O co proszę? O poznanie prawdy, że Jezus jest moim Zbawicielem.

Z dniem dzisiejszym rozpoczynam nowennę przed uroczystością Bożego Narodzenia (nowenna rozpoczęła się wczoraj). Będę prosił Ojca, aby poruszył swoim słowem moje serce i przygotował mnie na przyjście Jezusa, którego mi posyła.

Uważnie wczytam się w rodowód Jezusa (1-17). Jakie myśli i odczucia budzi we mnie usłyszane Słowo? Będę pytał Jezusa, dlaczego zachował dla mnie ten fragment Ewangelii?

Uświadomię sobie to, że Bóg konsekwentnie realizuje swój plan zbawienia. Posługuje się w nim ludźmi świętymi i grzesznymi. Jezus przychodzi do mnie przez historię ludzkiej dobroci i ludzkich zranień.

Pomyślę o moim pochodzeniu i o mojej historii życia. Czy dostrzegam w niej działanie Boga? Przywołam najpiękniejsze i najbardziej bolesne relacje z mojego życia. Będę prosił Jezusa, aby pomógł mi zobaczyć w nich moją drogę do zbawienia.

Zwrócę uwagę na Abrahama, który rozpoczyna łańcuch pokoleń poprzedzających przyjście Jezusa i na Maryję, która jest ostatnim jego ogniwem (ww. 1-2.16). Wyróżnia ich wiara. Dzięki wierze ludzi, Bóg może kontynuować swoje przychodzenie.

Wspomnę z wdzięcznością osoby, które przekazały mi wiarę w Boga, otwierały mnie na Jego bliskość i dobroć. Kim one są? Przywołam ich imiona. Są „cennymi perłami” w moim rodowodzie. Oddam ich Bogu.

Jezus pragnie przyjść także przeze mnie! Zaproszę Go do swojego życia, do mojej codzienności i moich relacji. Będę powtarzał: „Jezu kochany, chcę być twoim Betlejem!”

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

O co proszę? O wiarę i radość z prawdy, że Ojciec i Jezus pragną mojego zbawienia.

Zbliżę się do Jezusa, który rozprawia z Żydami. Wsłucham się w Jego pełne zatroskania słowa. Przypomina im świadectwo Jana (w. 33), który pragnął jednego – zaprowadzić ich do Mesjasza. Świadczenie o tej prawdzie wypełniło całe jego życie.

Spojrzę na moje środowisko życia: rodzinę, wspólnotę, relacje w pracy. Czy jest we mnie pasja świadczenia o wartościach ewangelicznych? Czy sam nimi żyję? Czy zależy mi na tym, aby innych zbliżać do Jezusa?

„Mówię o tym, abyście byli zbawieni” (w. 34). Wyobrażę sobie spojrzenie Jezusa utkwione we mnie. To do mnie mówi te słowa. Bardzo zależy Mu na moim zbawieniu. Czy Mu wierzę? Czy zależy mi na Jezusie?

Przywołam moich „Janów Chrzcicieli”, którzy pokazali mi Jezusa, przekazali doświadczenie wiary. On mi ich dał. Pośle mi także innych. Mam jednak skupiać się na Jezusie, nie na nich. Oni są jedynie „lampą”, która świeci krótko (w. 35).

Czy nie przywiązuję się do moich duchowych przewodników, polegając bardziej na nich niż na Jezusie? Czy nie przysłaniają mi Jezusa? Oddam ich z wdzięcznością Jezusowi.

Jezus chce mnie do głębi przejąć prawdą, że przyszedł do mnie, bo posłał Go Ojciec (w. 36). Chce moje serce skłonić ku Ojcu. Jest to największe Jego pragnienie. Wszystko, co czyni, aż po krzyż, mówi mi, jak bardzo kocha mnie Ojciec.

W serdecznej rozmowie z Jezusem powiem Mu o mojej potrzebie Ojca, o tęsknocie za Nim. Będę powtarzał: „Jezu, spraw, abym uwierzył w miłość Ojca!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

O co proszę? O głęboką wrażliwość na Boże natchnienia adwentowe.

„Coście wyszli oglądać na pustyni?” (w. 24). Zatrzymam się na pytaniu Jezusa. Już na początku medytacji pyta mnie o moje oczekiwania związane z czasem pustyni – Adwentem. Jaki jest mój tegoroczny Adwent? Czym żyję w tym czasie?

Jezus pokazuje mi Jana Chrzciciela. To człowiek Adwentu, od którego mogę się uczyć stałości i wymagania od siebie. Spojrzę na moje powołanie: w czym najbardziej przypominam „trzcinę kołyszącą się na wietrze”, „człowieka w miękkie szaty ubranego”?

Zaproszę Jana Chrzciciela do mojego życia duchowego. Poproszę go, aby pomagał mi wyzwalać się z kompromisów, wygodnictwa i prowadził do ewangelicznego radykalizmu.

Wsłucham się w Jezusa, który daje świadectwo o Janie. Co powiedziałby, gdyby dzisiaj miał dać świadectwo o mnie? Zapytam, co najbardziej Go raduje, a co smuci w moim życiu. Wejdę w serdeczny dialog z moim Mistrzem.

Jezus daje mi do zrozumienia, że za największych w królestwie Ojca uznawani są maluczcy. Przypatrzę się moim zachowaniom w relacjach z innymi. Czego jest we mnie więcej: skromności, cichości, pokory czy pychy, zarozumiałości i wyniosłości?

Adwent jest dla mnie jak Janowy chrzest pokuty. Przygotowuje mnie na spotkanie ze Zbawicielem. Będę gorąco prosił Boga, aby posyłał mi Jana Chrzciciela i upominał, gdy zaczynam oddalać się od ewangelicznej drogi.

Ostatnie słowa dzisiejszej Ewangelii są dla mnie przestrogą, abym, jak faryzeusze i uczeni w Piśmie, nie udaremnił zamiaru Bożego względem siebie (w. 30). Zachowam w sercu modlitwę „Chroń mnie przed marnowaniem łaski Adwentu”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

O co proszę? O silne przylgnięcie do Jezusa w stanach kryzysowych.

Wczuję się w położenie Jana Chrzciciela. Całe swoje życie oddał głoszeniu prawdy o nadchodzącym Zbawicielu. Z wielką tęsknotą oczekiwał Go na pustyni. Teraz, gdy przyszedł, przeżywa próbę wiary (ww. 18-19): Czy się nie pomylił? Czy Jezus naprawdę jest Zbawicielem?

Spojrzę na moje życie i powołanie. Dla kogo żyję? Za kim najbardziej tęsknię? Jakie są moje życiowe oczekiwania? Jakie miejsce pośród moich pragnień i tęsknot zajmuje Jezus? Czy wierzę Mu do końca? Czy nie ma we mnie lęku, że życie dla Niego jest pomyłką? Co chciałbym Mu teraz powiedzieć?

Jezus pozwala na pytania w wierze. Nie dziwi się wątpliwościom Jana. Wiara zakłada pytania i zmagania z wątpliwościami. Odpowiada Janowi, wskazując na cuda, których dokonał (ww. 20-22). Daje mu do zrozumienia, że wypełnia się obietnica dana przez proroka Izajasza. Chce, aby Jan oparł się na Słowie obietnicy, które zawsze się spełnia.

Słowo Jezusa z pewnością stało się dla Jana silnym oparciem i światłem w ciemnościach więzienia. Całe życie karmił się Słowem na pustyni. Czy Słowo Boga jest dla mnie oparciem w chwilach kryzysów? Czy znajduję w nim światło dla siebie?

Jezus odpowiada mi podobnie jak Janowi: Zobacz, ile cudów dokonuję na Twoich oczach. Czy dostrzegam zbawcze działanie Jezusa w codzienności? Jaki cud dostrzegłem w tym tygodniu? Za co chciałbym mu podziękować?

„Błogosławiony jest ten, kto we mnie nie zwątpi” (w. 23). Będę powtarzał w sercu te słowa Jezusa, oddając Mu moje lęki, pytania i wątpliwości w wierze. Zaproszę Jezusa w te miejsca mojego życia, w których lęk i niewiara krępują mnie najbardziej.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

O co proszę? O odwagę i światło w poznaniu poziomu własnego życia duchowego.

Jezus przestrzega mnie przed religijnością budowaną na słowach, a nie na czynach. Daje mi przykład dwóch synów (ww. 28-30). Z którym z nich porównałbym swoje zachowanie? Jakim człowiekiem jestem: czy tylko deklaruję pomoc, czy podejmuję konkretne działania?

Czy składałem Bogu obietnice, których nie wypełniłem? Czy jestem konsekwentny w duchowych postanowieniach? Co mogę powiedzieć o mojej wierności przyrzeczeniom lub ślubom złożonym przed Bogiem (wierność kapłańska, zakonna, małżeńska…)?

Jezus rozumie mój opór, a nawet bunt w wypełnianiu Jego woli. Daje mi czas. Oczekuje jednak, że się opamiętam i ostatecznie powiem Bogu „fiat” (ww. 30-31). Taka postawa jest Mu milsza od pustych obietnic, z których nie wynika żadna przemiana życia.

Jezus przestrzega przed postawą formalizmu i religijnością budowaną na pozorach. Czy moja zewnętrzna pobożność pokrywa się ze stanem mego serca? Czy w mojej postawie religijnej bardziej zależy mi na opinii Boga czy opinii człowieka?

Jezus przestrzega mnie, że prędzej od zadufanych w sobie zbawią się grzesznicy, którzy mają świadomość swoich upadków i przyjmują upomnienie sprawiedliwego (ww. 31-32). Będę prosił Jezusa, aby ustrzegł mnie przed postawą pychy i pomógł mi zdjąć z twarzy maskę pozorów i zakłamania. Zakończę modlitwą do Maryi. Poproszę Ją o łaskę głębokiej pokory w przyjmowaniu Bożej woli.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

O co proszę? O odwagę życia w prawdzie i serce wolne od konformizmu.

Wejdę z Jezusem i uczniami do świątyni. Przed chwilą wyrzucił z niej kupczących i uzdrowił niewidomych oraz chromych (ww. 12-14). Będę kontemplował mojego Pana, który oczyszcza, uzdrawia i głosi z mocą Słowo.

Ilekroć przychodzę do świątyni, tylekroć On już tam na mnie czeka ze swoim Słowem. Chce mnie oczyszczać i uzdrawiać. Czy pozwalam Mu na to? Co w moim życiu jest wciąż nieuporządkowane? W czym potrzebuję Jego oczyszczenia i uzdrowienia?

Zwrócę uwagę na zmieszane twarze arcykapłanów i starszych ludu. Nie potrafią zadziwić się znakami Jezusa, które widzą. Pytają z wyrzutem: „Jakim prawem to czynisz…?” (w. 23). Są zimni i pretensjonalni. Brak im postawy dzieci, które na widok cudów wołały „Hosanna” (w. 15). Co mogę powiedzieć o moich codziennych rozmowach z Jezusem?

Jezus przez proste pytanie próbuje dotrzeć do serc rozmówców (w. 25). Chce, aby stali się prostolinijni i jasno opowiedzieli się po stronie prawdy. Nie zgadza się na pozorne rozmowy, w których za wyszukanymi słowami ukrywa się prawdziwe postawy.

Zwrócę uwagę na moją postawę na modlitwie. Czy moje słowa odzwierciedlają to, co kryje się w moim sercu? Czy pozwalam Jezusowi na stawianie mi pytań? Czy jest takie pytanie, którego nie chciałbym usłyszeć od Jezusa?

Arcykapłani i starsi ludu dbają jedynie o to, aby nie stracić w oczach Jezusa i innych. Są konformistami. Nie otrzymują od Jezusa odpowiedzi, ponieważ nie szukają prawdy (ww. 25-27).

Zbliżę się do Jezusa i będę Go prosił, aby pokazał mi stan mojego wnętrza. Przez dłuższy czas pozostanę w ciszy. Jaki stan ducha ujawnia we mnie cisza? Wypowiem to przed Jezusem. Będę powtarzał: „Jezu, niech Twoja prawda panuje w moim sercu”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

O co proszę? O łaskę bliskości Jezusa w bolesnych doświadczeniach.

Wyobrażę sobie postać Jana Chrzciciela, który jest człowiekiem prostym i ubogim. Wpatrując się w niego, uświadomię sobie, że Bóg może posługiwać się w moim życiu skromnymi i słabymi osobami, aby wzbudzić we mnie silne pragnienie Jezusa (ww. 6-8).

Kto okazał się dla mnie posłanym od Boga Janem Chrzcicielem? Przywołam w sercu osoby, które stały się bardzo drogie w moim życiu duchowym i wlały we mnie wiele Bożego światła. Wspomnę je teraz przed Bogiem ze wzruszeniem i głęboką wdzięcznością.

„Co mówisz sam o sobie?” (w. 22). Zwrócę uwagę na stanowczość i pokorę, z jaką Jan Chrzciciel świadczy o swojej wierze. Słowa Jana odsłaniają moc jego ducha i pewność otrzymanego powołania (ww. 23-27).

Szczerze zapytam siebie wobec Boga: „Co mówię sam o sobie”? Jaki jest obraz mojego powołania? Czy dobrze rozeznałem moją drogę życia? Czy w życiu czuję się na swoim miejscu i czy wierzę, że jest to miejsce dane mi od Boga?

Wsłucham się uważnie w rozmowę Jana z wysłannikami. Zauważę, z jaką jasnością i pewnością mówi o nadchodzącym Zbawicielu (ww. 20-22). Nie skupia uwagi na sobie. Wie, że jest jedynie „głosem”, którym Bóg posługuje się dla wypełnienia własnych zamiarów.

Czy w moich pragnieniach, słowach i rozmowach nie szukam siebie? Czy nie „używam” Boga do szukania swojej chwały?

W serdecznej rozmowie z Jezusem będę Go prosił, abym nie bał się świadczyć o Nim, także wtedy, gdy będę jak „głos wołającego na pustyni”. Będę powtarzał w sercu modlitwę: „Pragnę, Jezu, budować tylko na Twoich słowach!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

O co proszę? O serce wrażliwe i otwarte na słowa Jezusa i Jego posłańców.

Wejdę w grupę uczniów. Rozmawiają z Jezusem o przyjściu Eliasza (w. 10). Nie chcą opierać się jedynie na tym, co mówią „inni”. Wzbudzę w sobie głębokie pragnienie osobistej rozmowy z Jezusem. Będę rozmawiał z Nim o moim Adwencie.

Wsłucham się w ton odpowiedzi Jezusa. Jest pewny i stanowczy: „Eliasz istotnie przyjdzie…” (w. 11). Obietnice Boga zawsze się spełniają. Czy Mu ufam? Czy wierzę, że On nigdy się nie spóźnia, że jest Panem mojej historii życia i potrafi wszystko naprawić?

„Eliasz już przyszedł, a nie poznali go” (w. 12). Bóg nigdy nie zostawia nas bez proroków. Głoszą nam prawdę Bożą, upominają, wzywają do nawrócenia. Czy rozpoznaję proroków danych mi od Boga? Kto jest moim Eliaszem? Czego mnie uczy?

„Postąpili z nim tak jak chcieli…” (w. 12). Bóg niczego na mnie nie wymusza. Cierpi jednak, gdy mijam się z Jego prorokami i postępuję tak, jak ja chcę, a nie jak On.

Przyglądnę się moim życiowym wyborom i decyzjom podjętym w ostatnim czasie. Czy są zgodne z Dekalogiem, z Ewangelią, z moim życiowym powołaniem? Czy rozeznaję decyzje na modlitwie, z kierownikiem duchowym?

„Tak i Syn Człowieczy będzie od nich cierpiał”. Jeśli nie rozpoznam i odrzucę głosicieli Prawdy, Jezus będzie cierpiał przeze mnie. Czy szczerze szukam Prawdy? Kogo najczęściej się radzę? Jakie niewierności zadają najwięcej cierpienia Jezusowi? Zapytam Go o to.

Zbliżę się do Jezusa. Obejmę Go czule. Wtulony w Niego będę powtarzał: „Daj mi serce czyste i otwarte na Twoje Słowo!”. Odnowię postanowienie codziennej modlitwy przedłużonej.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

O co proszę? O serce mądre, zdolne rozpoznawać i przyjmować wolę.

Jezus przychodzi do mnie z adwentowym Słowem, które prowokuje mnie do postawienia sobie pytania o postawę wobec Jego woli. Moją medytację rozpocznę od gorącej prośby o dogłębne rozeznanie, „z kim mam porównać… siebie” (w. 16).

Jezus przestrzega mnie przed postawą „dzieci na rynku”. Chcą, aby Bóg „tańczył” tak jak Mu „przygrywają” i „zawodził” tak jak „biadają” (w. 17). Są zapatrzone w siebie i niezadowolone.

Zastanowię się nad moimi uczuciami i myślami, które żywię do Boga. Co mogę powiedzieć o moich oczekiwaniach wobec Niego? Czy w obrazie „dzieci na rynku” nie odnajduję siebie?

Jezus zwraca uwagę, że ilekroć zachowuję się jak rozkapryszone „dzieci na rynku”, tylekroć nie jestem zdolny odczytać Jego obecności i łaski, z którą przychodzi. Moje narzekania mogą stać się przeszkodą do spotkania z Jezusem, który codziennie jest tak blisko (ww. 18-19).

Uświadomię sobie, że Bóg także dzisiaj posyła mi proroków, którzy uczą przekraczania siebie, poświęcenia, poddania się woli Bożej (w. 18). Jak ich przyjmuję? Czy pozwalam, aby kwestionowali moje grzeszne postawy i aby ode mnie wymagali?

Adwent uczy mnie rozpoznawania Syna Człowieczego – „przyjaciela celników i grzeszników” (w. 19). Przyznanie się do mojej moralnej biedy może stać się początkiem zażyłej więzi z Jezusem.

W gorącej adwentowej modlitwie będę wołał: „Jezu, daj mi serce mądre, wolne od narzekania i otwarte na Twoją wymagającą miłość!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

Maryjo Niepokalana, oddaję się Tobie tak ufnie, jak oddał się Tobie sam Bóg. Wraz z Tobą pragnę Mu – za Jego łaską – odpowiedzieć na Jego miłość do człowieka. Ty całą swą istotą rodzisz Chrystusa i utożsamiasz nas z Nim, kształtując na Jego obraz i podobieństwo. Ucz nas codziennego, konkretnego przylgnięcia do zbawczego planu Twego Syna i prowadź do zjednoczenia z Nim.

Ojcze Niebieski, Ty w Maryi starłeś szatana i utworzyłeś “nowego człowieka”, aby zwyciężał zło mocą Niepokalanego Poczęcia. Niech Ono zatryumfuje nad światem, niech ogarnie każde serce, aby umiało tak Ci zawierzyć jak zawierzyła Maryja.

Ty Boże, w Trójcy Jedyny, oddałeś się stworzeniu w Duchu Świętym, aby odnowić oblicze ziemi. Oto ja, wraz z całym stworzeniem, oddaję się Tobie w tymże Duchu, w niezgłębionej tajemnicy Niepokalanego Poczęcia. Łączę się z FIAT Maryi i wraz z Nią, w Niej, przez Nią i jak Ona oddaję Ci moje życie, abyś w nim i przez nie wypełnił swój zamysł względem świata.

Zapal ogniem Ducha Świętego moje serce i niechaj od niego zapłoną wszyscy, których postawisz na mojej drodze. Amen.