J 2, 13-22

Patrząc na dzisiejszy świat można odnieść wrażenie, że wielu zapomniało, a może nikt im nie przypomina, że ciało utkane przez Stwórcę, przez moc sakramentu chrztu, staje się świątynią Ducha Świętego. I idąc dalej tym tropem, należało by zastanowić się jak wygląda ta moja świątynia ciała.

Zapewne w wielu wnętrzach Pan Jezus musiałby powywracać stoły grzesznych ograniczeń i obciążeń, aby skłonić do refleksji i zrobienia porządku w miejscu należnym Jego Ojcu. Tu nie ma co oglądać się na innych, by usprawiedliwiać, czy wybielać swoje postępowanie. Przecież Pana Boga w żaden sposób nikt nie jest w stanie oszukać ani przechytrzyć, choć wielu  próbuje, żyjąc w nieustannym zgiełku targowiska i zwodniczym blasku neonowych reklam, jakby Boga nie było. Może to właśnie ten czas by ze skruchą uderzyć się w pierś i oddać należną chwałę Panu Bogu, poprzez godne traktowanie swojego ciała i szacunek wobec każdego ludzkiego życia.

Duchu Święty, przypominaj mi proszę o moich powinnościach i obowiązkach, kiedy zdaje mi się, że coś mi się należy, kiedy jestem nastawiona tylko na branie i konsumpcję…

Panie Jezu, zapraszam Cię! Zajmij należne Ci miejsce, na tronie mojego serca! Teraz, dzisiaj!

Łk 14, 12-14

Jeszcze o służbie, pomocy i ucztowaniu 😊 z moich zapisków 📘

Przypowieść o zaproszonych gościach nie jest historią o dobrych manierach, ani lekcją savoir vivre’u, lecz jest kolejnym ukazaniem prawa miłości i dobrą nowiną o zbawieniu.

Chrystus zaprasza cię na ucztę Baranka. Przydzielił i wyznaczył już miejsca, dla każdego imiennie wg własnego upodobania. To zaproszenie jest ogromną łaską i przywilejem. Czy jesteś gotowy aby przybyć i zająć stosowne miejsce? Czy potrafisz tak kochać, aby z pokorą, z uniżeniem, zostawiając własne plany i ambicje, oddać siebie – swój cenny czas i dostrzec potrzebującego człowieka, który żyje obok ciebie? On też jest zaproszony!

Może pobłądził – może z niedostatku, albo zbytku stracił z oczu to co najważniejsze. Może mówi, że nic już nie ma sensu, że choroba bardzo dokucza, że wszystko „do bani”, że nic już nie cieszy. A może nie potrafi już zaufać drugiemu człowiekowi, wszędzie doszukuje się podstępu i boi kolejnej porażki. Rozejrzyj się! Tylko ty możesz pomóc temu konkretnemu bliźniemu!

Przyprowadź go na ucztę Baranka i bądź autentycznym świadkiem Chrystusa ustępując mu pierwszeństwa. Sam Jezus dostrzeże twoją miłość i zaangażowanie. Na oczach wszystkich zawoła cię po imieniu i zaprosi bliżej, do radości i światła Swojej chwały.

Boże Ojcze proszę Cię, posyłaj Twojego Ducha, obdarzaj mnie potrzebnymi darami i łaskami, abym pomimo mojego utrudzenia i ułomności, potrafiła mądrze, roztropnie i szczerze odnajdywać miejsce, które dla mnie wyznaczyłeś. Abym nie zważając na okoliczności i czas, bez szemrania i w pokorze umiała nieść Ciebie innym, ustępując – nawet kiedy wydaje mi się, że moje racje i „mądrości” są słuszne.

Jezu ufam Tobie!

Łk 23,44-46.50.52-53;24,1-6a

Każda śmierć wydaje się bezsensowna i za wcześnie… Choć ciało ludzkie ulega procesom starzenia, jest narażone na różnego rodzaju choroby, które mogą prowadzić do śmierci, to przecież wierzymy, że nieśmiertelna dusza zamieszkująca to ciało będzie żyć wiecznie.

Pan Jezus oddając w chwili konania swojego ducha Ojcu, pokazuje, że tylko w Bogu jest prawdziwe życie.

Jeśli przeżywa się śmierć bliskiej osoby bez zapatrzenia na krzyż Chrystusa, zapominając o Jego pustym grobie, to rzeczywiście taką żałobę można pielęgnować latami… A przecież nadzieja, radość i pewność życia wiecznego bijąca z pustego grobu Chrystusa nie pozostawia cienia wątpliwości – umieramy, by żyć na wieki w chwale Boga Ojca, razem z Jezusem, Jego Mamą Maryją, Aniołami i Wszystkimi Świętymi, oraz tymi, którzy byli wierni Jego Słowu.

Jakże ważne jest zatem byśmy się wspierali nawzajem dobrym słowem, modlitwą, świadectwem życia, troszcząc się nie tylko o ciało, ale właśnie o ducha i duszę.

W Dzień Zaduszny moje myśli zawsze wędrują ku tym, co już żyją wiecznie, co już żyją prawdziwie. I choć łezka kręci się w oku, bo coraz więcej bliskich odchodzi do Domu Ojca, to jednak pewność poranka Zmartwychwstania pozwala spojrzeć z nadzieją na rychłe spotkanie.

Spieszmy się kochać ludzi, choć nie zawsze ich rozumiemy. Spieszmy się kochać tych, co już są po drugiej stronie i liczą na naszą pamięć i modlitwę.

Łk 6, 12-19

I znowu moje zapiski dla profeto.pl 📘

Przed podjęciem każdej ważnej decyzji Jezus oddala się i skupia na modlitwie. Dzisiaj rozmawia z Ojcem w mocy Ducha Świętego o ludziach, którzy z Nim chodzą. Wie, że Bóg zna każdego z nich po imieniu. Modlitwa i rozmowa z Ojcem pomaga Jezusowi dokonać właściwego wyboru, napełnia Go ogromną mocą, dzięki której dokonuje wielkich cudów.

Jezus daje nam przykład, abyśmy swoje decyzje poprzedzali modlitwą, pytaniem osób kompetentnych i rozmową z Bogiem. Nasze miejsce modlitwy nie musi być „na górze”, ani trwać całą noc. To od nas zależy ile swojego „cennego czasu” chcemy poświęcić na kontakt i bycie ze swoim Stwórcą. Dobrze by było ten czas spędzić w ciszy i skupieniu, chociaż to takie trudne w dzisiejszej wrzawie, zgiełku i szalonym tempie życia. Szukajmy jednak tego wyciszenia, tego pokoju i radości płynącej z osobistej i intymnej relacji z Bogiem, który zanim jeszcze świat powstał już znał imię każdego z nas i ukochał każdego miłością bezgraniczną i bezwarunkową.

Prośmy dobrego Ojca, aby napełniał nas Swoim Duchem, by czas spędzony „na górze” bądź „w izdebce” owocował dobrymi i trafnymi decyzjami, aby umacniał nas i dawał moc do działania, świadczenia i niesienia Chrystusa bliźnim.

Łk 18, 9-14

Znalazłam w swoich zapiskach  🙂 📘

Modlitwa jest rozmową z Panem Bogiem. Rozmową o sobie, o swoich problemach i radościach. Nawet jeśli modlisz się za kogoś, to przecież polecasz Dobremu Bogu troski i sprawy tej osoby, prosząc o ulgę i zmiłowanie.

Jeśli jednak stając przed Panem porównujesz się do innych, a najlepiej jeszcze do tych, którzy według Ciebie mają sporo „za uszami” aby w ten sposób wybielić się i umniejszyć swój grzech, to cóż to za modlitwa? To zwyczajne wywlekanie czyichś „brudów”, by ukazać siebie w korzystnym świetle, by pokazać Bogu, a właściwie to raczej sobie (bo przecież Pan Bóg zna doskonale Twoje wnętrze, Twoje intencje i uczynki), że jestem lepszy.

Nie możesz wiedzieć co myśli i czuje drugi człowiek. To wie tylko Bóg! Chociaż widzisz i oceniasz ludzkie czyny, nie wiesz jakie dramaty rozgrywają się we wnętrzu człowieka, którego właśnie osądziłeś. Taką postawą nie tylko krzywdzisz innych, ale przede wszystkim obrażasz Boga. Z taką pyszną pokorą, brakiem poczucia własnej słabości i ułomności, zarozumiałością i pewnością kroczenia słuszną i pewną drogą, wypełniając przecież Boże nakazy, możesz odejść jednak nieusprawiedliwiony… Brak szczerości i autentyczności na modlitwie może uczynić z Ciebie faryzeusza…

Każdy z nas przychodzi przed Boże Oblicze z ogromnym bagażem codziennych trosk i obciążeń. Najlepiej zrzucić ten „balast” pod Krzyżem Chrystusa. Spojrzeć z pokorą, taką ufną, uczciwą i pełną miłości – wyznając swoją winę, przyznając się do swej grzeszności i małości, prosząc o miłosierdzie i łaskawość.

Pamiętaj, Boga nie oszukasz!
On zna Cię lepiej, niż Ty sam siebie. On jest Twoim Stwórcą, Początkiem i Końcem. Udawanie, przeinaczanie, czy fałszowanie zadusi w Tobie prawdziwą tożsamość Dziecka Bożego. Nigdy nie będziesz kimś innym, Ty jesteś sobą! I Ciebie (mnie), indywidualnie i imiennie osądzi Najwyższy Sędzia.

Boże, miej litość dla mnie grzesznika!

Łk 13, 1-9

Jednym z największych problemów dzisiejszych czasów stało się chyba to, że grzech nam spowszedniał. I nie trzeba tu jakoś szczególnie się rozglądać, bo jesteśmy wręcz zalewani wynaturzeniem, które próbuje się tłumaczyć tolerancją, czy tzw. poprawnością polityczną. Wszyscy wokół popełniają mniejsze lub większe błędy, więc po co się starać, po co pracować nad sobą, po co podnosić poprzeczkę i wychodzić przed szereg?

Jezus mocno podkreśla, aby nie szukać winowajców, aby nie dystansować się od swoich grzechów, lecz naprawę i przemianę zacząć od siebie. Zachęca, aby odrzucić wszelkie pozory i zafałszowania w swoim życiu i stanąć w prawdzie o samym sobie, by nie porównywać się do nikogo (w celu umniejszenia, czy wybielenia swojej winy), lecz w prostocie, ze skruchą nazwać i wyznać swój grzech.

Prawda może zaboleć, może przeorać i przewalcować Twoje o sobie mniemanie – dlatego prawda nie jest dzisiaj popularna… Bez prawdy żyjesz iluzją, mistyfikacją, jakimś wyobrażeniem i chorym dążeniem, bo przecież mataczenie i wszelka niejasność jest domeną upadłego anioła. Bez prawdy zmierzasz ku śmierci! Grzech odbiera Ci godność, okrada z łaski, zabija tożsamość dziecka Bożego.

Duchu Święty, zapraszam Cię! Zapraszam i proszę, pokaż mi mój grzech. Wskaż, które miejsca szczególnie trzeba okopać, obłożyć „nawozem” Twojej łaski, zanurzyć w zdroju Bożego miłosierdzia i wykąpać w strumieniach wody żywej. Panie, tak bardzo pragnę wyjść z mroku moich obciążeń, nieszczerości, wszelkich niezdrowych fascynacji i pozorów, które odciągają mnie od Ciebie. Panie przymnóż mi wiary! Umocnij moją nadzieją i rozpal miłość ku Tobie i bliźnim!

 „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” Łk 18, 8b

Czego szukacie?… Pozwólcie, że jeszcze raz zapytam: czego szukacie? Albo lepiej – kogo szukacie?… Odpowiedź może być tylko jedna: szukacie Jezusa Chrystusa! Jezusa Chrystusa, który jednak wychodzi pierwszy na poszukiwanie was… Nie sądźcie nigdy, że w Jego oczach jesteście nieznajomymi, niczym puste liczby tworzące anonimowy tłum. Chrystus ceni każdego z was, każdego osobiście zna i gorąco kocha. św. Jan Paweł II

Jakże trzeba nam dzisiaj refleksji nad własnym życiem, postępowaniem, motywacją wszelakich działań…. Jakże trzeba nam wytrwałości w dążeniu obraną drogą!

Współczesny świat nie jest zbyt wrażliwy, choć oczywiście wyjątki i perełki nadrabiają i uzupełniają zgorzknienie i obojętność ogółu 🙂

A ja, w którym miejscu stoję?

Czy stukam i monituję usilnie przed Bożym Majestatem wstawiając się w intencjach swoich bliskich i tych, którzy proszą mnie o modlitwę? A może nie widząc efektu swojego wołania, odpuszczam sfrustrowana, zrezygnowana – przecież to nie ma sensu…

Otóż ma! Wdowa przez nachalność i wytrwałość swą została wysłuchana!

Byle nie zabrakło mi cierpliwości i determinacji w dążeniu Twoimi ścieżkami Panie! Byle nie zbrakło mi Twojej łaski, choć Ta nieustannie jest – tylko ja w swoim ograniczeniu i zaślepieniu, nie zawsze umiem z Niej korzystać…

Panie, przymnóż mi wiary! I udziel łaski pokory, bym pomimo mojego (często niezawinionego, ale jednak…) ograniczenia mogła widzieć Twoją potęgę i chwałę! Panie Jezu, proszę aby moje starania i działania były Tobie miłe. Tak bardzo pragnę się Tobie podobać…

PANIE, PRZYMNÓŻ MI WIARY! I weź mnie w obronę!

Jezu, ufam Tobie!

Obraz może zawierać: w budynku

Łk 18, 1-8

Komentarz sprzed 2 lat 🙂 napisany dla profeto.pl. Zdaje się, że ciągle aktualny 😉 Słowo Boże wiecznie żywe!

Nasz dzisiejszy ewangeliczny sędzia jest egoistą, opierającym się tylko na własnym „widzimisie”, nie liczący się z Bogiem przed którym zda raport, ani z człowiekiem któremu winien służyć. Wdowa zaś, to uboga, bezbronna i niewinna kobieta, która prosi go wielokrotnie o obronę. I przez natarczywość i nachalność swą zostaje wysłuchana przez samolubnego człowieka dla „świętego spokoju”. Wytrwała prośba wdowy zostaje spełniona!

Jezus zachęca cię do wytrwałości na modlitwie. Nawet jeżeli nie widzisz efektów, nic się nie dzieje, nie dostajesz tego o co prosisz w tym momencie, to przez wytrwałość i gorliwość twą Bóg wysłucha twojego błagania.
Dawanie sprawia Bogu radość. Kiedy rodzic widzi radość obdarowywanego dziecka, raduje się jego serce, a co dopiero Serce Boga, który jest samą Dobrocią i Miłością. Bóg pragnie jednak, abyś Go prosił. Jezus tak nauczał w przypowieściach „proście, a będzie wam dane”, „o cokolwiek prosić będziecie”, a i sam często prosił Ojca modląc się.

Bóg nie zawiedzie. Bóg zawsze dotrzymuje słowa.

A jak jest ze mną?

Kiedy przychodzą trudne momenty, zmaganie ze swoją słabością i fizycznością, kiedy kochana osoba cierpi niezmiernie, a moja bezradność mnie przytłacza. Kiedy normalnością stało się życie w wolnych związkach, w grzechu i rozpuście, a prawo do życia od poczęcia jest zagrożone. Kiedy świat zmierza w swoim wynaturzeniu ku pewnej zagładzie, zapominając a wręcz wypierając się Boga – czy ja potrafię przyznać się, że jestem Jego dzieckiem?

Boże Ojcze, proszę Cię z pokorą i ufnością „obroń mnie”. Obroń mnie przed mną samą, przed pychą i samowystarczalnością, przed całym złem tego świata! I przymnóż mi wiary Boże!

Jezu ufam Tobie!

Łk 12, 8-12

Jezus zachęca Cię byś dokonywał świadomych, zdecydowanych i odważnych kroków. Gdy uznasz Jego Boski Majestat, gdy Jemu oddasz swoje życie (każdy jego aspekt i przestrzeń), gdy wybierzesz Jezusa na Pana i Króla swojego jestestwa, On nie poskąpi Ci swojej łaski.

Nie da się dwóm panom służyć, bo zwyczajnie nie starczy powera 😉 a i tak któryś będzie niezadowolony.

Ty dokonujesz wyborów, mniej lub bardziej trafnie kształtując i kreując swoją rzeczywistość. Bez zaproszenia i świadomego otwarcia się na Bożą łaskę i działanie Bożego Ducha, ograbiasz się z tego co najpiękniejsze i prawdziwie wartościowe. Nie musisz żyć w cieniu, w smutku i kłamstwie! Bóg naprawdę posyła swojego Ducha każdemu kto pragnie i kto chce zdecydowanie pójść za Bożym Słowem. Bóg naprawdę mocą swojego Ducha poucza, uzdalnia, wskazuje nowe rozwiązanie, roztacza i otwiera nowe przestrzenie, cierpliwie i troskliwie troszczy się o najdrobniejsze szczegóły i błahostki.

Tylko czy chcesz zmian? Czy stać Cię na radykalne kroki, na konkretne, zdecydowane działanie? Czas się kurczy… Ty decydujesz!

Duchu Święty, zapraszam Cię! Oczyszczaj moje intencje, odnawiaj i umacniaj mnie, wydobywając to piękno, którym w momencie stworzenia Bóg mnie obdarzył, a które przez każdy mój upadek i sprzeniewierzenie się Bożemu prawu szarzeje, marszczy się i kurczy. Duchu Święty, tchnienie Ojca, Dawco życia, potrzebuję Cię! Przyjdź Duchu Święty!🙏🔥

Łk 11,27-28

Żeby słuchać i zachowywać Słowo Boże, musisz chcieć otworzyć się na działanie Bożego Ducha w sobie. Bez podjęcia współpracy, bez chęci zaangażowania, bez tego choćby minimum uwagi z Twojej strony, możesz przegapić szansę, by być błogosławionym.

Zapatrz się dzisiaj razem ze mną w Maryję. Od początku wydarzały się w Jej życiu dziwne, niewyobrażalne i po ludzku nie dające się w żaden sposób wytłumaczyć sytuacje, a jednak z Jej strony była pełna pokora i akceptacja WSZYSTKIEGO, co Bóg dla Niej zaplanował. Dzięki krótkiemu „fiat” otworzyła się na Boże błogosławieństwo i stała się Oblubienicą Ducha Świętego. Słuchała i zachowywała wszystko w swoim sercu, by, kiedy przyjdzie pora, wykorzystać nawet te niezrozumiałe wówczas informacje. Pewnie, że Maryja miała szczególną łaskę, w końcu została wybrana na Matkę Syna Bożego.

Jednakże Ty i ja jesteśmy ukochanymi dziećmi Boga! Pewnie się teraz uśmiechniesz 😉 Bóg nieustannie zapewnia Cię o swojej bezwarunkowej miłości i troszczy się o najdrobniejsze detale. Rozejrzyj się uważnie – to nie przypadki czy zbiegi okoliczności, to Boża troska i czuła opieka.

Spójrz na siebie oczami Boga. Zobacz, jak pięknie i doskonale Cię stworzył. Zachwyć się Bożym kunsztem i błogosław swojego Stwórcę.

Dziękuję Ci, Boże, za „Błogosławioną między niewiastami”, za Maryję, pokorną Służebnicę Pańską. Dziękuję za doskonały wzór Jej życia i za to, że dałeś mi Maryję za Matkę. Bądź uwielbiony i błogosławiony w każdym moim działaniu, w każdym pragnieniu i dążeniu, w każdym słowie i oddechu. Bądź błogosławiony, mój Boże!

Cudnego popołudnia!