O co proszę? O łaskę czystego sumienia i wierność wartościom powołaniowym.

Dzisiejsza Ewangelia stawia mnie wobec postaw dwóch osób: Heroda i Jana Chrzciciela. Dwie historie życia całkowicie kontrastujące ze sobą. Będę prosił Ducha Świętego, aby pomógł mi w ich świetle rozeznać moje życiowe postawy.

Herod żyje w niepokoju. Jego grzech przeszkadza mu spotkać się z Jezusem. Widzi w Nim Jana Chrzciciela, którego kazał zabić (ww. 1-2.10). Trwanie w grzechu deformuje jego odbiór rzeczywistości. Zamyka się w wyrzutach sumienia.

Co mogę powiedzieć o moim stanie ducha? Czy jest we mnie pokój czy niepokój? Czy w mojej historii życia pozostały grzechy niewyznane, rany nieuleczone? Czy dopuszczam Jezusa do całej historii mojego życia?

Zwrócę uwagę na zachowanie Heroda. Ma władzę, a jednocześnie jest niewolnikiem ludzkich opinii, własnej zmysłowości. Wykorzystuje władzę dla niecnych celów (ww. 3-11).

Rozważę uważnie moją wolność serca. Czy jestem wewnętrznie wolny w realizowaniu życiowego powołania? Czy jest coś, co mnie zniewala: opinie, relacje, zmysłowość? O co chciałbym prosić Jezusa?

Zatrzymam się przy Janie Chrzcicielu. Będę podziwiał jego wewnętrzną wolność wobec opinii. Potrafi stawać po stronie prawdy, nawet za cenę życia (ww. 4-5.10). Swoje życie oparł na słowie Boga, na skale.

Zapytam o wartości powołaniowe, które wybrałem. Czy jestem im wierny za wszelką cenę. Czy wola Boga jest dla mnie skałą, na której opieram moje decyzje i czyny? Zachowam w sercu modlitwę: „Chcę Ci być wierny, Panie, do końca moich dni!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

“Skąd u Niego ta mądrość i cuda? Czyż nie jest On synem cieśli?” (…) I powątpiewali o Nim. Mt 13, 54b-55a, 57a

Nie ma szczęścia, nie ma przyszłości człowieka i narodu bez miłości. św. Jan Paweł II

A niech sobie gadają, a niechże się śmieją  🤭 Cóż uczynić może mi człowiek? Pewnie, że boli kiedy jest się nierozumianym, kiedy słychać szeptanie i złośliwe komentarze pod swoim adresem, kiedy osoby, które uważało się za przyjaciół, odsuwają się, bo któż by to o Bogu tak normalnie jak o pogodzie chciał rozmawiać 😀 Jakoś mnie to nie zraża 😊 Pojawiają się inni ludzie, dla których Bóg nie jest tematem tabu, a Jego przykazania są naturalną treścią i sensem życia 😇

Nie bój się żyć po Bożemu 😍 to naprawdę nie boli 😀 Nie bój się świadczyć o swej przynależności do Jezusa. Nie martw się, że nie wiesz jak to uczynić, jakich słów użyć, by przekonać innych, że Bóg naprawdę jest dobry, że jest miłością. Boży Duch o wszystkim Cię pouczy. Ty TYLKO daj się poprowadzić i zwyczajnie bądź sobą 😊

“Pan Obrońcą mego życia, przed kim miałbym czuć trwogę?”

Błogosławionego pierwszego piątku, razem z Najświętszą Maryją Panną, Królową Aniołów 💖+

Autor: Benedykt XVI, papież od 2005 do 2013

Niektórzy współcześni teolodzy uważają, że ogniem, który spala, a równocześnie zbawia, jest sam Chrystus, Sędzia i Zbawiciel. Spotkanie z Nim jest decydującym aktem Sądu. Pod Jego spojrzeniem topnieje wszelki fałsz. Spotkanie z Nim przepala nas, przekształca i uwalnia, abyśmy odzyskali własną tożsamość. To, co zostało zbudowane w ciągu życia, może wówczas okazać się suchą słomą, samą pyszałkowatością, i się zawalić. Jednak w bólu tego spotkania, w którym to, co nieczyste i chore w naszym istnieniu, jasno jawi się przed nami, jest zbawienie. Jego wejrzenie, dotknięcie Jego Serca uzdrawia nas przez bolesną niewątpliwie przemianę, niczym «przejście przez ogień». Jest to jednak błogosławione cierpienie, w którym święta moc Jego miłości przenika nas jak ogień, abyśmy w końcu całkowicie należeli do siebie, a przez to całkowicie do Boga.

Jawi się tu również wzajemne przenikanie się sprawiedliwości i łaski: nasz sposób życia nie jest bez znaczenia, ale nasz brud nie plami nas na wieczność, jeśli pozostaliśmy przynajmniej ukierunkowani na Chrystusa, na prawdę i na miłość. Ten brud został już bowiem wypalony w Męce Chrystusa. W chwili Sądu Ostatecznego doświadczamy i przyjmujemy, że Jego miłość przewyższa całe zło świata i zło w nas. Ból miłości staje się naszym zbawieniem i naszą radością.

Źródło: Encyklika „Spe salvi”, § 47 (© copyright Libreria Editrice Vaticana)

O co proszę? O serce rozpalone miłością do słowa Jezusa i uwolnienie od rutyny.

Zwrócę się do Ducha Świętego, aby przygotował moje serce do słuchania i zgłębiania słowa, z którym Jezus przychodzi do mnie. Odłożę na bok wszystkie sprawy, które zaprzątają moją głowę na co dzień, aby oddać się całkowicie słuchaniu Słowa.

Będę towarzyszył Jezusowi, który udaje się do swego rodzinnego miasta (w. 54). Wraca do swoich, wśród których się wychował, z którymi dzielił codzienność. Chce głosić Ewangelię swoim bliskim.

Wyobrażę sobie Jezusa, który przychodzi do mojego „Nazaretu”, tam, gdzie toczy się codzienność. Przynosi mi swoje słowo. Pragnie, aby stało się centrum mojego codziennego życia, światłem na moich ścieżkach, natchnieniem w moich wyborach.

Jakie miejsce zajmuje słowo w mojej codzienności? Czy znajduję czas na medytację Pisma Świętego? Czy staram się rozeznawać sprawy dnia w świetle Słowa Bożego?

Będę obserwował zachowanie ludzi w synagodze (w. 54-57). Usłyszę ich lekceważące słowa wypowiadane pod adresem Jezusa. Nie dostrzegają w Nim niczego „nadzwyczajnego”. Przebywanie z Jezusem przez 30 lat sprawiło, że przyzwyczaili się do Niego. Niedobre przyzwyczajenie zamyka ich na głębię Jego słowa.

Moje częste czytanie słowa, codzienna modlitwa, Eucharystia, mogą prowadzić mnie do zażyłej więzi z Jezusem, ale także do rutyny i oziębłości. Przyjrzę się mojemu życiu duchowemu, zwłaszcza słuchaniu słowa. Czego jest we mnie więcej: duchowej żarliwości, świeżości, pasji czy rutyny, oziębłości?

Usłyszę słowa Jezusa, z których przebija ból i smutek (w. 58). Oziębłość i rutyna bardzo ranią Jego serce, ponieważ zamykają nasze serca na Jego Słowo. Przytulę się do Jezusa, prosząc Go: „Spraw, aby moja więź z Tobą nigdy nie uległa rutynie!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

WAŻNE DZISIAJ!

Każdy, kto w dniu 2 sierpnia nawiedzi swój kościół parafialny, spełniając zwykłe warunki (pobożne nawiedzenie kościoła, odmówienie w nim Modlitwy Pańskiej i wyznania wiary oraz sakramentalna spowiedź i Komunia św. wraz z modlitwą w intencjach papieża – nie za papieża, ale w intencjach, w których on się modli; ponadto wykluczone przywiązanie do jakiegokolwiek grzechu), zyskuje odpust zupełny.

Trochę historii

Dlaczego święto Matki Bożej Anielskiej Porcjunkuli? Otóż ma to związek z kościołem Matki Bożej Anielskiej pod Asyżem. Według podania, była to pierwotnie kapliczka ufundowana w VI w. (2 km na południe od Asyżu) przez pielgrzymów wracających z Ziemi Świętej. Mieli oni przywieźć grudkę ziemi z grobu Matki Bożej. Za czasów św. Franciszka kapliczka ta miała już nazwę Matki Bożej Anielskiej. Była ona wówczas w stanie ruiny, dlatego też św. “Biedaczyna” z Asyżu w zimie 1207/1208 r. odbudował ją i tam zamieszkał. Wkrótce przyłączyli się do niego towarzysze. Nie jest wykluczone, że ona sam nadał jej nazwę Matki Bożej Anielskiej, bo jak głosi legenda, słyszano często nad kapliczką głosy anielskie. W tym czasie kapliczka wraz z przyległą posesją stanowiła jeszcze własność benedyktynów z pobliskiej góry Subasio, jednak wkrótce (1211 r.) odstąpili ją św. Franciszkowi i jego współbraciom, którzy wybudowali sobie tam ubogie szałasy – domy. W kilka lat później, dokładnie 2 sierpnia 1216 r., miało miejsce uroczyste poświęcenie (konsekracja) kapliczki-kościółka.

W tym też czasie funkcjonowała w stosunku do ww. kościółka druga nazwa – Porcjunkula, być może również wprowadzona przez św. Franciszka. Etymologicznie oznacza ona tyle, co kawałeczek, drobna część. Prawdopodobnie nawiązywała ona do bardzo małych rozmiarów kościółka i przyległego terenu. Tak więc Porcjunkula stała się macierzystym domem zakonu św. Franciszka.

Dwieście lat później – w roku 1415 św. Bernardyn ze Sieny osadził tu swoich synów duchowych – obserwantów, którzy wystawili tu spory klasztor wraz z okazałym kościołem. W latach 1569-1678 wybudowano świątynię, w środku której znajduje się w stanie surowym zachowany pierwotny kościółek-kapliczka Porcjunkula. Przy końcu bocznej nazwy jest cela, w której mieszkał i dokonał życia św. Franciszek. 11 kwietnia 1909 r. papież Pius X podniósł kościół Matki Bożej Anielskiej w Asyżu do godności Bazyliki patriarchalnej i papieskiej.

Skąd odpust Porcjunkuli?

Łączy się on z legendą. Głosi ona, że pewnej nocy latem 1216 r. św. Franciszek usłyszał w swojej celi głos: “Franciszku, do kaplicy!” . Kiedy tam się udał, ujrzał Pana Jezusa siedzącego nad ołtarzem, a obok z prawej strony Najświętszą Maryję Pannę w otoczeniu aniołów. Usłyszał głos: “Franciszku, w zamian za gorliwość, z jaką ty i bracia twoi, staracie się o zbawienie dusz, w nagrodę proś mię dla nich i dla czci mego imienia o łaskę, jaką zechcesz. Dam ci ją, gdyż dałem cię światu, abyś był światłością narodów i podporą mojego Kościoła” . Franciszek upadł na twarz i rzekł: “Trzykroć Święty Boże! Ponieważ znalazłem łaskę w Twoich oczach, ja który jestem tylko proch i popiół, i najnędzniejszy z grzeszników, błagam Cię z uszanowaniem, na jakie tylko zdobyć się mogę, abyś raczył dać Twoim wiernym tę wielką łaskę, aby wszyscy, po spowiedzi odbytej ze skruchą i po nawiedzeniu tej kaplicy, mogli otrzymać odpust zupełny i przebaczenie wszystkich grzechów”. Następnie św. Franciszek zwrócił się do Najświętszej Maryi Panny: “Proszę błogosławionej Dziewicy, Matki Twojej, Orędowniczki rodzaju ludzkiego, aby poparła sprawę moją przed Tobą”. Maryja poparła modlitwę Franciszka. Wtedy Chrystus Pan powiedział: “Franciszku, to, o co prosisz, jest wielkie. Ale otrzymasz jeszcze większe łaski. Daję ci odpust, o który usilnie błagasz, pod warunkiem jednak, że będzie on zatwierdzony przez mego Namiestnika, któremu dałem moc związywania i rozwiązywania tu na ziemi”. Podanie głosi, że następnego dnia św. Franciszek udał się do Perugii, gdzie przebywał wówczas papież Honoriusz III, który faktycznie udzielił odpustu zupełnego na dzień przypadający w rocznicę poświęcenia kapliczki Porcjunkuli, tj. 2 sierpnia. Początkowo więc odpust zupełny można było uzyskać jedynie w kościele Matki Bożej Anielskiej w Asyżu i to jedynie 2 sierpnia.

Od XIV w. papieże zaczęli podobny odpust na ten dzień przyznawać poszczególnym kościołom franciszkańskim. Dostępować go mieli wszyscy ci wierni, którzy tego dnia nawiedzą któryś z kościołów franciszkańskich. W 1847 r. Papież Pius IX poszedł jeszcze dalej i przywilej odpustu rozszerzył na wszystkie kościoły parafialne i inne, przy których jest III Zakon św. Franciszka. W 1910 r. papież Pius X udzielił na ten dzień tego odpustu wszystkim kościołom, jeśli tylko biskup uzna to za stosowne. W rok później św. Pius X przywilej ten rozszerzył na wszystkie kościoły.

By uzyskać wspomniany odpust, należy jednak spełnić następujące warunki, a więc:

– pobożnie nawiedzić kościół,

– odmówić w nim Modlitwę Pańską oraz Wyznanie Wiary,

– przystąpić do spowiedzi świętej,

– przyjąć Komunię świętą,

– pomodlić się według intencji Ojca Świętego,

– wykluczyć przywiązanie do jakiegokolwiek grzechu.

Warto więc tego dnia skorzystać ze “skarbca Bożego Miłosierdzia” i uzyskać za przyczyną Matki Bożej Anielskiej i św. Franciszka odpust zupełny, czyli darowanie kary doczesnej za popełnione grzechy. (źródło Niedziela.pl)

Kilka osób prosiło o przypomnienie tej modlitwy 💖
Polecam z całego serca 🙏
A ja przez cały sierpień będą tą Litanią omadlać Wasze troski, szczególnie polecając uzależnionych od wszelakich używek.

Kyrie eleison.
Chryste eleison. Kyrie eleison.
Chryste, usłysz nas.
Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba Boże, zmiłuj się nad nami. (zmiłuj się nad nami)
Synu, Odkupicielu świata, Boże
Duchu Święty, Boże
Święta Trójco, jedyny Boże
Święta Maryjo, (módl się za nami.)
Święta Boża Rodzicielko,
Matko Miłosierdzia,
Matko od Wykupu Niewolników,
Matko Wolności,
Krusząca kajdany grzechu,
Pocieszycielko bezrobotnych,
Zatroskana o ludzi bezdomnych,
Opiekunko przebywających w więzieniach,
Znajdująca zagubionych w bogactwie,
Szukająca niszczących ludzkie życie,
Uwalniająca od narkotyków,
Śpiesząca z pomocą zniewolonym przez Internet,
Uzdrawiająca zniewolonych przez magię,
Podnosząca z niewoli alkoholizmu,
Ratująca uwikłanych w hazard,
Wzywająca da walki z pożądliwościami,
Wypraszająca nawrócenie grzesznikom,
Ucieczko prześladowanych,
Lekarko duszy i ciała,
Matko dzieci i sierot,
Przewodniczko ludzi młodych,
Nauczycielko życia Bożą prawdą,
Przewodniczko powracających do Boga,
Wychowawczyni powołanych do służby Bożej,
Nadziejo wątpiących i zrozpaczonych,
Strażniczko duchowego piękna,
Tarczo chroniąca przed pokusami,
Źródło naszej radości,
Matko duchowej przemiany,
Orędowniczko nasza u Boga,
Pani Świętojańska,

Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.

K. Módl się za nami, święta Boża Rodzicielko.
W. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.

Módlmy się:
Boże, Ojcze Miłosierdzia, Ty posłałeś na świat swojego Syna jako Odkupiciela ludzi, spraw, za wstawiennictwem Maryi, którą czcimy pod tytułem Matki od Wykupu Niewolników, abyśmy wiernie strzegli prawdziwej wolności dzieci Bożych, wysłużonej przez ofiarę Chrystusa i mogli ją szerzyć wśród wszystkich narodów. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

Otwórz, Panie, nasze serca, abyśmy uważnie słuchali słów Syna Twojego. Dz 16, 14b

„Modlitwa Jezusowa” (…) Pomaga człowiekowi dostrzegać Bożą obecność we wszystkim, co go otacza, i czuć się kochanym przez Boga mimo własnych słabości. św. Jan Paweł II

Po raz kolejny mocne, upominające, dające do myślenia słowa Chrystusa “Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.” (Mt 13, 49-50) I nie chodzi przecież o straszenie, czy przedstawianie apokaliptycznych wizji, ale o takie rzeczywiste stanięcie w prawdzie o sobie samym, o uświadomienie sobie, że przed Bogiem niczego nie da się ukryć ani przeinaczyć.

Czy jestem sprawiedliwa? Czy jestem uczciwa – w drobnych, zdawało by się może nawet nieistotnych sprawach? Czy ktoś nie płacze przeze mnie, bo swoją postawą, mową, gestem sprawiam komuś przykrość, wyrządzam realną krzywdę? Słowa bardzo ranią… Znacznie mocniej i boleśniej niż ciosy ręką zadawane…. Rany wcześniej czy później się zagoją, ale psychika i pamięć mogą zostać okaleczone na zawsze…

Duchu Święty, Ty sam mnie pouczaj, Ty sam mnie prowadź i pokazuj nieustannie co zmieniać na lepsze, jak naprawiać wyrządzone krzywdy, jak wynagradzać, jak zadośćuczynić mojemu Bogu i ludziom. Jakże często myślę, że pokuta ze spowiedzi załatwia sprawę, zapominając właśnie o wynagrodzeniu… Dziękuję mój Boże, że właśnie dziś mi to przypominasz.

Bądź uwielbiony Panie w kapłanach, szafarzach Twojego miłosierdzia! Daj nam Boże, świętych, gorliwych kapłanów, na wzór Twojego Serca! By byli nam jasną pochodnią i autentycznym drogowskazem ku Tobie, by pokrzepiali i umacniali naszą wiarę, rozsiewając wokół woń Twojej nieskazitelnej miłości. Rozbudzaj serca młodych chłopców i dziewcząt do służby dla Ciebie. Panie, jakże potrzebujemy nowych, świętych powołań kapłańskich i zakonnych! Ty wiesz Panie! O to Cię proszę z całego serca. Amen.

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Augustyn (354 – 430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

„On będzie sądził świat sprawiedliwie, w prawdzie – narody”(Ps 96,13). Z jaką sprawiedliwością i prawdą? Zgromadzi przy sobie wybranych (Mt 13,27), a innych odzieli, ponieważ jednych postawi po prawej, a drugich po lewej stronie (Mt 25,33). Czy będzie coś bardziej sprawiedliwego, coś bardziej prawdziwego niż to? Nie będą oczekiwać miłosierdzia od sędziego ci, którzy nie pełnili miłosiernych czynów przed przybyciem sędziego. Ci, którzy chcieli działać z miłosierdziem, będą sądzeni miłosiernie (Łk 6,37). Powie bowiem do siedzących po Jego prawej stronie: „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata”. I wylicza ich miłosierne uczynki: „Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić” i jeszcze inne (Mt 25,31nn)…

Jeśli jesteś niesprawiedliwy, czy sędzia też jest taki? Jeśli zdarza ci się kłamać, czy sędzia nie będzie mówił prawdy? Jeśli pragniesz spotkać miłosiernego sędziego, bądź miłosierny, zanim nadejdzie. Przebacz, jeśli cię obrażono; rozdaj dobra, które posiadasz w nadmiarze… Daj, co otrzymałeś od Niego: „Cóż masz, czego byś nie otrzymał?” (1Kor 4,7). Oto wyrzeczenie, które jest miłe Bogu: miłosierdzie, pokora, wdzięczność, pokój, miłość. Jeśli to przynosimy, ze spokojem będziemy oczekiwali przyjścia sędziego, który będzie „sądził świat sprawiedliwie, w prawdzie – narody”.

Źródło: Mowa o psalmach, 95, 14-15 (© Evangelizo.org)

Autor: Benedykt XVI, papież od 2005 do 2013

Wraz ze śmiercią decyzja człowieka o sposobie życia staje się ostateczna – to życie staje przed Sędzią. Decyzja, która w ciągu całego życia nabierała kształtu, może mieć różnoraki charakter. Są ludzie, którzy całkowicie zniszczyli w sobie pragnienie prawdy i gotowość do kochania. Ludzie, w których wszystko stało się kłamstwem; ludzie, którzy żyli w nienawiści i podeptali w sobie miłość. Jest to straszna perspektywa, ale w niektórych postaciach naszej historii można odnaleźć w sposób przerażający postawy tego rodzaju. Takich ludzi już nie można uleczyć, a zniszczenie dobra jest nieodwołalne: to jest to, na co wskazuje słowo „piekło”.

Z drugiej strony, są ludzie całkowicie czyści, którzy pozwolili się Bogu wewnętrznie przeniknąć, a w konsekwencji są całkowicie otwarci na bliźniego – ludzie, których całe istnienie już teraz kształtuje komunia z Bogiem i których droga ku Bogu prowadzi jedynie do spełnienia tego, czym już są.

Nasze doświadczenie mówi jednak, że ani jeden, ani drugi przypadek nie jest normalnym stanem ludzkiej egzystencji. Jak możemy przypuszczać, u większości ludzi w najgłębszej sferze ich istoty jest obecne ostateczne wewnętrzne otwarcie na prawdę, na miłość, na Boga. Jednak w konkretnych wyborach życiowych jest ono przesłonięte przez coraz to nowe kompromisy ze złem… Co dzieje się z takimi ludźmi, kiedy pojawiają się przed Sędzią? Czy wszystkie brudy, jakie nagromadzili w ciągu życia, staną się od razu bez znaczenia? Św. Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian daje nam wyobrażenie różnorakiej miary osądu Bożego nad człowiekiem, w zależności od jego sytuacji: „I tak jak ktoś na tym fundamencie buduje: ze złota, ze srebra, z drogich kamieni, z drewna, z trawy lub ze słomy, tak też jawne się stanie dzieło każdego: odsłoni je dzień [Pański]; okaże się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest. Ten, którego budowla wzniesiona na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę; ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień” (3,12-15).

Źródło: Encyklika „Spe salvi”, § 45-46 ( © Libreria Editrice Vaticana)

O co proszę? O serce wolne od kompromisów i stanowcze w wybieraniu dobra.

Wsłucham się w przypowieść Jezusa. Opowiada mi o królestwie niebieskim (w. 47). Jak często wracam pamięcią do tej prawdy? Czy dopuszczam do siebie myśl, że cokolwiek teraz czynię, zawsze dotyczy to wieczności?

Jakie znaczenie na co dzień mają dla mnie wartości nieprzemijające, życie dla Jezusa? Czy mogę powiedzieć, że za wszelką cenę troszczę się o wierność Jego przykazaniom i Ewangelii?

Żyję w świecie, w którym granica między dobrem a złem często jest zacierana. Kuszony jestem do relatywizmu i kompromisów. Bóg daje mi swoje słowo, abym dokonywał wyborów w jego świetle. Na końcu czasów moje wybory odsłonią się w całej pełni (ww. 47-50).

Uczeń królestwa powinien kierować się w swoich wyborach roztropnością. Jak ojciec rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare (ww. 51-52). Codzienne wybory są sprawdzianem mojego rzeczywistego stosunku do życia i powołania.

Czy mogę powiedzieć, że w moich wyborach kieruję się szukaniem królestwa Bożego? Czy są inne motywacje, które dominują w moich decyzjach? Jeżeli tak, to jakie?

Scena końca świata, którą przedstawia Jezus, pomaga mi odnaleźć właściwy dystans do moich przywiązań i ziemskich pragnień (ww. 47-50). Wszystkie moje „perły”, które teraz kocham, na końcu świata okażą się niczym wobec jedynej perły wiecznego królestwa.

Powiem szczerze Jezusowi o moich zniewoleniach, które oddalają mnie od Jego królestwa. Zaproszę Go we wszystkie osobiste sytuacje życiowe, w których panują najgłębsze nieuporządkowania. Poproszę Go o dar wewnętrznej wolności, abym umiał szukać królestwa Bożego za wszelką cenę.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)