Lecz ja wiem: Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me szczątki skórą odzieje, i oczyma ciała będę widział Boga. To właśnie ja Go zobaczę”. Hi 19, 25-27

„Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał”. Łk 24, 5b-6a

Życie ludzkie jest bezcenne, ponieważ jest darem Boga, którego miłość nie ma granic. A kiedy Bóg daje życie, daje je na zawsze. św. Jan Paweł II

W ten dzień zadumy i refleksji nad życiem, przemijaniem i wiecznością, przypominam sobie tych, co odeszli, by żyć wiecznie…

Jak dobrze, mój Jezu, że zechciałeś otworzyć nam bramy Raju 💖 Jak dobrze, mój Jezu, że i my, dzieci Twego Ojca, możemy dzięki Twojej ofierze dostąpić szczęścia wiecznego 😇

“W Domu Ojca jest mieszkań wiele” – nie zabraknie i dla nas! Bylebyśmy tylko chcieli słuchać i żyć według Dekalogu – póki jest jeszcze czas, póki wciąż jesteśmy w drodze!

Nasz Bóg nigdy nie cofnie żadnego słowa, nie odwoła swojej obietnicy i nie rozmyśli się patrząc na moją, Twoją niewierność czy grzeszność. Jakaż niepojęta, nieograniczona, wręcz szalona jest ta Boża miłość, która oddała Cząstkę Siebie na niewyobrażalne cierpienia, by ostatecznie i definitywnie pokonać śmierć i otworzyć bramy Nieba.

„Nie umiera ten, kto trwa w pamięci żywych” – bliscy zawsze odchodzą za wcześnie… Tyle chciałoby się jeszcze powiedzieć, tyle rzeczy razem zrobić, tyle planów, marzeń, tyle spraw niedokończonych…

Boże mój, utul tych, co wciąż nie mogą pogodzić się ze śmiercią swoich najbliższych. Utul tych, którzy właśnie teraz, w ostatnich dniach, przeżywają śmierć swoich ukochanych… Otrzyj łzy i wlej pokój w serca niespokojne, udręczone, bolejące… A tym, co już prawdziwie żyją, pozwól się cieszyć Twoją chwałą i radością Nieba 💖

Serce Jezusa, życie i zmartwychwstanie nasze, zmiłuj się nad nami! Serce Marii, ze zmartwychwstałym Jezusem radością ożywione, módl się za nami!

Przytulam… ❤️+

Autor: Św. Bonawentura (1227-1274), franciszkanin, doktor Kościoła

Ten, który zwraca zdecydowanie i całkowicie swoje oczy w stronę Chrystusa, spoglądając na Niego, wiszącego na krzyżu, z wiarą, nadzieją i miłością, pobożnością, podziwem, uwielbieniem, wdzięcznością, pochwałą i radością, ten świętuje Paschę razem z Nim, to znaczy, że rusza w drogę poprzez Morze Czerwone, dzięki łasce krzyża (por. Wj 14,16). Opuszczając Egipt, wkracza na pustynię, by tam kosztować „ukrytej manny” (Ap 2,17) i spoczywać z Chrystusem w grobie, jakby martwy na zewnątrz, ale doświadczający – w takiej mierze, w jakiej jego postępy mu pozwalają – co zostało powiedziane na krzyżu do łotra, towarzysza Chrystusa: „Dziś ze Mną będziesz w raju” (Łk 23,43)…

Podczas tej przeprawy, jeśli chce się być doskonałym, ważne jest, by pozostawić wszelkie spekulacje rozumu. Każda cząstka pragnienia powinna być przeniesiona i przemieniona w Boga. Oto tajemnica, której „nikt nie zna oprócz tego, kto ją otrzymuje” (Ap 2,17)… Jeśli pragniesz zrozumieć, jak to się dzieje, zapytaj się łaski, a nie wiedzy; twojego głębokiego pragnienia, a nie rozumu; jęków twojej modlitwy, a nie twojej pasji czytania. Zapytaj się Oblubieńca, a nie nauczyciela; Boga, a nie człowieka.

Źródło: Droga duszy do Boga, VII, 1-2,4,6 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Ambroży (ok. 340-397), biskup Mediolanu, doktor Kościoła

Niech płaczą ci, którzy nie mają nadziei na zmartwychwstanie; to nie wola Boża ich jej pozbawia, ale surowość tego, w co wierzą. Trzeba, aby istniała różnica między sługami Chrystusa a poganami. Oto ona: ci, którzy płaczą nad swoimi, o których sądzą, że są martwi na zawsze, nie mogą ukoić łez, nie znajdują żadnego spoczynku w ich smutku… podczas gdy dla nas śmierć nie jest końcem naszej egzystencji, ale końcem naszego życia. Skoro nasza egzystencja jest odnowiona lepszym stanem, niech zatem przybycie śmierci rozproszy nasze łzy…

O ileż większa jest nasza pociecha, kiedy wierzymy, że nasze dobre uczynki zapowiadają lepsze nagrody po śmierci. Poganie mają swoją pociechę: myśl, że śmierć jest spoczynkiem dla naszych nieszczęść. Ponieważ sądzą, że ich zmarli są pozbawieni radowania się życiem, myślą także, że są pozbawieni wszelkiej zdolności odczuwania i wolni są od bólu ciężkich i licznych trosk, który znosimy w tym życiu. Ale my, podobnie jak powinniśmy mieć wzniosły umysł ze względu na oczekiwaną nagrodę, musimy także lepiej znosić nasz ból, dzięki temu pocieszeniu… Nasi zmarli zostaną wysłani niedaleko nas, ale przed nami – i śmierć ich nie zabierze, ale przyjmie ich wieczność.

Źródło: O śmierci brata, I, 70-71 (© Evangelizo.org)

Mt 5, 1-12a

BŁOGOSŁAWIENI, czyli szczęśliwi, pomocni, chwalebni, wyróżnieni, uszczęśliwiający.

Jesteśmy zaproszeni i powołani do świętości! Ot tak, taki Boży zamysł i plan na Twoje i moje życie Jesteśmy zaproszeni by żyć w blasku i pełni Bożego błogosławieństwa już DZISIAJ, tu i teraz!

Jakże mnie cieszy i rozpala serce perspektywa świętości, nie dlatego że czuję się kimś wyjątkowym, ale ponieważ to Bóg wzywa mnie do świętości i obiecuje swoje błogosławieństwo, jeśli podejmę współpracę z Jego łaską. To naprawdę nie musi być nic spektakularnego, bo przecież bardzo różne misje Pan Bóg nam wyznaczył. A zresztą wystarczy uważnie przyjrzeć się Świętym, by zobaczyć, że często byli to z pozoru zwykli, prości i grzeszni ludzie.

Nie bój się być błogosławionym! Nie bój się świętości! Rób to co potrafisz, najlepiej jak umiesz. Wychwalaj swojego Boga w tym co robisz i miej świadomość, że wszystkie Twoje chęci, talenty, zdolności pochodzą od Niego i Jemu powinny przynosić chwałę. Daj szansę swojemu otoczeniu, a może i szerokiemu światu, poznawać Pana Boga w Tobie i przez Ciebie. Nie ukrywaj się przed Panem Bogiem i nie wstydź się swojej relacji z Nim, by i On Cię kiedyś rozpoznał bez problemu, by i On nie musiał się Ciebie wstydzić.

Bądź uwielbiony, nasz Boże, we WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH! Bądź uwielbiony w każdym ludzkim życiu i każdej, choćby najbardziej pogmatwanej i wyboistej drodze ku świętości! Bądź uwielbiony, KTÓRY JESTEŚ, teraz i na wieki wieków. Amen!

Autor: Św. Teresa od Dzieciątka Jezus (1873-1897), karmelitanka, doktor Kościoła

Siostra Maria od Eucharystii chciała zapalić świece na procesję; nie miała zapałki, ale zobaczyła lampkę przy relikwiach, w której maleńki knot zaledwie się tlił. Zbliżyła do niego świecę i od niej zapalono wszystkie świece całego zgromadzenia. Ta ledwo tląca się lampka dała piękny płomień i za pomocą tego słabego światełka można by było zapalić cały świat. A wszystko dzięki małej lampce.

Podobnie jest z obcowaniem świętych. Zdaje się nam nieraz, że łaski i światła Boże otrzymujemy za pośrednictwem błyszczących świec; ale skąd te świece mają płomień? Być może, że mają go dzięki modlitwie duszy pokornej a bardzo ukrytej, pozornie pozbawionej blasku, nieuznawanej za cnotliwą, małej w oczach własnych, prawie gasnącej. Ileż ujrzymy tajemnic w przyszłości! Nieraz myślałam, że wszystkie łaski, które otrzymałam, zawdzięczam być może błaganiom jakiejś ukrytej duszy, którą poznam dopiero w Niebie. Pan Bóg chce, by dusze na świecie udzielały sobie za pomocą modlitw darów niebieskich i aby kiedyś w ojczyźnie wiecznej mogły się nawzajem miłować uczuciem pełnym wdzięczności, bez porównania silniejszym od miłości rodzinnej, najidealniejszej na ziemi. Tam nie spotkamy już obojętnych spojrzeń, bo wszyscy Święci będą sobie coś nawzajem zawdzięczać. Nie zobaczymy więcej spojrzeń zazdrosnych; szczęście każdego z wybranych będzie szczęściem wszystkich.

Źródło: Ostatnie spotkania, 15/07/1897