O co proszę? O zdolność rozpoznawania Bożych dzieł w moim życiu.

Słowo Boże jest jak lustro, w którym mogę zobaczyć swoją prawdziwą twarz i stan mojego serca, ponieważ przed Nim nic nie pozostaje ukryte. Rozpocznę od żarliwej prośby, abym pozwolił Słowu odsłonić prawdę o mnie samym.

Opowiadanie o Zachariaszu i Elżbiecie staje się dla mnie światłem do głębszego rozeznania opinii o moim życiu i powołaniu: „Oboje byli sprawiedliwi wobec Boga i postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich” (w. 6). Co mogę powiedzieć Bogu o mojej sprawiedliwości i nienaganności?

„Nie mieli jednak dziecka, ponieważ Elżbieta była niepłodna…” (w. 7). W życiu człowieka, także prawego i dobrego, nie brakuje bolesnych doświadczeń. Bóg na nie pozwala. Czy zgadzam się na tę prawdę?

Z uwagą przeczytam opis wydarzenia, które przeżył Zachariasz w świątyni (ww. 8-20). Bóg wkracza w życie Zachariasza w niespodziewanym czasie i w sposób nieoczekiwany. Wszystko, co przeżył z Elżbietą, miało głęboki sens i było w Bożych planach.

Zachariasz stracił głos wobec doświadczenia, które przeżył w świątyni (ww. 20-22). Przypomnę sobie sytuacje, w których zaniemówiłem wobec cudownego działania Boga w moim życiu i gdy dzięki niemu zrozumiałem sens przeżytych wcześniej doświadczeń.

Dla Boga wszystko jest możliwe: kobieta w podeszłym wieku, zgodnie z Jego obietnicą, poczęła. Czy wierzę, że Bóg zawsze spełnia swoje obietnice? Jakie obietnice Bóg związał z moim życiem i powołaniem? Czy ufam, że je spełni?

„Tak uczynił mi Pan” (w. 25) – będę powtarzał te słowa w ciągu dnia, przywołując w pamięci dobrodziejstwa, których Bóg dokonał w moim życiu.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

O co proszę? O wyzwolenie z lęków i oporów zamykających mnie na przyjęcie woli Bożej.

Bóg wchodzi w życie Maryi i Józefa w sposób po ludzku niezrozumiały (w. 18). Jego działanie budzi w nich wiele pytań i rodzi wewnętrzną niepewność. Spróbuję przywołać i jeszcze raz przeżyć osobiste sytuacje, w których cierpiałem i buntowałem się, nie mogąc zrozumieć woli Bożej w moim życiu.

„Nie bój się” (w. 20). Poddanie się niezrozumiałym planom Boga rodzi w sercu Józefa naturalny lęk i duchowe strapienie. Jednak szczerze poszukuje woli Bożej i doświadcza umocnienia na drodze powołania.

Jeszcze raz będę chciał przeżyć te momenty z historii życia, w których Bóg dał mi łaskę pocieszenia i ukojenia w przeżywaniu strapienia czy lęku. Z głębi serca podziękuję Mu za anioła światłości i pocieszenia, którego mi wtedy posłał.

Spróbuję wczuć się w sytuację Józefa i w jego przeżycia, kiedy spostrzega, że Maryja jest brzemienna. Będę podziwiał jego niezwykłą szlachetność i delikatność (w. 19). Rozważa, jak pomóc Maryi.

Jaka jest moja pierwsza reakcja w sytuacjach, kiedy czuję się skrzywdzony lub przeżywam jakiś zawód? Czy nie osądzam? Czy nie działam pod wpływem emocji?

Będę podziwiał w Józefie postawę posłuszeństwa i szczerego szukania woli Bożej (w. 24). Jest całkowicie nastawiony na jej wypełnienie.

Czy mogę powiedzieć, że w swoim życiu pragnę nade wszystko wypełnienia Bożych planów?

Wejdę w serdeczny dialog z Maryją i Józefem. Będę ich usilnie prosił, aby pomagali mi przyjmować wolę Boga, zwłaszcza wtedy, gdy jest dla mnie niezrozumiała. Będę powtarzał w sercu akt strzelisty: „Boże, choć Cię nie pojmuję, jednak nad wszystko miłuję…”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

O co proszę? O serce wrażliwe i otwarte na słowa Jezusa i Jego posłańców.

Wejdę w grupę uczniów. Rozmawiają z Jezusem o przyjściu Eliasza (w. 10). Nie chcą opierać się jedynie na tym, co mówią „inni”. Wzbudzę w sobie głębokie pragnienie osobistej rozmowy z Jezusem. Będę rozmawiał z Nim o moim Adwencie.

Wsłucham się w ton odpowiedzi Jezusa. Jest pewny i stanowczy: „Eliasz istotnie przyjdzie…” (w. 11). Obietnice Boga zawsze się spełniają. Czy Mu ufam? Czy wierzę, że On nigdy się nie spóźnia, że jest Panem mojej historii życia i potrafi wszystko naprawić?

„Eliasz już przyszedł, a nie poznali go” (w. 12). Bóg nigdy nie zostawia nas bez proroków. Głoszą nam prawdę Bożą, upominają, wzywają do nawrócenia. Czy rozpoznaję proroków danych mi od Boga? Kto jest moim Eliaszem? Czego mnie uczy?

„Postąpili z nim tak jak chcieli…” (w. 12). Bóg niczego na mnie nie wymusza. Cierpi jednak, gdy mijam się z Jego prorokami i postępuję tak, jak ja chcę, a nie jak On.

Przyglądnę się moim życiowym wyborom i decyzjom podjętym w ostatnim czasie. Czy są zgodne z Dekalogiem, z Ewangelią, z moim życiowym powołaniem? Czy rozeznaję decyzje na modlitwie, z kierownikiem duchowym?

„Tak i Syn Człowieczy będzie od nich cierpiał”. Jeśli nie rozpoznam i odrzucę głosicieli Prawdy, Jezus będzie cierpiał przeze mnie. Czy szczerze szukam Prawdy? Kogo najczęściej się radzę? Jakie niewierności zadają najwięcej cierpienia Jezusowi? Zapytam Go o to.

Zbliżę się do Jezusa. Obejmę Go czule. Wtulony w Niego będę powtarzał: „Daj mi serce czyste i otwarte na Twoje Słowo!”. Odnowię postanowienie codziennej modlitwy przedłużonej.

ksKrzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

O co proszę? O serce mądre, zdolne rozpoznawać i przyjmować wolę.

Jezus przychodzi do mnie z adwentowym Słowem, które prowokuje mnie do postawienia sobie pytania o postawę wobec Jego woli. Moją medytację rozpocznę od gorącej prośby o dogłębne rozeznanie, „z kim mam porównać… siebie” (w. 16).

Jezus przestrzega mnie przed postawą „dzieci na rynku”. Chcą, aby Bóg „tańczył” tak jak Mu „przygrywają” i „zawodził” tak jak „biadają” (w. 17). Są zapatrzone w siebie i niezadowolone.

Zastanowię się nad moimi uczuciami i myślami, które żywię do Boga. Co mogę powiedzieć o moich oczekiwaniach wobec Niego? Czy w obrazie „dzieci na rynku” nie odnajduję siebie?

Jezus zwraca uwagę, że ilekroć zachowuję się jak rozkapryszone „dzieci na rynku”, tylekroć nie jestem zdolny odczytać Jego obecności i łaski, z którą przychodzi. Moje narzekania mogą stać się przeszkodą do spotkania z Jezusem, który codziennie jest tak blisko (ww. 18-19).

Uświadomię sobie, że Bóg także dzisiaj posyła mi proroków, którzy uczą przekraczania siebie, poświęcenia, poddania się woli Bożej (w. 18). Jak ich przyjmuję? Czy pozwalam, aby kwestionowali moje grzeszne postawy i aby ode mnie wymagali?

Adwent uczy mnie rozpoznawania Syna Człowieczego – „przyjaciela celników i grzeszników” (w. 19). Przyznanie się do mojej moralnej biedy może stać się początkiem zażyłej więzi z Jezusem.

W gorącej adwentowej modlitwie będę wołał: „Jezu, daj mi serce mądre, wolne od narzekania i otwarte na Twoją wymagającą miłość!”.

ksKrzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Dziś wspomnienie św. Jana od Krzyża. Warto skorzystać z Jego ponadczasowych rad 😊

I warto pomyśleć też o spowiedzi przedświątecznej 😇

„Pod wieczór będą cię sądzić z miłości.”

„Duszy z Bogiem złączonej lęka się szatan jak samego Boga „

„Kto gardzi modlitwą, gardzi wszelkim dobrem.”

O co proszę? O życie oddane Jezusowi i Jego misji.

Jezus przychodzi do mnie z Janem Chrzcicielem (w. 11). Zwraca na niego uwagę. Mogę uczyć się od niego radykalnego przeżywania Adwentu. Jan jest moim prorokiem, który prowadzi mnie do Jezusa. Uczy mnie, jak czuwać, jak tęsknić za Jezusem, jak Go rozpoznawać.

Zaproszę Jana Chrzciciela w mój czas Adwentu. Obiorę go za swojego patrona. Co najbardziej zadziwia mnie w jego osobie? Jakiej cechy Jana mi brakuje. Powiem mu o tym i poproszę, aby modlił się za mnie do Jezusa.

„Najmniejszy… większy jest niż on” (w. 11). Zwrócę uwagę na skromność i pokorę Jana. Mogę odnaleźć inne fragmenty w Ewangelii, które o nim mówią. We wszystkim, co robi i mówi, w centrum jest Jezus. Pokazuje na Jezusa, mówi o Jezusie, żyje Jezusem, umiera dla Jezusa.

Co mogę powiedzieć o codziennym świadectwie mojego życia: w rodzinie, we wspólnocie, w posługach. Gdzie w tym wszystkim jest Jezus? Jakie miejsce zajmuje? Czy swoim życiem zaświadczam o Jezusie czy też się Go wstydzę?

Jezus składa świadectwo o Janie (w. 12-15). Zwraca uwagę na charakter jego życia i misji dla królestwa. Ma w sobie gwałtowność i „ogień” Eliasza. Jakie zdolności i cechy charakteru dostrzegam w sobie. Czy potrafię spalać się dla królestwa Bożego?

Co mogę powiedzieć o moich posługach, o angażowaniu się w życie Kościoła? Jak określiłbym moją postawę? Czego jest w niej więcej: żarliwości czy przeciętności, zdecydowania czy obojętności, poświęcenia czy pasywności?

Wspólnie z Janem Chrzcicielem zbliżę się do Jezusa. Będę go prosił, aby uczył mnie radykalnie wybierać Jezusa, odważnie opowiadać się za Nim. Będę się modlił: „Jezu, Ty jesteś moim jedynym Zbawicielem. Kocham Cię. Czekam na Ciebie!”.

Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

O co proszę? O uwolnienie od obciążeń serca.

Wsłucham się w słowa Jezusa pełne przejęcia i zatroskania. Pomyślę, że zostawił je w Ewangelii właśnie dla mnie. Są obietnicą i pocieszeniem na moje troski i obciążenia.

„Przyjdźcie do mnie wszyscy…” (w. 28). „Wszyscy”, a więc bez wyłączenia mojej osoby. Jezus chce, abym do Niego przychodził. Czy wierzę, że zajmuję wyjątkowe miejsce w Jego sercu?

Jezus pragnie, abym przychodził do Niego z całą moją biedą. Czy potrafię stawać przed Nim także wtedy, gdy obciąża mnie moja słabość, bezradność w grzechu? Co najbardziej przeszkadza mi przychodzić do Niego, co obciąża moją relację z Jezusem?

„Weźmijcie moje jarzmo na siebie…” (w. 29). Co odczuwam, kiedy słyszę to zaproszenie? Co najtrudniej jest mi przyjąć z nauki Jezusa, z Jego słów? Powiem Mu o tym. Będę prosił o łaskę powierzenia się Jemu pomimo i pośród moich oporów.

Jezus obiecuje mi, że jeśli zaufam Mu całym sobą, doświadczę łagodności i pokory Jego serca i znajdę ukojenie dla mojej duszy (w. 29). Zamienię moją medytację w modlitwę oddania. Będę oddawał Mu to, co zajmuje moje serce: moje pragnienia, tęsknoty, przywiązania.

Poproszę Jezusa o głębokie doświadczenie ukrycia w Jego sercu. Trwając przy sercu Jezusa, będę adorował Jego łagodność i pokorę.

Z Jezusem nawet jarzmo i brzemię stają się słodkie i lekkie (w. 30). W ciągu dnia będę powtarzał modlitwę: „Jezu cichy i serca pokornego, uczyń serce moje według serca Twego!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

O co proszę? O głębokie doświadczenie dobroci Ojca.

Wyobrażę sobie Jezusa, który zbliża się do mnie, wpatruje się we mnie i prosi, abym posłuchał Jego wzruszającej opowieści. Opowiada mi o pasterzu szukającym zagubionej owcy. Chce wzruszyć mnie miłością Ojca.

Usiądę blisko Jezusa, aby Go słuchać – jak młodszy brat, który słucha opowiadania starszego. Zwrócę uwagę na każdy szczegół przypowieści, a także na serdeczny ton mówiącego.

Jezus opowiada o zabłąkanej owcy (w. 12). Zatrzymam się na tym obrazie. Przywołam te sytuacje z mojego życia, w których przeżywałem zagubienie i samotność. Co w tych przeżyciach było dla mnie najbardziej bolesne? Opowiem o nich Jezusowi.

Zwrócę uwagę na obraz pasterza (w. 12-13). Kiedy zauważa, że w stadzie brakuje jednej owcy, pozostawia całe stado i idzie jej szukać. Tym pasterzem jest Bóg Ojciec. Ja jestem owcą, której szuka. Czy wierzę, że Bóg mnie szuka, że jestem drogi w Jego oczach?

Punktem kulminacyjnym opowiadania Jezusa jest radość pasterza z odnalezienia (w. 13). Jezus opowiada mi o Ojcu, który cieszy się moim życiem. Najbardziej raduje się, gdy udaje Mu się uchronić mnie od zagubienia.

Wyobrażę sobie Ojca, który bierze mnie w swoje ramiona jak pasterz owcę. Przez dłuższy czas będę trwał w ciszy, wpatrując się w radość Ojca. Uświadomię sobie, że moja małość i kruchość sprawiają, iż chroni mnie jak maleńkie dziecko (w. 14).

Co mogę powiedzieć o moim obecnym stanie ducha? Czy czuję się jak dziecko noszone w ramionach Ojca, czy raczej cierpię z powodu samotności i zagubienia. Zwierzę się Jezusowi. Będę Go usilnie prosił, powtarzając: „Pragnę być radością Twojego i mojego Ojca!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

O co proszę? O wewnętrzną wolność od grzechu i nieuporządkowanych przywiązań.

Wyobrażę sobie siebie w tłumie ludzi słuchających Jezusa. Usiądę blisko Jezusa. Łukasz mówi, że jest w Nim cudowna moc uzdrawiania (w. 17). Wzbudzę w sobie adwentowe pragnienie przebywania blisko Niego.

Uświadomię sobie, że codziennie mam okazję do tego, aby spotykać się z Jezusem i „dotykać” Go w sakramentach świętych. Co mogę powiedzieć o mojej wierze w moc Eucharystii, sakramentu Pokuty i Namaszczenia Chorych?

Będę wpatrywał się w sparaliżowanego człowieka. Zwrócę szczególną uwagę na ludzi, którzy przez dach szukają dojścia do Jezusa obleganego przez tłumy (ww. 18-20). Wczuję się w ich stan ducha, w ich pragnienia. Zobaczę, z jaką determinacją szukają u Jezusa cudu uzdrowienia.

Zapytam o moje duchowe pragnienia. Czego oczekuję od Jezusa? Co gasi moje duchowe pragnienia i oczekiwania? Co pomaga mi je rozwijać?

Jezus uwalnia sparaliżowanego przede wszystkim od grzechów (w. 20). Grzechy rodzą duchowy paraliż – ukryty, ale najbardziej utrudniający życie. Co mogę powiedzieć o mojej wewnętrznej wolności? Co najbardziej zniewala moje życie? Szczerze powiem o tym Jezusowi.

Zauważę oburzenie uczonych w Piśmie i faryzeuszów (w. 21). Nie wierzą, że Jezus ma moc odpuszczania grzechów. Jezus przejrzał ich myśli. Dostrzegł niepokój ich serca (w. 22). Uzdrawia chorego, aby uleczyć ich niewiarę (w. 23-25).

Jezus zna mnie. Zna moje „schorzenia” widoczne nie tylko dla oczu, ale i te zakryte przed ludzkim wzrokiem. W serdecznej rozmowie z Jezusem poproszę Go o dar głębokiej i owocnej spowiedzi adwentowej.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

O co proszę? O głębokie pragnienie pustyni i serce rozmiłowane w medytacji Słowa.

„Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie…” (w. 1). Ludzie czekali tysiące lat na Dobrą Nowinę. Tymczasem ja każdego dnia mogę czytać i kontemplować Ewangelię o Jezusie. Mogę spotykać się z Jezusem. Uwielbię Go za ten dar.

Zwrócę uwagę na to, że pierwsze słowa Dobrej Nowiny są wezwaniem do nawrócenia (ww. 2-4). Mam przygotować i wyprostować drogę dla Pana. Spróbuję spojrzeć na te ścieżki mojego życia, którymi podążam każdego dnia, a także na miejsca, rzeczy, osoby, do których prowadzą.

Które z nich są drogami dobrymi, a które wypaczają moje życie moralne i duchowe? Z których dróg powinienem zejść?

Będę wpatrywał się w Jana Chrzciciela, który przyciąga na pustynię tłumy ludzi. Wyobrażę sobie jego ascetyczną twarz, stanowcze spojrzenie, nędzne i szorstkie odzienie (w. 6). Wsłucham się w jego silny głos wzywający do nawrócenia: „Idzie za mną mocniejszy ode mnie…” (ww. 7-8).

Spojrzę w moje wnętrze. Czy w podążaniu za Jezusem jestem stanowczy? Czy chciałbym podjąć jakąś praktykę ascetyczną na czas Adwentu?

„Ciągnęła do niego cała judzka kraina” (w. 5). Pustynia staje się miejscem słuchania, pokuty i przygotowania na spotkanie z Jezusem. Wyznaczę sobie miejsce i czas, który w okresie Adwentu będzie moją pustynią. Jakie to będzie miejsce? Jaki czas?

Wzbudzę w sobie pragnienie częstszego przebywania na osobistej modlitwie. W serdecznej rozmowie zawierzę to pragnienie Jezusowi. Poproszę Jana Chrzciciela, aby był patronem mojego Adwentu. W akcie strzelistym będę go prosił: „Pomagaj mi prostować drogi do Jezusa!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)