Łk 8, 1-3
Za kim, za czym ja dzisiaj podążam, wędruję? Co mnie absorbuje, pochłania, kreuje moją teraźniejszość? Czy w moich codziennych obowiązkach jest miejsce na modlitwę, na świadectwo wiary, na zainteresowanie losem drugiego człowieka?
Cóż nam z bogactw, cóż z dobytku, jeśli zamykamy swoje oczy, serca i portfele na potrzeby najbiedniejszych? Niczego nie zabierzemy ze sobą, bo tak naprawdę nic nie jest naszą własnością. Jakże to wyraźnie widać w twarzach udręczonych cierpieniem, które rozpromieniają się dzięki jednemu życzliwemu słowu i uśmiechowi…
Są takie chwile, są takie miejsca, gdzie czas się zatrzymuje… Nie ma tytułów, rywalizacja, udawania… Jest tylko trwanie pod Krzyżem Chrystusa… Wspólnie, ale jednak każdy ze swoim balastem, swoją bidą, na swojej drodze krzyżowej…
Pamiętajmy dziś w modlitwie o tych, co gorzej się mają – którzy utracili w powodzi cały dorobek życia; co tracą siłę do walki o swoją godność, tożsamość; którzy toczą nierówną walkę z wszelakim choróbskiem czy uzależnieniem ograbiającym z radości życia. Bądźmy dla siebie nawzajem wsparciem i dobrym przykładem w trudnej drodze ku wieczności, ku świętości, która przecież jest naszym celem.
Serce Jezusa, dobroci i miłości pełne, zmiłuj się nad nami!