Autor: Św. Bonawentura (1227-1274), franciszkanin, doktor Kościoła

Żołnierze przebili nie tylko dłonie Jezusa, ale i stopy; włócznia ich złości przebiła także Jego bok, aż do głębi, gdzie Serce było już przebite włócznią miłości.„

Zraniłaś me serce, siostro ma, oblubienico, zraniłaś me serce!” mówi (PnP 4, 9). O kochający Jezu, Twoja oblubienica, Twoja siostra zraniła Twoje serce, czy trzeba było jeszcze, by wrogowie je dodatkowo ranili? A wy, wrogowie, co czynicie? Jeśli jest już zranione lub raczej, ponieważ już jest zranione serce słodkiego Jezusa, to dlaczego ranicie Go po raz wtóry? Czy nie wiecie, zatem, że przy pierwszej ranie serce gaśnie i staje się w pewien sposób niewrażliwe?

Serce słodkiego Pana Jezusa jest martwe, ponieważ zostało zranione; rana miłości ogarnęła serce Jezusa, naszego Oblubieńca; ogarnęła go śmierć miłości. Jakże mogłaby nastąpić druga śmierć? „Bo jak śmierć potężna jest miłość” (Pnp 8,6) ; co więcej, tak naprawdę jest silniejsza od samej śmierci.

Nie można przepędzić pierwszej śmierci, to znaczy umiłowania tylu martwych dusz z serca, które w nim mieszka, ponieważ ta wielka rana je zdobyła. Z dwóch przeciwników o podobnej sile, z których jeden jest w domu, a drugi na zewnątrz, kto zwątpiłby, że ten w środku odniesie zwycięstwo? Zobacz zatem jak miłość, która mieszka w sercu i zabija Go raną miłości, jest silna, i to prawda nie tylko w przypadku Pana Jezusa, ale i Jego uczniów.

W ten oto sposób zostało najpierw zranione, a potem umarło serce Pana Jezusa, „traktowane jak owce na rzeź przeznaczone” ( Ps 44, 23). Śmierć cielesna jednak nastąpiła, odniosła zwycięstwo i została pokonana na wieczność.

Źródło: Mistyczny krzew winny nr 2 (©Evangelizo)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *