Ja przeto biegnę nie jakby na oślep; walczę nie tak, jakby zadając ciosy w próżnię – lecz poskramiam moje ciało i biorę je w niewolę, abym innym głosząc naukę, sam przypadkiem nie został uznany za niezdatnego. 1Kor 9, 26-27

Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka brata swego. Łk 6, 42b

Prawdziwa cywilizacja nie polega na sile, ale jest owocem zwycięstw nad samym sobą, nad mocami niesprawiedliwości, egoizmu i nienawiści, które są zdolne zniekształcić prawdziwe oblicze człowieka. św. Jan Paweł II

Można mówić, pisać piękne słówka, stwarzać pozory porządku, harmonii – a w rzeczywistości “bida z nędzą przez kraj pędzą”. Można uważać się za praktykującego katolika, lecz jakby tak zajrzeć głębiej, to wypisz, wymaluj “modli się pod figurą, a diabła ma za skórą”… Oj, bywa tak, niestety…

Najpierw trzeba byś samemu w porządku. Mieć ład we własnym wnętrzu, sumieniu – ale nie taki dla “świętego spokoju”, aby tylko prześlizgnąć się przez życie, lecz autentycznie zakorzeniony w Chrystusie.

Wielkiej pracy trzeba nam nad sobą, nad własnymi słabościami, wyobrażeniami, pragnieniami. Życie to niezmiernie trudne zawody, w których przychodzi brać nam udział – niby zespołowo, ale jednak każdy indywidualnie, na własny rachunek. Trwając przy Chrystusie zwycięstwo mamy gwarantowane, po prostu jesteśmy skazani na sukces 😊 choć teraz trzeba naprawdę mocno się starać i zapierać siebie.

Panie Jezu, straszliwie jestem niepoukładana i coraz to jakaś ślepota mnie dopada… Proszę, daj mi patrzeć Twoimi oczami, bym nikogo nie krzywdziła swoim spojrzeniem czy gderaniem.

Jezu cichy i Serca pokornego, uczyń serce moje według Serca Twego!

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Augustyn (354 – 430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

„Jak możesz mówić swemu bratu: „Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku”, gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka swego brata”, to znaczy: „Odpędź daleko od ciebie nienawiść, a następnie będziesz mógł poprawiać tego, kogo kochasz.” I słusznie mówi: „obłudniku”. Zarzucać wady przystoi jedynie ludziom sprawiedliwym i życzliwym. Czyniąc tak, źli odgrywają jakąś rolę; sprawiają wrażenie aktorów, którzy za maską chowają prawdziwe oblicze…

Kiedy musimy napomnieć lub poprawić kogoś zadajmy sobie skrupulatnie pytanie: „Czy nigdy nie popełniliśmy tego grzechu? Czy jesteśmy od niego wolni?” Nawet jeśli nigdy go nie popełniliśmy, to przypomnijmy sobie, że jesteśmy ludźmi i moglibyśmy go popełnić. Jeśli jednak popełniliśmy go w przeszłości, to wspomnijmy na własną kruchość, aby życzliwość, a nie nienawiść, dyktowała zarzut lub krytykę. Czy winny stanie się lepszy lub gorszy – bo rezultat jest niepewny – my przynajmniej będziemy pewni, że nasze spojrzenie pozostało czyste. Ale jeśli w naszym badaniu odkryjemy w nas tę samą winę, którą pragniemy wypomnieć, to zamiast ją wyrzucać, płaczmy razem z winnym; nie prośmy go o posłuszeństwo, ale o dzielenie naszego wysiłku.

Źródło: Wytłumaczenie Kazania na górze, 19 (© Evangelizo.org)

O co proszę? O serce wolne od obłudy i wrażliwe na prawdę.

Zwrócę najpierw uwagę na słowa, w których Jezus przestrzega mnie przed ślepym i bezkrytycznym ufaniem osobom ślepym na wartości wiary (w. 39). Im bardziej czuję się słaby i chwiejny w wierze, tym bardziej powinienem szukać doświadczonych kierowników życia duchowego. Będę prosił, aby Bóg stawiał na mojej drodze światłych przewodników życia.

Mądrego ucznia cechuje pokora i umiejętność słuchania. Dzięki temu będzie kiedyś jak jego nauczyciel, stanie się przewodnikiem dla innych (w. 40). Czy potrafię słuchać moich nauczycieli życia i z prostotą przyjmować ich napomnienia?

Jezus przestrzega mnie przed pychą i zarozumiałością, które sprawiają, że chętnie „naprawiam” życie innych, nie widząc poważnych słabości i grzechów własnego życia (ww. 41-42).

Jakie uczucia pojawiają się we mnie, gdy słyszę słowo Jezusa: „Obłudniku!” (w. 42). Czy i w sobie nie dostrzegam przejawów obłudy? Jakie są moje rozmowy o innych? Czy na osobistej modlitwie staram się rozmawiać z Bogiem o własnych zranieniach i grzechach, które najbardziej mnie bolą?

„Po owocu bowiem poznaje się każde drzewo” (w. 44). Modlitwa jest najlepszą drogą do poznania siebie. Poproszę Jezusa, aby pomógł mi spojrzeć w prawdzie na główne owoce mojego dotychczasowego życia: dobre i złe. Mogę namalować sobie na kartce drzewo, które symbolizuje moje życie, i wypisać na nim owoce mojego życia: dobre i gorzkie. Na koniec poproszę Jezusa, aby był moim przewodnikiem; wyznam Mu swoje oddanie i uległość.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone.  Łk 6, 36-37

Nie ma dla człowieka innego źródła nadziei, jak miłosierdzie Boga. Pragniemy z wiarą powtarzać: Jezu ufam Tobie. św. Jan Paweł II

Bez Bożej pomocy, bez wsparcia i współpracy z Bożą łaską nijak nie uda się żadnemu człowiekowi należycie wypełniać Bożych przykazań. Kto myśli, że sam z siebie cokolwiek może, jest wielkim pyszałkiem i ignorantem…

Kiedyś zapytałam osobę, która żyje w związku niesakramentalnym, czy zaprosili do siebie Pana Jezusa. Oczywiście w takiej sytuacji reakcja zdawała się przewidywalna… Jednak nie potępiam przecież tych osób, a tylko upominam, że bez Bożego błogosławieństwa i Bożej Obecności taki związek nie ma szans na przetrwanie, bo na piasku jest budowany… Ileż takich sytuacji mamy wokół… Toż to teraz staje się normą!

Panie Jezu, przynoszę Ci tych, którzy nie widzą swojego grzechu, którym świat i szeroko pojęta wolność zniekształciły i ośmieszyły Twoje Prawo. I proszę o Twojego Ducha, bym zawsze w każdym człowieku widział Ciebie, a nie jego ograniczenie, ułomność i grzech.

Najświętsze Imię Maryi, które dzisiaj w liturgii wspominamy, bądź moją podporą i wstawienniczką, gdy przez ludzką słabość i gwałtowność charakteru, zacznę kogoś piętnować, krytykować, obgadywać… Maryjo, wzorze pokory i uniżenia, proś za mną Swojego Syna, bym zawsze umiała stawać w prawdzie o samej sobie i by przykazanie miłości było dla mnie zawsze najważniejsze.

Maryjo, której Imię uczy pięknej miłości i ofiarnej służby, módl się za nami!

Autor: Św. Maksym Wyznawca (ok 580-662), mnich i teolog

„Kto Mnie miłuje, mówi Pan, będzie zachowywał moje przykazania. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali” (por. J 14,15.23; 15,12). Jeśli zatem ktoś nie kocha swego bliźniego, nie zachowuje przykazania. A kto nie zachowuje przykazania, nie potrafi kochać Pana…

Jeśli miłość jest wypełnieniem Prawa (por. Rz 13,10) to czy ten, kto obraża się na swego brata, knuje przeciwko niemu, życzy mu źle, raduje z jego upadku, nie przekracza prawa i nie zasługuje na wieczną karę? Jeśli ktoś szkaluje i osądza swego brata, szkaluje też i osądza Prawo (por. Jk 4,11), a skoro prawo Chrystusa to miłość, jakże oszczerca nie traci miłości Chrystusa i sam siebie nie wydaje na wieczną karę?

Nie nadstawiaj ucha na słowa oszczercy i niech twój język nie szepcze na ucho tego, kto lubi rozsiewać złe słowa. Nie lubuj się w obmawianiu bliźniego i nie słuchaj niczego, co go obraża, aby nie utracić miłości Bożej ani życia wiecznego… Zamknij swe uszy na słowa oszczercy, abyś nie popełnił z nim podwójnego grzechu, przyzwyczajając się do niebezpiecznej przywar i nie przeszkadzając oszczercy w wylewaniu jadu przeciwko bliźniemu…

Skoro wszystkie dary Ducha, bez miłości, są niczym dla tego, który je posiada, według boskiego apostoła (por. 1Kor 13,3), to jak bardzo musimy być żarliwi, aby nabyć miłość!

Źródło: Centuria I o miłości, nr 16, 56-58, 60, 54 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Teresa od Dzieciątka Jezus (1873-1897), karmelitanka, doktor Kościoła

„Słyszeliście, że powiedziano: Będziecie miłować waszych przyjaciół a nienawidzić nieprzyjaciół. Ja zaś mówię wam: miłujcie waszych nieprzyjaciół, módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5,43-44). W Karmelu oczywiście nie spotyka się nieprzyjaciół, ale ostatecznie zdarzają się sympatie; czuje się pociąg do jednej siostry, podczas gdy inną okrąża się, aby uniknąć spotkania, i tak bezwiednie staje się ona przedmiotem prześladowania. Tymczasem Jezus mówi mi, że tę siostrę trzeba kochać, trzeba się za nią modlić, mimo że jej zachowanie zdaje się wskazywać na brak miłości z jej strony. „Jeśli miłujecie tych, którzy was kochają, jakaż stąd dla was wdzięczność? Toć i grzesznicy miłość okazują tym, którzy ich miłują”.

Nie wystarczy kochać, trzeba tego dowieść. Doznaje się naturalnej radości, gdy można zrobić prezent przyjacielowi, zwłaszcza gdy zrobimy mu nim niespodziankę; ale to nie jest znakiem miłości bliźniego, bo grzesznicy czynią tak samo. Oto, czego jeszcze nauczył mnie Jezus: „Daj każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się od tego, który bierze twoje”. Dawanie wszystkim, którzy proszą, sprawia mniejszą przyjemność, niż pójście za porywem serca… Jeśli trudno jest dawać, gdy nas proszą, to jeszcze trudniej jest pozwolić wziąć to, co do nas należy, nie żądając zwrotu. Moja Matko, mówię, że jest to trudne, a powinnam raczej powiedzieć, że wydaje się trudnym, bo Jarzmo Pana jest słodkie i lekkie (Mt 11,30). Kiedy się je przyjmie, natychmiast czuje się jego słodycz i woła się za psalmistą: „Pobiegłem drogą Twoich przykazań, odkąd rozszerzyłeś mi serce” (Ps 119,32). Jedynie miłość może rozszerzyć moje serce. O Jezu, odkąd trawi je ten słodki płomień, z radością biegnę drogą Twego nowego przykazania (J 13,34).

Źródło: Dzieje duszy C, 15-16

O co proszę? O serce przeniknięte dobrocią Jezusa, otwarte na trudną miłość.

Usiądę blisko Jezusa, który chce mi dzisiaj powiedzieć o czymś bardzo trudnym. Będę chciał skonfrontować moje życie z każdym Jego słowem. Potraktuję je jako zaproszenie do rachunku sumienia z postawy miłości.

Jezus domaga się ode mnie ogromnego wysiłku: abym miłował swoich nieprzyjaciół (ww. 27-30). Jakie uczucia budzą we mnie te słowa? Powiem o nich szczerze Jezusowi.

Przywołam tych, którzy mnie nienawidzą, przeklinają, oczerniają, policzkują. Czy jest we mnie pragnienie, aby podjąć wobec nich „pierwsze dobre kroki”. Zaproszę Jezusa w relacje najbardziej poranione, aby nauczył mnie kochać.

„Jeśli bowiem miłujecie tylko tych, którzy was miłują…” (ww. 32-35). Na czym opieram swoje relacje? Czy jestem otwarty na relacje, które mnie wiele kosztują? Czy jest ktoś, kogo świadomie unikam, odrzucam? Jakimi ludźmi się otaczam?

Jezus wzywa mnie do postawy miłosierdzia. Chce, abym zachowywał się wobec innych jak Ojciec niebieski wobec mnie: abym był dobry wobec niewdzięcznych i złych (ww. 35-36). Wejdę w serdeczną rozmowę z Ojcem. Co chciałbym Mu powiedzieć?

Wsłucham się w przestrogę Jezusa: nie mam osądzać ani potępiać, ponieważ będzie to rodziło cierpienie w moim życiu (w. 37). Przyglądnę się moim postawom, rozmowom. Czy nie ulegam w nich osądzaniu i potępianiu? Kiedy i wobec kogo zdarza się to najczęściej?

Jezus zachęca mnie, abym nie oszczędzał siebie w dawaniu (w. 38). Dawanie domaga się wewnętrznej wolności: trzeba nauczyć się tracić, aby wiele zyskać. Będę prosił Jezusa: „Naucz mnie dawać siebie bez względu na osoby”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Błogosławieni jesteście, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże.

Błogosławieni, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie. Łk 6, 20.21b

Bogatym nie jest ten, kto posiada, ale ten, kto „rozdaje”, kto zdolny jest dawać. św. Jan Paweł II

Różnej biedy doświadczamy w życiu i niekoniecznie chodzi o ubóstwo materialne. Niedostatek oczywiście jest brakiem czegoś konkretnego, ale Pan Jezus mówi, że jesteśmy błogosławieni gdy czegoś nam brakuje.

Trudno pojąć Boże zamysły i plany wobec siebie, wobec bliźnich, a gdzież tam zrozumieć to co dzieje się w wielkim świecie. Jeśli jednak zaufasz, oddasz i powierzysz Bogu wszystkie swoje rozterki, braki, niedogodności, smutki, wszelkie plany i marzenia, doświadczysz pełnej wolności i błogosławieństwa, bo prawdziwa wolność pomimo wszelakich obciążeń, ułomności, zasmucenia czy rozżalenia jest tylko w Bogu 💖

Spójrzmy dzisiaj na te nasze utrapienia, trudności, niedole, bolączki z Bożej perspektywy. Chociaż być może dzisiaj jest ucisk, cierpienie i łzy, to każde to jarzmo według słów Pana Jezusa jest wielkim błogosławieństwem, którego niestety dzisiaj nie potrafimy należycie docenić, bo to nasze postrzeganie kieruje się być może wyobrażeniami i pogonią za szczęściem, albo jest przytłoczone namacalnym, ciężkim krzyżem.

Nie ukrywajmy się przed Bożą Miłością i Jego prawem! Przed Bogiem nie da się uciec 😊 On chce mieć CIEBIE i mnie wśród swoich Świętych 😇 Daj sobie szansę 💖 daj sobie pomóc 💖

Panie Jezu, ucz mnie jak być błogosławioną, jak cieszyć się z tego, co przynosi każdy nowy dzień i jak dostrzegać Ciebie w każdym udręczonym, zagubionym, zniewolonym, czy pochłoniętym światowym życiem człowieku.

Błogosławionego dnia  ❤+

Autor: Leon XIII, papież od 1878 do 1903

Ubogich Kościół poucza, że zgodnie z myślą Bożą nie należy uważać za hańbę, ani się wstydzić pracy zarobkowej. Czynem i przykładem potwierdził to Chrystus Pan, który dla zbawienia świata ubogim się stał, będąc bogatym (2 Kor 8,9). Choć bowiem Syn Boży i Bóg Sam, chciał jednak, by się wydawał synem cieśli i by za takiego był uważany; a i znaczną część życia nie wahał się strawić w pracy ciesielskiej. „A ten nie jest zaś cieślą, synem Maryi?” (Mk 6,3).

Kto na Boską wzniosłość tego przykładu patrzy, łatwo zrozumie, iż prawdziwa godność człowieka i wyższość zasadza się na obyczajach, mianowicie na cnocie, że cnota jest wspólnym mieniem śmiertelnych, które posiąść mogą zarówno wielcy, jak i mali, zarówno bogaci, jak i ubodzy, że nagroda wiecznej szczęśliwości przypadnie tylko cnocie i zasługom, bez względu na to, kto by ją posiadał. Co więcej, ku ubogim wydaje się miłość Boża więcej skłaniać; błogosławionymi bowiem nazywa Jezus Chrystus ubogich (Mt 5,3); nieustannie do Siebie zaprasza tych, którzy pracują i smucą się, ażeby byli pocieszeni (Mt 11,28); szczególną miłością otacza najbiedniejszych i skrzywdzonych.

Poznanie tej nauki powściąga butę bogatego, podnosi zaś upadłego ducha w ubogim; w pierwszym rodzi uczynność, w drugim umiarkowanie. W ten sposób skraca się odległość między klasami, utrzymywana przez pychę ludzką, i nie byłoby rzeczą trudną doprowadzić obydwie strony do podania sobie rąk i do zgody.

Źródło: Encyklika „Rerum novarum”, 20 (© Libreria Editrice Vaticana)

Autor: Św. Leon Wielki (? – ok. 461), papież i doktor Kościoła

„Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie” (Mt 5,3) Można by się zastanawiać, o jakich ubogich Prawda chciała opowiedzieć, jeżeli mówiąc: „Błogosławieni ubodzy” nie dodałaby nic o rodzaju ubogich i jak należy ich pojąć. Wtedy mogłoby się zdawać, że aby zasłużyć na królestwo niebieskie, wystarczy jedynie ubóstwo, które jest udziałem wielu z powodu uciążliwego i ciężkiego przymusu. Ale mówiąc: „błogosławieni ubodzy w duchu” Pan pokazuje, że królestwo niebieskie musi być dane tym, którzy wykazują się pokorą duszy, a nie raczej niedostatkiem zasobów.

Nie można jednak wątpić, że ubodzy nabywają łatwiej niż bogaci dobro, jakim jest ta pokora, ponieważ dla pierwszych łagodność jest przyjaciółką w ich ubóstwie, podczas gdy dla drugich pycha jest towarzyszką w ich obfitości. Jednakże u wielu bogatych znajduje się ta skłonność duszy, która ich skłania do używania bogactwa nie do napełnienia się pychą, ale aby praktykować dobroć i którzy uważają za wielki zysk to, co wydali, aby ulżyć nędzy i trudowi innych. Ludziom wszelkiego rodzaju i każdej klasy dany jest udział w tej cnocie, ponieważ mogą być zarazem równi w zamiarach i nierówni majątkiem. Nieważne, jaka jest różnica w dobrach ziemskich ludzi, których uważa się za równych w dobrach duchowych. Błogosławione jest zatem to ubóstwo, które nie jest uwiązane miłością do dóbr materialnych; nie pragnie zwiększyć swojej fortuny na tym świecie, ale dąży do bogactw dóbr w niebie.

Źródło: Kazanie 95, PL 54, 461 (© Evangelizo.org)