Jezus wszedł do świątyni i zaczął wyrzucać sprzedających w niej. Mówił do nich: «Napisane jest: „Mój dom będzie domem modlitwy”, a wy uczyniliście go jaskinią zbójców». Łk 19, 45-46

Jeśli nauczycie się odkrywać Jezusa w Eucharystii, to będziecie umieli odkrywać Go także w waszych braciach i siostrach, a w szczególności w najuboższychśw. Jan Paweł II

Jaki jest mój dom – świątynia ciała. Jakim jestem domem? Co naprawdę dzieje się w moim sercu, a co jest tylko działaniem zewnętrznym, być może tylko na pokaz, na stworzenie pięknego wizerunku?

Doczesność jest niezmiernie ulotna…

Nasz Bóg kocha Cię takiego, jakiego Cię stworzył. Nie musisz przed Nim udawać, zgrywać się, ani kopiować innych. On zna Ciebie od podszewki. Zna każdą myśl, intencję, pragnienie, widzi każde staranie i działanie.

Zatroszcz się na serio o świątynię swojego ciała. Nie o to, co pryśnie jak bańka mydlana wcześniej czy później, lecz o to, z czego ani czas, ani żadna inna siła nie będzie w stanie Cię ograbić.

Pokochaj siebie 😊Nie wpadaj jednak w samouwielbienie 🤭 ale zanurzaj się w głębi Bożej miłości, która niczego nie wypacza, zawsze dążąc do harmonii, jedności i pokoju.

Spotkaj się z MIŁOŚCIĄ 💖💖🔥

Błogosławię ❤️+

Autor: Św. Augustyn (354 – 430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

Modlimy się w świątyni Bożej kiedy modlimy się w pokoju Kościoła, w jedności Ciała Chrystusa, bo Ciało Chrystusa składa się z mnogości wierzących, rozsianych po całej ziemi… Aby zostać wysłuchanym w tej świątyni, trzeba modlić się „w Duchu i prawdzie”(J 4,23), a nie w budynku świątyni jerozolimskiej. Ta była „tylko cieniem spraw przyszłych” (Kol 2,17) i dlatego popadła w ruinę… Ta zniszczona świątynie nie może być tym domem modlitwy, o którym powiedziano: „Mój dom ma być domem modlitwy dla wszystkich narodów”(Mk 11,17; Iz 56,7).

Czy naprawdę ci, którzy uczynili z niej „jaskinię zbójców”, byli powodem jej upadku? Także ci, którzy w Kościele prowadzą nieuporządkowane życie, którzy z domu Bożego robią jaskinię zbójców ile tylko w ich mocy, też im się nie uda zniszczyć tej świątyni. Przyjdzie czas, kiedy zostaną wygnani biczem swoich grzechów. To zgromadzenie wiernych, świątynia Boża i Ciało Chrystusa ma jeden głos i śpiewa jak jeden mąż… Jeśli tego pragniemy; to ten głos może być naszym; jeśli zechcemy, słysząc ten śpiew, to śpiewajmy także w naszym sercu.

Źródło: Komentarz do psalmu 130 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O pragnienie wewnętrznego oczyszczenia i otwarcia się na słowo Jezusa.

Wejdę z Jezusem do świątyni (w. 45). Zobaczę tłumy ludzi, usłyszę zgiełk. Spojrzę na rozpaloną gniewem twarz Jezusa, na cierpienie w Jego oczach. Widzi tych, którzy pochłonięci swoimi sprawami „tracą głowę”, zapominając o najważniejszym.

Będę prosił Jezusa, aby pozwolił mi wejść w Jego cierpienie i „uchwycić sercem” to, co sprawia Mu największy ból. Zapytam, co cieszy, a co boli Go najbardziej, gdy patrzy na moje życie.

Będę obserwował gwałtowne zachowanie Jezusa. Usłyszę Jego słowa pełne żalu i wyrzutu. Słowem i czynem oczyszcza świątynię, która przestała być domem modlitwy (ww. 45-46).

Zapytam siebie, w czym najbardziej potrzebuję oczyszczenia? Przypomnę sobie słowa z Ewangelii i wydarzenia z codzienności, które w ostatnim czasie wzywają mnie do zmiany postaw, życia. Jak na nie odpowiadam?

Zwrócę uwagę na nastawienie arcykapłanów i przywódców ludu (ww. 47-48). Nie słuchają Jezusa. Kierują się uprzedzeniem i zranioną dumą. Złe myśli i chore uczucia zamykają ich na Jezusa. Ci, którzy są wolni od nich, słuchają Go z zapartym tchem.

Wsłucham się w moje wnętrze. Jakie przeżycia w nim dominują? Które z nich pomagają mi słuchać Jezusa z radością, a które zamykają mnie na Niego? Będę prosił Go o wewnętrzne uzdrowienie!

Zaproszę Jezusa do siebie. Będę prosił Go, aby oczyścił mnie z wewnętrznego bałaganu i zgiełku. Wyznam Mu z ufnością: „Jezu, wierzę, że możesz przywrócić pokój mojemu sercu”.

Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Gdy Jezus był już blisko Jerozolimy, na widok miasta zapłakał nad nim i rzekł: «O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi! Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami. Łk 19, 41-42

Cierpienie jest w świecie również po to, żeby wyzwolić w nas miłość, ów hojny i bezinteresowny dar z własnego “ja” na rzecz tych, których dotyka cierpienie. św. Jan Paweł II

W kokonie swojego bólu i cierpienia bardzo łatwo zobojętnieć i nie dostrzegać czyjegoś cierpienia, stać się niewrażliwym na ludzką krzywdę czy różnego rodzaju biedę. Ból, rozpacz, nieszczęście, bezradność, poczucie niesprawiedliwości czy odrzucenia, potrafi tak sparaliżować, tak omotać i tak zatopić w poczuciu pustki, beznadziei, że właściwie po co się starać…

Jezus płacze dzisiaj razem z Tobą, razem ze mną… Płacze nad rezygnacją i bezsilnością, nad obojętnością i znieczulicą, nad schematami, które zniewoliły i zasłoniły prawdziwy obraz Miłosiernego Ojca, i które ciągle ograbiają bezczelnie, bo niby wiedzą lepiej czego potrzebuję, bo niby znają mnie i mają pewność co jest dla mnie dobre… Któż z nas tego nie doświadcza…

Dosyć! Będzie tego! Nie pozwolę więcej sobą manipulować! Nie chcę być bezwolną marionetką! Nie ma mojej zgody na dyktowanie i narzucanie chorych reguł i zasad zupełnie niezgodnych z Bożym prawem! Świątynia mojego serca, mojej duszy i ciała jest święta! Poprzez sakrament pokuty i Eucharystyczny Pokarm mogę ciągle odnawiać i umacniać to, co świat próbuje lekceważyć, zagłuszyć, zaćmić, zbrukać i zrujnować.

Chociaż wciąż tak niewiele rozumiem, choć bezradność czasem sprowadza mnie do parteru, to wiem, że mój Bóg może WSZYSTKO przemienić 💖

Nie bój się, kiedy WSZYSTKO wokół się sypie i wali, kiedy nieprzyjaciel stoi u progu i zdaje mu się, że wszystko mu wolno. Przylgnij do Maryi, Ona Cię obroni, Ona będzie Cię strzegła, Ona zawsze doprowadzi Cię do Jezusa, do Boga!

Przytulam poszukujących, utrudzonych, zabłąkanych, cierpiących z różnego powodu, prosząc o pokój serca dla każdego z nas ❤️+

Jezu ufam Tobie!

Autor: Św. Jan Maria Vianney (1786–1859), kapłan, proboszcz z Ars

Przeznaczeniem naszej duszy jest spędzić wieczność na łonie samego Boga. Ujmijmy to w skrócie, moi bracia: nasza dusza jest czymś tak wielkim, tak cennym, że tylko Bóg może ją przewyższyć. […] Z tego tylko powodu, moi bracia, pozostawiam wam do rozważenia, czy powinniśmy się dziwić, że Bóg, który tak dobrze zna zasługi duszy, tak gorzko płacze z powodu jej utraty. Pozostawiam wam do przemyślenia, jaką troskę powinniśmy podjąć, aby zachować całe jej piękno. […]

Trzy rzeczy są w stanie sprawić, że płaczemy; ale jest tylko jedna, która jest w stanie uczynić nasze łzy zasłużonymi – gdy płaczemy za grzechy nasze lub naszych braci. […] Płakać z powodu duchowej śmierci duszy, z powodu oddalenia od Boga, z powodu utraty nieba: „O cenne łzy, ale jakże rzadkie!” A dlaczego, bracia moi, jeśli nie dlatego, że nie czujecie wielkości waszego nieszczęścia, na czas i na wieczność? […]

Niestety! Moi bracia, to strach przed tą stratą wyludnił świat i wypełnił pustynie i klasztory tak wieloma chrześcijanami; to dlatego, że rozumieli znacznie lepiej niż my, że jeśli stracimy naszą duszę, wszystko jest stracone, i że dlatego musi ona mieć wielką wartość, skoro sam Bóg przywiązuje do niej taką wagę. Tak, moi bracia, święci cierpieli wiele, aby zachować swoje dusze dla nieba!

Źródło: Kazanie na dziewiątą niedzielę po Zesłaniu Ducha Świętego (© Evangelizo.org)

O co proszę? O serce wolne od złych przyzwyczajeń i otwarte na wolę Boga.

Usiądę blisko Jezusa, który płacze nad Jerozolimą. Przytulę się do Niego. Wsłucham się w Jego słowa i płacz. Jerozolima, która ma piękną świątynię, nie rozpoznaje Jego przyjścia (ww. 41-42).

Można żyć blisko świątyni, codziennie się w niej modlić, składać ofiary i nie rozpoznawać obecności przychodzącego Boga. Własne przyzwyczajenia i religijne schematy życia mogą zasłonić mi obraz żywego Boga.

Jezus zapowiada mi, że kto nie rozpoznaje Boga przychodzącego w codzienności, stanie się jak oblężona świątynia, ściśnięta zewsząd, skazana na zagruzowanie (ww. 43-44). Bóg nie chce świątyń, w których człowiek zamyka Go i izoluje od codzienności.

Wiara człowieka, który nie żyje Bogiem na co dzień i nie pozwala Mu przychodzić do siebie tak jak On sam chce, jest jak świątynia, która legnie w gruzach. Religijność budowana na własny obraz, a nie Boży, zwali się i zamieni w gruzowisko.

„Rozpoznać czas Jego nawiedzenia” – oto kluczowe słowa Jezusa (w. 44). Aby tak było, trzeba nauczyć się rozeznawać Jego wolę w słowie i rozpoznawać ją w znakach czasu.

Co mogę powiedzieć o mojej wrażliwości duchowej na przychodzenie Jezusa? Czy rozpoznaję czas Jego nawiedzenia? Jakie nawiedzenia w moim życiu były szczególnie ważne? Czy rozpoznałem je we właściwym czasie? Czy na nie odpowiedziałem?

Już teraz powierzę Mu całą moją przyszłość, w której będzie mnie nawiedzał i objawiał mi swoją wolę. Będę Go prosił: „Daj mi serce zdolne rozpoznać Cię w każdym czasie”.

Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

„Powiadam wam: Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. Tych zaś przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich oczach” Łk. 19, 26-27

Pragnienie, by żyć lepiej, nie jest niczym złym, ale błędem jest styl życia, który wyżej stawia dążenie do tego, by mieć, aniżeli być, i chce mieć więcej nie po to, aby bardziej żyć, lecz by doznać w życiu jak najwięcej przyjemności. św. Jan Paweł II

Trudne to Słowo… Wiadomo, że nie chodzi o dobra doczesne, choć zdawać by się mogło, że to oczywista sprawa, lecz o to, czego nie da się zmierzyć ani zważyć według naszych ludzkich miar. Tak naprawdę to nikt z nas nie ma bladego pojęcia jak to będzie po Drugiej Stronie. Pewne jest jednak, że nic z tego co ziemskie nie zabierzemy ze sobą.

Niestety zbyt wielu za nic ma te Boże pouczenia… I żyją sobie biorąc garściami jak leci, bez namysłu, zastanowienia, nie zważając na konsekwencje swoich czynów, nie licząc się zupełnie z żadnymi normami moralnymi i powszechnie przyjętymi obyczajami, a gdzież tam wspominać o Bożym prawie… “Hulaj dusza, piekła nie ma!”

Smutne to, gdy patrzymy na takie postawy, na tych co idą na ślepo za głosem tego świata, za krzykliwym, bezwzględnym, irracjonalnym bełkotem, bez zahamowań depcząc wszelkie świętości… A piekło jest, o czym zaświadczyło wielu mistyków, o czym mówiła Dzieciom Fatimskim Matka Boża, pokazując Im wizję piekła…

Kiedy przyjdzie zdać relację z własnego życia, kiedy mój Bóg zapyta co zrobiłam z darowanymi mi dobrami – czy tylko rozwinę chustę wyjmując nierozpakowane, choć mocno pogniecione prezenty, czy może za wierną i odważną służbę otrzymam hojne wynagrodzenie? Za jakiś czas każdy z nas pozna odpowiedź na to pytanie.

Trzeba więc dziś koniecznie zastanowić się nad swoim postępowaniem, nad swoimi wyborami, wyznawanymi wartościami, nad tym komu służę i kto naprawdę jest moim Bogiem.

Ja wybrałam i nieustannie będę to powtarzać! Moim Panem jest Trójjedyny Bóg, Żyjący na wieki wieków, Ojciec, Syn i Duch Święty 💖 Nie muszę się lękać! Pan Obrońcą mego życia, to On mój los zabezpiecza, strzegąc mnie jak źrenicy oka i ukrywając w cieniu Swych skrzydeł, w objęciach Swoich miłosiernych ramion 🔥

Dziękuję Ci, mój Tato, za wszelkie dobro jakim mnie obsypujesz każdego dnia 😊 Bądź uwielbiony mój Boże!

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Benedykt XVI, papież od 2005 do 2013

Zagadnienie rozwoju jest dzisiaj mocno związane również z powinnościami wynikającymi ze stosunku człowieka do środowiska naturalnego. Bóg dał je wszystkim, a za korzystanie z niego jesteśmy odpowiedzialni wobec ubogich, przyszłych pokoleń i całej ludzkości… Wierzący dostrzega w przyrodzie cudowny owoc stwórczego działania Boga, z którego człowiek może korzystać w sposób odpowiedzialny, aby zaspokoić swe słuszne potrzeby — materialne i niematerialne — z poszanowaniem wewnętrznej równowagi samego stworzenia. Jeśli brak takiej wizji, człowiek traktuje naturę jak nietykalne tabu albo — przeciwnie — dopuszcza się wobec niej nadużyć. Obydwie te postawy nie są zgodne z chrześcijańską wizją natury, będącej owocem stworzenia Bożego.

Natura jest wyrazem zamysłu miłości i prawdy. Ona jest uprzednia w stosunku do nas i została nam dana przez Boga jako środowisko życia. Mówi nam o Stwórcy (por. Rz 1, 20) i o Jego miłości do ludzkości. Ma ona zostać «zjednoczona» w Chrystusie u końca czasów (por. Ef 1, 9-10; Kol 1, 19-20). A więc i ona jest «powołaniem». Natura jest do naszej dyspozycji nie jako «stos przypadkowo rozrzuconych odpadków», ale jako dar Stwórcy, który ustanowił jej wewnętrzne prawa, aby człowiek czerpał z nich odpowiednie wskazówki, by «ją uprawiać i doglądać» (por. Rdz 2, 15) […]

Człowiekowi wolno sprawować odpowiedzialną władzę nad naturą, by jej strzec, uzyskiwać z niej korzyści i pielęgnować ją także na nowe sposoby i stosując nowe zaawansowane technologie, tak by mogła ona godnie przyjąć i wyżywić zamieszkującą ją ludność. Na tej naszej ziemi jest miejsce dla wszystkich: na niej cała rodzina ludzka powinna znaleźć bogactwa konieczne do godnego życia. Powinniśmy jednak uznać za nader poważny obowiązek to, by nowym pokoleniom przekazać ziemię w takim stanie, aby również i one mogły godnie ją zamieszkiwać i dalej uprawiać.

Źródło: Encyklika „Caritas in veritate”, § 48-50 (© copyright Libreria Editrice Vaticana)