Łk 10, 17-24

Komentarz z mojego bogatego archiwum 😉 📘

Pan Jezus rozsyłając uczniów udzielił im potężnej mocy Swojego Ducha. Aby umocnić ich wiarę pozwolił w Swoje Imię dokonywać rzeczy po ludzku niewytłumaczalnych. Zatem zupełnie zrozumiała jest euforia uczniów powracających z posługi, zupełnie naturalny jest wybuch entuzjazmu i niepohamowanej radości, kiedy Bóg na ich oczach i przy ich pomocy czynił wielkie cuda.

Takie rzeczy mogą stać się również Twoim udziałem, jeśli przyjmiesz Słowo i zaczniesz Nim żyć. Nie skupiaj się jednak na wydarzeniach, na tym co Pan Bóg zechce przez Twoje ręce uczynić (co oczywiście jest bezsprzecznie cudownym przeżyciem i radością nie dającą się ubrać w żadne słowa), ale z pokorą dziękuj Panu, że to właśnie Ty jesteś niejako pośrednikiem Jego łaski i hojności.

Tylko oczy i serce czyste, niewyrachowane, pełne wrażliwości i bezgranicznego zaufania Bogu mogą dostrzec i rozpoznać w drobnych, codziennych, zwykłych sprawach nadprzyrodzone Boże działanie. Proś nieustannie o takie spojrzenie i takie serce, które potrafi podzielić się tym czego sam masz niewiele, które nie zważając na czas, okoliczności i cenę pospieszy z pomocą tam, gdzie może tylko Ty możesz dotrzeć.

Nie zawsze będzie radość i wesele, nie zawsze będą fajerwerki i pochwały, czasem może być trudno, czasem może być „pod górkę”, czasem trzeba będzie ponieść konkretną ofiarę, ale Twoje imię zapisane jest w niebie! Czyż może być większa nagroda?!

Dziękuję Ci Dobry Boże za każdy uśmiech, którym jestem obdarzana i którym sama mogę obdarowywać, dziękuję za każdą łzę, za każdy smuteczek i troskę, bo one przypominają mi jak bardzo jestem nieporadna i w najdrobniejszych, najzwyczajniejszych sprawach dnia codziennego zdana na Twoją łaskę. Dziękuję Ci Boże za cud mojego życia, dziękuję za każdy oddech i każdą minutę, która przybliża mnie do Ciebie. Pragnę trwać w tej radości i zachwycie przy Niepokalanym Sercu Maryi i przez Jej cudowne orędownictwo oddawać Tobie Boże moją codzienność.

Pozdrawiam pięknie u końca pracowitego i obfitującego w Bożą moc tygodnia 🙂 pewnie niebawem podzielę się mocnym świadectwem działania Bożej łaski z tego właśnie tygodnia. Dzielcie się proszę swoimi świadectwami, bo one budują naszą wspólną wiarę.

Przytulam i błogosławię ❤️ +

 J 1, 47-51

Jeszcze Anielsko 😍 👼

Jakże często oceniasz według wyglądu, według pozorów, które zwykle są mylne. Jakże często sugerujesz się czyjąś opinią na temat osób, których nie znasz. Wyrabiasz sobie zdanie tylko po szczątkowych albo zbyt szerokich, ale niekoniecznie wiarygodnych, informacjach, często dochodząc do bardzo błędnych i krzywdzących daną osobę wniosków.

Bóg zna Cię od zarania dziejów. Choćbyś nie wiem jak krętymi drogami chodził, choćbyś nie wiem jak pogmatwał i skomplikował swoje życie, choćbyś wyszukiwał tysiące wymówek i swoich recept na doskonałe życie – nie uciekniesz, nie ukryjesz się przed swoim powołaniem, nie ukryjesz się przed Bogiem.

Bóg Cię już widział 🙂 Bóg ciągle Cię widzi, ciągle patrzy na Ciebie. Wie, do czego jesteś zdolny, zna Twoje mocne i słabe strony. Wie, kiedy doskonale sobie poradzisz, i wie, kiedy potrzebujesz wsparcia. Dlatego dał Ci osobistego asystenta – Anioła Stróża, który nieustannie czuwa, by Twoja „doskonałość” albo brak poczucia pewności nie sprowadziły Cię na manowce. Niestety w zabieganiu, w poczuciu samowystarczalności i bezsprzecznych racji zwykle zapominasz o tym swoim cudownym opiekunie.

Panie, pragnę dzisiaj razem z Natanaelem zawołać: Jezu, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś moim Królem! Boże, pragnę podziękować za mojego Anioła Stróża, którego pomoc wielokrotnie już uratowała mnie z wielkich opresji. Pragnę podziękować za Anioły, które posyłasz, by dawały oparcie, gdy jest ciężko, gdy trud codzienności zbyt mocno mnie przygniata. Dziękuję Ci, Boże, za ludzi, za każdego jednego człowieka, którego stawiasz w konkretnym celu na mojej drodze, tego znanego i tego „przypadkowego”, którego może zbyt pochopnie oceniłam. Dziękuję Ci, Boże, za to, że znasz mnie po imieniu i że dla Ciebie nikt nie jest bezimienny. Otwórz, Panie, moje oczy i naucz mnie patrzeć Twoimi miłosiernymi oczami, z miłością, życzliwą troską i bezinteresowną uwagą.

Święci Archaniołowie Michale, Gabrielu i Rafale, módlcie się za nami!

Pozdrawiam pięknie ❤️+

 Łk 9, 43b-4

(Komentarz z mojego archiwum 📘)

Jezus uwielbiany i podziwiany przez wszystkich zapowiada swoją mękę. Trudno Jego uczniom zrozumieć, jak chwała i powodzenie Jezusa mogą zamienić się w cierpienie, poniżenie i wzgardę. Bali się jednak zapytać. Być może z obawy, że i ich – Jego wyznawców, czeka ten sam los, a może po prostu nie zrozumieli sensu tych słów, aby wypełniły się słowa Proroków.

Czy ja dzisiaj pytam Jezusa, jaki sens ma moje cierpienie? Dlaczego muszę patrzeć na ogromny ból i udręki moich bliskich? Na niezrozumienie i płacz matek, których niewinne dzieci w wielkim cierpieniu odchodzą za wcześnie. Na łzy ojców, których żony i matki ich dzieci w kwiecie wieku zostają powołane z tego świata… Serce rozrywa się z żalu i bezsilności, ale usta szepczą słowa modlitwy – Jezu, Ty się tym zajmij!

A Pan Jezus patrzy miłosiernym wzrokiem i mówi – bo cię kocham! Bo chcę, abyś Mi towarzyszyła w tych ludziach, niosła nadzieję i słowa pociechy tam, gdzie płyną łzy. Bo tylko ten, kto doświadczył głębi cierpienia i krzyża, może zrozumieć i pomóc innym dźwigać krzyż codzienności.

Panie mój, Boże, uwielbiam Cię w każdym cierpiącym, utrudzonym i błądzącym człowieku, w każdej ciemności, która dotyka naszej doczesności. Jezu Chryste, przez śmierć na krzyżu uwolniłeś i odkupiłeś nas od wszystkiego, co niszczy nasze relacje z Tobą. Naucz mnie, Panie, odnajdywać to Światło bijące z Twojego Boskiego Majestatu i poprzez świadectwo życia przypominać bliźnim, co naprawdę jest ważne w życiu.

Dobrego popołudnia 🙂 ❤️+

Łk 8, 19-21

Zdawało by się, że Pan Jezus ignoruje swoją Mamę, że umniejsza Jej rolę i zrównuje z całą resztą świata. Nic bardziej mylnego! Przecież z krzyża powie do Jana “Oto Matka Twoja”, oddając Maryję jako Matkę każdemu kto zechce w Niej zobaczyć swoją Mamę.

Pan Jezus pragnie byśmy wpatrywali się w Maryję, byśmy brali z Niej przykład, a naśladując Jej wierność, pokorę i zasłuchanie w Jego słowa, mieli szansę uświęcać się w naszej zwyczajnej codzienności. Jednocześnie przypomina, że każdy kto słucha i jest posłuszny woli Jego Ojca, może być Jego najbliższym krewnym.

Nikt z nas zatem nie jest wyróżniony. Nikt też nie powinien wynosić się ponad innych, bez względu jakie ma wykształcenie, stanowisko i władzę. W Bożych oczach, wszyscy mamy jednakowe szanse, choć po ludzku zupełnie inne możliwości.

Postarajmy się o tym pamiętać, szczególnie teraz, kiedy w imię wolności i równości tak mocno wypacza się naszą tożsamość dzieci Bożych. Kiedy tak wiele podziałów i różnic między nami.

Panie Jezu, ucz nas patrzeć Twoimi oczami, by w każdym człowieku widzieć swojego brata, siostrę i matkę.

Mt 9, 9-13

Jezus widzi Cię jak Mateusza, przy Twoich codziennych zajęciach. Spotyka Cię, kiedy może nie jesteś szczególnie zachwycony tym co robisz i w jakim miejscu swojego życia jesteś, albo praca stała się Twoim bożkiem i ucieczką od rzeczywistości. Dziś właśnie do Ciebie Jezus zwraca się „Pójdź za Mną”, ogarnij się, zrób coś ze swoim życiem!

Tylko On dostrzega Twój niepokój, nerwowość, bezradność, frustrację, a może nawet wstyd. Widzi Twój wysiłek, który mimo wielkiej rzetelności i kompetencji nie jest doceniany, widzi Twoje niewykorzystane zdolności, widzi pasję, która dobrze ukierunkowana może przysporzyć chwały Jego Imieniu i stać się potężnym narzędziem w budowaniu Bożego królestwa na ziemi.

Bóg chce, abyś radykalnie zmienił swoje życie, abyś przewartościował i skupił się na tym, co naprawdę istotne, ważne, co przyczyni się do Twojego zbawienia i pomoże innym odnaleźć drogę do Niego.

Zaproś Jezusa do swojego domu, zaproś do swojego serca. Jemu nie przeszkadza, że tam jeszcze nie ma (i może nigdy nie będzie) idealnego, sterylnego porządku. Pozwól, aby Twoi znajomi dzięki Twojej nowej relacji z Panem Bogiem i z Jego Świętym Duchem też mieli szansę poznać, zachwycić się, zaprzyjaźnić i pokochać Jezusa. Zapewne nie wszystkim spodoba się Twoja zażyłość z Trójjedynym Bogiem, może nawet nazwą Cię szalonym, a może będą wciąż widzieć w Tobie Lewiego, lecz Ty przecież już jesteś Mateuszem!

Dla Pana Boga jesteś ważny, jesteś najważniejszy i kocha Cię bez względu na oceny i osądy innych. On widzi to, co zakryte dla ludzkich oczu. On widzi Twoje wnętrze, zna intencje i starania. Jesteś Jego dzieckiem, jesteś dzieckiem Boga, jakże mógłby Cię odtrącić albo porzucić.

Mój Boże, Tatusiu, staję przed Tobą z całą swoją nędzą i obciążeniem, z całą swoją niedoskonałością i grzesznością. Chcę pójść za Tobą, tylko czy potrafię…? Uzdolnij mnie Panie do tego co chcesz zdziałać we mnie i przeze mnie.

Jezu ufam Tobie!

(Komentarz z mojego archiwum 📘)

Pięknego dnia 🌞 ❤️+

J 19, 25-27

Ta scena spod krzyża jest niezmiernie bolesna, ale też niosąca nadzieję dla całego świata. W obliczu śmierci Jezus powierza swoją Matkę pod opiekę swego ukochanego ucznia Jana, z którym każdy z nas może i powinien się utożsamiać, wcześniej mówiąc Maryi, że oto zyskuje nowego syna. Taka można powiedzieć niewielka pociecha dla Serca Matki udręczonego współcierpieniem męki i konania jedynego dziecka.

Żadne słowa nie oddadzą bólu i dramatu, który wtedy się rozgrywał, i który niestety ciągle trwa… Czy dzisiaj na nowo nie krzyżujemy Jezusa?! Każde sprzeniewierzenie się Bożemu prawu i Bożej woli ponawia okropieństwo Golgoty. A jednak Jezus mimo ewidentnych i rażących występków, mimo grzechu i bagna, w którym utknąłeś i czasem nie chcesz z niego wyjść, oddaje Ci swoją Mamusię za Matkę. To cud Miłości Krzyża, Miłości ofiarnej, bezwarunkowej i nieprzemijającej.

Maryjo, Matko Bolejąca, współczująca i utożsamiająca się z cierpieniem każdego danego Ci pod opiekę dziecka, jakże ciągle jesteś udręczona…

Dziękuje Ci Dobry Boże za każdy krzyż, który mimo buntu i niezrozumienia staram się nieść z godnością. Dziękuję, bo wiem i czuję, że nie jestem sama, że zawsze pod krzyżem moich ograniczeń i słabości mogę przytulić się do czułej i zatroskanej Matki mojego Boga, do mojej Mamy Maryi.

J 3, 13-17

I jeszcze o Miłości ✝️ komentarz mojego archiwum 📘

Boimy się swojego krzyża. Często wydaje się on za ciężki, zbyt przytłaczający, ograniczający naszą wolność i niezależność. No cóż, kiedy swoje troski i cierpienie przeżywamy bez Chrystusa, kiedy chcemy po swojemu uporać się i ogarnąć jakoś to, co dawno wymknęło się spod kontroli, krzyż codzienności rzeczywiście będzie mocno uwierał, a nawet może stać się jarzmem i przekleństwem…

„Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie” św. Jan Paweł II.

To Miłość, która ukochała nas po „głupstwo krzyża” wskazuje, jak żyć, jak godnie przeżywać przeciwności i kryzysy, jak podnosić się z upadków, które niewątpliwie się przytrafią, jak wreszcie wybaczać tym, którzy wyrządzają konkretną krzywdę. Tylko dzięki tej Miłości, która pierwsza nas ukochała, możemy cierpliwie, mozolnie i wytrwale podążać swoimi drogami krzyżowymi ku wieczności, ku zbawieniu!

Zapatrzmy się dzisiaj na Krzyż, znak zwycięstwa, symbol nieprawdopodobnej i bezwarunkowej miłości Chrystusa, i trwajmy razem z Maryją, wspierając się wzajemnie w trudach naszej codziennej zwyczajności.

Łk 6, 43-49

Zapiski z mojego archiwum 📘 do dzisiejszego Słowa.

A Ty jaki owoc wydajesz?

Od słuchania i realizowania Słowa Bożego zależy nasza wieczność. Jeśli tylko słuchamy – wzruszamy się na chwilę, ale nie idzie za tym konkretne działanie, to marne (złe) owoce przynosić będziemy. Często zapominamy szybko o tym, co usłyszymy. Wracamy do swoich starych nawyków i przyzwyczajeń, nie wprowadzamy usłyszanego Słowa w czyn. Czasem nawet oszukujemy sami siebie, udając że jest inaczej niż widać – pozornie trwamy w bliskości z Panem, a kiedy trzeba okazać miłość bliźniemu, odwracamy się, ignorując potrzeby naszego brata, czy siostry w Chrystusie Panu.

Prawdziwy uczeń Jezusa nie tylko pięknie opowiada o tym, co Pismo Święte mówi do niego teraz, ale żyje tym Słowem w codziennym życiu. Nasze dobre czyny, owoce naszej pracy, osobistej relacji z Panem Bogiem wypływającej z głębi serce, będą świadczyć o tym, kim naprawdę jesteśmy. Jeśli nasze plany życiowe, naszą codzienność oprzemy na silnym jak skała fundamencie wiary, to nawet jeśli przyjdą burze niepowodzeń, powodzie negatywnych emocji, choroby i cierpienie, które niestety są wpisane w życie każdego z nas – to będziemy trwać przy Chrystusie ufni, że nas ocali.

Czerpmy siłę z sakramentów świętych. Mamy takie wspaniałe możliwości obcowania z żywym Bogiem podczas codziennej Eucharystii.

Czy zechcesz korzystać z tego dobrodziejstwa, którym codziennie Pan Bóg cię obdarza? Czy naprawdę słuchasz, słyszysz i wypełniasz Jego Słowo?

Boże Ojcze, posyłaj proszę nam Twojego Ducha, abyśmy potrafili wypełniać to, co usłyszymy od Ciebie, abyśmy umocnieni Twoim Słowem mieli odwagę iść i z mocą głosić Twoje Królestwo już tutaj na ziemi. Aby nasze czyny były godne uczniów Chrystusa i przynosiły owoce, pomnażając liczbę Twoich wiernych, bo ostatecznie tylko czyny się liczą.

Jezu ufam Tobie!

Błogosławionej nocy i cudnej niedzieli 👼❤️+

Mt 1, 1-16.18-23

Bóg Ojciec, aby bardziej uwiarygodnić człowieczeństwo swojego Syn w naszych oczach, dał Mu za opiekuna zacnego, prawego i szanowanego człowieka, Józefa, który miał wśród swoich przodków dobrych i złych ludzi. Postawa św. Józefa, pełna zaufania i posłuszeństwa Bożemu posłańcowi, który oznajmia rzeczy totalnie abstrakcyjne i niezrozumiałe, świadczy o Jego oddaniu i pokorze wobec Bożych planów.

Jakże często wstydzisz się swoich przodków, swoich krewnych. O niektórych to nawet lepiej nie wspominać i wymazać ich zupełnie ze swojej pamięci i serca. Pamiętam takie powiedzenie – z rodziną to najlepiej wychodzi się tylko na zdjęciu i to jeszcze z boku, aby ewentualnie odciąć – co jednak nie zmienia faktu, że oni też byli i są częścią Twojej historii.

Maryja wybrana na Matkę Syna Bożego też miała przodków. Jej rodzice długo oczekiwali na swoje dziecię i zapewne w najśmielszych marzeniach nie spodziewali się, że ich córka będzie kimś tak szczególnym dla całej ludzkości.

Ileż istnień ludzkich nie ma szansy w dzisiejszym wolnym świecie w ogóle ujrzeć światła dziennego. Ilu wspaniałych, genialnych i wyjątkowych ludzi nigdy nie będzie mogło wykonać swojej misji zaplanowanej przez Boga, bo ktoś potraktuje ich jak „zarodki”, odbierając prawo do życia… Statystyki są przerażające, a pewnie i tak nie do końca wiarygodne…

Warto dzisiaj przy święcie Narodzenia Najświętszej Maryi Panny wspomnieć swoich bliskich. Do tych żyjących można zadzwonić albo ich odwiedzić, a za zmarłych westchnąć do Bożego Miłosierdzia.

Maryjo, Matko Syna Bożego, Królowo Aniołów, Pani nieba i ziemi, jak dobrze mieć Ciebie za Mamę!

Łk 6, 1-5

A Ty jak będziesz przeżywać kolejną niedzielę w Twoim życiu?

Najbardziej doskonałe i święte prawo przez błędną interpretację może stać się bezprawiem i krzywdą, może poróżnić i stać się „miejscem” sporów.

Jezus podaje właściwą interpretację starotestamentalnego prawa szabatu. Wskazuje, że Bóg nie jest prześladowcą, nie po to dał czas szabatu, aby dręczyć człowieka. Szabat – czyli nasza niedziela nie może być tylko czasem zakazów, ale właśnie radości z tej szczególnej możliwości bycia bliżej i dłużej w Boskiej Obecności. To ma być czas spędzony z Nim, przy Jego boku, w Jego towarzystwie – w radości i obfitości, na odpoczynku, ale też w zadumie, refleksji i na modlitwie. To ma być też dzień spędzony we wspólnocie rodzinnej – po prostu czas spotkania z drugim człowiekiem, ale także chwila oddechu dla siebie, zatroszczenia się o własny komfort i odpoczynek.

Współczujący i miłosierny Bóg pokazuje, że najważniejszy jest człowiek, jego potrzeby i problemy, ale też jego radości. Kiedy będziemy sztywno trzymać się litery prawa, a nie pochylimy się nad konkretnym człowiekiem, jego utrapieniem i bolączką, to marna będzie radość, pociecha i korzyść duchowa z tego świętego czasu. Prawo Boże stanie się terrorem i restrykcją, nie będzie miało nic wspólnego z miłością bliźniego – z najważniejszym przykazaniem Pańskim.

Chrystus podkreśla, że tylko On jest Panem świętowania.

Czy potrafisz uszanować ten święty czas niedzieli w bliskości i radości z Panem i bliźnim?

Boże Ojcze, proszę Cię, abym każdy święty Dzień Pański przeżywała świadomie, celebrowała z wdzięcznością w Twojej szczególnej Obecności. Abym potrafiła cieszyć się towarzystwem i obcowaniem z drugim człowiekiem, umiała przekazywać tę radość, dzielić się Twoim Słowem i miłością. Matko Najświętsza, ucz mnie pokory i trwania przy Twoim Synu w każdej okoliczności i momencie mojego życia.

Jezu, Ty jesteś moim Panem!

(Komentarz z mojego archiwum 📘 – jeszcze do sobotniej, a już jakoby do niedzielnej Ewangelii 🙂)