O co proszę? O serce, które żyje do głębi słowem Jezusa.

Z dziecięcą czułością zbliżę się do Maryi. Poproszę Ją, aby była ze mną, gdy będę medytował nad słowem Jezusa z dzisiejszej Ewangelii. Zawierzę Jej czas swojej modlitwy.

Będę towarzyszył Maryi, która pragnie spotkać się ze swoim Synem. Nie może dostać się do Niego z powodu tłumu (ww. 19-20). Zwrócę uwagę na Jej cichość. Zbliżę się do Maryi, aby rozmawiać z Nią o Jej miłości do Jezusa, o matczynym doświadczeniu Jego obecności.

Co mogę powiedzieć o mojej codziennej potrzebie spotkania z Jezusem? W gorącej modlitwie zwrócę się do Maryi, aby uprosiła mi głębokie pragnienie Jezusa i doświadczenie Jego żywej obecności w moim codziennym życiu.

Jezus pokazuje mi szczególne miejsce spotkania z Nim samym. Jest nim słowo Boże (w. 21). Słuchanie Jego słowa zaprowadzi mnie do zażyłej więzi z Jezusem. Słowo Boże może zrodzić we mnie więź z Jezusem, która przekracza najgłębsze ludzkie związki.

Słuchając słów Jezusa (w. 21), będę patrzył na Maryję i kontemplował Jej głęboką więź z Jezusem. Będę podziwiał Jej piękną miłość do Jezusa, która zrodziła się w Niej, odkąd po raz pierwszy przyjęła Słowo Boga w Nazarecie.

Jezus przypomina mi, że słuchanie Jego słowa powinno prowadzić do Jego wypełniania (w. 21). Słowo Jezusa zawiera życie. Chce wypełnić moje życie tak, jak wypełniło do końca życie Maryi. Życie Maryi pokazuje mi, jak piękny staje się człowiek, który żyje słowem Bożym.

W serdecznej rozmowie z Maryją oddam Jej swoje życie, aby strzegła we mnie słowa Jezusa. Będę zwracał się do Niej w tych dniach słowami: „Matko moja, strzeż we mnie słowa Jezusa”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

O co proszę? O wewnętrzną prawość i uczciwość.

Zbliżę się do Jezusa jak uczeń do Mistrza i jak przyjaciel do przyjaciela. Usiądę przy Nim, aby w skupieniu słuchać Jego uwag i porad. Zanim zacznę wsłuchiwać się w Jego słowa, poproszę Go, aby usposobił moje serce do przyjęcia Jego nauki.

Jezus jest światłem świata, a ja jestem Jego lampą. Jeśli chcę być Jego uczniem, muszę zgodzić się być „lampą na świeczniku”, aby „wchodzący do mnie” widzieli światło (w. 16).

Jakie cechy mojej osobowości są światłem dla innych, a których z nich się wstydzę? Czy przeżyłem takie momenty, w których ktoś dziękował mi za moją postawę wiary, za świadectwo życia? Przypomnę sobie szczegóły tego wydarzenia.

Każde najmniejsze dobro, które jest we mnie, nie pozostanie w ukryciu (w. 17). Jawne jest przed Bogiem i ujawni się także w moich postawach wobec innych. Podobnie jest ze złem. Bóg zna moje wnętrze i sumienie. Nawet to, co najbardziej ukrywam, wyjdzie na jaw.

Popatrzę na swoje życie „od zewnątrz” i „od wewnątrz”. Co mogę powiedzieć o przejrzystości i prostolinijności mojego życia na co dzień? Stanę przed Jezusem w całej szczerości mojego sumienia. Poproszę Go, aby pomógł mi zobaczyć siebie Jego oczami aż do samej głębi.

„Uważajcie więc, jak słuchacie” (w. 18). Słuchanie całym sobą – umysłem, sercem i wolą – może uczynić mnie w życiu bardzo bogatym. Zwłaszcza słuchanie słowa Bożego. I odwrotnie. Słuchanie bez skupienia uczyni ze mnie człowieka powierzchownego.

W gorącej modlitwie będę prosił Jezusa, aby otworzył mój umysł, serce i wolę na słuchanie Jego słowa; aby pokazał mi moją powierzchowność i zarozumiałość i strzegł przed życiem „na pozór dobrym”. Zawierzę Mu uczciwość i prawość mojego sumienia.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

O co proszę? O dogłębne odczucie uzdrawiającej miłości Jezusa.

Wyobrażę sobie Jezusa, który zbliża się do Mateusza zajętego pracą w komorze celnej. Będę kontemplował twarz Mistrza i Jego pełne miłości spojrzenie na Mateusza. Ujrzał go i powołał (w. 9).

Wyobrażę sobie reakcję zaskoczonego celnika: jego gesty, zdziwienie na twarzy i zakłopotanie (w. 9). Osoba Jezusa, Jego spojrzenie i słowa musiały głęboko poruszyć serce Mateusza, skoro nagle zostawia swoje dotychczasowe zajęcie i idzie za Nim.

Czy przypominam sobie taką sytuację w moim życiu, kiedy poczułem się oczarowany i głęboko poruszony osobą Jezusa? W jakich okolicznościach się to stało? Przypomnę sobie szczegóły tego wydarzenia i opowiem je z wdzięcznością Jezusowi.

Wyobrażę sobie następną scenę, która dla faryzeuszów była szokująca i gorsząca: Jezus otoczony celnikami i grzesznikami (ww. 10-11). Będę kontemplował Jezusa, który siada między ludźmi z marginesu.

Jakie odczucia budzą się we mnie, gdy przedstawiam sobie ten obraz? Czy mogę sobie wyobrazić Jezusa, który spotyka się i je posiłki z ludźmi powszechnie uważanymi za gorszych? Czy odczuwam radość, czy wewnętrzny sprzeciw. Zwierzę się szczerze Jezusowi z moich odczuć.

Zatrzymam się dłużej nad słowami Jezusa: „Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (w. 13). Pomyślę, że Jezus mówi te słowa osobiście do mnie. Zachęca mnie, abym przychodził do Niego z prostotą, zwłaszcza wtedy gdy czuję się obciążony grzechem.

Zaproszę Jezusa w te wszystkie miejsca mojego życia, w których czuję się najbardziej słaby i chory. Będę Go prosił, aby mnie uzdrowił.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

O co proszę? O całkowitą uległość Jezusowi i wierne trwanie przy Nim.

Wsłucham się w Jezusa. Cierpi, ponieważ jest odrzucany przez ludzi. Największą ranę zadaje się największej miłości. Nie jestem w stanie ogarnąć swoim współczuciem zranionego Jezusa, tak jak nie jestem w stanie ogarnąć umysłem i sercem głębi Jego miłości.

Poproszę Jezusa, aby udzielił mi łaski współodczuwania z Nim w Jego bólu z powodu niezrozumienia i odrzucenia, którego doznaje. Będę prosił, aby przeniknął moje serce Jego zranioną miłością.

Jezus porównuje zachowanie ludzi do przewrotnych dzieci, które szukają jedynie samozadowolenia (ww. 32-33). Chcą, aby wszyscy „tańczyli” tak, jak one przygrywają, by wszyscy płakali tak, jak one. Chcą Jezusa, który spełniałby ich oczekiwania.

Czy porównanie Jezusa przypomina mi podobne sytuacje z mojego życia? Czy w mojej rodzinie, wspólnocie, w moim osobistym życiu nie obserwuję podobnych zachowań?

Jezus boleje nad postawą ludzi, którzy nie przyjęli Jego poprzednika, Jana Chrzciciela (w. 34). Raniąc Jana, ranią Jezusa. Swoją postawę w stosunku do Jana przenieśli także na Jezusa.

Pomyślę o tych, którzy w swoim życiu pokazują mi Jezusa, są dla mnie świadkami prawdziwej wiary. Jak ich przyjmuję? Czy potrafię dziękować za nich? Za co jestem wdzięczny Jezusowi, gdy patrzę na ich życie?

Jezus jest oskarżany i wyzywany za to, że przyjaźni się z celnikami i grzesznikami (w. 34). Będę adorował Jezusa ranionego i odrzucanego w Jego miłości.

Uwielbię Go za wierną przyjaźń, która jest większa od mojego grzechu: „Jezu, Przyjacielu grzeszników, zmiłuj się nad światem”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

O co proszę? O bezgraniczne zaufanie Jezusowi.

Jezus otoczony tłumami ludzi udaje się do Nain. W bramie miasta zastaje kondukt pogrzebowy (ww. 11-12). Będę kontemplował Jezusa i Jego czułą rozmowę z płaczącą matką. Wzrusza się głęboko i pragnie ukoić jej ból (w. 13).

Pomyślę serdecznie o Jezusie, który jest czuły na widok mojego cierpienia. Moje łzy są Jego łzami, moje bóle Jego bólami. Czy bliski jest mi obraz Jezusa współczującego, zatroskanego o mnie?

Zatrzymam się dłużej nad sceną wskrzeszenia młodzieńca (ww. 14-17). Stanę pośród tłumu, by z bliska obserwować to niezwykłe wydarzenie. Zwrócę uwagę na gesty Jezusa, na każde Jego słowo.

Będę patrzył na młodzieńca, który powraca do życia, na tłumy, które ogarnął strach. Będę słuchał, jak wielbią Boga i pełni zachwytu uznają w Jezusie proroka. Wyobrażę sobie radość matki.

Dla Jezusa nie ma nic niemożliwego. Na Jego słowo sprawy po ludzku najbardziej beznadziejne i „pogrzebane” odzyskują moc życia. Czy Jezus jest dla mnie Bogiem wszechmocnym? Wyznam Mu moje najgłębsze odczucia i przeżycia.

Na zakończenie zamienię moją rozmowę z Jezusem w modlitwę uwielbienia. Razem z matką młodzieńca i tłumem będę radował się Jego mocą. Będę powtarzał z ufnością: „Jezu, dla Ciebie wszystko jest możliwe!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

Trzeba stanąć pod Krzyżem by rozpoznać i zrozumieć MIŁOŚĆ…

Modlitwa do Matki Boskiej Bolesnej

O słodka Panno Maryjo przez miecz boleści, który przeszył Twą duszę, gdyś widziała Syna Twego najdroższego na krzyżu wzniesionego, obnażonego, przybitego do pręgierza hańby, pokrytego ranami i bliznami, uproś nam tę łaskę, aby serce nasze również było mieczem żalu za grzechy przeszyte, i grotem miłości Bożej zranione. O Panno święta! przez te niewypowiedziane cierpienia, któreś bez skargi przeniosła, gdy stojąc pod krzyżem, słyszałaś Syna Twego polecającego Cię Janowi świętemu, wydającego głos wielki i oddającego ducha Swego w ręce Boga Ojca, wspomóż nas przy końcu życia naszego.

Gdy język nasz nie będzie już mógł Cię wzywać, gdy oczy nasze zamkną się na światło, a uszy nasze na wszystkie świata odgłosy, kiedy nas wszystkie siły opuszczą, wspomnij wtedy, o Matko najmiłosierniejsza, o tych modłach, jakie do Boga w Twej obecności wznosimy, Twojej je polecając dobroci! Wspomóż nas w godzinę niebezpieczeństwa strasznego i racz dusze nasze przedstawić Synowi Twemu Boskiemu, aby za przyczyną Twoją ocalił je od wszelkiego cierpienia i wprowadził do wiekuistego w niebieskiej ojczyźnie spoczynku.

O Panno najczystsza! przez te ciężkie westchnienia, które się wyrywały z Twej piersi wezbranej boleścią, gdy przyjmując w Swe ręce Syna ukochanego zdjętego z krzyża, wpatrywałaś się w ciało Jego uwielbione, pokryte ranami i w Oblicze Jego tak przecudnie piękne, a śmiercią tak zeszpecone, spraw, błagamy Cię! abyśmy opłakiwali nasze grzechy, i aby pokuta uleczyła rany tych grzeszników; żeby w chwili, gdy śmierć, ciało nasze przedmiotem wstrętu uczyni dla wszystkich, dusza nasza jaśniejąca pięknością, zasłużyła na przyjęcie jej w objęcia najsłodszego Jezusa Syna Twojego, a Pana naszego. Amen.

św. Bonawentura

Bogarodzico Dziewico Bogiem sławiena Maryjo! 
Królowo Świata i Polski Królowo! 
Panno Święta, Matko Boska Częstochowska! 
Oto do stóp Twoich upadam, pod opiekę się Twoją uciekam, 
Przyjmij mnie i osłoń płaszczem swej dobroci.
Czuję, żem nie godzien Twoich względów, 
żem wskutek grzechów moich bardzo się oddalił od Ciebie, 
proszę Cię przez Krew najdroższą, 
którą za mnie wylał Syn Twój Jezus Chrystus,
nie odtrącaj mnie od siebie.

Ponawiam przed Tobą wszystkie dobre postanowienia, 
które uczyniłem w życiu moim. 
Wsparty pomocą Twoją, przyrzekam, 
że w nich wytrwam aż do śmierci.

Racz przyjąć Panno Święta, ten akt mego oddania się Tobie 
i wyjednaj mi u Syna Twego, Jezusa Chrystusa, 
wiarę żywą, przywiązanie niewzruszone do świętego katolickiego Kościoła, nadzieję mocną, miłość wielką, szlachetną i skuteczną.

O Maryjo Częstochowska, 
od lat przeszło 600 w tym obrazie cudami słynąca, 
proszę Cię pokornie, ażebym czcząc Twój cudowny wizerunek 
godzien był zasłużyć na oglądanie Ciebie w krainie niebios,
o łaskawa i miłosierna Pani.

Bądź zawsze Matką moją, o Maryjo Częstochowska, 
jak ja pragnę być Twoim dzieckiem.

Amen.

O co proszę? O odwagę tracenia dla Jezusa i pokój duszy.

Zbliżę się do Jezusa, aby wsłuchać się w Jego słowa. Wie dobrze, że już od lat staram się chodzić za Nim. Chce mnie uchronić przed pokusą pozornego naśladowania Go.

Faktyczne naśladowanie Jezusa sprawdza się przez to, że potrafię zaprzeć się siebie i nosić swój krzyż (w. 24). Co obecnie jest moim największym krzyżem? Czy pogodziłem się z nim? Jak sobie radzę z oporami wobec tego, co trudne?

Zwrócę uwagę na moje najsilniejsze życiowe przywiązania: do osób, rzeczy, opinii, pracy… Z czego nie potrafiłbym zrezygnować dla Jezusa? Jakiej straty obawiam się najbardziej? (w. 25).

Jezus proponuje mi ćwiczenie: pomyśl, że osiągnąłeś wszystko, o czym marzyłeś, lecz za cenę duszy (w. 26). Czy było warto?

Czy nie dokonuję wyborów kosztem duszy? Co najbardziej niszczy moje życie duchowe? Jakie wybory w ostatnim czasie wzmocniły mnie duchowo, przyniosły mi pokój i radość?

Jezus przypomina mi, że liczy się perspektywa wieczności. Każdy mój wybór życiowy ma swoje konsekwencje na wieczność: „Syn Człowieczy przyjdzie… i odda każdemu według jego postępowania” (w. 27). Jakie przeżycia budzi we mnie ta zapowiedź?

Uświadomię sobie, że moje życie zmierza ostatecznie do spotkania z Jezusem w wieczności (w. 28). Co mogę powiedzieć o moim obecnym stanie duszy? Będę powtarzał dzisiaj: „Jezu, przygotuj mnie na spotkanie z Tobą”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

O co proszę? O łaskę czystego sumienia i wierność wartościom powołaniowym.

Dzisiejsza Ewangelia stawia mnie wobec postaw dwóch osób: Heroda i Jana Chrzciciela. Dwie historie życia całkowicie kontrastujące ze sobą. Będę prosił Ducha Świętego, aby pomógł mi w ich świetle rozeznać moje życiowe postawy.

Herod żyje w niepokoju. Jego grzech przeszkadza mu spotkać się z Jezusem. Widzi w Nim Jana Chrzciciela, którego kazał zabić (ww. 1-2.10). Trwanie w grzechu deformuje jego odbiór rzeczywistości. Zamyka się w wyrzutach sumienia.

Co mogę powiedzieć o moim stanie ducha? Czy jest we mnie pokój czy niepokój? Czy w mojej historii życia pozostały grzechy niewyznane, rany nieuleczone? Czy dopuszczam Jezusa do całej historii mojego życia?

Zwrócę uwagę na zachowanie Heroda. Ma władzę, a jednocześnie jest niewolnikiem ludzkich opinii, własnej zmysłowości. Wykorzystuje władzę dla niecnych celów (ww. 3-11).

Rozważę uważnie moją wolność serca. Czy jestem wewnętrznie wolny w realizowaniu życiowego powołania? Czy jest coś, co mnie zniewala: opinie, relacje, zmysłowość? O co chciałbym prosić Jezusa?

Zatrzymam się przy Janie Chrzcicielu. Będę podziwiał jego wewnętrzną wolność wobec opinii. Potrafi stawać po stronie prawdy, nawet za cenę życia (ww. 4-5.10). Swoje życie oparł na słowie Boga, na skale.

Zapytam o wartości powołaniowe, które wybrałem. Czy jestem im wierny za wszelką cenę. Czy wola Boga jest dla mnie skałą, na której opieram moje decyzje i czyny? Zachowam w sercu modlitwę: „Chcę Ci być wierny, Panie, do końca moich dni!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

O co proszę? O serce rozpalone miłością do słowa Jezusa i uwolnienie od rutyny.

Zwrócę się do Ducha Świętego, aby przygotował moje serce do słuchania i zgłębiania słowa, z którym Jezus przychodzi do mnie. Odłożę na bok wszystkie sprawy, które zaprzątają moją głowę na co dzień, aby oddać się całkowicie słuchaniu Słowa.

Będę towarzyszył Jezusowi, który udaje się do swego rodzinnego miasta (w. 54). Wraca do swoich, wśród których się wychował, z którymi dzielił codzienność. Chce głosić Ewangelię swoim bliskim.

Wyobrażę sobie Jezusa, który przychodzi do mojego „Nazaretu”, tam, gdzie toczy się codzienność. Przynosi mi swoje słowo. Pragnie, aby stało się centrum mojego codziennego życia, światłem na moich ścieżkach, natchnieniem w moich wyborach.

Jakie miejsce zajmuje słowo w mojej codzienności? Czy znajduję czas na medytację Pisma Świętego? Czy staram się rozeznawać sprawy dnia w świetle Słowa Bożego?

Będę obserwował zachowanie ludzi w synagodze (w. 54-57). Usłyszę ich lekceważące słowa wypowiadane pod adresem Jezusa. Nie dostrzegają w Nim niczego „nadzwyczajnego”. Przebywanie z Jezusem przez 30 lat sprawiło, że przyzwyczaili się do Niego. Niedobre przyzwyczajenie zamyka ich na głębię Jego słowa.

Moje częste czytanie słowa, codzienna modlitwa, Eucharystia, mogą prowadzić mnie do zażyłej więzi z Jezusem, ale także do rutyny i oziębłości. Przyjrzę się mojemu życiu duchowemu, zwłaszcza słuchaniu słowa. Czego jest we mnie więcej: duchowej żarliwości, świeżości, pasji czy rutyny, oziębłości?

Usłyszę słowa Jezusa, z których przebija ból i smutek (w. 58). Oziębłość i rutyna bardzo ranią Jego serce, ponieważ zamykają nasze serca na Jego Słowo. Przytulę się do Jezusa, prosząc Go: „Spraw, aby moja więź z Tobą nigdy nie uległa rutynie!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)