Jesteśmy świadkami cudnej modlitwy Pana Jezusa,
wprowadzającej nas w uwielbienia Boga Ojca, w Jezusie Chrystusie, Człowieku i
Bożym Synu.
A jaka jest moja modlitwa? Jaka jest moja ufność Słowu Pana
Jezusa? Czy staram się trwać pomimo tych wszelkich ograniczeń, trudności i
niepokojów w wierności Bożym przykazaniom?
Pan Jezus wstawia się za nami w swojej modlitwie do Ojca.
Wstawia się za nami wszystkimi, którzy uwierzyliśmy, że On prawdziwie jest
Synem Boga. Za nami, którzy trwając w Nim, trwamy w miłości Ojca. Którzy
jesteśmy wierni nauce Chrystusa, bez względu na okoliczności, czy panujące
mody, na krzyki, oszczerstwa, jawną niesprawiedliwość i kłamstwa. Którzy nie
zniechęcamy się porażkami, własnymi i cudzymi upadkami, czy ułomnością.
Chrystus pragnie być uwielbiony w naszych sercach, w naszym
życiu. Pragnie, abyśmy należąc do Niego, trwając w Nim, rzeczywiście zanurzali
się w głębi Miłości, jaka łączy Go z Ojcem i Duchem Świętym.
Panie Jezu, prosimy o Twojego Ducha! Prosimy o większą gorliwość i ufność w każde Twoje Słowo. Najświętsza Panienko, najcudowniejsza Mamo, ucz nas słuchać, by doskonalej pełnić wolę Twojego Syna, by prawdziwie, autentycznie należeć do Chrystusa i zaświadczać o swojej przynależności.
Jakże wielkie obietnice niesie dzisiejsze Słowo. Jak wielkie oczekiwania wzbudza w każdym sercu. Oto Jezus, Boży Syn, oznajmia nam, że jeżeli poprosimy Boga Ojca w Jego Imię o cokolwiek, to prośba nasza zostanie spełniona – bezwarunkowo, z miłości. Czyż to nie cudna obietnica!?
Czy masz taką wiarę, by prosić Ojca? Czy masz taką nadzieję, że prośba Twoja może zostać wysłuchana? Czy masz taką miłość, by z uniżeniem i pokorą czekać na cud? I czy w ogóle zwracasz się do Boga? A może pogubiłeś się troszkę w życiu i zapomniałeś jakiego masz wspaniałego Ojca, albo Twój ziemski tato zupełnie wypaczył Ci obraz ojca i totalnie straciłeś zaufanie i chęci na jakiekolwiek rodzinne więzi?
Jezus mówi, że możemy prosić o cokolwiek. Może najpierw poproś, aby ten zniekształcony lub rozmyty przez różne okoliczności (często zupełnie przez Ciebie niezawinione) wizerunek ojca, nabrał właściwego wyrazu. Kiedy już odnowisz, a może dopiero nawiążesz relację z Ojcem, zwróć się do Niego z czystym sercem, z zaufaniem i nadzieją, że obietnice dane przez Jego Syna spełnią się.
Bóg, nasz kochający i troskliwy Tatuś, pragnie abyśmy byli szczęśliwi, abyśmy żyli w dostatku i obfitości, aby radość nasza była pełna. Ciśnie się na usta pytanie: czemu zatem tyle biedy, tyle chorób, cierpienia, niesprawiedliwości, skoro Bóg pragnie szczęścia każdego człowieka?
Przez swoje wybory i decyzje naprawdę tak wiele od nas zależy. Czasem jedno „głupie” postanowienie może mieć wpływ na wiele osób, które tę „głupotę” zaczną powielać i w konsekwencji zlekceważony grzech, stanie się normalnością…
Pan Bóg widzi dużo dalej i szerzej niż my. Wie co i kiedy będzie korzystniejsze dla Twojej duszy, wie która sytuacja, choć może trudna z Twojej perspektywy w tym momencie, uświęci Cię i zapewni zbawienie. Nie trać cierpliwości, nie załamuj się, nawet jeśli nie widzisz efektów swoich próśb, wytrwale zwracaj się do Boga w imię Jezusa Chrystusa. Bóg jest wierny swoim obietnicom, a cokolwiek oznacza WSZYSTKO.
Boże mój, najdoskonalszy i najwierniejszy Ojcze, proszę Cię dzisiaj w imię Syna Twojego Jezusa Chrystusa, aby Twój Święty Duch, który jest sprawcą i dawcą wszelkiego dobra, rozpraszał wszystkie moje wątpliwości i niepokoje. Aby koił moją niecierpliwość, kiedy tak bardzo chcę, aby to, o co proszę już, natychmiast było wysłuchane. Aby Twój Święty Duch troskliwie uczył mnie prosić i oczekiwać, aby oczyszczał moje intencje, aby moje prośby nie były tylko fanaberią rozkapryszonego, tupiącego nogą dziecka. By to „cokolwiek” naprawdę przybliżało mnie do Ciebie Boże i było świadectwem Twojej niewyobrażalnej, bezinteresownej i niegasnącej MIŁOŚCI.
Ileż to razy doświadczamy smutku, poczucia opuszczenia, braku Bożej miłości. Nic nie idzie po naszej myśli i wszystko zdaje się sypać. Wydaje się nam, że Pan Bóg nie słyszy naszego głosu, że jest zupełnie nieczuły na naszą modlitwę, na ludzką krzywdę, na cierpienie niewinnych i bezbronnych, na jawną niesprawiedliwość i bezkarność, jakiej dopuszczają się inni.
Pan Jezus zapowiedział, że będziemy czuć się opuszczeni, że niewiele będziemy rozumieć, dopóki naprawdę nie otworzymy się na działanie Ducha Świętego, którego On po swoim przejściu do Ojca obiecał posłać.
Niestety diabeł ciągle zakłóca, jątrzy i okrada nas z tego, co Boży Duch pragnie wlewać w nasze serca. Jednak Pan Jezus wyraźnie powiedział, że władca tego świata został osądzony, a jego władza nie znaczy nic wobec mocy posyłanego i nieustannie przychodzącego Ducha Świętego.
Trzeba nam więc dzisiaj prosić Ducha Świętego, aby pomagał nam w otwieraniu się na Jego działanie. Trzeba nam zapraszać Go do najprostszych codziennych czynności, do naszej pracy, nauki, wszelakich obowiązków, powinności i do naszego odpoczynku. Kiedy pozwolimy Bożemu Duchowi działać w swoim życiu, kiedy rzeczywiście otworzymy nasze serca i umysły na Jego działanie, wszystko stanie się prostsze. Zobaczymy wszystko w innym, Bożym świetle. Zapewne nie wszystko będzie zrozumiałe, ale dary i charyzmaty Ducha Świętego pozwolą nam zupełnie inaczej patrzeć na te po ludzku nawet beznadziejne okoliczności i sytuacje.
Przychodź, Duchu Święty! Przychodź i przepełniaj nas miłością, wypływającą z przebitego boku Chrystusa! Przychodź i otwieraj nas na głębię Bożej Miłości!
Zapraszamy Cię, Duchu Boga Ojca, Duchu Jezusa Chrystusa, Duchu Święty! Rozgość się w nas i przemieniaj nasze życie!
Jakże my dzisiaj potrzebujemy Bożego pokoju. Tego pokoju, który
może dać tylko prawdziwe zaufanie i zawierzenie Jezusowi Chrystusowi. Tego
pokoju, który rodzi się na modlitwie, który pomimo niesprzyjających okoliczności
i wiatrów, nie zostanie zaburzony, rozwiany, ani wykradziony przez chorobę, cierpienie,
problemy z pracą, czy troską o byt doczesny.
Więc choć dzisiaj może wielu z nas z wielkim niepokojem,
albo wręcz lękiem patrzy w przyszłość, to trzeba nam prawdziwie uwierzyć słowom
Pana Jezusa, że pokój który On pragnie nam dać, rzeczywiście zmienia
spojrzenie, albo raczej pozwala patrzeć znacznie dalej i głębiej.
Diabeł oczywiście na wszelkie możliwe sposoby wykrada nasz
pokój – oszukując, matacząc, zasiewając zwątpienie, przerażenie i nienawiść,
podkopując, a nawet zrywając relacje rodzinne i przyjacielskie, wsączając swój
jad w kontakty międzyludzkie, co tak mocno ostatnio się uzewnętrznia. Z drugiej
jednak strony Pan Jezus nieustanie zapewnia nas o swojej miłości i trosce,
przypominając, że kto trwa z Nim, kto trwa w Nim, nie zachwieje się i nie
ugnie, bo miłujące i miłosierne ramiona Ojca, stale są otwarte, by przytulać,
pocieszać i dawać oparcie, z jakiego już żaden nieprzyjaciel nie będzie w
stanie nas okraść.
Duchu Święty, Duchu Boga Ojca, Duchu Jezusa Chrystusa, strzeż w nas Bożego pokoju! Najświętsza Panienko, depczącą głowę węża, módl się za nami i ochraniaj nas płaszczem swojej Matczynej opieki!
Każdy z nas ludzi wierzących tęskni za Bogiem i szuka Jego oblicza. Bóg złożył w nas taką tęsknotę, wiedząc że tylko w Nim może ona zostać zaspokojona, ponieważ On jest samym szczęściem. Bóg jest miłością, Bóg jest radością, Bóg jest pełnią błogosławieństwa, a człowiek który Go odnajdzie jest świadkiem Rzeczy Wielkich!
Zatem tęsknota za Bogiem jest wpisana w naszą naturę. Wielu jednak nie potrafi jej nazwać, lub nawet przyznać się do niej, szukając szczęścia tam gdzie go nie ma, rozmieniając się „na drobne” w tym poszukiwaniu i pogoni za ułudą, namiastką szczęścia, często oszukując samych siebie i udając radość. A wiadomo – udawanie prowadzi do rozczarowania i kłamstwa…
Pan Jezus daje nam do zrozumienia, że patrząc na Niego widzimy najdoskonalszy obraz Boga. Pokazuje nam, że jedyną istotną wartością , jest uczestnictwo w życiu Bożym – tajemnicy, która jest w Nim ukryta, a którą On sam krok po kroku odkrywa przed nami i przez łaskę pozwala nam jej doświadczać. Każdemu, kto tylko zechce Pan Jezus daje możliwość zobaczenia i rozpoznania Boskiego oblicza. Kto uwierzy – kto tylko zechce zobaczyć, rozpoznać i żyć według Boskiego planu, według miłości której nauczył nas sam Bóg w Swoim Synu Jezusie Chrystusie, temu Pan obiecał dokonywanie dzieł, które On sam dokonywał. Ba, przyobiecał nawet większe cuda, jeśli tylko z wiarą prosić będziesz Boga w imię Jezusa Chrystusa, aby Ojciec otoczony był chwałą w Synu.
Jakież to trudne i cudowne zarazem!
Trudno niektórym dzisiaj zrozumieć, że dzięki tej obietnicy doświadczamy współcześnie coraz więcej cudów, dokonywanych przez ręce kapłanów, ale też i ludzi świeckich, którzy uchwycili się Boskiej obietnicy i z wiarą, w imię Jezusa Chrystusa zwracają się do Ojca. Te cuda dzieją się na naszych oczach! Powstaje wiele wspólnot zbudowanych na mocnym fundamencie Słowa Bożego i żyjących w żywej relacji z Duchem Świętym, a członkowie tych wspólnot obdarowani Jego darami – charyzmatami, posługują na różne sposoby w Kościele. Powinni oni nieustannie troszczyć się o pogłębianie swojej wiary i wiedzy, aby budować siebie nawzajem i życiem codziennym świadczyć o swojej przynależności do Jezusa –„Po owocach ich poznacie.”
Ja również jestem członkiem wspólnoty. Doświadczam i widzę jak Pan Bóg dotyka ludzi bez względu na ich przynależność społeczną, na ich wiedzę, czy wykształcenie. Widzę jak Pan utula skołatane serca przychodząc z łaską pokoju wewnętrznego i radości, często wyzwalając najpierw potoki łez. Widzę uzdrowienia fizyczne – te Boże dotknięcia, bez najmniejszej naszej zasługi, a tylko dzięki tej Boskiej obietnicy. Wierzę, że będę świadkiem jeszcze wielu pięknych i cudownych Rzeczy, bo nasz Bóg jest Bogiem cudów!
Oczywiście we wszystkim trzeba zachować ostrożność i pokorę, bo fałszywych proroków było już wielu i pewnie wielu jeszcze będzie.
Idźmy więc odważnie w świat rozglądając się i szukając Bożego Oblicza.
Idźmy głosić i w imię Jezusa Chrystusa prosić Ojca o wszystko!
Uczmy się w każdym spotkanym człowieku dostrzegać Chrystusową twarz i każdego traktować z szacunkiem i wrażliwością.
Gorzkie słowa wypowiada Pan Jezus do Żydów którzy nie
uwierzyli i nadal nie wierzą Jego nauce. Niby są zainteresowani tym co głosi,
ale niestety słyszą co chcą usłyszeć.
Czy tak czasem nie jest z nami? Słuchamy Bożego Słowa,
czytamy o cudach, których dokonał Pan Jezus, a tak naprawdę myślimy, że to
wydarzyło się kiedyś tam, dwa tysiące lat temu – zamykając się na działanie
Pana Jezusa teraz i dzisiaj.
Jeśli naprawę chcemy należeć do Bożej owczarni, jeśli
naprawdę chcemy słuchać głosu Pana Jezusa, to trzeba nam szukać ciszy, trzeba
nam szukać przestrzeni, w której ten Boży głos nie będzie zagłuszany tysiącem
innych mniej lub bardziej potrzebnych dźwięków.
Kiedy zasłuchałam się w głos Pana Jezusa, usłyszałam jak
delikatnie zaprasza mnie do jeszcze głębszej relacji, do jeszcze
intensywniejszego wsłuchania się w Jego Słowo, do jeszcze większej pokory i
zapierania się siebie. I gdybym wtedy zbagatelizowała Jego wezwanie, gdybym nie
uwierzyła temu wewnętrznemu głosowi, zapewne nie pisałabym dzisiaj do Was.
A wszystko zaczęło się od przysłuchiwania, słuchania, zasłuchania,
od posłuszeństwa i zaufania Temu, który zechciał mnie wezwać po imieniu.
Dziękuję Ci Panie, że ciągle uczysz mnie słuchać, że pozwalasz mi usłyszeć, że dajesz mi siły i odwagę, aby dzielić się tym co rodzi się z zasłuchania w Twoje Słowo.
Tyle pięknych, wspaniałych rzeczy dzieje się wokół nas. Tyle cudów i znaków Bożej miłości możemy codziennie doświadczać. Niestety, skupieni na tym, czego akurat nie mamy, zupełnie ich nie dostrzegamy, mało tego – jeszcze pomstujemy, że Bóg nas nie kocha, bo zsyła (patrz dopuszcza) na nas tak wiele trudu, cierpienia i różnego rodzaju głodów.
Pan Jezus pragnie karmić nas do syta. Pragnie zaspokajać nasz głód nie tylko chlebem doczesnym, dającym sytość i podtrzymującym życie, ale w każdej Eucharystii daje nam swoje Ciało, aby każdy, kto zechce – posiliwszy się Nim, mógł mieć udział w życiu wiecznym.
Oczywiście teraz z wiadomych powodów mamy wielkie utrudnienia w uczestnictwie we Mszy św. Nasz głód Chleba Żywego od kilku tygodni wielu z nas może zaspokajać, przyjmując komunię św. duchową. Tylko czy my tak naprawdę chcemy przyjmować Pana Jezusa? Czy rzeczywiście chcemy, aby przemieniał nasze życie, aby uzdrawiał i dotykał wszystkich przestrzeni, a nie tylko tego, co akurat nam dolega, a co w perspektywie wieczności nie jest istotne?
Podejmijmy dzisiaj współpracę z Bożą łaską i pozwólmy prowadzić się Duchowi Świętemu, a cuda, które zobaczymy, będą zaskakiwać nas nieustannie! Prośmy więc wspólnie, aby Boży Duch rozpalał w nas tęsknotę i pragnienie prawdziwego, godnego spotkania z Jezusem Chrystusem, Żywym Chlebem.
Panie, otwieraj moje oczy, aby widziały więcej, otwieraj moje uszy, aby słyszały i rozróżniały Twój Głos. Otwieraj moje serce i przemieniaj – rozkruszaj twardą skorupę, która ciąży i przeszkadza w pełnym otwarciu się na Twoje cudowne i zbawienne uzdrowienie.
Jezu, Tyś moim Bogiem i Panem mego życia, Tobie ufam na wieki!
Jesteśmy wykształceni w różnych dziedzinach. Wielu jest znawcami i pasjonatami w konkretnych, choć bardzo różnorodnych tematach. Ale i eksperci potrzebują ciągle się dokształcać i uzupełniać swoją wiedzę, bo przecież ciągle nowe odkrycia i wynalazki zaskakują nawet najmądrzejszych.
I tak jest z nauczycielem ludu
Nikodemem, który nie może pojąć o czym mówi Pan Jezus, kiedy
porusza temat Ducha Świętego. Bo jakże pojąć KOGOŚ, kogo w
żaden znany sposób nie da się określić, ani przyporządkować,
lub zamknąć w jakiekolwiek schematy, czy ramy?
I tak pewnie jest może z nami. Niby
wiemy o Duchu Świętym, trzeciej Osobie Trójcy Świętej, bo
przecież przez sakrament chrztu św., a później przez bierzmowanie
przyjęliśmy pełnię Jego darów, jednak nie bardzo wiemy jak
możemy z nich korzystać. Dodatkowo jesteśmy nieustannie okradani i
okłamywani przez szatana, który w każdy możliwy sposób będzie
próbował zniekształcać i wypaczać prawdziwy obraz Boga.
Co zatem możemy począć? Jak otwierać
się na działanie Ducha Świętego, by rzeczywiście doświadczyć
Jego mocy w swoim życiu? Jakże narodzić się z Ducha Świętego,
skoro wiek już słuszny i wszystko to jakieś takie niepojęte?
Szczerze? Nie wiem 😊
ale mogę powiedzieć jak sama doświadczyłam obecności Ducha
Świętego i jak nasza przyjaźń przeszła w głęboką relację.
Choć tak właściwie to nic szczególnego nie robiłam, „tylko”
się modliłam, prosząc przez wstaw. Najświętszej Panienki o
zmiany w swoim życiu. I muszę przyznać, że oczekiwałam czegoś
zupełnie innego 😉
a to czego doświadczam przerasta moje najśmielsze oczekiwania! Nie
będę się tu rozpisywać, bo przecież nie o mnie chodzi, a o
działanie Ducha Świętego.
Faktem jest, że wieje jak chce i
często musi najpierw powywracać, a czasem nawet zburzyć nasze
bezpieczne, poukładane i wygodne stereotypy przyzwyczajeń,
obowiązków i powinności, by móc od nowa lepić, zradzać nowego
człowieka w naszym wnętrzu z zupełnie innymi priorytetami. Czasem
może zaboleć, czasem może trzeba będzie wylać potoki łez, ale
NOWE ŻYCIE w Jezusie Chrystusie i w mocy Jego Ducha, warte jest
każdej ofiary i wyrzeczenia.
Jeśli masz ciągle wątpliwości, to zapatrz się na Krzyż Chrystusa. Zapatrz się z miłością i uwielbieniem, prosząc o siłę i potrzebne dary Ducha Świętego do niesienie swojego krzyża codzienności i niezrozumienia. Zaświadczam – jest zdecydowanie lżej 😊
I jeszcze jedna refleksja do tego Słowa napisana w 2017.
„Każdy człowiek świecki winien być wobec świata świadkiem Zmartwychwstania i życia Pana Jezusa i znakiem Boga żywego” (KK 38).
Zmartwychwstały Pan wzywa nas dzisiaj, abyśmy byli Jego świadkami! Uwalnia nas jak Marię Magdalenę od siedmiu złych duchów, czyli z siedmiu grzechów głównych. Chce, abyśmy byli gorliwymi i autentycznymi świadkami Jego Zmartwychwstania. Lecz aby tak było, aby nasze świadectwo było prawdziwe, to każdy nasz dzień i każde miejsce, w którym postawi nas Opatrzność Boża, musi być przepełnione Bożym Duchem.
To my – Ty i ja, mamy być Jego świadkami. To my – Ty i ja, jesteśmy zobowiązani iść i głosić Prawdę, którą objawił nam Jezus Chrystus. Bo przecież nie umarł za „wybranych”, ale za każdego jednego z nas, który żył wczoraj, żyje dzisiaj i jeszcze się narodzi. Każdy z nas jest ukochanym dzieckiem Bożym. Dzięki śmierci Jezusa otrzymaliśmy nowe życie.
Czy dajesz swojemu życiu szansę, aby trwało w obfitości i świetle Zmartwychwstałego? Czy dajesz sobie szansę na takie życie? Czy w pogoni za „chorymi” pragnieniami i wyimaginowanymi ideałami nie tracisz tego, co najważniejsze… Albo kierując się „światowymi” standardami i normami moralnymi, które niestety już niewiele mają wspólnego z nauką Jezusa, nie próbujesz usprawiedliwiać swojego sumienia – „bo przecież teraz tak się żyje”!
Jeśli wrócisz do „korzeni” naszej wiary, przypomnisz sobie, a może dopiero odkryjesz swoją tożsamość dziecka Bożego, to naturalnym stanie się życie Bożymi przykazaniami – bez przymusu, sztuczności, czy konieczności – będzie to tak naturalne i oczywiste jak oddech. I już teraz zaczniesz żyć zmartwychwstałym życiem, bo nasza chrześcijańska wiara jest wiarą w życie. Oczywiście, że przytrafią się potknięcia i upadki, lecz mimo trudu i cierpienia, które są naszymi ziemskimi towarzyszami, będziesz podnosić się i świadczyć. A radość doświadczania Jego Miłosierdzia i żywa relacja ze Zmartwychwstałym Panem będzie czynić Cię autentycznym i gorliwym głosicielem Bożej Miłości.
Panie, przepraszam Cię za wszystkie chwile, kiedy nie rozpoznaję Twojej Twarzy… szczególnie w chorych i zepchniętych na margines życia…
I jeszcze jeden komentarz do dzisiejszego Słowa z 2018 roku.
Zrozpaczony człowiek nie widzi możliwości dalszego życia po stracie. Żal, otępienie, apatia i drętwota, które ogarniają w rozpaczy, potęgują poczucie beznadziejności i nieszczęścia. Nie trafiają wówczas do niego żadne argumenty, nie widzi wyciągniętej pomocnej dłoni, trwając w swojej tęsknocie i rozpamiętując to co było. Nie wierzy, że coś dobrego może być jeszcze jego udziałem, bo przecież cały dotychczasowy świat legł w gruzach, bo śmierć kochanej osoby odebrała radość, wyssała resztki nadziei, zostawiając zgliszcza i ciemność…
A Jezus właśnie pokonał śmierć! Bo choć życie ludzkie jest krótkie i ciało kruche, to dusza nieśmiertelna będzie mogła przez całą wieczność w nowym, uwielbionym, zmartwychwstałym ciele, po wsze czasy uwielbiać i podziwiać Boży Majestat.
Tylko czy Ty w swoim przywiązaniu do tego co doczesne, chcesz dostrzec głębię i sens zmartwychwstania? Czy jesteś w stanie uwierzyć grzesznej kobiecie o niechlubnej przeszłości, która z wielką radością oznajmia Ci Dobrą Nowinę? Czy Twój smutek i poczucie porzucenia są tak silne, że chcesz już tylko pielęgnować swój ból?
JEZUS ZMARTWYCHWSTAŁ!
WSZYSTKO będzie inaczej! Tylko uwierz i przestań trwać w tej niemocy i uporze. Oto Zmartwychwstały Pan zaprasza Ciebie i mnie abyśmy byli Jego świadkami, abyśmy nieśli Jego Słowo, Dobrą Nowinę tam, gdzie panuje mrok i rozpacz. Już tyle wiesz o ciemności… Pozbądź się tego trolla, tego upiora, który paraliżuje Twoje zmysły. Chodź razem ze mną w stronę Światła, chodź ku Zmartwychwstałemu.
Słowa Jezusa dają życie wieczne. On daje pokój i ukojenie. Przebacz i rozkwitnij na nowo w blasku Jezusowej chwały.
Przepraszam Cię Jezu za wszystkich wątpiących, pogrążonych i trwających w rozpaczy, uwikłanych w uzależnienia i za tych, co ciągle podważają Twoje z martwych powstanie. Miej nad nami wszystkimi miłosierdzie, pozwól nam doświadczać Twojej bezinteresownej, nieograniczonej Miłości i mocy Twojego przebaczenia i Słowa.