O co proszę? O dogłębne doświadczenie prawdy, że Jezus jest moim jedynym Zbawicielem.

Zobaczę uczniów w drodze z Jezusem. Idą za Nim tam, gdzie pragnie nauczać (w. 27). Przyłączę się do nich, aby przysłuchać się ich rozmowie.

Wiele razy widzieli, jak Jezus spotykał się z tłumami. Obserwowali reakcje ludzi. Słuchali, co mówią o Mistrzu. Jezus pyta o ich obserwacje: „Za kogo uważają Mnie ludzie?”. Zwrócę uwagę, jak bardzo zróżnicowane są ludzkie opinie (ww. 27-28).

Jezus patrzy na moją rodzinę, wspólnotę, miejsce pracy. Pyta mnie o ludzi, z którymi przebywam na co dzień. Za kogo uważają Jezusa? Czy się nad tym zastanawiam? Czy nie jest to dla mnie obojętne? Czy potrafię rozmawiać z innymi o Jezusie?

Drugie pytanie jest o wiele trudniejsze (w. 29). Chce, aby zwierzyli się ze swojego osobistego stosunku do Niego. Wyobrażę sobie Jezusa, który zbliża się do mnie, patrzy na mnie i zadaje mi pytanie: Kim jestem dla Ciebie?

Jaka więź dzisiaj łączy mnie z Jezusem: bliska czy daleka, powierzchowna czy głęboka? Kiedy mówię „Jezus” – jaki obraz staje mi najczęściej przed oczyma?

Trwając w serdecznej rozmowie z Jezusem, będę słuchał, jak mówi do mnie o cierpieniu, męce i krzyżu (w. 31-33). Jakie przeżycia budzą się we mnie? Czy nie ma we mnie lęku i buntu, jak u Piotra? Powiem Jezusowi o moich odczuciach.

Zwrócę uwagę na stanowczość, z jaką Jezus mówi do mnie o krzyżu. Jeśli chcę należeć do Niego, muszę wziąć na swoje barki Jego krzyż. Zachowam życie tylko wtedy, gdy odważę się je tracić dla Niego (ww. 33-35).

W żarliwej modlitwie zawierzę Jezusowi całe moje życie, zwłaszcza te momenty, w których najbardziej doświadczę krzyża. Będę powtarzał: „Wierzę, że moje zbawienie jest w Twoich rękach”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. J 3, 17

Chrystus mówi o sobie, że w Nim skupiło się całe ludzkie cierpienie, które skutecznie zmieniło się w misterium Jego męki, śmierci i zmartwychwstania. Triumf krzyża nadaje cierpieniu ludzkiemu nowy wymiar: wartość odkupieńczą. św. Jan Paweł II

Kiedy patrzę na Krzyż Chrystusa, kiedy kontempluje i rozmyślam nad Jego męką, nad tymi wszystkimi okropieństwami, które dobrowolnie poniósł by każdy z nas miał szansę i możliwość zbawienia, często łzy same mi lecą…

Cóż my wiemy o ludzkich dramatach i tragediach, o niegodziwościach i podłościach jakie ludzie ludziom zadają… Coś tam niby wiemy, bo przecież sami też doświadczamy, lub doświadczyliśmy wielu złych rzeczy, które mogły odcisnąć piętno w naszych sercach i umysłach… A teraz jeszcze różnorakie barbarzyństwo toczące się na naszych oczach…

Pan Jezus widział to WSZYSTKO, widział całe zło tego świata – a jednak zechciał za nas umrzeć! Za każdego indywidualnie, imiennie! Jakaż niepojęta jest Boża Miłość…

Nie ma, nie było i nigdy nie będzie większej MIŁOŚCI!

WSZYSTKO mam w Jezusie Chrystusie! Tylko czerpać i nie zasmucać Bożej Miłości.

“Dzięki Ci, Boże mój za ten Krzyż, który Jezus cierpiał za mnie…”

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Liturgia Godzin z góry Synaj (IX wiek)

O trzykroć błogosławione drewno, na którym Chrystus, Król i Pan, został rozciągnięty, drewno, przez które zginął szatan, który zwiódłszy Adama drewnem, został złapany w sidła przez Boga przybitego do ciebie w swoim ciele. Bóg, który daje pokój naszym duszom!

Trzykroć błogosławione drewno, na którym zawisł Odkupiciel, Pan i przez które zginął szatan, który zwiódł Adama drewnem, czyniąc go nieposłusznym. To właśnie to drewno wskrzesiło go i dla naszych dusz stało się źródłem niezniszczalności.

Przez swoje ukrzyżowanie wezwałeś z wygnania ród Adama, pierwszego stworzonego: niezniszczalny w swojej istocie, dobrowolnie stałeś się ubogi dla naszego dobra, Jezu – Ty Niezniszczalny – i w ciele, które przyjąłeś, znosiłeś cierpienia Męki. […]

Ty sam zanurzyłeś we własnej krwi królewski płaszcz, godło Twojej władzy nad wszystkimi istotami niebiańskimi, ziemskimi i podziemnymi, kiedy zostałeś podniesiony wysoko na krzyżu. Ten krzyż niosłeś na swoich ramionach, sprawiając, że zmartwychwstanie wytrysnęło dla mnie przez Twoją Mękę.

Na mocy Twojej Boskiej natury powstałeś z martwych, Ty Potężny, Mocny, i unicestwiłeś panowanie śmierci. Nawet jeśli jak śmiertelnik pozostałeś w grobie, Przyjacielu Człowieka, uratowałeś cały rodzaj ludzki od zepsucia.

Z wiarą ogłośmy błogosławioną w naszych pieśniach Tę, która nie znała męża, najczystszą Matkę Boga, Tę, która zrodziła Mistrza wszystkich, Tego, który wybawia nas od starożytnego potępienia i daje pokój naszym duszom.

Źródło: Kanon na cześć krzyża i Zmartwychwstania (© Evangelizo.org)

O co proszę? O głęboki żal z powodu moich grzechów i o życie w prawdzie.

Postaram się odprawić tę medytację przed wizerunkiem Jezusa ukrzyżowanego. O ile będzie to dla mnie większym pożytkiem duchowym, rozważanie odprawię w nocy.

Wejdę w klimat nocnej rozmowy Nikodema z Jezusem (w. 13). Pragnienie Nikodema zostaje spełnione: może sam na sam spotkać się z Nauczycielem. Od głębi moich pragnień zależy głębia moich spotkań z Jezusem. Co mogę powiedzieć o moich pragnieniach w tej medytacji?

„Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni…” (ww. 14-15). Jezus konający na krzyżu ma moc, aby codziennie zbawiać moje życie. Potrzebna Mu jest jednak moja wiara. Będzie konał „poza moim życiem”, jeśli nie zauważę i nie przyjmę z wiarą Jego miłości.

„Tak Bóg umiłował świat…” (w. 16). Patrząc na krzyż, będę rozważał z miłością każde słowo w tym zdaniu. Uświadomię sobie, że na krzyżu wisi jedyne Dziecko Boga Ojca. Umiera za mnie. Jestem „całym światem Boga”. Jak każdy człowiek, jestem dla Niego jedynym dzieckiem.

Jezus zapewnia mnie, że Ojciec nie chce mojego potępienia, lecz zbawienia (w. 17). To ja sam skazuję siebie na potępienie, gdy wątpię w Jego zbawczą miłość. Brak wiary w miłość i miłosierdzie Boga będzie prowadziło mnie do wewnętrznego niepokoju, zwątpienia i odrzucania siebie. Czy wierzę w bezgraniczną życzliwość Boga wobec mnie? Czy nie lękam się Go? Czy nie dostrzegam w sobie tendencji do samopotępienia?

Wpatrując się w rany Ukrzyżowanego, będę szczerze rozmawiał z Nim o ranach mojego serca. Poproszę Go, aby odkrył przede mną grzechy, które sprawiają Mu najwięcej cierpienia. Wzbudzę głęboki żal z powodu moich nieprawości. Pomodlę się Psalmem 50.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Ja przeto biegnę nie jakby na oślep; walczę nie tak, jakby zadając ciosy w próżnię – lecz poskramiam moje ciało i biorę je w niewolę, abym innym głosząc naukę, sam przypadkiem nie został uznany za niezdatnego. 1Kor 9, 26-27

Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka brata swego. Łk 6, 42b

Prawdziwa cywilizacja nie polega na sile, ale jest owocem zwycięstw nad samym sobą, nad mocami niesprawiedliwości, egoizmu i nienawiści, które są zdolne zniekształcić prawdziwe oblicze człowieka. św. Jan Paweł II

Można mówić, pisać piękne słówka, stwarzać pozory porządku, harmonii – a w rzeczywistości “bida z nędzą przez kraj pędzą”. Można uważać się za praktykującego katolika, lecz jakby tak zajrzeć głębiej, to wypisz, wymaluj “modli się pod figurą, a diabła ma za skórą”… Oj, bywa tak, niestety…

Najpierw trzeba byś samemu w porządku. Mieć ład we własnym wnętrzu, sumieniu – ale nie taki dla “świętego spokoju”, aby tylko prześlizgnąć się przez życie, lecz autentycznie zakorzeniony w Chrystusie.

Wielkiej pracy trzeba nam nad sobą, nad własnymi słabościami, wyobrażeniami, pragnieniami. Życie to niezmiernie trudne zawody, w których przychodzi brać nam udział – niby zespołowo, ale jednak każdy indywidualnie, na własny rachunek. Trwając przy Chrystusie zwycięstwo mamy gwarantowane, po prostu jesteśmy skazani na sukces 😊 choć teraz trzeba naprawdę mocno się starać i zapierać siebie.

Panie Jezu, straszliwie jestem niepoukładana i coraz to jakaś ślepota mnie dopada… Proszę, daj mi patrzeć Twoimi oczami, bym nikogo nie krzywdziła swoim spojrzeniem czy gderaniem.

Jezu cichy i Serca pokornego, uczyń serce moje według Serca Twego!

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Augustyn (354 – 430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

„Jak możesz mówić swemu bratu: „Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku”, gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka swego brata”, to znaczy: „Odpędź daleko od ciebie nienawiść, a następnie będziesz mógł poprawiać tego, kogo kochasz.” I słusznie mówi: „obłudniku”. Zarzucać wady przystoi jedynie ludziom sprawiedliwym i życzliwym. Czyniąc tak, źli odgrywają jakąś rolę; sprawiają wrażenie aktorów, którzy za maską chowają prawdziwe oblicze…

Kiedy musimy napomnieć lub poprawić kogoś zadajmy sobie skrupulatnie pytanie: „Czy nigdy nie popełniliśmy tego grzechu? Czy jesteśmy od niego wolni?” Nawet jeśli nigdy go nie popełniliśmy, to przypomnijmy sobie, że jesteśmy ludźmi i moglibyśmy go popełnić. Jeśli jednak popełniliśmy go w przeszłości, to wspomnijmy na własną kruchość, aby życzliwość, a nie nienawiść, dyktowała zarzut lub krytykę. Czy winny stanie się lepszy lub gorszy – bo rezultat jest niepewny – my przynajmniej będziemy pewni, że nasze spojrzenie pozostało czyste. Ale jeśli w naszym badaniu odkryjemy w nas tę samą winę, którą pragniemy wypomnieć, to zamiast ją wyrzucać, płaczmy razem z winnym; nie prośmy go o posłuszeństwo, ale o dzielenie naszego wysiłku.

Źródło: Wytłumaczenie Kazania na górze, 19 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O serce wolne od obłudy i wrażliwe na prawdę.

Zwrócę najpierw uwagę na słowa, w których Jezus przestrzega mnie przed ślepym i bezkrytycznym ufaniem osobom ślepym na wartości wiary (w. 39). Im bardziej czuję się słaby i chwiejny w wierze, tym bardziej powinienem szukać doświadczonych kierowników życia duchowego. Będę prosił, aby Bóg stawiał na mojej drodze światłych przewodników życia.

Mądrego ucznia cechuje pokora i umiejętność słuchania. Dzięki temu będzie kiedyś jak jego nauczyciel, stanie się przewodnikiem dla innych (w. 40). Czy potrafię słuchać moich nauczycieli życia i z prostotą przyjmować ich napomnienia?

Jezus przestrzega mnie przed pychą i zarozumiałością, które sprawiają, że chętnie „naprawiam” życie innych, nie widząc poważnych słabości i grzechów własnego życia (ww. 41-42).

Jakie uczucia pojawiają się we mnie, gdy słyszę słowo Jezusa: „Obłudniku!” (w. 42). Czy i w sobie nie dostrzegam przejawów obłudy? Jakie są moje rozmowy o innych? Czy na osobistej modlitwie staram się rozmawiać z Bogiem o własnych zranieniach i grzechach, które najbardziej mnie bolą?

„Po owocu bowiem poznaje się każde drzewo” (w. 44). Modlitwa jest najlepszą drogą do poznania siebie. Poproszę Jezusa, aby pomógł mi spojrzeć w prawdzie na główne owoce mojego dotychczasowego życia: dobre i złe. Mogę namalować sobie na kartce drzewo, które symbolizuje moje życie, i wypisać na nim owoce mojego życia: dobre i gorzkie. Na koniec poproszę Jezusa, aby był moim przewodnikiem; wyznam Mu swoje oddanie i uległość.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone.  Łk 6, 36-37

Nie ma dla człowieka innego źródła nadziei, jak miłosierdzie Boga. Pragniemy z wiarą powtarzać: Jezu ufam Tobie. św. Jan Paweł II

Bez Bożej pomocy, bez wsparcia i współpracy z Bożą łaską nijak nie uda się żadnemu człowiekowi należycie wypełniać Bożych przykazań. Kto myśli, że sam z siebie cokolwiek może, jest wielkim pyszałkiem i ignorantem…

Kiedyś zapytałam osobę, która żyje w związku niesakramentalnym, czy zaprosili do siebie Pana Jezusa. Oczywiście w takiej sytuacji reakcja zdawała się przewidywalna… Jednak nie potępiam przecież tych osób, a tylko upominam, że bez Bożego błogosławieństwa i Bożej Obecności taki związek nie ma szans na przetrwanie, bo na piasku jest budowany… Ileż takich sytuacji mamy wokół… Toż to teraz staje się normą!

Panie Jezu, przynoszę Ci tych, którzy nie widzą swojego grzechu, którym świat i szeroko pojęta wolność zniekształciły i ośmieszyły Twoje Prawo. I proszę o Twojego Ducha, bym zawsze w każdym człowieku widział Ciebie, a nie jego ograniczenie, ułomność i grzech.

Najświętsze Imię Maryi, które dzisiaj w liturgii wspominamy, bądź moją podporą i wstawienniczką, gdy przez ludzką słabość i gwałtowność charakteru, zacznę kogoś piętnować, krytykować, obgadywać… Maryjo, wzorze pokory i uniżenia, proś za mną Swojego Syna, bym zawsze umiała stawać w prawdzie o samej sobie i by przykazanie miłości było dla mnie zawsze najważniejsze.

Maryjo, której Imię uczy pięknej miłości i ofiarnej służby, módl się za nami!

Autor: Św. Maksym Wyznawca (ok 580-662), mnich i teolog

„Kto Mnie miłuje, mówi Pan, będzie zachowywał moje przykazania. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali” (por. J 14,15.23; 15,12). Jeśli zatem ktoś nie kocha swego bliźniego, nie zachowuje przykazania. A kto nie zachowuje przykazania, nie potrafi kochać Pana…

Jeśli miłość jest wypełnieniem Prawa (por. Rz 13,10) to czy ten, kto obraża się na swego brata, knuje przeciwko niemu, życzy mu źle, raduje z jego upadku, nie przekracza prawa i nie zasługuje na wieczną karę? Jeśli ktoś szkaluje i osądza swego brata, szkaluje też i osądza Prawo (por. Jk 4,11), a skoro prawo Chrystusa to miłość, jakże oszczerca nie traci miłości Chrystusa i sam siebie nie wydaje na wieczną karę?

Nie nadstawiaj ucha na słowa oszczercy i niech twój język nie szepcze na ucho tego, kto lubi rozsiewać złe słowa. Nie lubuj się w obmawianiu bliźniego i nie słuchaj niczego, co go obraża, aby nie utracić miłości Bożej ani życia wiecznego… Zamknij swe uszy na słowa oszczercy, abyś nie popełnił z nim podwójnego grzechu, przyzwyczajając się do niebezpiecznej przywar i nie przeszkadzając oszczercy w wylewaniu jadu przeciwko bliźniemu…

Skoro wszystkie dary Ducha, bez miłości, są niczym dla tego, który je posiada, według boskiego apostoła (por. 1Kor 13,3), to jak bardzo musimy być żarliwi, aby nabyć miłość!

Źródło: Centuria I o miłości, nr 16, 56-58, 60, 54 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Teresa od Dzieciątka Jezus (1873-1897), karmelitanka, doktor Kościoła

„Słyszeliście, że powiedziano: Będziecie miłować waszych przyjaciół a nienawidzić nieprzyjaciół. Ja zaś mówię wam: miłujcie waszych nieprzyjaciół, módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5,43-44). W Karmelu oczywiście nie spotyka się nieprzyjaciół, ale ostatecznie zdarzają się sympatie; czuje się pociąg do jednej siostry, podczas gdy inną okrąża się, aby uniknąć spotkania, i tak bezwiednie staje się ona przedmiotem prześladowania. Tymczasem Jezus mówi mi, że tę siostrę trzeba kochać, trzeba się za nią modlić, mimo że jej zachowanie zdaje się wskazywać na brak miłości z jej strony. „Jeśli miłujecie tych, którzy was kochają, jakaż stąd dla was wdzięczność? Toć i grzesznicy miłość okazują tym, którzy ich miłują”.

Nie wystarczy kochać, trzeba tego dowieść. Doznaje się naturalnej radości, gdy można zrobić prezent przyjacielowi, zwłaszcza gdy zrobimy mu nim niespodziankę; ale to nie jest znakiem miłości bliźniego, bo grzesznicy czynią tak samo. Oto, czego jeszcze nauczył mnie Jezus: „Daj każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się od tego, który bierze twoje”. Dawanie wszystkim, którzy proszą, sprawia mniejszą przyjemność, niż pójście za porywem serca… Jeśli trudno jest dawać, gdy nas proszą, to jeszcze trudniej jest pozwolić wziąć to, co do nas należy, nie żądając zwrotu. Moja Matko, mówię, że jest to trudne, a powinnam raczej powiedzieć, że wydaje się trudnym, bo Jarzmo Pana jest słodkie i lekkie (Mt 11,30). Kiedy się je przyjmie, natychmiast czuje się jego słodycz i woła się za psalmistą: „Pobiegłem drogą Twoich przykazań, odkąd rozszerzyłeś mi serce” (Ps 119,32). Jedynie miłość może rozszerzyć moje serce. O Jezu, odkąd trawi je ten słodki płomień, z radością biegnę drogą Twego nowego przykazania (J 13,34).

Źródło: Dzieje duszy C, 15-16