“Skąd u Niego ta mądrość i cuda? Czyż nie jest On synem cieśli?” (…) I powątpiewali o Nim. Mt 13, 54b-55a, 57a

Nie ma szczęścia, nie ma przyszłości człowieka i narodu bez miłości. św. Jan Paweł II

A niech sobie gadają, a niechże się śmieją  🤭 Cóż uczynić może mi człowiek? Pewnie, że boli kiedy jest się nierozumianym, kiedy słychać szeptanie i złośliwe komentarze pod swoim adresem, kiedy osoby, które uważało się za przyjaciół, odsuwają się, bo któż by to o Bogu tak normalnie jak o pogodzie chciał rozmawiać 😀 Jakoś mnie to nie zraża 😊 Pojawiają się inni ludzie, dla których Bóg nie jest tematem tabu, a Jego przykazania są naturalną treścią i sensem życia 😇

Nie bój się żyć po Bożemu 😍 to naprawdę nie boli 😀 Nie bój się świadczyć o swej przynależności do Jezusa. Nie martw się, że nie wiesz jak to uczynić, jakich słów użyć, by przekonać innych, że Bóg naprawdę jest dobry, że jest miłością. Boży Duch o wszystkim Cię pouczy. Ty TYLKO daj się poprowadzić i zwyczajnie bądź sobą 😊

“Pan Obrońcą mego życia, przed kim miałbym czuć trwogę?”

Błogosławionego pierwszego piątku, razem z Najświętszą Maryją Panną, Królową Aniołów 💖+

Autor: Benedykt XVI, papież od 2005 do 2013

Niektórzy współcześni teolodzy uważają, że ogniem, który spala, a równocześnie zbawia, jest sam Chrystus, Sędzia i Zbawiciel. Spotkanie z Nim jest decydującym aktem Sądu. Pod Jego spojrzeniem topnieje wszelki fałsz. Spotkanie z Nim przepala nas, przekształca i uwalnia, abyśmy odzyskali własną tożsamość. To, co zostało zbudowane w ciągu życia, może wówczas okazać się suchą słomą, samą pyszałkowatością, i się zawalić. Jednak w bólu tego spotkania, w którym to, co nieczyste i chore w naszym istnieniu, jasno jawi się przed nami, jest zbawienie. Jego wejrzenie, dotknięcie Jego Serca uzdrawia nas przez bolesną niewątpliwie przemianę, niczym «przejście przez ogień». Jest to jednak błogosławione cierpienie, w którym święta moc Jego miłości przenika nas jak ogień, abyśmy w końcu całkowicie należeli do siebie, a przez to całkowicie do Boga.

Jawi się tu również wzajemne przenikanie się sprawiedliwości i łaski: nasz sposób życia nie jest bez znaczenia, ale nasz brud nie plami nas na wieczność, jeśli pozostaliśmy przynajmniej ukierunkowani na Chrystusa, na prawdę i na miłość. Ten brud został już bowiem wypalony w Męce Chrystusa. W chwili Sądu Ostatecznego doświadczamy i przyjmujemy, że Jego miłość przewyższa całe zło świata i zło w nas. Ból miłości staje się naszym zbawieniem i naszą radością.

Źródło: Encyklika „Spe salvi”, § 47 (© copyright Libreria Editrice Vaticana)

O co proszę? O serce rozpalone miłością do słowa Jezusa i uwolnienie od rutyny.

Zwrócę się do Ducha Świętego, aby przygotował moje serce do słuchania i zgłębiania słowa, z którym Jezus przychodzi do mnie. Odłożę na bok wszystkie sprawy, które zaprzątają moją głowę na co dzień, aby oddać się całkowicie słuchaniu Słowa.

Będę towarzyszył Jezusowi, który udaje się do swego rodzinnego miasta (w. 54). Wraca do swoich, wśród których się wychował, z którymi dzielił codzienność. Chce głosić Ewangelię swoim bliskim.

Wyobrażę sobie Jezusa, który przychodzi do mojego „Nazaretu”, tam, gdzie toczy się codzienność. Przynosi mi swoje słowo. Pragnie, aby stało się centrum mojego codziennego życia, światłem na moich ścieżkach, natchnieniem w moich wyborach.

Jakie miejsce zajmuje słowo w mojej codzienności? Czy znajduję czas na medytację Pisma Świętego? Czy staram się rozeznawać sprawy dnia w świetle Słowa Bożego?

Będę obserwował zachowanie ludzi w synagodze (w. 54-57). Usłyszę ich lekceważące słowa wypowiadane pod adresem Jezusa. Nie dostrzegają w Nim niczego „nadzwyczajnego”. Przebywanie z Jezusem przez 30 lat sprawiło, że przyzwyczaili się do Niego. Niedobre przyzwyczajenie zamyka ich na głębię Jego słowa.

Moje częste czytanie słowa, codzienna modlitwa, Eucharystia, mogą prowadzić mnie do zażyłej więzi z Jezusem, ale także do rutyny i oziębłości. Przyjrzę się mojemu życiu duchowemu, zwłaszcza słuchaniu słowa. Czego jest we mnie więcej: duchowej żarliwości, świeżości, pasji czy rutyny, oziębłości?

Usłyszę słowa Jezusa, z których przebija ból i smutek (w. 58). Oziębłość i rutyna bardzo ranią Jego serce, ponieważ zamykają nasze serca na Jego Słowo. Przytulę się do Jezusa, prosząc Go: „Spraw, aby moja więź z Tobą nigdy nie uległa rutynie!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

WAŻNE DZISIAJ!

Każdy, kto w dniu 2 sierpnia nawiedzi swój kościół parafialny, spełniając zwykłe warunki (pobożne nawiedzenie kościoła, odmówienie w nim Modlitwy Pańskiej i wyznania wiary oraz sakramentalna spowiedź i Komunia św. wraz z modlitwą w intencjach papieża – nie za papieża, ale w intencjach, w których on się modli; ponadto wykluczone przywiązanie do jakiegokolwiek grzechu), zyskuje odpust zupełny.

Trochę historii

Dlaczego święto Matki Bożej Anielskiej Porcjunkuli? Otóż ma to związek z kościołem Matki Bożej Anielskiej pod Asyżem. Według podania, była to pierwotnie kapliczka ufundowana w VI w. (2 km na południe od Asyżu) przez pielgrzymów wracających z Ziemi Świętej. Mieli oni przywieźć grudkę ziemi z grobu Matki Bożej. Za czasów św. Franciszka kapliczka ta miała już nazwę Matki Bożej Anielskiej. Była ona wówczas w stanie ruiny, dlatego też św. “Biedaczyna” z Asyżu w zimie 1207/1208 r. odbudował ją i tam zamieszkał. Wkrótce przyłączyli się do niego towarzysze. Nie jest wykluczone, że ona sam nadał jej nazwę Matki Bożej Anielskiej, bo jak głosi legenda, słyszano często nad kapliczką głosy anielskie. W tym czasie kapliczka wraz z przyległą posesją stanowiła jeszcze własność benedyktynów z pobliskiej góry Subasio, jednak wkrótce (1211 r.) odstąpili ją św. Franciszkowi i jego współbraciom, którzy wybudowali sobie tam ubogie szałasy – domy. W kilka lat później, dokładnie 2 sierpnia 1216 r., miało miejsce uroczyste poświęcenie (konsekracja) kapliczki-kościółka.

W tym też czasie funkcjonowała w stosunku do ww. kościółka druga nazwa – Porcjunkula, być może również wprowadzona przez św. Franciszka. Etymologicznie oznacza ona tyle, co kawałeczek, drobna część. Prawdopodobnie nawiązywała ona do bardzo małych rozmiarów kościółka i przyległego terenu. Tak więc Porcjunkula stała się macierzystym domem zakonu św. Franciszka.

Dwieście lat później – w roku 1415 św. Bernardyn ze Sieny osadził tu swoich synów duchowych – obserwantów, którzy wystawili tu spory klasztor wraz z okazałym kościołem. W latach 1569-1678 wybudowano świątynię, w środku której znajduje się w stanie surowym zachowany pierwotny kościółek-kapliczka Porcjunkula. Przy końcu bocznej nazwy jest cela, w której mieszkał i dokonał życia św. Franciszek. 11 kwietnia 1909 r. papież Pius X podniósł kościół Matki Bożej Anielskiej w Asyżu do godności Bazyliki patriarchalnej i papieskiej.

Skąd odpust Porcjunkuli?

Łączy się on z legendą. Głosi ona, że pewnej nocy latem 1216 r. św. Franciszek usłyszał w swojej celi głos: “Franciszku, do kaplicy!” . Kiedy tam się udał, ujrzał Pana Jezusa siedzącego nad ołtarzem, a obok z prawej strony Najświętszą Maryję Pannę w otoczeniu aniołów. Usłyszał głos: “Franciszku, w zamian za gorliwość, z jaką ty i bracia twoi, staracie się o zbawienie dusz, w nagrodę proś mię dla nich i dla czci mego imienia o łaskę, jaką zechcesz. Dam ci ją, gdyż dałem cię światu, abyś był światłością narodów i podporą mojego Kościoła” . Franciszek upadł na twarz i rzekł: “Trzykroć Święty Boże! Ponieważ znalazłem łaskę w Twoich oczach, ja który jestem tylko proch i popiół, i najnędzniejszy z grzeszników, błagam Cię z uszanowaniem, na jakie tylko zdobyć się mogę, abyś raczył dać Twoim wiernym tę wielką łaskę, aby wszyscy, po spowiedzi odbytej ze skruchą i po nawiedzeniu tej kaplicy, mogli otrzymać odpust zupełny i przebaczenie wszystkich grzechów”. Następnie św. Franciszek zwrócił się do Najświętszej Maryi Panny: “Proszę błogosławionej Dziewicy, Matki Twojej, Orędowniczki rodzaju ludzkiego, aby poparła sprawę moją przed Tobą”. Maryja poparła modlitwę Franciszka. Wtedy Chrystus Pan powiedział: “Franciszku, to, o co prosisz, jest wielkie. Ale otrzymasz jeszcze większe łaski. Daję ci odpust, o który usilnie błagasz, pod warunkiem jednak, że będzie on zatwierdzony przez mego Namiestnika, któremu dałem moc związywania i rozwiązywania tu na ziemi”. Podanie głosi, że następnego dnia św. Franciszek udał się do Perugii, gdzie przebywał wówczas papież Honoriusz III, który faktycznie udzielił odpustu zupełnego na dzień przypadający w rocznicę poświęcenia kapliczki Porcjunkuli, tj. 2 sierpnia. Początkowo więc odpust zupełny można było uzyskać jedynie w kościele Matki Bożej Anielskiej w Asyżu i to jedynie 2 sierpnia.

Od XIV w. papieże zaczęli podobny odpust na ten dzień przyznawać poszczególnym kościołom franciszkańskim. Dostępować go mieli wszyscy ci wierni, którzy tego dnia nawiedzą któryś z kościołów franciszkańskich. W 1847 r. Papież Pius IX poszedł jeszcze dalej i przywilej odpustu rozszerzył na wszystkie kościoły parafialne i inne, przy których jest III Zakon św. Franciszka. W 1910 r. papież Pius X udzielił na ten dzień tego odpustu wszystkim kościołom, jeśli tylko biskup uzna to za stosowne. W rok później św. Pius X przywilej ten rozszerzył na wszystkie kościoły.

By uzyskać wspomniany odpust, należy jednak spełnić następujące warunki, a więc:

– pobożnie nawiedzić kościół,

– odmówić w nim Modlitwę Pańską oraz Wyznanie Wiary,

– przystąpić do spowiedzi świętej,

– przyjąć Komunię świętą,

– pomodlić się według intencji Ojca Świętego,

– wykluczyć przywiązanie do jakiegokolwiek grzechu.

Warto więc tego dnia skorzystać ze “skarbca Bożego Miłosierdzia” i uzyskać za przyczyną Matki Bożej Anielskiej i św. Franciszka odpust zupełny, czyli darowanie kary doczesnej za popełnione grzechy. (źródło Niedziela.pl)