Mt 5, 1-12a

BŁOGOSŁAWIENI, czyli szczęśliwi, pomocni, chwalebni, wyróżnieni, uszczęśliwiający.

Jesteśmy zaproszeni i powołani do świętości! Ot tak, taki Boży zamysł i plan na Twoje i moje życie Jesteśmy zaproszeni by żyć w blasku i pełni Bożego błogosławieństwa już DZISIAJ, tu i teraz!

Jakże mnie cieszy i rozpala serce perspektywa świętości, nie dlatego że czuję się kimś wyjątkowym, ale ponieważ to Bóg wzywa mnie do świętości i obiecuje swoje błogosławieństwo, jeśli podejmę współpracę z Jego łaską. To naprawdę nie musi być nic spektakularnego, bo przecież bardzo różne misje Pan Bóg nam wyznaczył. A zresztą wystarczy uważnie przyjrzeć się Świętym, by zobaczyć, że często byli to z pozoru zwykli, prości i grzeszni ludzie.

Nie bój się być błogosławionym! Nie bój się świętości! Rób to co potrafisz, najlepiej jak umiesz. Wychwalaj swojego Boga w tym co robisz i miej świadomość, że wszystkie Twoje chęci, talenty, zdolności pochodzą od Niego i Jemu powinny przynosić chwałę. Daj szansę swojemu otoczeniu, a może i szerokiemu światu, poznawać Pana Boga w Tobie i przez Ciebie. Nie ukrywaj się przed Panem Bogiem i nie wstydź się swojej relacji z Nim, by i On Cię kiedyś rozpoznał bez problemu, by i On nie musiał się Ciebie wstydzić.

Bądź uwielbiony, nasz Boże, we WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH! Bądź uwielbiony w każdym ludzkim życiu i każdej, choćby najbardziej pogmatwanej i wyboistej drodze ku świętości! Bądź uwielbiony, KTÓRY JESTEŚ, teraz i na wieki wieków. Amen!

Autor: Św. Teresa od Dzieciątka Jezus (1873-1897), karmelitanka, doktor Kościoła

Siostra Maria od Eucharystii chciała zapalić świece na procesję; nie miała zapałki, ale zobaczyła lampkę przy relikwiach, w której maleńki knot zaledwie się tlił. Zbliżyła do niego świecę i od niej zapalono wszystkie świece całego zgromadzenia. Ta ledwo tląca się lampka dała piękny płomień i za pomocą tego słabego światełka można by było zapalić cały świat. A wszystko dzięki małej lampce.

Podobnie jest z obcowaniem świętych. Zdaje się nam nieraz, że łaski i światła Boże otrzymujemy za pośrednictwem błyszczących świec; ale skąd te świece mają płomień? Być może, że mają go dzięki modlitwie duszy pokornej a bardzo ukrytej, pozornie pozbawionej blasku, nieuznawanej za cnotliwą, małej w oczach własnych, prawie gasnącej. Ileż ujrzymy tajemnic w przyszłości! Nieraz myślałam, że wszystkie łaski, które otrzymałam, zawdzięczam być może błaganiom jakiejś ukrytej duszy, którą poznam dopiero w Niebie. Pan Bóg chce, by dusze na świecie udzielały sobie za pomocą modlitw darów niebieskich i aby kiedyś w ojczyźnie wiecznej mogły się nawzajem miłować uczuciem pełnym wdzięczności, bez porównania silniejszym od miłości rodzinnej, najidealniejszej na ziemi. Tam nie spotkamy już obojętnych spojrzeń, bo wszyscy Święci będą sobie coś nawzajem zawdzięczać. Nie zobaczymy więcej spojrzeń zazdrosnych; szczęście każdego z wybranych będzie szczęściem wszystkich.

Źródło: Ostatnie spotkania, 15/07/1897