O co proszę? O odwagę i światło w poznaniu poziomu własnego życia duchowego.
Jezus przestrzega mnie przed religijnością budowaną na słowach, a nie na czynach. Daje mi przykład dwóch synów (ww. 28-30). Z którym z nich porównałbym swoje zachowanie? Jakim człowiekiem jestem: czy tylko deklaruję pomoc, czy podejmuję konkretne działania?
Czy składałem Bogu obietnice, których nie wypełniłem? Czy jestem konsekwentny w duchowych postanowieniach? Co mogę powiedzieć o mojej wierności przyrzeczeniom lub ślubom złożonym przed Bogiem (wierność kapłańska, zakonna, małżeńska…)?
Jezus rozumie mój opór, a nawet bunt w wypełnianiu Jego woli. Daje mi czas. Oczekuje jednak, że się opamiętam i ostatecznie powiem Bogu „fiat” (ww. 30-31). Taka postawa jest Mu milsza od pustych obietnic, z których nie wynika żadna przemiana życia.
Jezus przestrzega przed postawą formalizmu i religijnością budowaną na pozorach. Czy moja zewnętrzna pobożność pokrywa się ze stanem mego serca? Czy w mojej postawie religijnej bardziej zależy mi na opinii Boga czy opinii człowieka?
Jezus przestrzega mnie, że prędzej od zadufanych w sobie zbawią się grzesznicy, którzy mają świadomość swoich upadków i przyjmują upomnienie sprawiedliwego (ww. 31-32). Będę prosił Jezusa, aby ustrzegł mnie przed postawą pychy i pomógł mi zdjąć z twarzy maskę pozorów i zakłamania. Zakończę modlitwą do Maryi. Poproszę Ją o łaskę głębokiej pokory w przyjmowaniu Bożej woli.
O co proszę? O odwagę życia w prawdzie i serce wolne od konformizmu.
Wejdę z Jezusem i uczniami do świątyni. Przed chwilą wyrzucił z niej kupczących i uzdrowił niewidomych oraz chromych (ww. 12-14). Będę kontemplował mojego Pana, który oczyszcza, uzdrawia i głosi z mocą Słowo.
Ilekroć przychodzę do świątyni, tylekroć On już tam na mnie czeka ze swoim Słowem. Chce mnie oczyszczać i uzdrawiać. Czy pozwalam Mu na to? Co w moim życiu jest wciąż nieuporządkowane? W czym potrzebuję Jego oczyszczenia i uzdrowienia?
Zwrócę uwagę na zmieszane twarze arcykapłanów i starszych ludu. Nie potrafią zadziwić się znakami Jezusa, które widzą. Pytają z wyrzutem: „Jakim prawem to czynisz…?” (w. 23). Są zimni i pretensjonalni. Brak im postawy dzieci, które na widok cudów wołały „Hosanna” (w. 15). Co mogę powiedzieć o moich codziennych rozmowach z Jezusem?
Jezus przez proste pytanie próbuje dotrzeć do serc rozmówców (w. 25). Chce, aby stali się prostolinijni i jasno opowiedzieli się po stronie prawdy. Nie zgadza się na pozorne rozmowy, w których za wyszukanymi słowami ukrywa się prawdziwe postawy.
Zwrócę uwagę na moją postawę na modlitwie. Czy moje słowa odzwierciedlają to, co kryje się w moim sercu? Czy pozwalam Jezusowi na stawianie mi pytań? Czy jest takie pytanie, którego nie chciałbym usłyszeć od Jezusa?
Arcykapłani i starsi ludu dbają jedynie o to, aby nie stracić w oczach Jezusa i innych. Są konformistami. Nie otrzymują od Jezusa odpowiedzi, ponieważ nie szukają prawdy (ww. 25-27).
Zbliżę się do Jezusa i będę Go prosił, aby pokazał mi stan mojego wnętrza. Przez dłuższy czas pozostanę w ciszy. Jaki stan ducha ujawnia we mnie cisza? Wypowiem to przed Jezusem. Będę powtarzał: „Jezu, niech Twoja prawda panuje w moim sercu”.
Dziś wspomnienie Matki Bożej z Guadalupe, Patronki życia poczętego.
Jak głosi przekaz, 12 grudnia 1531 roku Matka Boża ukazała się Indianinowi, św. Juanowi Diego. Mówiła w jego ojczystym języku nahuatl. Ubrana była we wspaniały strój: w różową tunikę i błękitny płaszcz, opasana czarną wstęgą, co dla Azteków oznaczało, że była brzemienna. Zwróciła się ona do Juana Diego: “Drogi synku, kocham cię. Jestem Maryja, zawsze Dziewica, Matka Prawdziwego Boga, który daje i zachowuje życie. On jest Stwórcą wszechrzeczy, jest wszechobecny. Jest Panem nieba i ziemi. Chcę mieć świątynię w miejscu, w którym okażę współczucie twemu ludowi i wszystkim ludziom, którzy szczerze proszą mnie o pomoc w swojej pracy i w swoich smutkach. Tutaj zobaczę ich łzy. Ale uspokoję ich i pocieszę. Idź teraz i powiedz biskupowi o wszystkim, co tu widziałeś i słyszałeś”.
Początkowo biskup Meksyku Juan de Zumárraga nie dał wiary Indianinowi. Ten poprosił więc Maryję o jakiś znak, którym mógłby przekonać biskupa. W czasie kolejnego spotkania Maryja kazała Indianinowi wejść na szczyt wzgórza. Chociaż w Meksyku w grudniu kwiaty nie kwitną, rosły tam przepiękne róże. Madonna poleciła Juanowi nazbierać całe ich naręcze i schować je do tilmy (był to rodzaj indiańskiego płaszcza, opuszczony z przodu jak peleryna, a z tyłu podwiązany na kształt worka). Juan szybko spełnił to polecenie, a Maryja sama starannie poukładała zebrane kwiaty. Juan natychmiast udał się do biskupa i w jego obecności rozwiązał rogi swojego płaszcza. Na podłogę wysypały się kastylijskie róże, a biskup i wszyscy obecni uklękli w zachwycie. Na rozwiniętym płaszczu zobaczyli przepiękny wizerunek Maryi z zamyśloną twarzą o ciemnej karnacji, ubraną w czerwoną szatę, spiętą pod szyją małą spinką w kształcie krzyża. Jej głowę przykrywał błękitny płaszcz ze złotą lamówką i gwiazdami, spod którego widać było starannie zaczesane włosy z przedziałkiem pośrodku. Maryja miała złożone ręce, a pod stopami półksiężyc oraz głowę serafina. Za Jej postacią widoczna była owalna tarcza promieni.
Właśnie ów płaszcz Juana Diego, wiszący do dziś w sanktuarium wybudowanym w miejscu objawień, jest słynnym wizerunkiem Matki Bożej z Guadalupe. Na obrazie nie ma znanych barwników ani śladów pędzla. Na materiale nie znać upływu czasu, kolory nie wypłowiały, nie ma na nim śladów po przypadkowym oblaniu żrącym kwasem. Oczy Matki Bożej posiadają nadzwyczajną głębię. W źrenicy Madonny dostrzeżono niezwykle precyzyjny obraz dwunastu postaci.
Płaszcz z wizerunkiem Maryi w dniu 24 grudnia 1531 r. w uroczystej procesji biskup przeniósł ze swojej rezydencji do kaplicy wybudowanej w pobliżu wzgórza Tepeyac, spełniając tym samym życzenie Maryi. Obecnie jest to największe sanktuarium maryjne świata, gdzie przybywa co roku około 12 milionów pielgrzymów.
Matka Boża z Guadalupe – Opiekunka nienarodzonych Największym cudem Maryi była pokojowa chrystianizacja meksykańskich Indian. Czas Jej objawień był bardzo trudnym okresem ewangelizacji tych terenów. Do czasu inwazji konkwistadorów Aztekowie oddawali cześć Słońcu i różnym bóstwom, pośród nich Quetzalcoatlowi w postaci pierzastego węża. Wierzyli, że trzeba ich karmić krwią i sercami ludzkich ofiar. Według relacji Maryja miała poprosić Juana Diego w jego ojczystym języku nahuatl, aby nazwać Jej wizerunek “święta Maryja z Guadalupe”. Przypuszcza się, że “Guadalupe” jest przekręconym przez Hiszpanów słowem “Coatlallope”, które w náhuatl znaczy “Ta, która depcze głowę węża”.
Gdy rozeszła się wieść o objawieniach, o niezwykłym obrazie i o tym, że Matka Boża zdeptała głowę węża, Indianie zrozumieli, że pokonała Ona straszliwego boga Quetzalcoatla. Pokorna młoda Niewiasta przynosi w swoim łonie Boga, który stał się człowiekiem, Zbawicielem całego świata. Pod wpływem objawień oraz wymowy obrazu Aztekowie masowo zaczęli przyjmować chrześcijaństwo. W ciągu zaledwie sześciu lat po objawieniach aż osiem milionów Indian przyjęło chrzest. Dało to początek ewangelizacji całej Ameryki Łacińskiej.
3 maja 1953 roku kardynał Miranda y Gomez, ówczesny prymas Meksyku, na prośbę polskiego Episkopatu oddał Polskę w opiekę Matki Bożej z Guadalupe. Do dziś kopia obrazu z meksykańskiego sanktuarium znalazła się w ponad stu kościołach w Polsce. Polacy czczą Madonnę z Guadalupe jako Patronkę życia poczętego, ponieważ przedstawiona jest na obrazie w stanie błogosławionym.
O coproszę? O łaskę otwarcia się na oczyszczającą moc Słowa Bożego.
Spróbuję wejść w tłum ludzi słuchających Jana nad Jordanem. Pomyślę, że słowa Jana są kierowane bezpośrednio do mnie (ww. 10-14). Czy odczuwam potrzebę nawrócenia?
Wyobrażę sobie Jana: jego twarz, oczy, spróbuję usłyszeć jego gwałtowny głos. Będę słuchał uważnie jego stanowczych upomnień (ww. 14-18). Co czuję w sercu? Opowiem o tym Jezusowi.
Czy potrafię dostrzec w sobie „pszenicę dobra” i „plewy zła”. Za jakie dobro pragnę najbardziej podziękować Jezusowi? Za co pragnę Go przeprosić? Czy jest we mnie prawdziwe pragnienie zmiany życia?
Spróbuję odważnie zapytać: „Cóż więc mam czynić?” (w. 10). Jan zwraca uwagę, że nawrócenie domaga się konkretnych decyzji i czynów. Jakie zadanie pragnę podjąć na okres Adwentu, czasu oczekiwania na przyjście Jezusa?
Jan podkreśla, że nawrócenie jest łaską. Trzeba całym sercem prosić o nią Jezusa. On przychodzi do mnie, aby mocą Ducha Świętego przemienić moje serce (w. 16).
Zbliżę się do Jezusa. Wtulę się w Jego ramiona i będę słuchał poruszeń mego serca. Co pomaga mi trwać blisko Niego, a co niepokoi moje serce?
Poproszę o oczyszczenie serca i mocne pragnienie zmiany życia. Postaram się zaplanować w najbliższym czasie dzień spowiedzi świętej. Z wiarą będę powtarzał: „Pragnę Twego słowa, które oczyszcza”.
O co proszę? O serce wrażliwe i otwarte na słowa Jezusa i Jego posłańców.
Wejdę w grupę uczniów. Rozmawiają z Jezusem o przyjściu Eliasza (w. 10). Nie chcą opierać się jedynie na tym, co mówią „inni”. Wzbudzę w sobie głębokie pragnienie osobistej rozmowy z Jezusem. Będę rozmawiał z Nim o moim Adwencie.
Wsłucham się w ton odpowiedzi Jezusa. Jest pewny i stanowczy: „Eliasz istotnie przyjdzie…” (w. 11). Obietnice Boga zawsze się spełniają. Czy Mu ufam? Czy wierzę, że On nigdy się nie spóźnia, że jest Panem mojej historii życia i potrafi wszystko naprawić?
„Eliasz już przyszedł, a nie poznali go” (w. 12). Bóg nigdy nie zostawia nas bez proroków. Głoszą nam prawdę Bożą, upominają, wzywają do nawrócenia. Czy rozpoznaję proroków danych mi od Boga? Kto jest moim Eliaszem? Czego mnie uczy?
„Postąpili z nim tak jak chcieli…” (w. 12). Bóg niczego na mnie nie wymusza. Cierpi jednak, gdy mijam się z Jego prorokami i postępuję tak, jak ja chcę, a nie jak On.
Przyglądnę się moim życiowym wyborom i decyzjom podjętym w ostatnim czasie. Czy są zgodne z Dekalogiem, z Ewangelią, z moim życiowym powołaniem? Czy rozeznaję decyzje na modlitwie, z kierownikiem duchowym?
„Tak i Syn Człowieczy będzie od nich cierpiał”. Jeśli nie rozpoznam i odrzucę głosicieli Prawdy, Jezus będzie cierpiał przeze mnie. Czy szczerze szukam Prawdy? Kogo najczęściej się radzę? Jakie niewierności zadają najwięcej cierpienia Jezusowi? Zapytam Go o to.
Zbliżę się do Jezusa. Obejmę Go czule. Wtulony w Niego będę powtarzał: „Daj mi serce czyste i otwarte na Twoje Słowo!”. Odnowię postanowienie codziennej modlitwy przedłużonej.
O co proszę? O serce mądre, zdolne rozpoznawać i przyjmować wolę.
Jezus przychodzi do mnie z adwentowym Słowem, które prowokuje mnie do postawienia sobie pytania o postawę wobec Jego woli. Moją medytację rozpocznę od gorącej prośby o dogłębne rozeznanie, „z kim mam porównać… siebie” (w. 16).
Jezus przestrzega mnie przed postawą „dzieci na rynku”. Chcą, aby Bóg „tańczył” tak jak Mu „przygrywają” i „zawodził” tak jak „biadają” (w. 17). Są zapatrzone w siebie i niezadowolone.
Zastanowię się nad moimi uczuciami i myślami, które żywię do Boga. Co mogę powiedzieć o moich oczekiwaniach wobec Niego? Czy w obrazie „dzieci na rynku” nie odnajduję siebie?
Jezus zwraca uwagę, że ilekroć zachowuję się jak rozkapryszone „dzieci na rynku”, tylekroć nie jestem zdolny odczytać Jego obecności i łaski, z którą przychodzi. Moje narzekania mogą stać się przeszkodą do spotkania z Jezusem, który codziennie jest tak blisko (ww. 18-19).
Uświadomię sobie, że Bóg także dzisiaj posyła mi proroków, którzy uczą przekraczania siebie, poświęcenia, poddania się woli Bożej (w. 18). Jak ich przyjmuję? Czy pozwalam, aby kwestionowali moje grzeszne postawy i aby ode mnie wymagali?
Adwent uczy mnie rozpoznawania Syna Człowieczego – „przyjaciela celników i grzeszników” (w. 19). Przyznanie się do mojej moralnej biedy może stać się początkiem zażyłej więzi z Jezusem.
W gorącej adwentowej modlitwie będę wołał: „Jezu, daj mi serce mądre, wolne od narzekania i otwarte na Twoją wymagającą miłość!”.
O co proszę? O życie oddane Jezusowi i Jego misji.
Jezus przychodzi do mnie z Janem Chrzcicielem (w. 11). Zwraca na niego uwagę. Mogę uczyć się od niego radykalnego przeżywania Adwentu. Jan jest moim prorokiem, który prowadzi mnie do Jezusa. Uczy mnie, jak czuwać, jak tęsknić za Jezusem, jak Go rozpoznawać.
Zaproszę Jana Chrzciciela w mój czas Adwentu. Obiorę go za swojego patrona. Co najbardziej zadziwia mnie w jego osobie? Jakiej cechy Jana mi brakuje. Powiem mu o tym i poproszę, aby modlił się za mnie do Jezusa.
„Najmniejszy… większy jest niż on” (w. 11). Zwrócę uwagę na skromność i pokorę Jana. Mogę odnaleźć inne fragmenty w Ewangelii, które o nim mówią. We wszystkim, co robi i mówi, w centrum jest Jezus. Pokazuje na Jezusa, mówi o Jezusie, żyje Jezusem, umiera dla Jezusa.
Co mogę powiedzieć o codziennym świadectwie mojego życia: w rodzinie, we wspólnocie, w posługach. Gdzie w tym wszystkim jest Jezus? Jakie miejsce zajmuje? Czy swoim życiem zaświadczam o Jezusie czy też się Go wstydzę?
Jezus składa świadectwo o Janie (w. 12-15). Zwraca uwagę na charakter jego życia i misji dla królestwa. Ma w sobie gwałtowność i „ogień” Eliasza. Jakie zdolności i cechy charakteru dostrzegam w sobie. Czy potrafię spalać się dla królestwa Bożego?
Co mogę powiedzieć o moich posługach, o angażowaniu się w życie Kościoła? Jak określiłbym moją postawę? Czego jest w niej więcej: żarliwości czy przeciętności, zdecydowania czy obojętności, poświęcenia czy pasywności?
Wspólnie z Janem Chrzcicielem zbliżę się do Jezusa. Będę go prosił, aby uczył mnie radykalnie wybierać Jezusa, odważnie opowiadać się za Nim. Będę się modlił: „Jezu, Ty jesteś moim jedynym Zbawicielem. Kocham Cię. Czekam na Ciebie!”.
Maryjo Niepokalana, oddaję się Tobie tak ufnie, jak oddał się Tobie sam Bóg. Wraz z Tobą pragnę Mu – za Jego łaską – odpowiedzieć na Jego miłość do człowieka. Ty całą swą istotą rodzisz Chrystusa i utożsamiasz nas z Nim, kształtując na Jego obraz i podobieństwo. Ucz nas codziennego, konkretnego przylgnięcia do zbawczego planu Twego Syna i prowadź do zjednoczenia z Nim.
Ojcze Niebieski, Ty w Maryi starłeś szatana i utworzyłeś „nowego człowieka”, aby zwyciężał zło mocą Niepokalanego Poczęcia. Niech Ono zatryumfuje nad światem, niech ogarnie każde serce, aby umiało tak Ci zawierzyć jak zawierzyła Maryja.
Ty Boże, w Trójcy Jedyny, oddałeś się stworzeniu w Duchu Świętym, aby odnowić oblicze ziemi. Oto ja, wraz z całym stworzeniem, oddaję się Tobie w tymże Duchu, w niezgłębionej tajemnicy Niepokalanego Poczęcia. Łączę się z FIAT Maryi i wraz z Nią, w Niej, przez Nią i jak Ona oddaję Ci moje życie, abyś w nim i przez nie wypełnił swój zamysł względem świata.
Zapal ogniem Ducha Świętego moje serce i niechaj od niego zapłoną wszyscy, których postawisz na mojej drodze. Amen.
Gdziekolwiek teraz jesteś i cokolwiek robisz przytul się choć na kilka chwil do Niepokalanej
Jak się modlić w „godzinie łaski”? Co obiecała Maryja? Czy odprawianie „godziny łaski” ma sens?
„Życzę sobie, aby każdego roku w dniu 8 grudnia, w południe, obchodzono godzinę łaski dla całego świata.” – powiedziała Maryja do Pieriny Gilli, włoskiej pielęgniarki. Objawienie miało miejsce 8 grudnia 1947 roku, w Montichiari – małym miasteczku u podnóża Alp. Dlatego co roku w uroczystość Niepokalanego Poczęcia między godziną 12.00 a 13.00 wielu wiernych gorliwie się modli.
Co w „godzinie łaski” obiecała Maryja? „Dzięki modlitwie w tej godzinie ześlę wiele łask dla duszy i ciała. Będą masowe nawrócenia. Dusze zatwardziałe i zimne jak marmur poruszone będą łaską Bożą i znów staną się wierne i miłujące Boga. Pan, mój Boski Syn, Jezus, okaże wielkie miłosierdzie, jeżeli dobrzy ludzie będą się modlić za bliźnich. Jest moim życzeniem, aby ta godzina była rozpowszechniona.” – mówiła Maryja do Pieriny.
Jak się modlić w „godzinie łaski”?
Pierwszą wskazówkę dała nam sama Maryja. „Jeśli ktoś nie może w tym czasie przyjść do kościoła, niech modli się w domu” – powiedziała włoskiej pielęgniarce. Bardzo często w parafiach odprawiane są nabożeństwa lub msza święta albo po prostu jest organizowana wspólna modlitwa. Nie każdy jednak może w środku tygodnia, w samo południe, porzucić pracy lub zajęć i iść do kościoła.
Równie dobrą formą modlitwy jest modlitwa indywidualna: być może dobrym pomysłem będzie zaplanowanie przerwy w pracy trochę inaczej lub zostawienie na chwilę domowych obowiązków. A jeśli nie jesteśmy w stanie porzucić swoich zajęć, możemy modlić się w ich trakcie albo na przykład… słuchać muzyki uwielbieniowej.
Modlitwa w „godzinie łaski”: różaniec, uwielbienie, praca.
Jeśli chcesz dziś w godzinie łaski modlić się indywidualnie, wybierz tę formę modlitwy, która jest Ci najbliższa. Możesz modlić się na różańcu, czytać i medytować Pismo Święte – zwłaszcza Ewangelię lub psalmy. Możesz śpiewać pieśni uwielbienia i uwielbiać Boga za Maryję i jej wyjątkową rolę w życiu ludzi wierzących. Możesz polecać swoje sprawy, trudne i radosne, powierzać Panu Bogu ludzi, których kochasz, o których się troszczysz, dla których chcesz wyprosić łaskę.
Jeśli praca, którą wykonujesz, nie pozwala ci modlić się w jej trakcie – możesz ofiarować Bogu to zajęcie, które wykonujesz, i wykonać je na cześć Maryi najlepiej, jak potrafisz, z sercem, starannością i przekonaniem – nawet, jeśli robisz coś, czego nie lubisz. (za deon.pl)
O co proszę? O serce gotowe na przyjęcie Bożej woli.
Na początku medytacji poproszę Maryję, aby pozwoliła mi wniknąć w Jej przeżycia w Nazarecie.
Zbliżę się do Niej. Będę rozmawiał z Nią o tym, jak przed zwiastowaniem przeżywała swoje życiowe plany z Józefem, o jej młodzieńczych pragnieniach i zamiarach (w. 26).
Maryja jest prostą, młodą dziewczyną. Jej codzienność w małym Nazarecie jest szara i zwyczajna. Będę kontemplował ciche życie Maryi, które widzi i miłuje Bóg. Jest pełna Jego łaski.
Bóg wchodzi ze swoją łaską w moje zwyczajne życie. Bóg zna moje „Nazaret”. Zna mój trud, moje plany i moje pragnienia. Posyła mi swego anioła, aby mnie strzegł. Czy czuję się obdarowany i strzeżony przez łaskę? Czy jestem w stanie łaski uświęcającej?
Będę wpatrywał się w Maryję, która słucha słów Anioła (w. 29). Uświadamia sobie, że wola Boża okazuje się inna od tego, co zaplanowała wspólnie z Józefem. Nie odrzuca trudnych słów Boga. Zastanawia się nad nimi i pyta (ww. 30-34).
Przypomnę sobie chwile, w których miałem dokonać bardzo ważnych życiowych wyborów. Czy potrafiłem stawać na modlitwie i prosić o Boże światło? Jak zachowuję się wobec Bożych natchnień, zwłaszcza tych, które są trudne do przyjęcia?
Maryja godzi się na Boże plany, aby zostać Matką Zbawiciela (w. 38). Po ludzku wszystko pozostaje dla Niej niezrozumiałe. Ufa planom Boga pomimo swoich pytań. Wierzy, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych (w. 37).
W serdecznej modlitwie zawierzę całe swoje życie Maryi: moje pragnienia i plany. Poproszę Ją, aby pomogła mi oddać to wszystko Bogu. Odmówię „Zdrowaś, Maryjo”.