Autor: Św. Faustyna Kowalska (1905–1938), zakonnica

O niepojęta dobroci Boża, która nas osłaniasz na każdym kroku. Niech będzie cześć nieustanna miłosierdziu Twemu, żeś się zbratał nie z aniołami, ale z ludźmi – jest to cud niezgłębionej tajemnicy miłosierdzia Twego. Cała ufność nasza jest w Tobie, Bracie nasz pierworodny, Jezu Chryste, prawdziwy Boże i prawdziwy Człowiecze.

Serce mi drży z radości, widząc, jak Bóg jest dobry dla nas ludzi, tak nędznych i niewdzięcznych, a jako dowód swej miłości daje nam niepojęty dar, to jest sam siebie w Osobie Syna swego. Tej tajemnicy miłości nie wyczerpiemy przez wieczność całą. O ludzkości, czemuż tak mało myślisz o tym, że Bóg jest prawdziwie pośród nas?

O Baranku Boży, nie wiem, co wpierw podziwiać w Tobie: czy Twą cichość, ukrycie i wyniszczenie się dla człowieka, czy też ten nieustanny cud miłosierdzia Twego, który przeistacza dusze i wskrzesza je do życia wiekuistego. Choć jesteś tak ukryty, to wszechmoc Twoja objawia się tu więcej niż w stworzeniu człowieka; chociaż działa wszechmoc miłosierdzia Twego w usprawiedliwieniu grzesznika, jednak działanie Twoje jest tak ciche, ukryte.

Źródło: Dzienniczek, nr 1584 (@Copyright by Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia)

O co proszę? O głębokie pragnienie podążania za Jezusem cichym i pokornym.

Wyobrażę sobie postać Jana Chrzciciela. Będę wsłuchiwał się w jego silny, „grzmiący” głos. Wyobrażę sobie jego ascetyczną twarz i wzrok skupiony na Jezusie. Stanę pośród tłumu i będę z uwagą słuchał tego, co mówi (ww. 29-34).

Natchniony Jan nie waha się nazwać Jezusa „Barankiem Bożym”. Mogło to dziwić i szokować słuchających. Dawało to do zrozumienia, że oczekiwany Mesjasz jest podobny do paschalnego baranka prowadzonego na zabicie.

Pomyślę, że Jezus, który przewyższa mnie godnością, pragnie również w moim życiu objawiać się jako sługa i cichy baranek. Czy potrafię się na to zgodzić? Czy wierzę w wartość cierpienia? Poproszę Jezusa, aby przeniknął do głębi moje życie pragnieniem naśladowania Go takim, jakim mi się objawia.

Jan dzięki swej duchowej wrażliwości rozpoznaje i uznaje w Jezusie Mesjasza (w. 33). Duchowa wrażliwość Jana jest owocem jego życia na pustyni, w bliskości Boga. Tam nauczył się rozeznawać Jego głos i być Mu posłusznym.

Co mogę powiedzieć o poziomie mojej duchowej wrażliwości? Czy potrafię rozpoznawać Jezusa w maluczkich, w najprostszych wydarzeniach dnia?

„Ja to ujrzałem i daję świadectwo” (w. 34). W doświadczeniu wiary decydujące jest osobiste spotkanie z Jezusem. Będę trwał w Jego cichej obecności i powtarzał: „Kocham Cię, Jezu, cichy Baranku!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

”Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników”. Mk 2, 17 b

Człowiek, który odkrywa swą zdolność przekształcania i w pewnym sensie stwarzania świata własną pracą, zapomina, że zawsze dzieje się to w oparciu o pierwszy dar, otrzymany od Boga na początku w postaci rzeczy przezeń stworzonych. św. Jan Paweł II

Wciąż zbyt mocno polegamy na własnych siłach (my ludzie, my stworzenie). Wszystko chcemy ogarnąć po swojemu, często zbyt pochopnie, krótkowzrocznie, karłowato… Już wielokrotnie o tym pisałam, ale to się przecież dzieje nieustannie… Traktujemy innych wedle swoich norm, swojego spojrzenia – wybiórczo, czasem z wyrachowaniem, lub interesownością. Boimy się uwag i ocen innych, ale sami bardzo ochoczo przyklejamy łatki, krytykujemy i wydajemy jedyne słuszne osądy i opinie, nie podlegające żadnym analizom ani negocjacjom…

Celowo piszę w liczbie mnogiej, bo jakoś trudno mi się przyznać, że wciąż postępuję tak samo…

Aż strach pomyśleć co będzie, jeśli nasz Bóg potraktuje nas w taki sam sposób…

Dzisiejsza Ewangelia zaprasza do przemiany, do pozostawienia “starego człowieka” w komorze celnej swoich przyzwyczajeń, do odstąpienia od zgubnych nawyków, ograniczeń, naleciałości i grzechu. Pan Jezus powołuje, zaprasza i daje WSZYSTKO nowe, choć doskonale zna moje możliwości i słabości, choć wie, że moja droga kręta i wyboista, a charakterek trudny 😉

A jednak ryzykuje i zaprasza mnie do współpracy 😇

Ależ jestem poruszona… ależ ja kocham mojego Boga! Wszechmocnego, Wszechwiedzącego, w Trójcy Świętej Jedynego! I mam pewność, że ze wzajemnością 💖

Westchnijmy dziś wspólnie do Bożego Ducha, by czynił rzeczy nowe w nas samych, w naszych rodzinach, w naszych wspólnotach parafialnych, w naszej Ojczyźnie i na całym świecie 🔥

Przyjdź Duchu Święty! Odnawiaj nas, przemieniaj, powołuj, ucz pełnić wolę Ojca, tak jak On tego pragnie 🔥 I uzdrawiaj nasze spojrzenie, nasze myślenie, nasze wyobrażenia, wszystko co jest w nas chore i grzeszne… Przyjdź Duchu Święty!

Bożego dnia i odważnych decyzji 🔥❤️+

Autor: Św. Katarzyna ze Sieny (1347-1380), tercjarka dominikańska, doktor Kościoła, współpatronka Europy

O najsłodszy Ojcze, gdy rodzaj ludzki leżał chory z powodu grzechu Adama, zesłałeś mu lekarza, Syna twego, Słowo miłości. I kiedy chorzałam w niedbalstwie i w wielkiej niewiedzy. Ty najsłodszy i najmilszy lekarzu, Boże wieczny, dałeś mi miłe i słodkie, i gorzkie lekarstwo, aby mnie uleczyć i dźwignąć z choroby.

Było miłe, gdyż z miłością i miłosierdziem ukazałeś się mnie; było mi słodkie ponad wszystkie słodycze, gdyż oświeciłeś oko intelektu mojego światłem najświętszej wiary. W Świetle tym, według tego, co spodobało Ci się mnie ukazać, poznałam wzniosłość i łaskę, której udzieliłeś rodzajowi ludzkiemu, oddając mu całego siebie, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka, w mistycznym ciele świętego Kościoła […] O miłości niewymowna! Odsłaniając mi to, dałeś mi słodkie i gorzkie lekarstwo, abym podźwignęła się z choroby niedbalstwa i niewiedzy, i z całą gorliwością i pełnym niepokoju pragnieniem, uciekała się do Ciebie!

Ukazując mi dobroć twoją i zniewagi wyrządzone Tobie przez różnych ludzi, a w szczególności przez twoich kapłanów, chciałeś, abym nad sobą, biedną grzesznicą i nad tymi zmarłymi, którzy żyją tak nikczemnie, wylała rzekę łez płynących z poznania twej wielkiej dobroci. Nie chcę więc, Ojcze wieczny, ogniu niewymownej miłości, abym przestała choć na chwilę pragnąć chwały twojej i zbawienia dusz!

Źródło: Dialog o Opatrzności Bożej, nr 134 (Wyd. “W drodze”)

Autor: Święta Hildegarda z Bingen (1098–1179), opatka benedyktyńska i doktor Kościoła

O Ogniu Ducha Świętego,

Chwała Tobie, który działasz przy dźwiękach bębenków i cytr.

Kiedy rozpalasz umysły ludzi,

Tabernakulum ich dusz jest wypełnione Twoją mocą.

Wtedy wola wznosi się i wzbudza apetyt duszy.

A pragnienie Boga staje się jej przewodnikiem.

Umysł wzywa cię słodkimi pieśniami

I buduje dla ciebie świątynie mądrości,

Które opływają w złote dzieła.

Zawsze nosisz miecz, który tnie to,

Co owoc grzechu naznacza swoją zbrodnią.

Gdy wola i pragnienia gubią się we mgle,

A dusza leci i wiruje wokoło,

Duch pozostaje więzią woli i pragnienia.

Gdy dusza sama wznosi się, by szukać źrenicy zła

A dosięgając paszczy rozpusty, doświadczasz jej w ogniu,

Bo taka jest Twoja wola.

Gdy rozum zsuwa się po zboczu zła,

Ty go chwytasz i zaciskasz, i pozwalasz mu powrócić przez wszystkie rodzaje prób,

Bo taka jest Twoja wola.

A jeśli zło ośmieli się podnieść przeciwko sobie swój miecz,

Wbijesz mu go w serce,

Tak jak zrobiłeś to z pierwszym upadłym aniołem,

Którego wieżę dumy wrzuciłeś w czeluści piekieł.

Ale oto wzniosłeś tutaj inną wieżę dla celników i grzeszników,

Którzy wyznają swoje grzechy i uczynki wobec Ciebie.

Każde stworzenie chwali Cię, życie wszystkich rzeczy,

Najcenniejszy balsam, który przemienia nasze przepełnione i sponiewierane rany.

W kamienie szlachetne!

Obyś teraz zgromadził nas wszystkich w sobie,

I skierował nasze kroki na drogę prawości. Amen.

Źródło: Modlitwa Świętej Hildegardy (© Evangelizo.org)

O co proszę? O głębokie spotkanie ze spojrzeniem i słowem Jezusa w mojej codzienności.

Pójdę z Jezusem nad jezioro, gdzie gromadzą się tłumy. Chcą Go słuchać. Czy jest we mnie pragnienie słuchania Jezusa? Co mogę powiedzieć o moich osobistych spotkaniach z Jezusem? Czy na co dzień znajduję przestrzeń ciszy na słuchanie Słowa?

Stanę przy komorze celnej Lewiego. Jest cały pochłonięty przez swoje interesy. Wyobrażę sobie, jak nagle jego wzrok

spotyka się z oczami przechodzącego Nauczyciela. Spojrzenie i słowo Jezusa diametralnie zmieniają jego życie.

Spróbuję nazwać po imieniu spojrzenie Jezusa, które noszę w moim sercu. Jakie przeżycia we mnie wywołuje? Do czego wzywa? Czy pamiętam spojrzenie i słowa Jezusa, które pociągły mnie jak Lewiego? Przywołam je w sercu. Jak jest teraz?

Pójdę z Jezusem do domu Lewiego. Siądę przy stole obok Niego razem z grzesznikami, którymi inni gardzą. Będę obserwował, jak przekonują się do Jezusa, jak pociąga ich Jego mowa, serdeczność.

Wyobrażę sobie, że Jezus przychodzi do mojego domu. Siada ze mną przy jednym stole obok tych, od których na co dzień uciekam. Chce, abym zaprosił Go do moich najtrudniejszych relacji, abym nie odrzucał siebie i innych. On odrzuca grzech, ale nie grzesznika!

Każdy ma prawo do Jezusa. Czy nie ma we mnie oporu i buntu faryzeuszów? Czy w moim sercu nie słyszę szemrania przeciw sobie lub innym? Powiem o tym Jezusowi. Usłyszę, jak mówi do mnie: „Wiem, że masz się źle. Chcę uleczyć ciebie i tych, których trudno ci kochać”.

Położę moją głowę na sercu Jezusa i będę powtarzał: „Jezu, ulecz moje serce, abym potrafił kochać Twoją miłością.”

Ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

Mk 2, 1-12

Stwierdzenie Jezusa „Dziecko, odpuszczone są twoje grzechy” to uroczyste objawienie miłości Chrystusa, obietnicy napełniającej otuchą i dającej zbawienie. Jednak nie wszyscy są od razu gotowi na przyjęcie tego uwolnienia. Sam paralityk musi pokonać mnóstwo trudności począwszy od bezimiennego tłumu blokującego dostęp do Jezusa, poprzez ściany domu, aż po niedowiarstwo faryzeuszy. Na szczęście ma cudownych, pełnych wiary przyjaciół, którzy przyprowadzają go, przynoszą do Jezusa. Chociaż nie wiemy na ile był świadomy i czy w ogóle chciał być przyniesiony, to myślę, że na pewno chciał być zdrowy, bo któż by nie chciał.

Chrystus najpierw oczyszcza go z grzechu, a dopiero później uzdrawia ciało, wskazując, że ważniejsze jest uzdrowienie wewnętrzne, czystość serca i duszy, a uzdrowienie fizyczne jest sprawą drugorzędną, choć przecież tak istotną patrząc z naszej ludzkiej perspektywy.

Iluż to dzisiaj, coraz głośniej, kwestionuje sakrament spowiedzi. Jak ewangeliczni faryzeusze oburzają się i podważają sens wyznawania grzechów, by otrzymać rozgrzeszenia w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

A Ty? W nieustannej pogoni za czymś, w tym konsumpcyjnym pędzie może nie dostrzegasz swojego paraliżu, może nie potrafisz się zatrzymać, albo chociaż przystanąć na chwilę refleksji. Spróbuj. Może przyjdzie opamiętanie i dojrzysz, że to błędne koło – że życie to nie tylko najnowsza marka samochodu, atrakcyjnie położony dom z nowoczesnym wyposażeniem, markowe ciuchy i dobrze sytuowani znajomi, ani też ciągła walka o byt doczesny i przetrwanie. Może kiedy opadną kajdany tego co wypada, co ludzie powiedzą, tego paraliżującego strachu o jutro – zrozumiesz, że życie to o wiele więcej.

Jezus odpuszczając grzechy, daje WOLNOŚĆ. Daje poczucie bezpieczeństwa i bezwarunkową miłość, bo Bóg jest niezmienny i wierny. Tylko Bóg może bezinteresownie i obficie, niejako na zapas, w nadmiarze obdarzyć tego, kto z ufnością zwraca się do Niego.

Jak często przychodzisz do swojego Boga, aby uzdrowił Twoją duszę? Czy pomimo przeszkód pragniesz budować z Nim relację, pragniesz powstawać z łoża paraliżu grzechu i trwać w dobrym, dziękując za hojność i bezmiar Bożej łaski?

Uwielbiam Cię wiekuisty Panie za Twą bezgraniczną miłość, która uwolniła mnie na drzewie Krzyża od śmierci wiecznej. Uwielbiam Cię, Panie nieba i ziemi, za każdą kroplę Twojej świętej Krwi przelanej za moje grzechy, dającej mi wolność i czyniącej ze mnie Twoje dziecko. Dziękuję Ci, Dobry Boże!

Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów – rzekł do paralityka: Mówię ci: Wstań, weź swoje nosze i idź do swego domu! Mk 2, 10-11

Wstań, nie skupiaj się na swoich słabościach i wątpliwościach, żyj wyprostowany. św. Jan Paweł II

Wstań! Jakże dzisiaj to wezwanie jest nam wszystkim potrzebne! Tak wielu różnorakich paraliży doświadczamy, a każdy jest niezmiernie bolesny, ograbiający z sił, wtrącający w pustkę, doprowadzający często do skrajnego wyczerpania…

Po raz kolejny uświadamiam sobie, jak ważna jest troska o tych, którzy błądzą, którzy nie widzą swojego grzechu, swojego paraliżu, którzy tak bardzo się zagubili, zatracając i rozmieniając na drobne swoją tożsamość dziecka Bożego, którym wystarczają strąki, albo resztki spod uginającego się, przygotowanego na ich cześć stołu…

Mam świadomość, że czasem to jest bardzo trudna miłość, że wiele przychodzi wycierpieć, a rany zadawane przez najbliższych najbardziej bolą… Ciągle doświadczam takiej bezradności…, ale wciąż przynoszę do Pana Jezusa tych moich pogubionych, a tak bardzo ukochanych bliskich i ufam, że ta moja modlitwa, wytrwałość, determinacja, przyczynią się do uwolnienia ich z duchowego paraliżu. I o to właśnie warto powalczyć 💪 najlepiej przed Najświętszym Sakramentem 🙏 albo na Różańcu.

Idźmy do swoich domów i kochajmy tych, których nasz Bóg postawił i wciąż stawia na naszej drodze!

Błogosławionego, pełnego ufności i nadziei dnia Wam życzę ❤️+

Modlę się dzisiaj szczególnie za tych, którzy się pogubili, uwikłali, zatracili, którzy są daleko od Boga, aby mogli doświadczyć Jego uzdrawiającej Miłości 💖

Autor: Papież Franciszek

Cierpienie przypomina nam, że posługa wiary dobru wspólnemu jest zawsze posługą nadziei, która patrzy przed siebie, wiedząc, że tylko u Boga, w przyszłości ofiarowanej przez zmartwychwstałego Jezusa, nasze społeczeństwo może odnaleźć mocne i trwałe fundamenty. W tym sensie wiara łączy się z nadzieją, ponieważ nawet jeśli niszczeje przybytek naszego doczesnego zamieszkania, istnieje wieczne mieszkanie, które Bóg już otworzył w Chrystusie, w Jego ciele (por. 2 Kor 4, 16 — 5, 5). Dynamika wiary, nadziei i miłości (por 1 Tes 1, 3; 1 Kor 13, 13) sprawia zatem, że bliskie są nam troski wszystkich ludzi, na naszej drodze prowadzącej do tego miasta, „którego architektem i budowniczym jest sam Bóg” (Hbr 11, 10), ponieważ „nadzieja zawieść nie może” (Rz 5, 5).

W jedności z wiarą i miłością, nadzieja kieruje nas ku pewnej przyszłości, która wpisuje się w perspektywę inną niż iluzoryczne propozycje bożków tego świata, a która daje nam nowy zapał i nową siłę do codziennego życia. Nie pozwólmy, by nam skradziono nadzieję, nie pozwólmy, żeby zniszczyły ją natychmiastowe rozwiązania i propozycje, które blokują nas na drodze, „rozpraszają” czas, przemieniając go w przestrzeń. Czas zawsze przewyższa przestrzeń. W przestrzeni krystalizują się projekty, czas natomiast zawsze kieruje ku przyszłości i pobudza do tego, by iść z nadzieją.

Źródło: Encyklika „Lumen fidei”, § 57 (trad. © Libreria Editrice Vaticana)

Autor: Św. Ambroży (ok. 340–397), biskup Mediolanu, doktor Kościoła

„Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: «Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy»”. Pan jest wielki: ze względu na jednych, przebacza drugim; przyjmuje modlitwę jednych i przebacza drugim ich grzechy. Ludzie, dlaczego zatem dzisiaj wasz towarzysz życia nie mógłby nic dla was zrobić, skoro u Pana sługa ma prawo wstawić się i otrzymać to; o co prosi?

Wy, którzy sądzicie, nauczcie się przebaczać; a wy, chorzy, nauczcie się błagać. Jeśli nie macie nadziei na bezpośrednie przebaczenie ciężkich grzechów, zwróćcie się zatem do wstawienników, zwróćcie się do Kościoła, który się za was pomodli. Wtedy, ze względu na Niego, Pan da wam przebaczenie, które mógłby wam odmówić. Nie zaniedbujmy rzeczywistości historycznej uzdrowienia paralityka, ale rozpoznajmy przede wszystkim uzdrowienie człowieka wewnętrznego w nim – jego grzechy są odpuszczone […].

Pan pragnie zbawić grzeszników; ukazuje swoją boskość przez znajomość tajemnic i cuda Jego uczynków. „Cóż jest łatwiej: powiedzieć do paralityka: Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje łoże i chodź?” Tutaj daje kompletny obraz zmartwychwstania, skoro uzdrawiając ranę duszy i ciała… cały człowiek jest uzdrowiony.

Źródło: Komentarz do Ewangelii św. Łukasza, V, 11-13 ;SC 45 SC (© Evangelizo.org)