Wtem jakaś kobieta, która dwanaście lat cierpiała na krwotok, podeszła z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza. Mówiła bowiem sobie: «Żebym choć dotknęła Jego płaszcza, a będę zdrowa». Jezus obrócił się i widząc ją, rzekł: «Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła». I od tej chwili kobieta była zdrowa. Mt 9, 20-22

Uzdrówcie rany przeszłości miłością. Niech wspólne cierpienie nie prowadzi do rozłamu, ale niech spowoduje cud pojednania. św. Jan Paweł II

Kilka dni temu (27 czerwca) rozważaliśmy tę samą historię uzdrowienia opisaną przez św. Marka, można sobie zerknąć wstecz 🙂

Dzisiaj, kiedy tak wielu z nas doświadcza różnego rodzaju cierpienia, kiedy tak wielu opłakuje swoich bliskich, pewnie zadajemy sobie pytanie – gdzie te cuda, które mają się dziać, które mają być udziałem tych, co uwierzą, co zaufają?

Szczerze? Czasem sama się zastanawiam… Nie dlatego żem słabej wiary, bo choć różne życiowe sytuacje wciąż próbują mnie z niej ograbiać, a cierpienie odciska coraz mocniejsze piętno, wciąż ufam. Kiedy jednak słucham ludzkich historii, ludzkich dramatycznych, traumatycznych przeżyć, łzy same lecą, a słowa modlitwy i pociechy zdają się nijak nie przynosić ulgi…

Trzeba nam wielkiej pokory wobec Bożych zamysłów i planów… Niczego nie wymusimy, niczego nie wyszarpiemy, a nasze bunty i obrażanie się na Pana Boga – bo przecież nie tak wyobrażaliśmy sobie swoje życie, życie naszych dzieci – jeszcze mocniej pogłębiają naszą udrękę i oddalają nas od cudu, który naprawdę może się wydarzyć.

Nie zniechęcajmy się, nie poddawajmy się, choć może już latami prosimy o cud uzdrowienia, o cud przemiany czyjegoś życia. Pan Jezus naprawdę i dzisiaj uzdrawia – tak jak chce i kiedy chce, bo jest Bogiem wszechmocnym.

Panie Jezu, przymnóż nam wiary! Krusz wszelkie kajdany i okowy naszych serc, taranuj każdy mur, który odgradza nas od Twojej miłości, który okrada nas z prawdziwej radości przebywania w Twojej Obecności. Panie Jezu, tak bardzo chcemy ufać, tak bardzo chcemy widzieć Twoją moc, Twoją potęgę! Tak bardzo potrzebujemy uzdrowienia, ożywienia w różnych przestrzeniach życia!

Mój Jezu, przynoszę Ci teraz każdego kto traci nadzieję, kto traci ufność, kto przestaje wierzyć w Ciebie, wierzyć Tobie. Każdego, komu krwawi serce, każdego, kto nie ma siły dźwigać krzyża codzienności. Proszę Cię, mój Jezu, dotykaj każdego z nas tak, jak teraz tego potrzebujemy. Niech Twoje obietnice wypełniają się na naszych oczach, niech cuda Twojej bezwarunkowej miłości dzieją się, by umacniać, ożywiać naszą wiarę, by podnosić nas do życia w Tobie!

Jezu ufam Tobie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *