naturę. Wielu jednak nie potrafi jej nazwać, lub nawet przyznać się do niej, szukając szczęścia tam gdzie go nie ma, rozmieniając się „na drobne” w tym poszukiwaniu i pogoni za ułudą, namiastką szczęścia, często oszukując samych siebie i udając radość. A wiadomo – udawanie prowadzi do rozczarowania i kłamstwa…

Pan Jezus daje nam do zrozumienia, że patrząc na Niego widzimy najdoskonalszy obraz Boga. Pokazuje nam, że jedyną istotną wartością , jest uczestnictwo w życiu Bożym – tajemnicy, która jest w Nim ukryta, a którą On sam krok po kroku odkrywa przed nami i przez łaskę pozwala nam jej doświadczać. Każdemu, kto tylko zechce Pan Jezus daje możliwość zobaczenia i rozpoznania Boskiego oblicza. Kto uwierzy – kto tylko zechce zobaczyć, rozpoznać i żyć według Boskiego planu, według miłości której nauczył nas sam Bóg w Swoim Synu Jezusie Chrystusie, temu Pan obiecał dokonywanie dzieł, które On sam dokonywał. Ba, przyobiecał nawet większe cuda, jeśli tylko z wiarą prosić będziesz Boga w imię Jezusa Chrystusa, aby Ojciec otoczony był chwałą w Synu.

Jakież to trudne i cudowne zarazem!

Trudno niektórym dzisiaj zrozumieć, że dzięki tej obietnicy doświadczamy współcześnie coraz więcej cudów, dokonywanych przez ręce kapłanów, ale też i ludzi świeckich, którzy uchwycili się Boskiej obietnicy i z wiarą, w imię Jezusa Chrystusa zwracają się do Ojca. Te cuda dzieją się na naszych oczach! Powstaje wiele wspólnot zbudowanych na mocnym fundamencie Słowa Bożego i żyjących w żywej relacji z Duchem Świętym, a członkowie tych wspólnot obdarowani Jego darami – charyzmatami, posługują na różne sposoby w Kościele. Powinni oni nieustannie troszczyć się o pogłębianie swojej wiary i wiedzy, aby budować siebie nawzajem i życiem codziennym świadczyć o swojej przynależności do Jezusa –„Po owocach ich poznacie.”

Ja również jestem członkiem wspólnoty. Doświadczam i widzę jak Pan Bóg dotyka ludzi bez względu na ich przynależność społeczną, na ich wiedzę, czy wykształcenie. Widzę jak Pan  utula skołatane serca przychodząc z łaską pokoju wewnętrznego i radości, często wyzwalając najpierw potoki łez. Widzę uzdrowienia fizyczne – te Boże dotknięcia, bez najmniejszej naszej zasługi, a tylko dzięki tej Boskiej obietnicy. Wierzę, że będę świadkiem jeszcze wielu pięknych i cudownych Rzeczy, bo nasz Bóg jest Bogiem cudów!

Oczywiście we wszystkim trzeba zachować ostrożność i pokorę, bo fałszywych proroków było już wielu i pewnie wielu jeszcze będzie.

Idźmy więc odważnie w świat rozglądając się i szukając Bożego Oblicza.

Idźmy głosić i w imię Jezusa Chrystusa prosić Ojca o wszystko!

Uczmy się w każdym spotkanym człowieku dostrzegać Chrystusową twarz i każdego traktować z szacunkiem i wrażliwością.

J 6,55.60-69

Problem wiary od zawsze wzbudza wiele kontrowersji. Przez niektórych wiara jest postrzegana jako coś totalnie abstrakcyjnego, nieracjonalnego, nie dającego się usystematyzować ani zamknąć w żadne ramy. Dla innych jest przedmiotem poważnych konfliktów, a nawet tragedii. Wypaczona wiara prowadzi do fanatyzmu.

Warto sobie zadać pytanie: w co ja wierzę, komu wierzę?

Czy moja wiara zbudowana jest na solidnej relacji z Panem Bogiem, wypływającej ze Słowa Bożego i systematycznie pogłębianej, czy jest to tylko „niedzielna pobożność” w rozsądnej dawce, do pewnego punktu?

Nie można pójść za Jezusem, a jednocześnie oglądać się wstecz (no chyba tylko po to by wyciągać wnioski), żyć starymi nawykami i trwać w grzechu. Nie można pójść za Jezusem tak trochę, do pewnych granic, które sam wyznaczasz, a jednocześnie uważać się za człowieka wierzącego. W sumie to można, tylko po co – bo czy to będzie autentyczna wiara, na własnych warunkach?

Istotą wiary jest całkowite i bezwzględne zaufanie, oddanie i powierzenie się Panu Bogu – nawet kiedy rozum się buntuje, a „świat” ośmiesza i marginalizuje prawdy wiary, przedstawiając je jako nielogiczne, staroświeckie i bezwartościowe. Wiara nie polega na dopasowywaniu się do świata i życiu pod dyktando mas-mediów.

Jezus, Bóg-Człowiek ustanowił siebie pokarmem i napojem dającym życie wieczne. Skoro Pan Jezus tak powiedział, to musi być prawda, bo Pan Bóg nie kłamie! Próba zrozumienia tej prawdy, tylko dzięki nauce, czy tradycji nie będzie pełna ani trwała. Tylko dzięki wierze, dzięki łasce danej przez Ojca, w mocy Ducha Świętego możesz zawołać „Jezus jest moim Panem!”

Dziękuję Ci Boże za łaskę wiary. Umacniaj mnie proszę darami Ducha Świętego i pomnażaj je we mnie, aby zawsze prawda Ewangelii była ważniejsza od tego, co „życie i rozum” podszyte lękiem o niepewne jutro próbuje mi wmawiać. Wierzę Twojemu Słowu Boże!

J 6, 16-21

Chrystus pokazuje, jak ważna jest troska o godność i byt człowieka. Jednak wskazuje też, że nie samym chlebem żyje człowiek, a istotą jego dążenia powinny być rozwój duchowy i wzrost życia wewnętrznego.

Po wielkim cudzie rozmnożenia chleba Jezus oddala się na modlitwę. Usuwa się w cień, aby zapobiec przedwczesnemu ogłoszeniu Go Królem. Nakazuje też apostołom, by przeprawili się w inne miejsce. Być może chce im wskazać, by nie skupiali się na tym, co doczesne, ale by potrafili się wyciszyć i słuchać wskazówek swojego Mistrza. Uczniowie w euforii i zachwycie nad cudem, którego byli świadkami, pewnie nie do końca pojmują przynaglenie Jezusa dotyczące niebezpiecznej przeprawy nocą, jednak posłusznie wykonują Jego wolę.

Jak to jest z tym posłuszeństwem w moim życiu? Czy kiedy czegoś nie rozumiem, to za wszelką cenę dążę do zrozumienia, czy raczej staram się zaufać Bogu i Jego prosić o prowadzenie i właściwe rozeznawanie? Czy podejmuję nowe wyzwania, pozwalając się ponieść wzburzonym falom niepewności, czy wolę zostać na sprawdzonej przystani, by przypadkiem nie „ochlapać się” czyimiś problemami i rozterkami?

Jezus widzi Twoje wysiłki, Twoje starania, intencje. Zna trudności, jakie musisz pokonywać w codziennym życiu. Widzi Twoje braki i ułomności, które przeszkadzają Ci w rzuceniu się „na głęboką wodę”. Kiedy jesteś blisko Jezusa, kiedy karmisz się Jego Słowem i Ciałem, nie musisz się lękać – On zawsze jest przy Tobie! Najstraszniejsze nawałnice i wichury może jednym gestem uciszyć i sprawić, by znowu zabłysnął promyk nadziei i ukazał się bezpieczny ląd.

Tylko czy tego chcesz? Czy masz odwagę podążać bezkompromisowo za Jezusem i z Jezusem?

Panie, oddaję Ci wszystkie moje niepowodzenia, moje niedostatki, obawy i lęki. Poślij, proszę, Twojego Ducha, który nauczy mnie cierpliwości, ufności, pokory i radości z małych cudów, których codziennie doświadczam dzięki Twojej łasce i hojności.

Mk 16, 9-15

I jeszcze jedna refleksja do tego Słowa napisana w 2017.

„Każdy człowiek świecki winien być wobec świata świadkiem Zmartwychwstania i życia Pana Jezusa i znakiem Boga żywego” (KK 38).

Zmartwychwstały Pan wzywa nas dzisiaj, abyśmy byli Jego świadkami! Uwalnia nas jak Marię Magdalenę od siedmiu złych duchów, czyli z siedmiu grzechów głównych. Chce, abyśmy byli gorliwymi i autentycznymi świadkami Jego Zmartwychwstania. Lecz aby tak było, aby nasze świadectwo było prawdziwe, to każdy nasz dzień i każde miejsce, w którym postawi nas Opatrzność Boża, musi być przepełnione Bożym Duchem.

To my – Ty i ja, mamy być Jego świadkami. To my – Ty i ja jesteśmy zobowiązani iść i głosić Prawdę, którą objawił nam Jezus Chrystus. Bo przecież nie umarł za „wybranych”, ale za każdego jednego z nas, który żył wczoraj, żyje dzisiaj i jeszcze się narodzi. Każdy z nas jest ukochanym dzieckiem Bożym. Dzięki śmierci Jezusa otrzymaliśmy nowe życie.

Czy dajesz swojemu życiu szansę, aby trwało w obfitości i świetle Zmartwychwstałego? Czy dajesz sobie szansę na takie życie? Czy w pogoni za „chorymi” pragnieniami i wyimaginowanymi ideałami nie tracisz tego, co najważniejsze… Albo kierując się „światowymi” standardami i normami moralnymi, które niestety już niewiele mają wspólnego z nauką Jezusa, nie próbujesz usprawiedliwiać swojego sumienia – „bo przecież teraz tak się żyje”! 

Jeśli wrócisz do „korzeni” naszej wiary, przypomnisz sobie, a może dopiero odkryjesz swoją tożsamość dziecka Bożego, to naturalnym stanie się życie Bożymi przykazaniami – bez przymusu, sztuczności, czy konieczności – będzie to tak naturalne i oczywiste jak oddech. I już teraz zaczniesz żyć zmartwychwstałym życiem, bo nasza chrześcijańska wiara jest wiarą w życie. Oczywiście, że przytrafią się potknięcia i upadki, lecz mimo trudu i cierpienia, które są naszymi ziemskimi towarzyszami, będziesz podnosić się i świadczyć. A radość doświadczania Jego Miłosierdzia i żywa relacja ze Zmartwychwstałym Panem będzie czynić Cię autentycznym i gorliwym głosicielem Bożej Miłości.

Panie, przepraszam Cię za wszystkie chwile, kiedy nie rozpoznaję Twojej Twarzy… szczególnie w chorych i zepchniętych na margines życia…

Panie, otwórz moje oczy i przymnóż mi wiary!

Mk 16, 9-15

I jeszcze jeden komentarz do tego Słowa z zeszłego roku.

Zrozpaczony człowiek nie widzi możliwości dalszego życia po stracie. Żal, otępienie, apatia i drętwota, które ogarniają w rozpaczy, potęgują poczucie beznadziejności i nieszczęścia. Nie trafiają wówczas do niego żadne argumenty, nie widzi wyciągniętej pomocnej dłoni, trwając w swojej tęsknocie i rozpamiętując to co było. Nie wierzy, że coś dobrego może być jeszcze jego udziałem, bo przecież cały dotychczasowy świat legł w gruzach, bo śmierć kochanej osoby odebrała radość, wyssała resztki nadziei, zostawiając zgliszcza i ciemność…

A Jezus właśnie pokonał śmierć! Bo choć życie ludzkie jest krótkie i ciało kruche, to dusza nieśmiertelna będzie mogła przez całą wieczność w nowym, uwielbionym, zmartwychwstałym ciele, po wsze czasy uwielbiać i podziwiać Boży Majestat.

Tylko czy Ty w swoim przywiązaniu do tego co doczesne, chcesz dostrzec głębię i sens zmartwychwstania? Czy jesteś w stanie uwierzyć grzesznej kobiecie o niechlubnej przeszłości, która z wielką radością oznajmia Ci Dobrą Nowinę? Czy Twój smutek i poczucie porzucenia są tak silne, że chcesz już tylko pielęgnować swój ból?

JEZUS ZMARTWYCHWSTAŁ!

WSZYSTKO będzie inaczej! Tylko uwierz i przestań trwać w tej niemocy i uporze. Oto Zmartwychwstały Pan zaprasza Ciebie i mnie abyśmy byli Jego świadkami, abyśmy nieśli Jego Słowo, Dobrą Nowinę tam, gdzie panuje mrok i rozpacz. Już tyle wiesz o ciemności… Pozbądź się tego trolla, tego upiora, który paraliżuje Twoje zmysły. Chodź razem ze mną w stronę Światła, chodź ku Zmartwychwstałemu.

Słowa Jezusa dają życie wieczne. On daje pokój i ukojenie. Przebacz i rozkwitnij na nowo w blasku Jezusowej chwały.

Przepraszam Cię Jezu za wszystkich wątpiących, pogrążonych i trwających w rozpaczy, uwikłanych w uzależnienia i za tych, co ciągle podważają Twoje z martwych powstanie. Miej nad nami wszystkimi miłosierdzie, pozwól nam doświadczać Twojej bezinteresownej, nieograniczonej Miłości i mocy Twojego przebaczenia i Słowa.

Bądź uwielbiony Zmartwychwstały Panie!

Mk 16, 9-15

Jakże trudno uwierzyć nam dzisiaj w rzeczy, których ludzkich rozum nie jest w stanie ogarnąć. Jakże bardzo jesteśmy ograniczeni i poukładani w szablonowym pojmowaniu świata. Jakże ciężko przyjąć do wiadomości przedziwne informacje przekazywane przez osoby, które nie cieszą się zbytnim szacunkiem, które nie są szczególnie wykształcone i elokwentne. A przecież Pan Bóg nie ma względu na osoby. Pan Bóg posługuje się kim zechce, by wypełniał się Jego zbawczy plan.

Może dzisiaj „wykorzysta” właśnie Twoje zdolności i talenty, to co przed wiekami złożył w Tobie, by przypomnieć komuś o Swoich obietnicach, by wyrwać kogoś z marazmu, niemocy i żalu po stracie kogoś ukochanego. Może właśnie Ty będziesz dzisiaj świadkiem Zmartwychwstałego Chrystusa. Może to właśnie przez Twoje usta i Twoje świadectwo życia, Boży Duch rozbudzi i ożywi czyjąś wiarę.

Nie przejmuj się, że mogą Cię zlekceważyć, że skomentują dosadnie, bądź krytycznie Twoje poczynania i zapędy. Jezus Chrystus prawdziwie zmartwychwstał i nigdy nie zrezygnuje z Ciebie, ani z żadnego innego człowieka, bo zbyt cenni, zbyt ważni jesteśmy dla Niego, bo przecież przelał za nas swoją najdroższą krew.

Panie Jezu, przymnóż mi wiary i otwieraj coraz szerzej oczy mojego serca, by to, co racjonalny rozum odrzuca, serce przekładało na mowę miłości. Oczyszczaj Panie moje spojrzenie i intencje, bym umocniona Twoim Świętym Duchem z radością, miłością i żywym entuzjazmem dzieliła się doświadczeniem spotkania z Tobą.

Jezu, ufam Tobie!