O co proszę? O serce wolne od kompromisów i stanowcze w wybieraniu dobra.

Wsłucham się w przypowieść Jezusa. Opowiada mi o królestwie niebieskim (w. 47). Jak często wracam pamięcią do tej prawdy? Czy dopuszczam do siebie myśl, że cokolwiek teraz czynię, zawsze dotyczy to wieczności?

Jakie znaczenie na co dzień mają dla mnie wartości nieprzemijające, życie dla Jezusa? Czy mogę powiedzieć, że za wszelką cenę troszczę się o wierność Jego przykazaniom i Ewangelii?

Żyję w świecie, w którym granica między dobrem a złem często jest zacierana. Kuszony jestem do relatywizmu i kompromisów. Bóg daje mi swoje słowo, abym dokonywał wyborów w jego świetle. Na końcu czasów moje wybory odsłonią się w całej pełni (ww. 47-50).

Uczeń królestwa powinien kierować się w swoich wyborach roztropnością. Jak ojciec rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare (ww. 51-52). Codzienne wybory są sprawdzianem mojego rzeczywistego stosunku do życia i powołania.

Czy mogę powiedzieć, że w moich wyborach kieruję się szukaniem królestwa Bożego? Czy są inne motywacje, które dominują w moich decyzjach? Jeżeli tak, to jakie?

Scena końca świata, którą przedstawia Jezus, pomaga mi odnaleźć właściwy dystans do moich przywiązań i ziemskich pragnień (ww. 47-50). Wszystkie moje „perły”, które teraz kocham, na końcu świata okażą się niczym wobec jedynej perły wiecznego królestwa.

Powiem szczerze Jezusowi o moich zniewoleniach, które oddalają mnie od Jego królestwa. Zaproszę Go we wszystkie osobiste sytuacje życiowe, w których panują najgłębsze nieuporządkowania. Poproszę Go o dar wewnętrznej wolności, abym umiał szukać królestwa Bożego za wszelką cenę.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

O co proszę? O wewnętrzną hojność i wielkoduszność w szukaniu i znajdywaniu woli Bożej.

Jezus opowiada mi przypowieść o swoim królestwie. Porównuje je do skarbu i perły (ww. 45-46). Pragnie poruszyć moje serce. On sam chce być dla mnie najcenniejszym skarbem i perłą.

Zapytam o moje dotychczasowe życie. Idąc za poruszeniami mojego serca, wymienię po imieniu skarby i perły mojego życia. Przy każdej z tych wartości będę pytał siebie, jak bardzo jestem z nimi związany? Jakie miejsce zajmuje wśród nich Jezus?

Jezus uświadamia mi dwukrotnie, że życie w Jego królestwie przewyższa wszystko. Dla tego, kto znalazł i zasmakował życia w Bogu, wszystko inne staje się mniej ważne.

Czy doświadczyłem w swoim życiu chwil, dni, w których przeżywałem więź z Bogiem jako największą wartość? Jak wtedy patrzyłem na moje życie? Jakie wtedy były moje największe pragnienia?

Życie Boże jest jak ukryty skarb i znaleziona perła. Bóg pragnie być szukany i znajdywany. Nie odnajdę w Bogu największej wartości bez wielkodusznego zaangażowania.

Zapytam o mój wysiłek w życiu duchowym, o hojność w powołaniu. Czy dzisiaj potrafiłbym wszystko dla Niego zostawić.

Jezus opowiada o człowieku szczęśliwym z odnalezionego skarbu (w. 44). Czy życie z Bogiem przenika mnie radością? Czy jestem szczęśliwy w moim życiowym powołaniu?

Zbliżę się do Jezusa, prosząc, aby rozpalił we mnie pragnienie głębokiego życia duchowego. W ciągu dnia powtarzać będę proste wezwanie: „Jezu, naucz mnie zostawiać dla Ciebie wszystko”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

O co proszę? O głęboką wiarę w ostateczne zwycięstwo dobra.

Słuchając w skupieniu Jezusa, uświadomię sobie, że opowiada przypowieść o dobrym ziarnie i kąkolu, która jest dla mnie i o mnie (ww. 24-30). Zbliżę się do Jezusa i poproszę, aby mi ją wyjaśnił.

Od początku przypowieści Jezus zwraca moją uwagę na istnienie w świecie dobrego ziarna (w. 37). Jakie „ziarna dobra” dostrzegam w mojej rodzinie, we wspólnocie, w najbliższych i w sobie? Za jakie dobro chciałbym Mu najbardziej podziękować?

Jezus przypomina mi, że tam gdzie wzrasta dobro, diabeł będzie usiłował posiać zło (w. 39). Dobro wzrasta często w przeciwnościach i pośród kąkolu. Mój dobry rozwój może się dokonywać pośród silnych pokus. W jakich wartościach życia czuję się najbardziej kuszony?

Dobro i zło będą współistnieć do końca świata. Do Boga należy ostateczne rozdzielenie dobra od zła (ww. 40-41). Powierzę się Jego Opatrzności i będę Go prosił, aby pomimo i pośród moich słabości zwyciężało we mnie dobro.

Będę prosił Jezusa o cnotę cierpliwości i pokory w codziennym zmaganiu się z moimi słabościami, aby udzielał mi łaski właściwego rozeznania dobra i zła w moim życiu.

Jezus przypomina mi, że wszystkie zgorszenia i wszelkie nieprawości zostaną unicestwione. On sam tego dokona (ww. 41- -42). Zło, które zostało wyrządzone, nie pozostanie bezkarne.

Ostateczne zwycięstwo nie należy do zła, lecz do dobra. Czy w to wierzę? Codziennie mogę sobie powtarzać, że Ojciec czeka na mnie w swoim królestwie (w. 43). Powtarzać będę żarliwą prośbę: „Ojcze, strzeż we mnie dobra i wypal to, co złe”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

O co proszę? O głębokie doświadczenie mocy łaski w codziennym życiu.

Usiądę blisko Jezusa, aby słuchać Jego przypowieści. Pragnie wypowiedzieć przede mną „rzeczy ukryte od założenia świata” (w. 35). Chce mi opowiedzieć o królestwie Bożym. Będę prosił Jezusa, aby dał mi serce mądre i wielkoduszne, zdolne pojąć i przyjąć Jego słowo.

Zwrócę uwagę na prostotę, z jaką Jezus tłumaczy mi Boże tajemnice. Pokazuje mi ziarenko gorczycy (ww. 31-32). Podkreśla, że jest najmniejsze z wszystkich nasion, a może stać się ogromnym drzewem. Królestwo Boże, to Boże życie, które wzrasta we mnie prawie niezauważalnie. Kryje w sobie ogromną energię rozwoju.

Jezus przypomina mi, jaka jest logika życia, do którego mnie zaprasza. Muszę być czujny i wrażliwy na łaski, które daje mi nieustannie. Są „mało widoczne” i delikatne jak nasienie gorczycy. Mogą stać się we mnie „wielkim drzewem”, ale mogę je także przez nieuwagę zgubić lub podeptać.

Jakich szczególnych łask doświadczyłem w ostatnim czasie? Jak na nie odpowiadałem? Za które łaski chciałbym Bogu podziękować najbardziej? Wejdę w modlitwę dziękczynienia.

Jezus pokazuje mi ziarenko gorczycy, aby nauczyć mnie pokornego i cierpliwego wzrastania w życiu duchowym. Muszę strzec się pokusy zniecierpliwienia, przeskakiwania kolejnych etapów rozwoju duchowego, pozornego i powierzchownego wzrostu.

Posłucham z uwagą następnej przypowieści Jezusa. Opowiada mi o zaczynie, który po włożeniu do mąki, całą ją zakwasza (w. 33). Niepozorna ilość kwasu, potrafi przetworzyć całą materię mąki. Jezus przyniósł mi Ewangelię. Jego Słowo, kryje w sobie ogromną moc przemiany mojego życia.

W modlitwie końcowej zwrócę się z do Maryi. Poproszę Ją, aby była patronką mojego życia duchowego, aby pomogła mi zachowywać i rozważać Słowo Boże w codzienności.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

O co proszę? O rozmiłowanie w słowie Boga .

Jezus odsłania mi tajemnicę mocy i „słabości” słowa, które jest jak ziarno. Kryje w sobie ogromny potencjał życia, ale pozostaje kruche i zależne od ziemi, która je przyjmuje. Rozpocznę od żarliwej modlitwy do Ducha Świętego, aby przygotował moje serce na przyjęcie słowa.

Jezus wyjaśnia mi przypowieść. Mówił o czterech rodzajach gleby, na które pada ziarno słowa (ww. 4-8). Która z nich najbardziej obrazuje moje serce: droga, miejsce skaliste, ziemia z cierniami, ziemia żyzna?

Jezus pokazuje źródła niedojrzałego słuchania słowa Bożego (ww. 19-22). Co najbardziej przeszkadza mi w głębokim i żywym słuchaniu słowa: słuchanie bez zrozumienia, niewyznany grzech, niestałość, troski doczesne i pogoń za tym, co materialne?

W przypowieści Jezus zwraca uwagę na osobę siewcy (w. 18). Sieje hojnie, wszędzie, także na ziemię skalistą i zachwaszczoną. Ziarno rodzi życie, także w odrobinie dobrej gleby.

Także wtedy, gdy czuję się „wyjałowiony”, Jezus przychodzi do mnie ze swoim Słowem. Potrafi najbardziej jałową ziemię zamienić w urodzajną. Czy chcę przyjąć ziarno Słowa, które Jezus daje mi dzisiaj i pielęgnować je w sobie?

Słowo będzie wydawało we mnie owoc, jeśli będę się w nie wsłuchiwał i je rozumiał. Do słuchania potrzebna jest przestrzeń ciszy i czasu, do rozumienia – pokorne poddanie się Duchowi, który tchnie w słowie.

Czy dbam o to, by na co dzień znaleźć czas na czytanie Pisma Świętego? Odnowię w sobie postanowienie codziennej medytacji biblijnej. Będę modlił się słowami Psalmu: „Twoje Słowo jest lampą dla moich stóp” (Ps 119, 105).

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

O co proszę? O serce do głębi żyjące Słowem Bożym.

Podejdę do Jezusa siedzącego nad jeziorem (w. 1). Usiądę blisko Niego. Będę trwał przy Nim w milczeniu. Jezusowi wystarczy moja obecność. Cieszy się, że jestem obok.

Wsłucham się w moje serce. Jakie przeżycia budzą się we mnie, gdy trwam w milczeniu przy Jezusie? Jakie rodzą się we mnie pragnienia? Powiem Mu o nich.

Gromadzą się tłumy ludzi. Jezus wstaje i wchodzi do łodzi (w. 2). Zostanę w tłumie, który stoi na brzegu. Posłucham Jego przypowieści. Jest to przypowieść o mnie, o moim życiu.

Jezus opowiada mi o swoim Słowie, które daje mi codziennie. Uświadamia mi, co dzieje się z Jego słowem w moim życiu: jak słucham, jak przyjmuję Jego Słowo, jak nim żyję.

Jezus porównuje słowo do ziarna (w. 3). Kryje ono w sobie ogromną moc życia. Jest jednak bardzo delikatne, kruche, niewidoczne. Ode mnie zależy, co stanie się z Jego Słowem w moim życiu. Decyduje o tym moje serce. Ono jest najważniejszym „organem słuchu”.

Słuchając przypowieści Jezusa, będę pytał o moje serce (ww. 4-8). Czy jest twarde jak zdeptana ścieżka? A może jest płytkie jak skalista ziemia albo zagłuszone jak pole zarośnięte cierniami? A może żyzne jak dobra ziemia?

Co czyni moje serce twardym? Co je spłyca? Co je zagłusza? Co czyni je dobrym? Będę rozmawiał z Jezusem o moim sercu. Będę Go prosił, aby pokazał mi, co zamyka mnie na Jego słowo.

Będę powtarzał prostą modlitwę: „Jezu, daj mi serce głębokie, otwarte na Twoje słowo!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

O co proszę? O postawę służby cichej, ukrytej i o wolność serca od wywyższania się.

Wsłucham się w słowa matki, która zbliża się do Jezusa z synami (ww. 20-21). Zwrócę uwagę, jak mocno kontrastują ze słowami Jezusa. Jezus mówił o odrzuceniu i krzyżu, oni proszą o pierwsze miejsca i trony w Królestwie. Pragnieniami i myślami są daleko od Jezusa szykującego się na mękę.

Zwrócę uwagę na moją modlitwę. Czego najczęściej oczekuję w niej od Jezusa. Jakie są moje pragnienia? Czy nie uciekam od Słów Biblii, które stawiają przede mną trudne wezwania, kwestionują moje myślenie, zmieniają moje plany?

Spotkam się ze spojrzeniem Jezusa. Zwraca się do mnie z pytaniem: „Czy możesz pić kielich, który ja mam pić?” (w. 22). Zatrzymam się nad nim dłużej. Rozważę je głębiej. Wyznam Mu moją miłość i kruchość. On sam zapewnia mnie, że z Nim będę zdolny naśladować Go we wszystkim (w. 23).

Stanę wśród oburzonych uczniów (w. 24). Opanowuje ich zazdrość i duch rywalizacji. Poczuli się wyprzedzeni przez dwóch braci. Prześledzę moje relacje we wspólnocie, rodzinie i pracy? Czy jestem wolny od zazdrości, rywalizacji? Czy potrafię się cieszyć z sukcesów moich bliskich?

Jezus przywołuje uczniów do siebie. Kładzie im na serce to, co jest samą istotą Ewangelii (w. 25-28). Pokazuje na siebie i mówi do mnie: „Ucz się ode mnie, jak służyć innym, aż do rezygnacji z własnego życia”.

Czy jestem gotów rezygnować ze swoich ambicji, planów i dzielić się swoim czasem i talentami z innymi. Zwrócę uwagę na moją postawę wobec innych. Czego jest więcej u mnie: dawania czy brania?

Upadnę Jezusowi do kolan i będę kontemplował Jego pokorę i bezgraniczną ofiarność. Położę moją głowę na Jego kolanach, powtarzając: „Uzdrów mnie z mojej pychy i daj mi serce pokorne i ofiarne”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

O co proszę? O cierpliwość w pracy nad sobą i mądrość w walce ze złem.

Na początku medytacji wzbudzę w sobie głębokie pragnienie słuchania Jezusa. Usiądę blisko Niego i będę słuchał z uwagą przypowieści, w której opowiada o moim życiu. Jezus trzykrotnie podkreśla, że w moim życiu zasiał dobre nasienie (ww. 24.27.37)!

Czy wierzę, że istnieje we mnie ziarno dobra, że Bóg stworzył mnie dobrym? Czy potrafię dostrzec w sobie dobre cechy i zdolności? Wymienię przed Jezusem wszystkie dary, które odnajduję w sobie.

Jezus przestrzega mnie, że istnieje Zły, który chce zagłuszyć we mnie ziarno dobra. Działa z wielką przebiegłością, najczęściej wtedy, gdy „zasypiam” (w. 25-26). Czy wierzę w istnienie Złego? Czy są we mnie takie ziarna dobra, które zagłuszam?

Jezus zaznacza, że Zły ma moc zasiania złego ziarna, ale nie ma bezpośredniej mocy niszczenia we mnie ziarna dobra. Bóg i Jego łaska są silniejsze od największej przebiegłości Złego. Powierzę się opatrzności Boga. Będę prosił Go z ufnością, aby strzegł we mnie ziarna dobra i troszczył się o jego wzrost.

„Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa” (w. 30). Jezus uczy mnie cierpliwości. Rozwój dobra dokonuje się powoli i pośród ludzkiej słabości. Najskuteczniejsza walka ze złem dokonuje się poprzez pielęgnowanie w sobie dobra.

W przypowieści o ziarnku gorczycy i zaczynie Jezus przypomina mi, że to, co dobre, często rozwija się w sposób niewidoczny (ww. 31-35). Czy nie ulegam pokusie odnoszenia natychmiastowych sukcesów?

W serdecznej rozmowie z Jezusem będę prosił Go o cierpliwość w rozwoju i pokorę w zmaganiu się ze słabością: „Daj mi, Panie, serce cierpliwe i mądre w codziennym wzrastaniu!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

O co proszę? O głęboką tęsknotę serca za Jezusem, który przemienia życie.

Przyłączę się do Marii Magdaleny, która zrywa się przed świtem i pełna bólu idzie do grobu. Chce namaścić ciało Jezusa. Zobaczę jej łzy w oczach, zamyślenie i nagłe przerażenie, gdy zauważa, że grób jest pusty (w. 1).

Zatrzymam się przy Magdalenie. Usłyszę jej szloch, spojrzę na jej zapłakaną twarz. Wczuję się w jej bezradność i ból po stracie Jezusa. Nie przestaje Go szukać (ww. 11-12).

Czy przypominam sobie chwile szczególnej tęsknoty za Jezusem, gdy szukałem Go na modlitwie, w rozmowach z bliskimi mi osobami, w lekturze, na rekolekcjach? Jak wpłynęły na moje obecne życie?

„Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?” (w. 13). Pomyślę, że jest to pytanie skierowane do mnie osobiście. Zatrzymam się na moich pragnieniach, marzeniach, życiowych zamiarach, relacjach. Za kim płakałbym najbardziej? Kogo tak naprawdę szukam?

Wsłucham się w rozmowę Magdaleny z Jezusem (ww. 14-15). Pochylona przez swoje cierpienie i smutek nie rozpoznaje Go. Co mogę powiedzieć o moim stanie ducha? Co mi pomaga, a co przeszkadza w zbliżaniu się do Jezusa?

Będę wpatrywał się w Magdalenę, gdy słyszy swoje imię: „Mario!” (w. 16). Zwrócę uwagę, jak zmienia się diametralnie jej stan ducha. Rozpoznaje Jezusa. Budzi się w niej przepiękny świat uczuć do Jezusa (w. 17).

Wejdę w osobistą rozmowę z Jezusem. Będę prosił Go usilnie, aby pozwolił mi doświadczyć spotkania z Nim podobnie jak Magdalena. Będę powtarzał: „Pragnę z Tobą oglądać Ojca” (w. 17).

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

O co proszę? O głębokie doświadczenie czułej miłości Jezusa w moim utrudzeniu.

Wzbudzę w sobie głębokie pragnienie, aby przeżyć tę medytację jak najbliżej Jezusa. Będę prosił Ducha Świętego, aby pomógł mi przylgnąć do serca Jezusa i czerpać z każdego słowa, które do mnie mówi.

„Przyjdźcie do Mnie wszyscy…” (w. 28). Wyobrażę sobie siebie w wielkim tłumie ludzi cisnących się do Jezusa. Zobaczę Jego wzrok, którym wyszukuje każdego po kolei. Wyczekująco spogląda także na mnie.

Zapytam o moją relację z Jezusem. Czy czuję się przez Niego oczekiwany, przyjmowany, umiłowany? Co mnie do Niego zbliża, a co oddala? Co najbardziej przeszkadza mi w zbliżaniu się do Niego?

„Weźcie moje jarzmo na siebie…” (w. 29). Poproszę Jezusa, aby wszedł za mną do tych sytuacji mojego życia, w których jest mi najtrudniej. Będę Go pytał: Co jest moim jarzmem, przed którym nie powinienem uciekać? Czy chcę je wziąć na siebie?

Zawierzę Mu najtrudniejsze doświadczenia życia, które obciążają mnie i odbierają radość i pokój serca. Przylgnę do Jezusa i żarliwie będę prosił Go, aby stał się ukojeniem dla mojej duszy.

Jezus obiecuje mi, że jeśli będę oddawał Mu swoje opory i ciężary, jarzmo stanie się słodkie, a brzemię lekkie (w. 30). Czy w to wierzę? Przypomnę sobie momenty, w których obietnica Jezusa sprawdzała się „na moich oczach”. Jakie to były sytuacje?

Podejdę jak najbliżej Jezusa. Poproszę, aby objął mnie i pozwolił przylgnąć do Niego z moim utrudzeniem i obciążeniem. Zaproszę Go do mojego życia. Będę dzisiaj nosił w sercu modlitwę: „Jezu, Ty jesteś moim pokrzepieniem i ukojeniem”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)