O co proszę? O głębokie pragnienie życia z Jezusem na wieczność.

Jezus objawia mi prawdę o końcu świata. Poproszę Go na wstępie medytacji o głębokie przeżycie prawdy o Jego ostatecznym przyjściu. Jest to fakt, który niechybnie nastąpi.

Popatrzę na moją codzienność: na zajęcia, które wykonuję, sprawy, którymi się przejmuję, troski, cierpienia… To wszystko kiedyś się skończy. Liczyć się będzie tylko wieczność. Jak często o tym myślę? Czy mam zdrowy dystans do moich codziennych spraw?

Wyobrażę sobie scenę końca świata, którą opisuje Jezus (ww. 24-27). Będę kontemplował Syna Bożego, który pośród spadających gwiazd i wstrząsów nieba przychodzi w obłokach z mocą i chwałą. Zobaczę, jak wysyła aniołów, aby zebrali Jego wybranych z wszystkich stron świata.

Zwrócę uwagę na przeżycia, jakie wywołuje we mnie to wydarzenie. Jakie uczucia przeważają: oczekiwania, radości, pokoju? A może niepewność i lęk? Jezus przywołuje dla mnie tę scenę, aby pokazać wieczną wartość mojego życia.

Będę prosił mojego Anioła Stróża, aby trwał przy mnie w ostatniej chwili mojego ziemskiego życia; aby przyszedł po mnie, kiedy Jezus wysyłać będzie aniołów po swoich wybranych. Odnowię pragnienie zażyłej więzi modlitewnej z moim Aniołem Stróżem.

Tylko Ojciec wie, kiedy nastąpi przyjście Jego Syna (w. 32). Zostawił mi słowo Jezusa, które nie przemija. Trwanie w Jego słowie pomoże mi odczytać znaki nadchodzącego końca i przygotować się na przyjście Jezusa (ww. 28-32).

W żarliwej modlitwie zwrócę się do Ojca, aby pomógł mi żyć słowem przychodzącego Jezusa. Będę Go prosił, aby posyłał mi codziennie dobrego anioła i budził we mnie pokój i radość oczekiwania na przyjście Pana. Będę wyznawał Mu z miłością: „Poza Tobą nie ma dla mnie dobra” (Ps 16, 2).

Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Autor: Św. Bernard z Clairvaux (1091–1153), mnich cysterski, doktor Kościoła

Aby osiągnąć pokorę, nie ma nic bardziej bezpośredniego ani lepiej przystosowanego niż spotkanie samego siebie w prawdzie. W tym celu wystarczy niczego nie ukrywać, odrzucić udawanie, stanąć twarzą w twarz ze sobą bez wymówek.

Spoglądając na siebie w taki sposób, w świetle prawdy, dusza odkryje, że jest w „strefie niepodobieństwa”. Wtedy, smutno wzdychając, ponieważ jej rzeczywista nędza nie jest już przed nią zakryta, zawoła do Pana razem z prorokiem: „W Twojej prawdzie uczyniłeś mnie pokornym” (Ps 119,75 Wlg). I jakże by nie czuła się przeniknięta pokorą, kiedy poznała sama siebie w prawdzie? Ponieważ dusza postrzega siebie pod ciężarem grzechu, ślepa, zamknięta w sobie, bezsilna, poddana licznym błędom, narażona na tysiące zagrożeń, zaniepokojona tysiącem obaw, zatroskana o tysiące problemów, nękana tysiącem podejrzeń, zajęta tysiącem potrzeb, z zamiłowaniem do występku i niemocą do cnoty.

Czy mogłaby jeszcze spoglądać z wysoka i podnosić głowę? Kiedy cierpienie staje się tak przeszywające jak cierń, czyż nie do tego zwróci się dusza? To znaczy zwróci się w stronę łez, zwróci się w stronę płaczu i jęku, zwróci się do Pana i zawoła w pokorze: „Uzdrów mnie, bo zgrzeszyłem przeciw Tobie!” (Ps 40,5). Gdy tylko dusza zwróci się do Pana, otrzyma pocieszenie, ponieważ jest On „Ojcem miłosierdzia i Bogiem wszelkiej pociechy” (2 Kor 1,3). Po takim doświadczeniu Bóg objawia się jako Zbawiciel. […]

Poznanie siebie będzie krokiem w kierunku rozpoznania Boga. Poprzez odnowienie Jego obrazu w tobie, On sam stanie się widzialny. Rzeczywiście, kiedy z odsłoniętą twarzą odbijasz chwałę Pana jak w zwierciadle, zostaniesz przemieniony w ten sam obraz, coraz ostrzejszy i wyraźniejszy, jak przystało na działanie Ducha Bożego (por. 2 Kor 3,18).

Źródło: O Pieśni nad pieśniami, kazanie 36, 5-6 (© Evangelizo.org)

Kto będzie się starał zachować swoje życie, straci je; a kto je straci, zachowa je. Łk 17, 33

Cechą wyróżniającą chrześcijańską radość jest to, że może ona współistnieć z cierpieniem, całkowicie bowiem opiera się na miłości. św. Jan Paweł II

Kompromisy, układy, ustępstwa… Takie trochę oszukiwanie, zagłuszanie własnego sumienia, choć oczywiście nie każdy kompromis taki być musi. To co jest dobre dla Ciebie, dla mnie już niekoniecznie 🤔 to co buduje Ciebie w tej chwili, u mnie może wprowadzać zamieszanie i zamęt – i odwrotnie.

Jesteśmy tak różni i zupełnie odmienne nasze drogi ku świętości. Jednak Boże prawo dla każdego jest niezmienne i bezkompromisowe. I nie chodzi o to, że zawsze ma być czarne czy białe, bo kolorów mamy przecież bez liku 😊 ale o MIŁOŚĆ, która w swej czułości, zaangażowaniu i może nawet “ślepocie” potrafi wskazać błędy i braki, by w porę, wspólnymi siłami zaradzić, naprawić, wyprostować to, czego może właśnie przez dystansowanie się “od” i tzw. “święty spokój” nie chcesz, albo boisz się nazwać po imieniu.

Nie przeinaczaj Bożych praw! Nie zagłuszaj własnego sumienia i nie szukaj dróg na skróty – bo teraz tak wszyscy żyją… NIE JESTEŚ WSZYSCY!

Nasz Bóg zapyta Cię indywidualnie! Nie ukryjesz się za niczyimi plecami i nie przerzucisz na nikogo odpowiedzialności. Boża Miłość rozliczy Cię z miłości, którą zaniedbałeś, odrzuciłeś, pogardziłeś, którą sprowadziłeś tylko do cielesności i przyjemności, którą odarłeś z marzeń i intymności… BOŻA MIŁOŚĆ… bez Niej nic nie miałoby sensu i smaku, bez Niej nie chciałoby się chcieć, trudzić, poświęcać, spalać, cierpieć…

Nie bój się 💖 Zanurz się w miłosiernej Bożej Miłości, to JEDYNA pewność i gwarancja życia tu i teraz, ale przede wszystkim na wieczność 💖

Życzę Ci abyś odnalazł tę Miłość, który przyprowadzi Cię do źródła Miłości, Prawdy i Życia, i która zachowa Cię przy życiu na wieki! 😇

Błogosławię ❤️+

Autor: Św. John Henry Newman (1801-1890), kardynał, teolog, założyciel Oratorium w Anglii

Nasz Pan i Zbawiciel zgodził się żyć w świecie, który się Go wyrzekł, żył w nim, aby umrzeć za niego w oznaczonej godzinie. Przyszedł na świat jako wyznaczony kapłan, aby złożyć ofiarę za tych, którzy nie uczestniczyli w żadnym akcie adoracji… Umarł i zmartwychwstał trzeciego dnia, On – Słońce sprawiedliwości (Ma 3,20), ukazując cały swój splendor, które ukrywał za chmurami poranka. Zmartwychwstał i powrócił do nieba, po prawicy Ojca wyprasza przebaczenie dla nas przez swoje święte rany. Tam króluje i prowadzi swój lud odkupiony, wylewa na niego obfite błogosławieństwa z swego przebitego boku. Wstąpił tam, aby zejść w wyznaczonym czasie i sądzić świat, który odkupił… Wyniósł ze sobą naturę ludzką…, ponieważ człowiek nas odkupił, człowiek został wywyższony ponad wszelkie stworzenie, tworząc jedno z naszym Stworzycielem i człowiek będzie sądził ludzi w dniu ostatecznym (Dz 17,31).

Ta ziemia jest o tyle uprzywilejowana, że nasz sędzia nie jest jej obcy, ale nam podobny, broniący naszych interesów i w pełni współczujący naszym niedoskonałościom. Ten, który nas umiłował aż do śmierci za nas, jest miłosiernie wyznaczony do ustalenia ostatecznej miary i wartości swego własnego dzieła. Ten, który nauczył się własną słabością bronić słabego, który chce zebrać wszelki owoc swojej Męki, oddzieli zboże od słomy, tak, że nie spadnie ani jedno ziarno na ziemię (por. Mt 3,12). Ten, który pozwolił nam uczestniczyć w swojej własnej naturze duchowej, od którego przyjęliśmy życiodajną krew naszych dusz, Ten, który jest naszym bratem, będzie decydował o swoich braciach. Oby w tym drugim przyjściu mógł sobie przypomnieć o nas w swoim miłosierdziu i czułej litości, On jest naszą jedyną nadzieją, naszym jedynym zbawieniem!

Źródło: Kazanie „The Incarnation”, PPS, tom 2 nr 3 (© Evangelizo.org)

Jezus zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: «Królestwo Boże nie przyjdzie w sposób dostrzegalny; i nie powiedzą: „Oto tu jest” albo: „Tam”. Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest». Łk 17, 20-21

Człowiek nie może przecież oprzeć swego życia na czymś nieokreślonym, na niepewności albo na kłamstwie, gdyż takie życie byłoby nieustannie nękane przez lęk i niepokój. św. Jan Paweł II

Ciężko dzisiaj dostrzegać Boże królestwo kiedy tak wiele cierpienia, lęku i chaosu wokół nas i być może w nas samych… Kiedy niepewność o jutro spędza wielu z nas sen z powiek, a bezwzględność i barbarzyństwo toczących się wojen odciska piętno chyba już na całym świecie…

Trzeba nam jednak za wszelką cenę, choćby resztką instynktu samozachowawczego uchwycić się NADZIEI, która nigdy zawieść nie może! I chociaż mówi się, że nadzieja umiera ostatnia, to przecież my ludzie wierzący powinniśmy mieć pewność, że nadzieja nie umiera, bo to Chrystus jest naszą Nadzieją, więc trwając w Nim prawdziwie, nigdy nie doznamy zawodu ni rozczarowania.

To dzisiejsze Słowo przypomina mi również, by nie podążać za każdym głosem, który pięknie mówi o Bożych sprawach, ale by rzeczywiście starannie i rozważnie rozeznawać kogo słuchać.

Wielkie dzisiaj zamieszanie w samym Kościele i naprawdę można się pogubić… I bynajmniej nie chodzi mi o wywlekanie czyichś grzechów, czy ich tuszowanie. Uderzyło mnie jednak mocno ostatnie zdanie z dzisiejszej Ewangelii: Wpierw jednak musi wiele wycierpieć i być odrzuconym przez to pokolenie.

Chrystus cierpi w nas, cierpi razem z nami, cierpi w Kościele i jest odrzucany przez kolejne pokolenie, nawet przez ludzi Kościoła…

Wstrząsająca to prawda, lecz musimy się z nią zmierzyć – to my jesteśmy tym pokoleniem, które znowu odrzuca Bożą miłość, które odrzuca Jezusową naukę, które rozbija i depcze Dekalog, urągając i bezczeszcząc Boże Imię…

Jednak pomimo tych jawnych uchybień, nadużyć i profanacji – królestwo Boże jest pośród nas, bo sam Chrystus tak powiedział. Więc może przestańmy się skupiać na tym co się nam nie podoba w samym Kościele, ale postarajmy się dostrzec Boże królestwo w sobie. Wszak Kościół to my – to Ty i ja 😊

„Przyjdź królestwo Twe, niech się stanie na ziemi jak w niebie. Przyjdź królestwo Twe, Abba!”

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Naśladowanie Jezusa Chrystusa, traktat duchowy z XV w.

„Królestwo Boże jest w was” – mówi Pan. Nawróć się ku Panu całym sercem i porzuć lichą świetność świata, a dusza twoja odnajdzie spokój. Ucz się odsuwać od siebie rzeczy zewnętrzne i oddaj się cały życiu wewnętrznemu, a zobaczysz, jak wchodzi w ciebie Królestwo Boże. Bo „Królestwo Boże to pokój i radość w duchu” (Rz 14,17).

Ta radość jest niedostępna żyjącym bez Boga. Przyjdzie do ciebie Chrystus i przyniesie ci swoje ukojenie, jeżeli przygotujesz mu w swej wewnętrznej głębi mieszkanie. Cała jego chwała i blask pochodzą z głębi, tam lubi On przebywać. Człowiek zwrócony do wnętrza pozna Jego częste nawiedziny, czułe rozmowy, tkliwe ukojenie, spokój bezmierny, Jego zadziwiającą bliskość. Pośpiesz się, duszo, przygotuj serce dla ukochanego, niech przyjdzie do ciebie i raczy w tobie zagościć. Tak bowiem mówi: „Jeśli mnie kto miłuje, będzie chował moje słowa, a przyjdziemy do niego i przebywać u niego będziemy” (J 14,23).

Źródło: II, rozdz. 1, 1-2 (http://kempis.prv.pl)