Autor: Św. Bernardyn ze Sieny (1380–1444), franciszkanin

Czyż nie uczyłem was, że jałmużnę daje się sercem, słowem i uczynkiem? W tym nigdy nie będziesz miał wymówki: kiedy widzisz potrzebę ubogich, jesteś zobowiązany współczuć im sercem.

Kiedy idziesz do szpitala i nie możesz uleczyć bólu ułomnego, przynajmniej daj mu jałmużnę z serca: zlituj się nad nim. I możesz dać mu inną, która być może będzie mu droższa: słowa. Dobrodziejstwem dwóch słów złagodzisz jego ból. Nigdy nie będziesz usprawiedliwiony za to zaniedbanie. W jakimkolwiek stanie lub kondycji widzisz nieszczęśliwego, możesz go pocieszyć. Jałmużna słowem jest tak przyjemna dla biednych, że natychmiast ich pociesza i uspokaja. Posłuchaj Pisma Świętego: „Czyż upału nie łagodzi rosa? Tak lepsze jest słowo niż podarunek” (Syr 18,16). Czy pamiętasz, co odczuwasz w upalny dzień, gdy rano znajdujesz obfitą rosę? W ten sam sposób, czasami, gdy nie możesz pomóc biednemu człowiekowi za pomocą dóbr tego świata, wspierasz go swoimi słowami; wydaje się odświeżony i pocieszony, mimo że nie uwolniłeś go od jego materialnych potrzeb.

– Ale jeśli jest głuchy, jak mogę dać mu tę jałmużnę?

– Nie jesteś z tego powodu usprawiedliwiony: możesz przynajmniej zaszyć mu ubranie, pomóc mu się ubrać, ogrzać go i zrobić, co w twojej mocy.

Kto będzie zwolniony z obowiązku współczucia potrzebującym? Nikt. Spójrzmy na Księgę Wyjścia (por. Wj 23,5): jeśli zobaczysz upadającego osła, nawet należącego do twojego wroga, masz nakazane pomóc mu się podnieść. Jeśli masz obowiązek pomóc osłu swojego wroga, to co z więźniem? Nie masz usprawiedliwienia przed Bogiem, by mu nie pomóc! Dawaj jałmużnę z radością.

Źródło: „O jałmużnie i o tym, jak należy ją dawać” (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Alfons-Maria Liguori (1696-1787), biskup i doktor Kościoła

Pojmijmy to dobrze, nasze serce będzie należało całkowicie do Boga do dnia, kiedy oddamy Mu całkowicie naszą wolę i zapragniemy jedynie tego, czego On chce. Ten Bóg zresztą pragnie jedynie naszego dobra i szczęścia. „Chrystus umarł – powiedział apostoł Paweł – by zapanować tak nad umarłymi, jak nad żywymi. I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana” (Rz 14,8-9). Jezus zechciał umrzeć za nas; co mógł zrobić więcej, aby zdobyć naszą miłość i stać się jedynym Panem naszego serca? Do nas zatem należy pokazanie niebu i ziemi, przykładem naszego życia i śmierci, że nie należymy już do siebie, ale jesteśmy całkowicie zdobyci przez Boga i tylko Jego samego.

Jakże Bóg pragnie ujrzeć serce prawdziwie Mu oddane! Czy nie kocha go żarliwą miłością? Jakich dowodów czułości mu nie składa, nawet na ziemi! Jakich dóbr, jakiego szczęścia, jakiej chwały mu nie szykuje w niebie! […]

Wierne dusze! Idźmy na spotkanie Jezusa. Jeśli ma szczęście posiadania nas, to my mamy szczęście posiadania Jego. Wymiana jest dużo korzystniejsza dla nas, niż dla Niego. „Tereso – powiedział Pan pewnego dnia do tej świętej [z Avila] – aż dotąd nie byłaś całkowicie moja; teraz, kiedy do mnie należysz, wiedz, że Ja jestem cały twój”… Bóg płonie ogromnym pragnieniem zjednoczenia się z nami, ale i my musimy zadbać o zjednoczenie z Bogiem.

Źródło: Szósta mowa na nowennę Bożego Narodzenia (© Evangelizo.org)