O co proszę? O dogłębne doświadczenie Bożej opieki we własnych niedostatkach.

Wejdę z Jezusem do świątyni. Stanę razem z Nim w tłumie ludzi, którzy stoją w kolejce do skarbony, aby złożyć ofiarę.

„Gdy podniósł oczy…” (w. 1). Zwrócę uwagę na przenikliwy wzrok Jezusa, który dostrzega najprostszego człowieka i najbardziej ukryty gest dobroci. Biedna wdowa, zmieszana z tłumem bogatych, uszła uwadze wielu ludzi, ale nie uwadze Jezusa (w. 2).

Jezus codziennie „podnosi oczy” i dostrzega mnie z daleka. Widzi moje czyny, zna także moje myśli. Nic nie jest ukryte przed Nim. Stanę przed Jezusem w prostocie i szczerości serca, prosząc Go, aby pokazał mi każde dobro uczynione w moim życiu.

Będę wsłuchiwał się w Jezusa, który chwali w obecności zebranych hojność biednej wdowy (ww. 3-4). Gdybym miał dzisiaj stanąć przed Jezusem z moim życiem, co uznałby za moje największe bogactwo w Jego oczach. Za co pochwaliłby mnie najbardziej? Zapytam o to Jezusa.

Jezus zwraca mi uwagę na postawę ubogiej kobiety. Zostawiła Bogu w świątyni całe swoje mienie, wszystko, co miała (w. 4). Oddaje swoje utrzymanie, ufając, że Bóg będzie ją wspierał swoją pomocą.

Zapytam siebie o moje zaufanie do Boga. Czy potrafiłbym dzisiaj, podobnie jak wdowa, złożyć całe swoje życie w Jego ręce? Czy jest coś, czego do tej pory boję się Mu oddać? Z czego jest mi najtrudniej zrezygnować? Powiem o tym Jezusowi. Będę Go prosił o wewnętrzną wolność i dar głębokiego zaufania Jego dobroci.

W serdecznej rozmowie i akcie oddania powierzę Jezusowi całe „utrzymanie” mojego życia, aby On sam stał się dla mnie jedynym, najważniejszym zabezpieczeniem. Zwierzę się Mu z moich lęków i obaw o przyszłość. Złożę je w Jego rękach.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Odpowiedział Jezus: «Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu. J 18 ,37b

Nowoczesna filozofia zapomniała, że to byt winien stanowić przedmiot jej badań, i skupiła się na poznaniu ludzkim. Zamiast wykorzystywać zdolność człowieka do poznania prawdy, woli podkreślać jego ograniczenia i uwarunkowania jakim podlega. św. Jan Paweł II

Kogo słuchasz? Czy tylko hałaśliwej medialnej papki, która wprowadza niepokój i chaos w tak mocno już zagmatwane życie i relacje? Pan Jezus mówi, że Jego królestwo nie jest z tego świat, czyli każdy kto obrał Go za swojego Pana i Króla, też już nie należy do tego świata😇

Nie próbuje nawet tego ogarnąć rozumem, ale serce od dawna mówi mi, że jestem tu tylko przechodniem, że naprawdę nie należę do tego świata, że jeszcze chwila i dojdę do kresu wędrówki, do PRAWDY, która pozwoli wreszcie odetchnąć i poczuć się we właściwym miejscu. Nie żebym teraz była jakoś tam nieszczęśliwa, ale ufam Bożemu Słowu i oczekuję na pełnię radości, której żadne zamieszki, hejt, nieuczciwość, złośliwość czy choroba, nie będzie w stanie zaburzyć. Bo w Bożym Królestwie obowiązują Boże zasady, a niewyczerpalne Źródło Miłości i Pokoju rozlewa zdroje Swojej łaski i miłosierdzia na tych, którzy już teraz czują się mieszkańcami Nieba 💖

Staram się najuważniej jak potrafię słuchać Bożego głosu i każdą cząstką mojego ducha, serca i duszy wyznaję, że Jezus Chrystus jest moim Panem i Królem! Teraz i na wieki wieków! Amen!

Królewskiego Dnia Pańskiego 😇💓+

Autor: Św. Teresa z Avila (1515-1582), karmelitanka, doktor Kościoła

Ty jesteś Król wieków nieśmiertelny… Ile razy słyszę w Wierzę te słowa: „A królestwu Jego nie będzie końca”, zawsze we mnie serce rośnie z radości. Wychwalam Ciebie, Panie, błogosławię Ciebie i niech Cię wysławia wszystko stworzenie, iż królestwo Twoje będzie trwało wiecznie. Więc nie dopuszczaj tego, Panie, by ktoś mając chwalić Ciebie i rozmawiać z Tobą, czynił to tylko usty… Pewno, że do króla czy do wysokiego dostojnika nie mówi się takim językiem, jaki by uszedł w rozmowie z chłopem lub wyrobnikiem albo jakim by do nas mówiła podobna nam uboga, której wszystko jedno i my na to nie zważamy.

Prawda, że taka jest pokora Króla naszego, iż choć prostaczym językiem moim nie umiem przemówić do Niego jak należy, On przecie nie wzdryga się mnie słuchać i straż Jego przyboczna, Aniołowie otaczający tron Jego, nie odpędzają mnie, bo znają dobroć Króla swego, iż lepiej Mu się podoba prostota pokornego pastuszka, który mówi do Niego, jak umie, i więcej by powiedział, gdyby umiał, niż wytwornie ułożone mowy uczonych, gdy brak im takiej pokory.

Ale że On dobry jest, z tego przecie nie wynika, byśmy się zachowywali przed Nim z nieuszanowaniem. I kiedy On znosi nas w obecności swojej, mimo cuchnącej nędzy naszej, słuszna, byśmy przynajmniej starały się umniejszyć Mu tej przykrości, kornie uznając i rozważając nieskończoną świętość Jego. Prawda, że tę świętość i wielkość Jego czuje się od razu, za samym zbliżeniem się do Niego… Tak więc, zaczynając modlitwę, zacznijcie ją rozmyślaniem, kto jest Ten, do którego mówić macie, a w ciągu modlitwy myślcie i pamiętajcie, kto jest Ten, z którym rozmawiacie. Wszystkie lata życia waszego, choćby i tysiąc razy pomnożone, nie starczyłyby wam na to, byście w zupełności pojęły i zrozumiały, jakiej czci jest godzien ten Pan, przed którego obliczem drżą Aniołowie, którego rozkazom wszystko stworzenie jest posłuszne, którego wola jest czynem. Tym bardziej więc słuszna, córki, byśmy się starały choć w części niejakiej poznać wielmożność tego Oblubieńca naszego, przypatrzeć się bliżej Temu, z którym wieczne mamy zawrzeć zaślubiny i jakie nas życie z Nim czeka.

Źródło: Droga do doskonałości, 22

O co proszę? O serce gotowe przyjąć Jezusa jako swego Króla i Pana.

Będę kontemplował Jezusa postawionego przed Piłatem (w. 33b). Stoi w cierniowej koronie, skrwawiony, ubiczowany, ze związanymi rękami. Milczy. Usłyszę pytanie wpatrującego się w Niego namiestnika: „Czy Ty jesteś Królem?”.

Jakie uczucia rodzą się we mnie, kiedy widzę cierpiącego Jezusa? Wejdę z Nim w serdeczną, osobistą rozmowę. Wyobrażę sobie, że stoi przede mną. Będę wpatrywał się w Niego przez dłuższy czas. Spróbuję objąć Go z czułością i odczuć na sobie Jego obolałe, słabe ciało.

Przypomnę sobie moje ulubione modlitwy, pieśni, piosenki, w których nazywam Jezusa moim Panem i Królem. Uświadomię sobie, że Jezus pyta mnie, jak zapytał Piłata: „Czy to mówisz od siebie?” (w. 34). Zapytam siebie: Czy godzę się na takiego Jezusa-Króla?

Wpatrując się w Jezusa związanego, pobitego i w cierniowej koronie, usłyszę, jak mówi do mnie: „Królestwo moje nie jest z tego świata” (w. 36). Zaprasza mnie do życia wolnego od przemocy, zemsty.

Czy zostałem kiedyś poniżony jak Jezus? Czy potrafię przebaczyć moim krzywdzicielom? Czy wierzę w ostateczne zwycięstwo i panowanie Jego miłości?

Jezus zwierza mi się, dlaczego obrał taką drogę. Chce, abym nauczył się od Niego życia w prawdzie (w. 37). Czy chcę bezwarunkowo przyjąć wszystko, co mówi mi w Ewangelii? Czy są w Ewangelii prawdy, które budzą we mnie lęk i opór?

Przytulę się do Jezusa w cierniowej koronie. Pomyślę, że przyjął na siebie wszelkie grzechy mojej obłudy, nadużywania władzy, aby osiągnąć własne cele. Zaproszę Go do swojego życia, aby w Nim panował. Wyznam Mu, że jest moim Królem.

Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją. Łk 20, 38

Ludzie są stworzeni do radości. Słuszne jest zatem wasze pragnienie szczęścia. Chrystus ma odpowiedź na to wasze pragnienie, ale prosi was, abyście Mu zaufali. Prawdziwa radość jest zwycięstwem, czymś, czego nie sposób osiągnąć bez długiej i trudnej walki. Chrystus ma tajemnicę tego zwycięstwa. św. Jan Paweł II

W pogoni i galopie “za czymś” można się pogubić i zatracić… Tyle rzeczy, spraw, ludzi – fascynuje, przyciąga, zniewala swoim pięknem, urokiem, obietnicą gwarancji szczęścia tu i teraz, intelektem, błyskotliwością, przepychem i mnóstwem innych oczarowań, podniet i przyjemności. Jakże trzeba być czujnym i trzeźwo myślącym, by nie dać się zapędzić “w kozi róg” i nie pozwolić zmysłom przejąć kontroli nad życiem.

Sam jednak nie podołasz… Bez Bożej łaski i wsparcia nijak nie przeciwstawisz się tym wszystkim ułudom szczęśliwości. Bez pomocy Bożego Ducha, będziesz kręcić się w kółko – niby już w drodze, a jednak wciąż w bezpiecznej strefie komfortu…

Boże żywych, ożywiaj proszę każdą przestrzeń mojego serca, duszy i ciała, aby całe moje jestestwo żyło i radowało się w Tobie. Niech każdy dzień, który przybliża mnie do Ciebie będzie przepełniony Twoim błogosławieństwem i opieką Najświętszej Panienki.

Drobnymi kroczkami zmierzam ku wieczności, ku prawdziwemu ŻYCIU 😊 Moje serce z utęsknieniem oczekuje spotkania, na które mnie przygotowujesz, mój Boże 💖

Serce Jezusa, życie i zmartwychwstanie nasze, zmiłuj się nad nami🙏

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Ireneusz z Lyonu (ok. 130 – ok. 208), biskup, teolog, męczennik

W odpowiedzi danej saduceuszom, którzy negowali zmartwychwstanie, a przez to pogardzali Bogiem i ośmieszali Prawo, nasz Pan i Nauczyciel dowiódł zmartwychwstania, a zarazem dał poznać Boga. Rzekł do nich: „A co do zmartwychwstania umarłych, nie czytaliście, co wam Bóg powiedział w słowach: Ja jestem Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba?” I dorzucił: „Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją”. Przez to dał jasno do zrozumienia, że Ten, który przemawiał do Mojżesza w krzaku i oznajmił, że jest Bogiem ojców, On prawdziwie jest Bogiem żyjących. Kim jest zatem Bóg żywych, jeśli nie Bogiem prawdziwym, ponad którym nie ma innego? To Jego głosił prorok Daniel, kiedy odpowiedział Cyrusowi, królowi Persów: „Nie oddaję czci bożkom uczynionym rękami, lecz Bogu żyjącemu, który stworzył niebo i ziemię oraz sprawuje władzę nad wszystkimi istotami”. Mówił jeszcze: „Panu, mojemu Bogu, będę oddawał pokłon, bo On jest Bogiem żywym” (Dn 14,5.25).

Bóg, którego adorowali prorocy, Bóg żywy, jest Bogiem żywych, a także Jego Słowo, które przemawiało do Mojżesza w krzaku, obaliło argumenty saduceuszów i potwierdziło zmartwychwstanie. To On, opierając się na Prawie, udowodnił tym ślepym dwie rzeczy: zmartwychwstanie i prawdziwego Boga. Jeśli nie jest Bogiem martwych, lecz żyjących, jeśli jest nazywany Bogiem ojców, którzy zasnęli, to bez wątpienia są żywi dla Boga i nie zginęli: „Są dziećmi zmartwychwstania”. Zmartwychwstanie bowiem to nasz Pan we własnej osobie, jak sam mówi: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem” (J 11,25). A ojcowie są Jego synami, ponieważ zostało powiedziane przez proroka: „Twoi synowie zajmą miejsce twych ojców” (Ps 45,17).

Źródło: Przeciw herezjom, IV 5,2 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O wiarę i głęboką radość, że jestem powołany do życia z Bogiem na wieczność.

Wsłucham się w rozmowę saduceuszów z Jezusem. Nie wierzą w zmartwychwstanie. W spotkaniu z Nim nie szukają prawdy. Chcą „nawracać” Jezusa, udowodnić Mu, że się myli (ww. 27-33).

Czy i we mnie żyje „duch saduceusza”, który wątpi w życie wieczne? Czy nie zamieniam postawy wiary i zawierzenia w postawę ciągłych dyskusji z Bogiem? Czy potrafię Mu zaufać, gdy słyszę Słowa objawione, których nie rozumiem?

Radości życia wiecznego nie można wyjaśnić w oparciu o ziemskie doświadczenia. Mam oprzeć się na obietnicy Jezusa, który mówi mi, że szczęście wieczne w sposób niewyobrażalny przekracza szczęście ziemskie (ww. 34-36). Czy Mu wierzę?

Istota mojego szczęścia polega na tym, że jestem dzieckiem Boga (w. 36). Im głębiej doświadczam, kim jestem dla Boga, tym głębiej doświadczam szczęścia. W wieczności będę przeżywał jego pełnię.

Spróbuję powoli, z głębokim namysłem i przeżyciem serca, wyznać przed Bogiem: „Jestem Twoim dzieckiem!”, a potem przed sobą: „Jestem Jego dzieckiem!”. Jakie przeżycia budzi we mnie to wyznanie? Czy jest mi bliskie, czy obce?

Moje życie wieczne rozpoczęło się już w chwili poczęcia. Bóg jest Bogiem żywych, nie umarłych (ww. 37-40). Ode mnie zależy, czy będę dla Niego żywy, czy jak umarły. Będę Go prosił, aby uchronił mnie od wszystkiego, co prowadzi do śmierci.

W serdecznej modlitwie zwrócę się do Jezusa z prośbą, aby budził we mnie nieustanną tęsknotę za wiecznym życiem z Bogiem. Będę trwał dzisiaj w modlitwie serca: „Boże, tylko Ty jesteś spełnieniem moich największych tęsknot”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)