O co proszę? O bezgraniczne zaufanie Jezusowi.

Jezus otoczony tłumami ludzi udaje się do Nain. W bramie miasta zastaje kondukt pogrzebowy (ww. 11-12). Będę kontemplował Jezusa i Jego czułą rozmowę z płaczącą matką. Wzrusza się głęboko i pragnie ukoić jej ból (w. 13).

Pomyślę serdecznie o Jezusie, który jest czuły na widok mojego cierpienia. Moje łzy są Jego łzami, moje bóle Jego bólami. Czy bliski jest mi obraz Jezusa współczującego, zatroskanego o mnie?

Zatrzymam się dłużej nad sceną wskrzeszenia młodzieńca (ww. 14-17). Stanę pośród tłumu, by z bliska obserwować to niezwykłe wydarzenie. Zwrócę uwagę na gesty Jezusa, na każde Jego słowo.

Będę patrzył na młodzieńca, który powraca do życia, na tłumy, które ogarnął strach. Będę słuchał, jak wielbią Boga i pełni zachwytu uznają w Jezusie proroka. Wyobrażę sobie radość matki.

Dla Jezusa nie ma nic niemożliwego. Na Jego słowo sprawy po ludzku najbardziej beznadziejne i „pogrzebane” odzyskują moc życia. Czy Jezus jest dla mnie Bogiem wszechmocnym? Wyznam Mu moje najgłębsze odczucia i przeżycia.

Na zakończenie zamienię moją rozmowę z Jezusem w modlitwę uwielbienia. Razem z matką młodzieńca i tłumem będę radował się Jego mocą. Będę powtarzał z ufnością: „Jezu, dla Ciebie wszystko jest możliwe!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Panie, nie trudź się, bo nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój. Łk 7, 6c

Bóg, ukazując nam miłosierdzie, oczekuje, że będziemy świadkami miłosierdzia w dzisiejszym świecie.  św. Jan Paweł II

Czy skupiasz się tylko na sobie, na swoich problemach i troskach? Pewnie, że każdy ma ich mnóstwo, a te swoje zawsze zdają się największe i najtrudniejsze…

W obliczu powodzi, która teraz dotyka tysięcy domostw, jakże maleńkie te codzienne kłopoty…

Spróbuj dzisiaj inaczej spojrzeć na czyjeś utrudzenie. Spróbuj zainteresować się strapieniem, choćby tylko swoich bliskich. Problem dzielony z drugim człowiekiem staje się o wiele lżejszy, choć przecież nie znika. Może trzeba kogoś pocieszyć, odwiedzić, może powiedzieć komuś coś miłego, a może wystarczy chwila uwagi i ciepły uśmiech.

Spróbuj dzisiaj opowiedzieć Panu Jezusowi o jakimś konkretnym człowieku. Może o swoim rodzicu, może o dziecku, a może o koledze z pracy, który nie radzi sobie z krzyżem cierpienia… I nie myśl, że twoja opowieść i modlitwa jest bez znaczenia. Pochylenie się nad czyjąś bolączką ma wielką wartość w Bożych oczach.

I chociaż niegodni jesteśmy, choć wiara nasza słaba, a i wszelkie inne cnoty też mocno kuleją, to przecież nasz Bóg nieustannie troszczy się o nas! Jego Słowo przemienia, Jego Słowo uzdrawia, Jego Słowo ponosi do życia – a przecież wszyscy chcemy żyć, jak najdłużej, w jak najlepszym zdrowiu. I nie ma w tym nic złego!

Duchu Święty, ucz nas wrażliwości na potrzeby drugiego człowieka. Obdarzaj nas potrzebnymi darami i łaskami. I przymnóż nam wiary, byśmy modląc się i prosząc o wsparcie mogli widzieć znaki i cuda Bożą mocą czynione!

Spokojnego, błogosławionego dnia❤️+

Autor: Św. Augustyn (354–430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

W czytaniu Ewangelii usłyszeliśmy Jezusa chwalącego naszą wiarę, w połączeniu z pokorą. Kiedy obiecywał przejść do jego domu, by uzdrowić sługę setnika, ten odpowiedział: „Panie, nie trudź się, bo nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój. Lecz powiedz słowo, a mój sługa będzie uzdrowiony”. Nazywając się niegodnym, stał się godnym nie tylko Chrystusa wchodzącego do jego domu, ale i do jego serca. […]

Bo nie byłoby dla niego wielkim szczęściem, gdyby Pan Jezus wszedł w jego domu bez wchodzenia do serca. W istocie, Chrystus, Nauczyciel pokory przykładem i słowem, zasiadł przy stole w domu dumnego faryzeusza o imieniu Szymon (Łk 7,36 nn). Ale chociaż był przy jego stole, to nie był w jego sercu: tam „Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć” (Łk 9,58). Zamiast tego, tutaj nie ma go w domu setnika, ale posiada jego serce. […]

To zatem wiarę związaną z pokorą Pan pochwalił w tym centurionie. Gdy ten powiedział: „Nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój”, Pan odpowiedział: „Powiadam wam: Tak wielkiej wiary nie znalazłem nawet w Izraelu”. Pan przybył do Izraelitów według ciała, szukać najpierw w tym ludzie zagubionej owcy (por. Łk 15,4). My, jako ludzie, nie możemy zmierzyć wiary ludzi. To On, który widzi wszystkie serca i którego nikt nie zwodzi, zaświadczył o tym, jakie było serce tego człowieka, słysząc jego głos pełen pokory i dając mu w zamian słowo, które uzdrawia.

Źródło: Kazanie 62 (© Evangelizo.org)

Trzeba stanąć pod Krzyżem by rozpoznać i zrozumieć MIŁOŚĆ…

Modlitwa do Matki Boskiej Bolesnej

O słodka Panno Maryjo przez miecz boleści, który przeszył Twą duszę, gdyś widziała Syna Twego najdroższego na krzyżu wzniesionego, obnażonego, przybitego do pręgierza hańby, pokrytego ranami i bliznami, uproś nam tę łaskę, aby serce nasze również było mieczem żalu za grzechy przeszyte, i grotem miłości Bożej zranione. O Panno święta! przez te niewypowiedziane cierpienia, któreś bez skargi przeniosła, gdy stojąc pod krzyżem, słyszałaś Syna Twego polecającego Cię Janowi świętemu, wydającego głos wielki i oddającego ducha Swego w ręce Boga Ojca, wspomóż nas przy końcu życia naszego.

Gdy język nasz nie będzie już mógł Cię wzywać, gdy oczy nasze zamkną się na światło, a uszy nasze na wszystkie świata odgłosy, kiedy nas wszystkie siły opuszczą, wspomnij wtedy, o Matko najmiłosierniejsza, o tych modłach, jakie do Boga w Twej obecności wznosimy, Twojej je polecając dobroci! Wspomóż nas w godzinę niebezpieczeństwa strasznego i racz dusze nasze przedstawić Synowi Twemu Boskiemu, aby za przyczyną Twoją ocalił je od wszelkiego cierpienia i wprowadził do wiekuistego w niebieskiej ojczyźnie spoczynku.

O Panno najczystsza! przez te ciężkie westchnienia, które się wyrywały z Twej piersi wezbranej boleścią, gdy przyjmując w Swe ręce Syna ukochanego zdjętego z krzyża, wpatrywałaś się w ciało Jego uwielbione, pokryte ranami i w Oblicze Jego tak przecudnie piękne, a śmiercią tak zeszpecone, spraw, błagamy Cię! abyśmy opłakiwali nasze grzechy, i aby pokuta uleczyła rany tych grzeszników; żeby w chwili, gdy śmierć, ciało nasze przedmiotem wstrętu uczyni dla wszystkich, dusza nasza jaśniejąca pięknością, zasłużyła na przyjęcie jej w objęcia najsłodszego Jezusa Syna Twojego, a Pana naszego. Amen.

św. Bonawentura

On ich zapytał: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Odpowiedział Mu Piotr: «Ty jesteś Mesjasz». Mk 8, 29

Człowiek jest powołany do odnoszenia zwycięstwa w Jezusie Chrystusie św. Jan Paweł II

Kim jest dla mnie Pan Jezus?

Jakaż prosta odpowiedź w moim sercu na to pytanie 😊 – Pan Jezus jest dla mnie WSZYSTKIM 💖

Niestety nie zawsze tak było… Kiedyś liczyłam tylko na “własne” siły, zdolności, umiejętności, zapominając, a raczej nie zdając sobie sprawy, że sama z siebie nic nie potrafię, nic nie umiem, nic nie mogę…

Pan Jezus uwolnił mnie od tej samowystarczalności i dał mi odczuć, że żyjąc z Nim w prawdziwej relacji, naprawdę mogę WSZYSTKO, bo Jego wszechmoc jest niczym nieograniczona i nieskończona, a łaska jaką darzy tych, co Jemu ufają, nigdy się nie wyczerpie.

Muszę dopowiedzieć, że to WSZYSTKO zawdzięczam Mamie Pana Jezusa, Pokornej Służebnicy, Matce Bolesnej, w której oblicze wpatrywałam się od maleńkości w limanowskim sanktuarium.

Dziękuję Maryjo, że zechciałaś zostać Mamą Pana Jezusa. Dziękuję, że zechciałaś zostać moją Mamą 💖

Dzisiaj szczególnie przytulam się do Ciebie i przynoszę tych, co płaczą z różnych powodów… Jakże ich wielu Maryjo…

Matko Bolesna pomóż nam i wszystkim ludziom udręczonym odkrywać w cierpieniu głęboki sens. Spraw, aby wielkie nasze cierpienia zalewające świat, nie zostały zaprzepaszczone w buncie i rozpaczy, lecz były uświęcone i ofiarowane Ojcu w zjednoczeniu z Chrystusem. Uproś, aby cierpienia chrześcijan stały się wynagrodzeniem Bogu za grzechy świata i przyczyniały się do jego zbawienia. Królowo Męczenników, wybłagaj nam moc i odwagę, abyśmy zawsze umieli powtarzać za Jezusem “Ojcze mój, jeżeli nie może ominąć Mnie ten kielich, niech się stanie wola Twoja”. Amen.

Błogosławionej niedzieli ❤️+

Autor: Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) (1891 – 1942), karmelitanka bosa, męczennica, współpatronka Europy

Łączność z Chrystusem jest naszym błogosławieństwem, a pogłębianie tej łączności daje nam tu na ziemi szczęście. Umiłowanie krzyża nie stoi w sprzeczności z radością bycia dzieckiem Bożym. Pomoc w niesieniu krzyża Chrystusowego daje wielką i czystą radość tym, którzy zostali powołani i są zdolni go nieść. Ci, którzy uczestniczą w budowaniu Królestwa Bożego, są prawdziwie dziećmi Bożymi. Umiłowanie drogi krzyżowej nie oznacza sprzeciwu wobec przemijającego Wielkiego Piątku i ukończenia dzieła Zbawienia. Tylko ci odkupieni, dzieci łaski, mogą naprawdę nieść krzyż Chrystusowy. Tylko poprzez łączność z Bogiem cierpienie ludzkie otrzymuje moc odkupienia.

Cierpieć i być szczęśliwym w cierpieniu, stać na ziemi, iść kamienistą i zakurzoną drogą, a jednocześnie zasiadać z Chrystusem po prawej stronie Ojca (por. Kol 3,1), śmiać się i płakać z dziećmi tego świata i nieustannie śpiewać z chórami niebieskimi chwałę Bogu – oto droga chrześcijanina, aż do po dni ostateczne.

Źródło: Mistyczna ekspiacja/ Wiedza Krzyża, 24.11.1934 (©

O co proszę? O dogłębne doświadczenie prawdy, że Jezus jest moim jedynym Zbawicielem.

Zobaczę uczniów w drodze z Jezusem. Idą za Nim tam, gdzie pragnie nauczać (w. 27). Przyłączę się do nich, aby przysłuchać się ich rozmowie.

Wiele razy widzieli, jak Jezus spotykał się z tłumami. Obserwowali reakcje ludzi. Słuchali, co mówią o Mistrzu. Jezus pyta o ich obserwacje: „Za kogo uważają Mnie ludzie?”. Zwrócę uwagę, jak bardzo zróżnicowane są ludzkie opinie (ww. 27-28).

Jezus patrzy na moją rodzinę, wspólnotę, miejsce pracy. Pyta mnie o ludzi, z którymi przebywam na co dzień. Za kogo uważają Jezusa? Czy się nad tym zastanawiam? Czy nie jest to dla mnie obojętne? Czy potrafię rozmawiać z innymi o Jezusie?

Drugie pytanie jest o wiele trudniejsze (w. 29). Chce, aby zwierzyli się ze swojego osobistego stosunku do Niego. Wyobrażę sobie Jezusa, który zbliża się do mnie, patrzy na mnie i zadaje mi pytanie: Kim jestem dla Ciebie?

Jaka więź dzisiaj łączy mnie z Jezusem: bliska czy daleka, powierzchowna czy głęboka? Kiedy mówię „Jezus” – jaki obraz staje mi najczęściej przed oczyma?

Trwając w serdecznej rozmowie z Jezusem, będę słuchał, jak mówi do mnie o cierpieniu, męce i krzyżu (w. 31-33). Jakie przeżycia budzą się we mnie? Czy nie ma we mnie lęku i buntu, jak u Piotra? Powiem Jezusowi o moich odczuciach.

Zwrócę uwagę na stanowczość, z jaką Jezus mówi do mnie o krzyżu. Jeśli chcę należeć do Niego, muszę wziąć na swoje barki Jego krzyż. Zachowam życie tylko wtedy, gdy odważę się je tracić dla Niego (ww. 33-35).

W żarliwej modlitwie zawierzę Jezusowi całe moje życie, zwłaszcza te momenty, w których najbardziej doświadczę krzyża. Będę powtarzał: „Wierzę, że moje zbawienie jest w Twoich rękach”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. J 3, 17

Chrystus mówi o sobie, że w Nim skupiło się całe ludzkie cierpienie, które skutecznie zmieniło się w misterium Jego męki, śmierci i zmartwychwstania. Triumf krzyża nadaje cierpieniu ludzkiemu nowy wymiar: wartość odkupieńczą. św. Jan Paweł II

Kiedy patrzę na Krzyż Chrystusa, kiedy kontempluje i rozmyślam nad Jego męką, nad tymi wszystkimi okropieństwami, które dobrowolnie poniósł by każdy z nas miał szansę i możliwość zbawienia, często łzy same mi lecą…

Cóż my wiemy o ludzkich dramatach i tragediach, o niegodziwościach i podłościach jakie ludzie ludziom zadają… Coś tam niby wiemy, bo przecież sami też doświadczamy, lub doświadczyliśmy wielu złych rzeczy, które mogły odcisnąć piętno w naszych sercach i umysłach… A teraz jeszcze różnorakie barbarzyństwo toczące się na naszych oczach…

Pan Jezus widział to WSZYSTKO, widział całe zło tego świata – a jednak zechciał za nas umrzeć! Za każdego indywidualnie, imiennie! Jakaż niepojęta jest Boża Miłość…

Nie ma, nie było i nigdy nie będzie większej MIŁOŚCI!

WSZYSTKO mam w Jezusie Chrystusie! Tylko czerpać i nie zasmucać Bożej Miłości.

“Dzięki Ci, Boże mój za ten Krzyż, który Jezus cierpiał za mnie…”

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Liturgia Godzin z góry Synaj (IX wiek)

O trzykroć błogosławione drewno, na którym Chrystus, Król i Pan, został rozciągnięty, drewno, przez które zginął szatan, który zwiódłszy Adama drewnem, został złapany w sidła przez Boga przybitego do ciebie w swoim ciele. Bóg, który daje pokój naszym duszom!

Trzykroć błogosławione drewno, na którym zawisł Odkupiciel, Pan i przez które zginął szatan, który zwiódł Adama drewnem, czyniąc go nieposłusznym. To właśnie to drewno wskrzesiło go i dla naszych dusz stało się źródłem niezniszczalności.

Przez swoje ukrzyżowanie wezwałeś z wygnania ród Adama, pierwszego stworzonego: niezniszczalny w swojej istocie, dobrowolnie stałeś się ubogi dla naszego dobra, Jezu – Ty Niezniszczalny – i w ciele, które przyjąłeś, znosiłeś cierpienia Męki. […]

Ty sam zanurzyłeś we własnej krwi królewski płaszcz, godło Twojej władzy nad wszystkimi istotami niebiańskimi, ziemskimi i podziemnymi, kiedy zostałeś podniesiony wysoko na krzyżu. Ten krzyż niosłeś na swoich ramionach, sprawiając, że zmartwychwstanie wytrysnęło dla mnie przez Twoją Mękę.

Na mocy Twojej Boskiej natury powstałeś z martwych, Ty Potężny, Mocny, i unicestwiłeś panowanie śmierci. Nawet jeśli jak śmiertelnik pozostałeś w grobie, Przyjacielu Człowieka, uratowałeś cały rodzaj ludzki od zepsucia.

Z wiarą ogłośmy błogosławioną w naszych pieśniach Tę, która nie znała męża, najczystszą Matkę Boga, Tę, która zrodziła Mistrza wszystkich, Tego, który wybawia nas od starożytnego potępienia i daje pokój naszym duszom.

Źródło: Kanon na cześć krzyża i Zmartwychwstania (© Evangelizo.org)

O co proszę? O głęboki żal z powodu moich grzechów i o życie w prawdzie.

Postaram się odprawić tę medytację przed wizerunkiem Jezusa ukrzyżowanego. O ile będzie to dla mnie większym pożytkiem duchowym, rozważanie odprawię w nocy.

Wejdę w klimat nocnej rozmowy Nikodema z Jezusem (w. 13). Pragnienie Nikodema zostaje spełnione: może sam na sam spotkać się z Nauczycielem. Od głębi moich pragnień zależy głębia moich spotkań z Jezusem. Co mogę powiedzieć o moich pragnieniach w tej medytacji?

„Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni…” (ww. 14-15). Jezus konający na krzyżu ma moc, aby codziennie zbawiać moje życie. Potrzebna Mu jest jednak moja wiara. Będzie konał „poza moim życiem”, jeśli nie zauważę i nie przyjmę z wiarą Jego miłości.

„Tak Bóg umiłował świat…” (w. 16). Patrząc na krzyż, będę rozważał z miłością każde słowo w tym zdaniu. Uświadomię sobie, że na krzyżu wisi jedyne Dziecko Boga Ojca. Umiera za mnie. Jestem „całym światem Boga”. Jak każdy człowiek, jestem dla Niego jedynym dzieckiem.

Jezus zapewnia mnie, że Ojciec nie chce mojego potępienia, lecz zbawienia (w. 17). To ja sam skazuję siebie na potępienie, gdy wątpię w Jego zbawczą miłość. Brak wiary w miłość i miłosierdzie Boga będzie prowadziło mnie do wewnętrznego niepokoju, zwątpienia i odrzucania siebie. Czy wierzę w bezgraniczną życzliwość Boga wobec mnie? Czy nie lękam się Go? Czy nie dostrzegam w sobie tendencji do samopotępienia?

Wpatrując się w rany Ukrzyżowanego, będę szczerze rozmawiał z Nim o ranach mojego serca. Poproszę Go, aby odkrył przede mną grzechy, które sprawiają Mu najwięcej cierpienia. Wzbudzę głęboki żal z powodu moich nieprawości. Pomodlę się Psalmem 50.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)