Mt 19, 13-15

Żyjemy wśród dzieci 🙂 choć w dużej mierze dorosłych, dojrzałych i w jakimś marginesie niestety bezwzględnych – to jednak Bożych dzieci.

Ile jest jeszcze dzisiaj we mnie z dziecka? Jak wiele osób, które moim zdaniem zachowują się niepoważnie, zbyt dziecinnie, spycham na margines, ignoruję, albo unikam, czy „kasuję ze znajomych”?

Pewnie każdy z nas ma w swoim otoczeniu, środowisku, rodzinie osoby, które gdzieś tam po drodze życia pogubiły się i pomimo swojego słusznego już wieku wciąż zachowują się tak, jakby Boga nie było, a oni sami byli następstwem ewolucji 😉 To często bardzo wykształceni, albo uważający się za takich ludzie, którzy jednak w rozmowie o sprawach wiary, tracą grunt pod nogami i prędko zmieniają temat. To też ludzie, którzy przez swoje kiepskie wybory, decyzje, albo rożne „zbiegi okoliczności” pogmatwali swoje życie i teraz uważają, że już nie są godni by przychodzić i o czymkolwiek rozmawiać z Bogiem. To wreszcie ludzie, którzy może i uważają się za wierzących, ale co tam będą Panu Bogu głowę błahostkami zawracać. Ale są jeszcze i tacy, których choroba, ułomność, kalectwo, albo starość ograniczyły i uczyniły niezdolnymi do czegokolwiek, którzy większość albo całe życie są zdani na łaskę i niełaskę osób zdrowych i sprawnych, którzy zamknięci w czterech ścianach, ograniczeni swoim umysłem, czy wyniszczającą ciało chorobą są bezbronni i bezradni jak dzieci…

Dzisiaj Ty i ja musimy się postarać, aby każdą z tych osób przyprowadzić do Jezusa, aby każdej z nich umożliwić, przypomnieć, pokazać, jak dobry, łaskawy, kochający i miłosierny jest Bóg, by każdy mógł osobiście doświadczyć bliskości i mocy Bożego błogosławieństwa.

Trzeba znowu każdemu z nas stać się jak dziecko i ze szczerością, bez kombinowania, mataczenia czy kalkulowania stanąć przed Panem i prosić o Jego łaskę.

Oto jestem Panie! Pragnę przytulić się do Twojej Ojcowskiej piersi, pragnę poczuć żar i siłę Twojej miłosiernej miłości, pragnę nieść tę miłość innym i przyprowadzać ich do Ciebie. Pobłogosław mnie Boże i pouczaj przez Twojego Ducha Świętego, bym nigdy nikogo nie odtrącała, bym życiem świadczyła o przynależności do Ciebie, by moja postawa pomagała innym odnaleźć i poczuć ogrom Twojej bezinteresownej miłości i uwagi.

Pięknej soboty 🌞 
Wyruszyła właśnie PPT na Jasną Górę, otoczmy pielgrzymów zmierzających z różnych stron Polski do tronu Królowej naszą modlitwą 🙏 
Przytulam i błogosławię ❤️+

J 12,24-26

Pan Jezus po raz kolejny przyrównuje życie ludzkie do ziarna. Aby ziarno mogło wydać plon, musi obumrzeć, czyli aby nasze życie było ziarnem wydającym obfite plony, wystarczy zwyczajnie naśladować Chrystusa 🙂 Oczywiście, że to „zwyczajnie” nie jest takie proste, bo gleby naszych serc mają różne podłoża i nie są jednakowo podlewane, czyli karmione Bożym Słowem. Jednak bez względu na to, jaką jesteś ziemią, jak bardzo już zostałeś przeorany lub jak wiele lat Twoje serce jest pustynią, póki żyjesz, masz szansę owocować.

Pan Jezus zaprasza każdego z nas do współpracy, do nieustannego utożsamiania się z Jego nauką. Pewnie, że w dzisiejszych czasach życie Ewangelią nie jest zbyt popularne, że wymaga ciągłej pracy, troski i poświęcenia. Kiedy jednak staniemy w prawdzie, starając się spojrzeć na siebie i swoje życie Bożymi oczami, zrozumiemy, że to jedyna droga do zbawienia, do życia wiecznego.

Ile we mnie jest ziarna, które naprawdę chce obfitować, które nie boi się umierać i rezygnować z siebie, a ile plew, miernoty i wygodnictwa?

Warto dzisiaj, biorąc przykład ze św. Wawrzyńca, przeanalizować swoje postępowanie i zacząć dostrzegać więcej niż tylko czubek własnego nosa. Wszak Pan Jezus obiecał, że gdy będziemy Go naśladować, Jego dom będzie naszym domem i sam Bóg Ojciec będzie uradowany naszym widokiem. Czy życie zgodne z Bożymi prawami to taka wielka trudność i obciążenie? Czy to zbyt wygórowana cena za wieczność?

Prośmy dzisiaj Bożego Ducha, by oczyszczał nasze serca z wszelkich łusek i „badziewia”, jakimi zalewa nas dzisiejszy świat, by uwrażliwiał nasze oczy i pobudzał do działania nasze ręce. Tak wielu potrzebujących wokół! Duchu Święty, prowadź do świętości!

Mt 14,1-12

Może to dobry czas by rozprawić się ze swoim grzechem, uzależnieniem, zniewoleniem, przyzwyczajeniem. Stawianie sobie za przykład, powoływanie się i zasłanianie wątpliwej wartości i jakości autorytetami może prowadzić do jeszcze większego zakłamania i zagmatwania swojego życia. Może trzeba Ci dziś w imię Prawdy i ewangelicznego nauczania Jezusa pozwolić zabić w sobie to, co od tej Prawdy Cię odciąga, co Ci ją zniekształca, obrzydza i ośmiesza. Może trzeba Ci w imię tej Prawdy upomnieć bliźniego i krzyknąć – nie wolno Ci tak postępować, nie wolno Ci lekceważyć grzechu, idziesz prostą drogą do zatracenia i do zguby własnej duszy! Zapewne będzie to niepopularne, niestosowne i nawet bezczelne z Twojej strony, bo przecież dzisiejszy świat nie chce słuchać Prawdy. Dzisiejszy świat rządzi się wygodą, konformizmem, zupełnie wypaczoną i absurdalną logiką. Pójście na kompromis przyniesie tylko chwilowy spokój, bo wyrzutów sumienia nie da się zagłuszyć na dłuższą metę.

Nie zabijaj własnego sumienia! Nie zabijaj własnej wrażliwości, tego piękna, czystości i dobroci, które niewątpliwie są w Tobie. Nie pozwól, by zło przystrojone, wypacykowane, atrakcyjne i kuszące przejęło kontrolę nad Twoim życiem.

Prawa Bożego nie wolno przeinaczać, bo nie! Trwanie w grzechu prowadzi do śmierci duchowej…

Boże Ojcze, przepraszam za każde naginanie i przeinaczanie Twoich przykazań, przepraszam za „pójście na łatwiznę” i wybieranie głosu świata. Proszę, aby Twój Święty Duch uwrażliwiał mnie, otwierał moje oczy i serce, bym nigdy nie była obojętna wobec zła, by ofiara i „głupstwo Krzyża” nigdy nie było bagatelizowane i deptane w mojej obecności. Proszę o gorliwość i odwagę do stawania zawsze po stronie Prawdy.

Dobrego dnia 🌞😍

Mt 13, 24-30

Przez nieposłuszeństwo Pierwszych Rodziców każdy z nas rodzi się skażony grzechem pierworodnym. Jednak przez sakrament Chrztu św., moc Ducha Świętego oczyszcza duszę z tej skazy. Nastaje czas wzrostu, powolny proces dojrzewania, rozkwitu i owocowania. To czym jesteś karmiony, zarówno w sensie pożywienia, jak i strawy duchowej ma ogromny wpływ na rozwój i postrzeganie świata, na postawę wobec drugiego człowieka, ale też szacunek do samego siebie.

Jakże trzeba być dzisiaj uważnym. Tyle zła wokół, tyle chwastów, które wyrastają między dorodną pszenicą i próbują zagłuszyć wszelkie dobro, lekceważąc prawa natury, depcząc normy moralne i wartości chrześcijańskie, eh ta wolność…

Czy naprawdę chcesz dorastać, rozwijać się i żyć w zachwaszczonym środowisku?

W naturze chwast nie ma szansy stać się dorodnym kłosem, ale Boże oczy widzą inaczej. I choć może dzisiaj nie po drodze Ci z „kościółkowymi” ludźmi, Bóg czeka cierpliwie na Ciebie, aż przejdziesz swój etap buntu, negacji, czy nawet zaprzeczenia Jego istnienia, bo On widzi w Tobie najdorodniejszy kłos.  Bóg ma czas, w przeciwieństwie do Ciebie – nie znasz dnia, ani godziny swego odejścia. Pospiesz się, bo żeńcy czekają niecierpliwie, by pozbierać chwasty i zrobić z nimi „porządek”. Zacznij sam porządkować swoje wnętrze, powiąż w snopki to co zachwaściło Twoją duszę i spal w dokładnym rachunku sumienia, szczerym żalu za grzechy, rzetelnym i pobożnym sakramencie pokuty, aby Pan mógł Cię oczyszczonego i gotowego zaprosić do swego „Spichlerza”. Pielęgnuj to co oczyszczone, by chwasty znowu nie przejęły kontroli nad Twoim życiem. Nie tłumacz się brakiem czasu, bo nawet nie musisz wychodzić z domu, by budować i umacniać swoją wiarę. Są teraz tak ogromne możliwości wirtualnego dostępu do wartościowych nauczań, katechez, homilii, tylko chciej skorzystać. Nikt na siłę Cię nie uszczęśliwi. Twoja wolna wola daje Ci pełną swobodę i prawo wyboru. Używaj jej rozważnie, bo nieprzyjaciel dybie na Twoją nieśmiertelną duszę i czeka kiedy przyśniesz by sypnąć znowu chwaściorem, a „roundup” w tym wypadku jest zupełnie nieskuteczny…

Boże Ojcze, proszę aby Twój Święty Duch rozświetlał mroki i zakamarki mojej duszy, aby wybywał ze mnie dobro, które Ty Sam we mnie włożyłeś, aby oczyszczał i obmywał to co jeszcze niedoskonałe i niemiłe Tobie. Przenajświętsza Panienko, strzeż mnie i prowadź do Swego Syna Jezusa.  Mój Stróżu Aniele, czuwaj nieustannie!

Pozdrawiam słonecznie, znaczy serdecznie 😃😍 błogosławionego dnia ❤️+

Mt 12,14-21

Jakże często siła kojarzy nam się z przemocą, z gwałtownym zachowaniem i niszczeniem. Jezus, Miłość Doskonała, przychodzi, by mocą i ofiarą swojej miłości pokazać, że prawdziwa siła polega na tworzeniu, towarzyszeniu, kształtowaniu i poświęceniu.

Wycofanie się czy odpuszczenie wcale nie muszą być oznaką słabości, lecz przejawem dojrzałości i odpowiedzialności. Jednak odstąpienie od swoich racji w poczuciu swej niedoskonałości, niegodności czy dla tzw. „świętego spokoju” – wbrew temu stwierdzeniu – niekoniecznie musi przynieść dobre owoce i rzeczywisty ład. Zamiatanie pod dywan powoduje tylko pozorny porządek, a tak naprawdę jest ucieczką, oszukiwaniem samego siebie i swojego otoczenia.

Dbaj o rzeczywistą czystość swojej duszy, o pokój serca. Proś ze mną Dobrego Boga, aby Jego Święty Duch oczyszczał nasze intencje, uszlachetniał to, co w nas niedoskonałe, co byle jakie i powierzchowne.

Jezu Chryste, mój Panie i Boże, Miłości Doskonała i Bezinteresowna, Ty, który poprzez sakrament pokuty i posługę kapłanów prostujesz, odnawiasz to, co nadłamane i kruche, który podtrzymujesz ledwie tlącą się nadzieję, dając pewność i gwarancję życia wiecznego, w Tobie nasza siła i moc!

Cudnej soboty 🌞☀️😍 błogosławię ❤️+

Mt 10,24-33

Jakże trudno w tym dzisiejszym zabieganym i zepsutym świecie zatrzymać się, by spotkać Jezusa, aby spędzić z Nim kilka chwil, choćby tylko na porannej czy wieczornej modlitwie. W obliczu coraz szybszego postępu cywilizacyjnego, coraz to nowych odkryć naukowych, przy bardzo silnym lobby genderowym i tęczowej rewolucji wielu z nas czuje się zagubionymi i zdezorientowanymi. Kiedy wartości, które może rodzice przekazywali nam od najmłodszych lat, zostają deptane i nazywane przeżytkiem, zaściankiem i ciemnogrodem, niewielu tak naprawdę ma odwagę głośno i otwarcie przyznać się do Chrystusa i żyć wedle Jego nauki i przykazań.

A Jezus mówi nam dzisiaj, jak bardzo jesteśmy ważni dla Niego. Mówi nam, że troszczy się o każdy nasz dzień i chce nam towarzyszyć w rzeczach wielkich, ale też w drobiazgach i błahostkach. Troszczy się tak bardzo, że przemawia do każdego z nas w skrytości serca i pragnie, aby to, co usłyszymy, „ujrzało światło dzienne”, aby słowa, które poruszają nasze serce, przekazywać innym ludziom, by w ten sposób budować i pogłębiać ich wiarę.

Prosi, aby czynić to odważnie i bez strachu, nie obawiając się, że możemy być niezrozumiani czy wyśmiani, bo On, Jezus, będzie zawsze przy nas, kiedy tylko będziemy z wiarą świadczyć, że jesteśmy Jego uczniami. A kiedyś w Domu Ojca przywita nas i przedstawi po imieniu – jako tych, którzy odpowiedzieli na Jego wezwanie, którzy może czasem wbrew logice tego świata zechcieli trwać przy Chrystusie, dzielić chleb z ubogimi, nieść radość pogrążonym w żalu, opiekować się chorymi i niedołężnymi, dawać nadzieję tam, gdzie odebrano jej resztki.

Panie Boże, proszę Cię o serce zawsze otwarte, odważne i gotowe służyć, bez względu na okoliczności i mój komfort. Panie, proszę, aby moje życie było nieustannym wyznawaniem wiary i głoszeniem Twojej Ewangelii, aby każdy dzień, choć często naznaczony trudem i łzami ofiarnego cierpienia, przybliżał mnie do godnego spotkania z Tobą.

Mt 9,14-17

Ogólna intencja religijnej praktyki postów powinna przejawiać się postawą pokory i oderwania się od przyjemności, aby w ten sposób bardziej otworzyć się na Boże działanie. Dla wielu post to zasadniczo tylko wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, ale czyż spożycie smacznej i zdrowej ryby, kiedy jesteśmy bombardowani informacjami o skażeniu i „nastrzykiwaniu” mięs można nazwać wyrzeczeniem. Czy rzeczywiście Twój post jest umartwieniem, a nie tylko trzymaniem się litery prawa, jak to ówczesne praktyki religijne żydów nakazywały? Czy rzeczywiście Twój post to szczere, pokorne i dyskretne oddanie niekoniecznie tego, co lubisz i co jest Ci wygodne? Czy Twój post to wyrzeczenie i powstrzymanie się od ulubionych nawyków, przyjemności, poświęcenie czasu i zdolności w ramach wynagrodzenia i zadośćuczynienia za grzechy swoje i bliźnich?

Jak wiemy z kart Ewangelii, Pan Jezus wiele pościł, dlatego nie kwestionuje On samego postu, lecz sposób i formę jego przeżywania.

Chrystus, pozostając między nami w Najświętszym Sakramencie, pragnie być czczony, uwielbiany i adorowany, jak Oblubieniec oczekujący na swoją ukochaną. Jednak najbardziej wzniosła i emocjonalna adoracja nie zastąpi i nie może równać się z pełnym uczestnictwem w liturgii Mszy Świętej. Trwanie na adoracji u stóp Chrystusa upodabnia Cię do Marii, ale dopiero czynny udział w liturgii przeprowadza Cię przez Wieczernik i Kalwarię, poprzez górę Tabor aż do cudu Zmartwychwstania i Wniebowstąpienia. Eucharystia przeprowadza Cię do nowego życia, które tylko Jezus, ofiarowując samego siebie w białym kawałku Chleba, ma moc w Tobie wzbudzić.

Czego oczekujesz, jeśli Twojemu nawróceniu nie towarzyszą radykalne zmiany?! Tutaj nie ma drogi na skróty. Nie uciekniesz i nie schowasz się przed swoim krzyżem! Życie wg Bożego prawa to nie tylko radość, ucztowanie i przyjemności, ale to przede wszystkim stawanie w prawdzie o sobie samym, często niewygodnej i bolesnej. Życie to łamanie i wychodzenie poza schematy, utarte prawa i reguły, które hałaśliwy i zepsuty świat przyjął jako normy. Życie to codzienne branie swojego krzyża na barki i pójście często bardzo trudną drogą swoich obowiązków i powinności, wraz z Chrystusem – bo tylko z Nim ta droga jest do pokonania.

Boże Ojcze, pragnę przemiany w moim życiu! Posyłaj, proszę, Twojego Ducha, który będzie mnie pouczał, prowadził i czuwał, by ta przemiana była prawdziwa, radykalna i konsekwentna.

Z Tobą, mój Panie, i przy Sercu Twej Najświętszej Matki WSZYSTKO jest możliwe!

Mt 16, 13-19

Ostatnimi czasy coraz częściej zadaję sobie to pytanie. Kiedyś zupełnie nie zatrzymywałam się nad tym tematem. Pan Jezus, to Pan Jezus – Syn Boży, Zbawiciel, Odkupiciel, Dobry Pasterz, Nauczyciel, Mistrz.

Dzisiaj, kiedy moja relacje z Panem Bogiem staje się żywsza i gorliwsza, spojrzenie na „głupstwo krzyża” powala mnie na kolana… Ta nieprawdopodobna i po ludzku niemożliwa do zniesienia ofiara męki i śmierci Chrystusa coraz mocniej uświadamia mi jak wielką MIŁOŚCIĄ jest Pan Jezus, jak wielką Miłością jest Pan Bóg, który poświęcił Swojego Jedynego Syna, by każdy z nas mógł żyć wiecznie. Myślę, że żadne słowa, ani porównania nie są w stanie oddać i należycie nazwać tego kim dla mnie jest Pan Jezus. Najmocniej chyba jednak uświadamiam sobie potęgę Jego miłości, kiedy po kolejnym potknięciu i upadku, podnosi mnie mocą Swojego Ducha i przez kapłańskie błogosławieństwo „Ja odpuszczam tobie grzechy, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego” przywraca mi godność dziecka Bożego.

Pan Jezus nierozerwalnie połączony miłością z Ojcem i Duchem, ciągle pokazuje mi jak ważna jestem dla Niego, jak bardzo mnie kocha, jak cieszą Go moje radości i smucą sprzeniewierzenia. Pokazuje, że chociaż jestem słaba i grzeszna, nie brzydzi się moją ułomnością i bardzo pragnie abym swoim świadectwem życia przyprowadzała innych do Miłości, Komunii i relacji z Jego Ojcem i Duchem Świętym.

Czyż to nie jest piękne?! Czyż to nie jest MIŁOŚĆ doskonała?!

A kim dla Ciebie jest Pan Jezus dzisiaj? Może zapisz sobie kilka słów i przeczytaj je za jakiś czas. Ta relacja musi żyć, musi być ciągle ożywiana i pielęgnowana byś mógł żyć wiecznie.

Panie Jezu, przez Niepokalane Serce Twojej najcudowniejszej Mamy, dziękuję Ci z całego serca za wszystko czego doświadczam. Chociaż często niewiele rozumiem, mam pewność, że Twoja Miłość zaradzi i uzupełni wszelkie moje braki. DZIĘKUJĘ!
Jezu, ufam Tobie!

Mt 6,24-34

Każdy z nas chce godnie i wygodnie żyć. Nie ma w tym niczego złego i niestosownego. Lecz jeśli posiadanie, to, by mieć i być, stanie się celem i dążeniem za wszelką cenę, to możesz zatracić się w pogoni za czymś, bo Twoje pragnienia będą ciągle nowe i większe, a „apetyt rośnie w miarę jedzenia”, jak mówi stare przysłowie.

Jezus wskazuje, że samo staranie się o byt doczesny jest zupełnie naturalne i na miejscu. Dopiero nadmierne, zbytnie skupienie się na rzeczach, mamonie, bogactwie, władzy, urodzie, etc. może odciągać człowieka od Boga, od Królestwa Bożego.

A jak jest u Ciebie? Czy dobra doczesne nie przesłaniają Ci wartości nadrzędnych i nie krępują, nie marginalizują Twoich relacji z Bogiem?

W dzisiejszym świecie, kiedy człowiek chce mieć nad wszystkim kontrolę, chce czuć się ważny i potrzebny trudno tak naprawdę szczerze i bezwarunkowo zaufać, trudno oddać „pałeczkę” i pierwszeństwo Bogu, którego nie widać. Jezus zapewnia, że dla Boga jesteś najważniejszy, że wystarczy twoje czyste serce i wierność Bożym przykazaniom, a o resztę On sam się zatroszczy.
Wszak Ojciec Niebieski doskonale wie, czego i kiedy potrzebujesz, zanim pomyślisz i nazwiesz swoją potrzebę i problem. Bóg nad WSZYSTKIM panuje i czuwa! Nie zamartwiaj się na zapas, zaufaj swojemu Bogu i pozwól się troszczyć o siebie!

Dziękuję Ci, Boże, za bezmiar Twojej łaski, dziękuję za hojność, troskę i bezinteresowną miłość. Proszę Cię, Ojcze, abym nigdy zbytnio nie zabiegała o to, co przyziemne i ulotne, choć przecież ważne i potrzebne, ale bym starała się skupiać na rzeczach ważnych, abym budowała Twoje Królestwo w sobie i w ludziach, których stawiasz na mojej drodze, a którym jeszcze brak zaufania i pokoju serca.

Mt 5,33-37

Teraźniejszy człowiek już nawet nie musi przysięgać, wystarczy, że powie magiczne „ludzie tak mówią” i od razu staje się bardziej wiarygodny, bo to znaczy, że gdzieś bywa, że coś wie. Podeprze się jeszcze jakimś „autorytetem” z telewizji śniadaniowej i robi się ekspertem dając gotową receptę jak żyć, czego i kogo słuchać, jak się ubierać, co jeść by być szczęśliwym i zdrowym.

Jezus wskazuje, że nic nie może dorównać Boskiemu autorytetowi i majestatowi, że nie ma niczego co mogłoby równać się z potęgą i wszechmocą Bożą. Pokazuje też, że jeśli będziesz żył wedle Bożych praw, będziesz wierny Bożym przykazaniom, to staniesz się wiarygodny przez to jak postępujesz, a wtedy zbyteczne będzie jakieś kolorowanie słowem, bo Twoje życie zaświadczy o prawdomówności i szczerości – bez zbędnych słów, Twoje czyny zaświadczą o Twojej przynależności do Boga.

Jezus poucza również o odpowiedzialności za słowo. Czasem lepiej nic nie mówić i „ugryźć się w język” niż wywlekać jakieś przedawnione chociaż wciąż bolące tematy. I choć może słuszne są Twoje racje, to jednak rozdrapywanie starych ran i jątrzenie, tylko podsyca złość i może prowadzić do agresji i nienawiści.

Boże Ojcze, proszę Cię, aby Twój Święty Duch uczył mnie codziennie staranności i troski o to, co wychodzi z moich ust. Proszę, abym umiała unikać nadmiernego gadulstwa i przerysowywania rzeczywistości, abym była odpowiedzialna i konsekwentna w życiu, aby to co mówię równało się temu co czynię.