O co proszę? O zażyłą więź z Jezusem w chwilach „Taboru” i „Kalwarii”.

Jezus zaprowadził uczniów osobno na górę (w. 2). Uczniowie dają się prowadzić w nieznane, wysoko. Przeżyją doświadczenie, które przekroczy ich oczekiwania. Tak dzieje się podczas modlitwy, gdy pozwalam się prowadzić Jezusowi. Czy pamiętam takie doświadczenia?

Przypatrzę się mojemu nastawieniu serca na modlitwie Słowem. Czy daję się prowadzić także wtedy, gdy Słowo staje się trudne, gdy mnie przekracza, zaprasza wysoko, w nieoczekiwane?

Zobaczę przestraszone twarze uczniów. Razem z nimi będę się wpatrywał w przemienionego Jezusa i kontemplował Jego piękno (ww. 3-6). Usłyszę, jak Piotr mówi w zachwycie: „Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy”. Czy w moim życiu przeżyłem „Tabor”? Jakie to było doświadczenie?

„To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie” (w. 7). W każdym słowie Boga ukryte jest to pragnienie. Silne przeżycia duchowe na modlitwie nie są celem samym w sobie. Mają prowadzić do głębszej więzi z Jezusem, do życia Jego słowem.

Wrócę do najsilniejszych przeżyć duchowych z mojego życia. Przypomnę sobie ich daty i okoliczności. Jak wpłynęły na moje obecne życie? Co we mnie zmieniły? Czy pogłębiła się moja zażyłość z Jezusem i Jego Słowem?

Jezus nie chce, abym kontemplował Go jedynie na Taborze. Schodzi ze mną w doliny codzienności i uczy wyczuwania Jego obecności w zwyczajnych chwilach dnia (w. 9). Co mogę powiedzieć o moim przeżywaniu więzi z Jezusem w codzienności?

Jezus chce, abym codziennie jednoczył się Nim: cierpiącym i chwalebnym, w krzyżu i chwale (ww. 10-13). Mam przyjmować Go takim, jakim mi się objawia w danym momencie.

Wyznam Mu moją wierność: „Kocham Cię, Jezu, i w cierpieniu, i w chwale!”

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

O co proszę? O odwagę i hojność w podążaniu za Jezusem, który wymaga.

Wsłucham się w Jezusa, który woła do siebie tłumy i uczniów (w. 34). Chce im powiedzieć coś ważnego. Dołączę do cisnących się na Niego ludzi. Każdy chce Go usłyszeć, dotknąć.

Przypatrzę się swoim pragnieniom. Czy zależy mi na Jezusie? Czy szukam dla siebie miejsca, sposobności, aby Go słuchać? Jaki stan ducha przeważa we mnie, gdy myślę o tym, że On mnie woła, chce mi powiedzieć coś bardzo ważnego?

Uświadomię sobie, że Jezus zna moje pragnienia, pasje, potrzeby, przywiązania. Patrzy na mnie i mówi: jeśli chcesz za wszelką cenę zachować życie, stracisz je, a jeśli jesteś gotowy je stracić, zachowasz je (w. 35).

Jakiej straty boję się najbardziej? Czy potrafię przekroczyć mój lęk i oddać Jezusowi to, co chciałbym zachować? Jezus chce, abym oddał Mu to, co zabiera mi wolność i nie pozwala pełniej żyć. Jeśli każe mi coś stracić, to tylko po to, aby dać mi więcej. Czy Mu wierzę?

Nazwę po imieniu to, co jest dla mnie całym światem. Pomyślę, że kiedyś zostawię największe korzyści tej ziemi. Zostanie mi tylko moja dusza (w. 36-37). Jakie miejsce zajmuje we mnie troska o życie duchowe?

Czy potrafię publicznie przyznawać się do Jezusa (w. 38)? Przywołam osoby, które mnie cenią, szanują, i te, które mnie lekceważą i odrzucają. Czy jestem wolny od ich opinii? Czy potrafiłbym wobec nich stanąć po stronie Ewangelii?

Wsłucham się w Jezusa, który obiecuje mi, że Jego królestwo ukaże się z mocą (9, 1). Czy jest we mnie tęsknota za przyjściem Jezusa? Jaki stan ducha budzą we mnie Jego słowa. Czy mogę powiedzieć w tej chwili, że moje serce i dusza są przygotowane na spotkanie z Nim?

Spróbuję „przedostać się” przez tłum słuchających, aby podejść do Jezusa jak najbliżej i wtulić się w Jego serce. Będę szeptał Mu moją modlitwę serca: „Naucz mnie wymagać od siebie dla Ciebie”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

O co proszę? O uwolnienie z egoistycznego myślenia, które zamyka mnie na Jezusa.

Jezus przygotowuje uczniów do przełomowej decyzji w pójściu za Nim. Na początku medytacji będę prosił o łaskę hojnego otwarcia się na Słowo.

Dołączę do uczniów. Idą z Jezusem do kolejnych wiosek. Rozmawiają. Są szczęśliwi. Nikt nie przebywa z Jezusem tak często i tak blisko, jak oni. Przystają. Zatrzymam swój wzrok na Jezusie. Patrzy na każdego, na mnie, i pyta: „Za kogo uważają Mnie ludzie?” (w. 27).

Pomyślę o osobach, z którymi najczęściej przebywam. Kim jest dla nich Jezus? Czy w moim domu, wspólnocie, w miejscu pracy zadajemy sobie takie pytanie? Czy tak po prostu rozmawiamy o Jezusie, o tym, kim jest dla nas?

Zatrzymam się dłużej na drugim pytaniu: „Za kogo uważam Jezusa?” (w. 29). Kim jest dla mnie osobiście? Spojrzę na moje dotychczasowe życie. Jak na przestrzeni lat rozwijała się moja relacja z Jezusem? Czy się pogłębia? Jak nazwałbym dzisiaj moją więź z Bogiem?

Jezus mówi dosadnie o cierpieniu, które Go czeka (ww. 31-32). Zobaczę przestraszone twarze uczniów. Jakie odczucia budzą się we mnie, gdy w Ewangelii napotykam na słowa o krzyżu, wyrzeczeniu, odrzuceniu?

Zwrócę uwagę na reakcję Piotra (w. 32). Spróbuję postawić się na jego miejscu. Jakbym zareagował w takiej sytuacji? Co w zachowaniu Piotra najbardziej przypomina mi moje postawy? Czy potrafię jak Piotr otwarcie rozmawiać z Jezusem o moich lękach i oporach?

„Nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie” (w. 33). Jakie doznania wywołują we mnie te słowa? Jakim myśleniem najczęściej kieruję się w moim życiu? Czy potrafię rezygnować z siebie, ryzykować dla Jezusa? Będę powtarzał: „Jezu, uzdrów moje chore myśli”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

O co proszę? O łaskę głębokiego widzenia mojego wnętrza i życie w prawdzie.

Będę się wpatrywał w niewidomego człowieka (w. 22). Zatrzymam się przy jego kalectwie i cierpieniu. Nie może oglądać świata ani ludzi. Żyje w ciemnościach.

Podziękuję Jezusowi za łaskę wzroku. Moje zdrowe oczy pozwalają mi oglądać tych, których kocham; mogę zachwycać się przyrodą. Co uważam za największy dar Boga, gdy myślę o moich zdrowych oczach?

Podejdę z niewidomym do Jezusa. Zobaczę, jak Jezus bierze go za rękę i wyprowadza ze wsi (w. 23). Leczy jego ślepotę. Będę kontemplował Jezusa, Jego czuły, przejmujący wzrok.

Kogo chciałbym przyprowadzić w tej chwili do Jezusa? Pomyślę o moich bliskich, wspólnocie, rodzinie. O co chciałbym dla nich prosić? Co jest największą „ślepotą” mojej wspólnoty i rodziny?

Wyobrażę sobie, że Jezus zbliża się do mnie, bierze mnie za rękę, patrzy mi w oczy i widzi moje serce. Jakie przeżycia budzą się we mnie, gdy czuję na sobie wzrok Jezusa?

Jezus patrzy na mnie i pyta: „Czy widzisz co?” (w. 24). Co mogę powiedzieć o mojej wewnętrznej wrażliwości, o „wzroku” mojego serca? Czy potrafię wyczuwać potrzeby mojej wspólnoty, rodziny? Na czym najbardziej w życiu się skupiam? Jak postrzegam moje życie?

„I przejrzał zupełnie” (w. 25). W szczerej rozmowie z Jezusem wyznam przed Nim „mroczne strony” mojego życia. Będę Go prosił i częściej dzisiaj powtarzał słowa: „Pomóż mi patrzeć na siebie w prawdzie!”

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

O co proszę? O dogłębne doświadczenie czułej opieki Jezusa.

Jezus przestrzega mnie przed chodzeniem drogami, które nie prowadzą do Niego (w. 1). Czy w moim życiu są ścieżki, które oddalają mnie od Jezusa? Czy nie znajduję w sobie ukrytych „furtek”, które prowadzą mnie do wyjałowienia życia duchowego, okradają mnie z wartości powołaniowych i zabijają we mnie miłość do Jezusa?

Jezus mówi o bliskiej relacji, jaką pragnie ze mną nawiązać. Mówi mi, kim chce być dla mnie osobiście. Chce być jedyną „bramą” mojego życia. Pragnie codziennie otwierać mi drogę do zbawienia, mówić do mnie po imieniu, troszczyć się o pokarm dla mojego życia (ww. 2-4.7.9).

Czy wierzę w czułą opiekę Jezusa? Czy uświadamiam sobie na co dzień, że każdego dnia od samego rana prosi mnie, abym zechciał Mu powierzyć moją drogę życia i pozwolił się prowadzić? Czy ufam Jezusowi?

Zapytam siebie szczerze, czy nie ma w moim życiu osób, które mają na mnie zły wpływ, którym ulegam? Kim są te osoby? Wymienię je przed Jezusem? Czy mogę powiedzieć, że jestem od nich zależny?

Czy potrafię powiedzieć stanowczo „nie” osobom, które oddalają mnie od Jezusa? Pomodlę się, aby uwolnił mnie od zniewoleń, które powstają na skutek nieuporządkowanych relacji z tymi osobami. Będę Go prosił o dar wolności i o mądrość opierania się złym wpływom i namowom.

Jezus mówi, że przychodzi specjalnie do mnie, abym miał życie w obfitości. Uświadomię sobie, że osobista modlitwa, Eucharystia, Sakrament Pokuty mogą stawać się dla mnie czasem szczególnej łaski. Jezus, ilekroć zbliżam się do Niego, pragnie dawać mi życie w obfitości!

Poproszę Jezusa w serdecznej rozmowie, aby rozbudził we mnie silne pragnienie życia modlitewnego i sakramentalnego.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

O co proszę? O prostotę i szczerość serca w spotkaniach z Jezusem.

Do Jezusa podchodzą faryzeusze. Będę uważnie śledził ich zachowanie. Wsłucham się w ich słowa i surowy ton rozmowy. Próbują wystawić Go na próbę i żądają od Niego znaku (w. 11). Ich relacja do Jezusa jest zimna, nieszczera i pretensjonalna. Są zamknięci na słuchanie.

Co mogę powiedzieć o moich spotkaniach z Jezusem? Będę pytał siebie przed Jezusem: Jakie szczególne cechy widzę w moim stosunku do Jezusa?

Wypiszę sobie na karteczkach cechy, które dominują w moim kontakcie z Jezusem. Osobno zestawię pozytywne, a osobno negatywne. Które z nich sprawiają mi najwięcej radości, a które mnie zasmucają i zawstydzają? Powiem o tym Jezusowi.

„On zaś westchnął głęboko w duszy…” (w. 12). Jezus przenika wnętrze faryzeuszów i przeżywa dogłębnie ich nieszczerość i zamknięcie. Ilekroć staję przed Nim na modlitwie, On już z daleka rozpoznaje moje serce. Cierpi i wzdycha, gdy nie potrafię stawać przed Nim w prostocie i prawdzie.

Faryzeusze domagają się specjalnego znaku w momencie, gdy Jezus w wielu okolicach dokonywał licznych cudów. Kiedy serce jest zimne, nieszczere i zamknięte, nie jest zdolne dostrzec jakiegokolwiek Bożego znaku.

Brak bliskiej relacji z Jezusem oziębia serce i zamyka oczy na znaki Jego mocy i dobroci. Jezus nie daje dodatkowych znaków faryzeuszom. Muszą nauczyć się rozpoznawać te, które dokonują się w zwykłych sytuacjach, pośród zwykłych ludzi.

Będę prosił Jezusa o dar prostego i szczerego serca otwartego na znaki Jego mocy i dobroci w zwykłych sytuacjach codzienności. Podziękuję Mu za wszystkie cuda, których dokonał w moim osobistym życiu i będę prosił Go, aby pomógł mi je wyraźniej zobaczyć i uradować się nimi.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

O co proszę? O wierność Prawu Bożemu w każdej sytuacji życia.

Będę kontemplował Jezusa nauczającego na Górze. Słowa padające z Jego ust są stanowcze i bezkompromisowe (ww. 17-20). Dotyczą przestrzegania i zachowaniu Bożego Prawa. Zaznacza, że przyszedł je wypełnić, a nie znieść.17-20).

Co mogę powiedzieć o mojej wierności Prawu Bożemu na co dzień? Czy potrafię jak Jezus jasno opowiedzieć się po stronie wypełniania Bożych przykazań tam, gdzie inni usiłują je znosić lub ośmieszać? Czy nie ulegam moralnym kompromisom?

„Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi…” (w. 22-26). Czy nie noszę w sercu gniewu? Czy jestem szczerze otwarty na przebaczenie wobec każdego, kto sprawił mi ból lub wyrządził krzywdę? Jeśli w tej chwili moje serce jest zamknięte na jakąś osobę, będę prosił usilnie Jezusa, aby je otworzył, uzdrowił z gniewu i nauczył przebaczać.

„Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa” (ww. 27-28). Jezus przestrzega mnie przed pożądliwością wzroku. Równa ją z cudzołóstwem. Co mogę powiedzieć o czystości mojego spojrzenia? Jakich spojrzeń wstydziłbym się najbardziej przed Jezusem?

Zwrócę uwagę na stanowczość i bezkompromisowość słów Jezusa, w których przestrzega przed grzechami namiętności (ww. 29-30). „Wyłup oko”, „odetnij rękę” – niezwykle ostre stwierdzenia Jezusa, przez które chce ukazać szpetotę grzechu.

„Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie” (w. 37). Jezus zwraca mi uwagę na uczciwość i prawdomówność. Co mogę powiedzieć o mojej prawdomówności?

W serdecznej rozmowie z Jezusem przeproszę Go za wszystkie grzechy języka. Poproszę Go, aby uczył mnie prostolinijności.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

O co proszę? O dogłębne przeżycie prawdy, że w Jego rękach jestem zawsze bezpieczny.

Stanę w tłumie ludzi. Już trzy dni trwają przy Jezusie (ww. 1-2). Wie, że są bez chleba, głodni. Przeżywa to bardzo. Zapytam o mój największy głód, który teraz mi doskwiera. Co jest tym głodem? Czy wierzę, że Jezus potrafi mu zaradzić?

Usłyszę, jak Jezus mówi do mnie: „Żal mi cię… nie zostawię cię samego z twoim głodem; nie chcę, byś zasłabł w drodze” (por. ww. 2-3). Czy potrafię Mu zaufać? Powiem Mu, co czuję, gdy słyszę Jego słowa.

Zwrócę uwagę na reakcję uczniów (w. 4). Kalkulują po ludzku. Widzą jedynie przeszkody. Nie wierzą, że Jezus może zaradzić potrzebom głodnych. Jak reaguję w sytuacjach „bez wyjścia”? W czym jestem podobny do uczniów?

Wsłucham się w rozmowę Jezusa z uczniami (w. 5). Uświadamia im, że ludzkie kalkulacje zawsze pokażą marne wyniki. Jego moc przekracza ludzką arytmetykę. Pomyślę o moich zachowaniach w chwilach bezradności. Na kim wtedy polegam? Gdzie szukam pomocy?

Będę kontemplował Jezusa, który dokonuje cudu (ww. 6-9). Kilka chlebów rozdanych Jego rękami zaspokaja głód tysięcy. On potrafi pomnożyć moje marne siły, jeśli oddam je w Jego ręce.

Pomyślę o najbardziej słabych i kruchych miejscach mojej osobowości, w przeżywaniu powołania. Oddam je w Jego ręce i z wiarą będę prosił, aby je chronił i wspierał.

Jezus potrafi najbardziej kruche miejsca mojego życia zamienić w przestrzeń objawiania się Jego mocy. Będę prosił, aby nauczył mnie mądrości w przeżywaniu mojej kruchości. Będę powtarzał: „Jezu, moja kruchość jest w Twoich rękach”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

O co proszę? O łaskę uzdrowienia ze zranień, które zamykają mnie na życie.

Będę się przyglądał ludziom, którzy przychodzą do Jezusa z człowiekiem głuchoniemym (w. 32). Zobaczę, jak wstawiają się za chorym. Chcą, aby położył na niego rękę. Będę podziwiał ich wiarę i zatroskanie.

I ja mogę przyprowadzać do Jezusa osoby drogie mojemu sercu. Jak często to robię? Kogo chciałbym Mu najbardziej polecić? O co chciałbym poprosić? Czy wierzę, że On wszystko może?

Stanę blisko Jezusa, aby przyglądać się, jak uzdrawia chorego. Zwrócę uwagę na każdy gest Jezusa (ww. 33-35). Najpierw bierze go na bok. Potem dotyka chorych miejsc, wzdycha w kierunku nieba, aż wreszcie zwraca się do niego: „Otwórz się”. Zobaczę radość uzdrowionego.

Pomyślę, że to właśnie ja jestem owym chorym człowiekiem. Jezus bierze mnie na bok i patrzy na mnie z uwagą. Chce odsłonić najbardziej chore miejsca w moim wnętrzu. Czy Mu na to pozwalam? Co mogę powiedzieć o mojej otwartości na modlitwie, w czasie spowiedzi świętej, w kierownictwie duchowym?

Co najbardziej zamyka mnie na słuchanie Jezusa? Co nie pozwala mi szczerze z Nim rozmawiać? Jakie są powody mojego zamykania się na Niego? Poproszę Jezusa, aby uzdrowił we mnie wszystkie źródła lęków, wewnętrznych blokad.

Z wdzięcznością wspomnę sytuacje, w których pełen zdumienia zobaczyłem, jak Jezus mnie uzdrawia. Przypomnę sobie osoby, które wtedy przyprowadziły mnie do Niego. Kto to był? Pomodlę się za te osoby.

W serdecznej modlitwie będę prosił Jezusa, aby stawiał na mojej drodze dobrych spowiedników i kierowników duchowych, którzy pomogą mi otwierać się na głębokie życie duchowe. Polecę Mu także moją rodzinę i wspólnotę, aby nie zabrakło w nich świętych i mądrych przewodników duchowych.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

O co proszę? O głębokie doświadczenie radości z wiary i o ufność w Boże obietnice.

Będę kontemplował Jezusa, który opuszcza rodzinną Galileę. Udaje się w okolice zamieszkiwane przez pogan (w. 24). Przyłączę się do Niego, aby Mu towarzyszyć. Wsłucham się w pragnienia Jego serca. Chce dotrzeć do wszystkich.

Przywołam w swoim sercu ludzi, których najbardziej kocham, miejsca, w których najchętniej przebywam. Czy potrafię z nich rezygnować, gdy proszony jestem do miejsc i ludzi, wśród których nie czuję się zbyt dobrze? Zaproszę w te sytuacje Jezusa.

Jezus wchodzi w życie ludzi delikatnie, często nierozpoznany. „Wstąpił do pewnego domu” (w. 24). Uświadomię sobie, że Jezus codziennie, bez narzucania swojej obecności, wstępuje do mojego domu. Czy potrafiłbym zaprosić Go do wszystkiego, co robię w ciągu dnia? Czy jest coś, czego się przed Nim wstydzę?

Zatrzymam się dłużej na spotkaniu poganki z Jezusem. Wsłucham się w ich rozmowę (ww. 25-29). Kobieta bardzo cierpi z powodu nieszczęścia córki. W rozmowie jest nieustępliwa. Wierzy mocno, że Jezus może uwolnić jej dziecko od demona.

Kogo chciałbym najbardziej powierzyć Jezusowi? Powiem Mu o moich bliskich, którzy pogrążeni są w nałogach, poranieni, zagubieni w nieuporządkowanym życiu. Będę prosił z wiarą, jak ta kobieta, aby zmienił ich życie.

Trudne słowa Jezusa nie zniechęciły matki. Ufa do końca (w. 27-28). Obietnica Jezusa zawsze się spełnia. Wraca do domu i widzi, że stało się tak, jak powiedział Jezus (w. 30). Wejdę do domu Syrofenicjanki. Będę nasycał się wiarą i szczęściem matki i córki.

Przywołam sytuacje z życia, w których wiara i zaufanie Bogu prowadziły mnie do głębokiej radości. Za co chciałbym Bogu najbardziej podziękować? Będę powtarzał: „Jezu, ufam Twoim obietnicom!”

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator