Autor: Służebnica Boża Madeleine Delbrêl (1904–1964), misjonarka ludzi ulicy

Zaczyna się jeszcze jeden dzień.

Jezus żyjący we mnie chce go przeżyć. On nie zamykał się w sobie.

Chodził pomiędzy ludźmi.

Ze mną chce także dzisiaj chodzić pomiędzy nimi.

Pozna każdego, kto wejdzie do domu,

każdego, kogo spotkam na ulicy,

innych bogaczy niż ci z Jego czasów, innych biedaków,

innych uczonych i innych niewykształconych,

inne dzieci i innych starców,

innych świętych i innych grzeszników,

innych zdrowych i innych ułomnych.

To będą wszyscy, których szuka.

Każdy, którego przyszedł zbawić. […]

W tym dniu, który nadejdzie, wszystko będzie wolno

i wystarczy, że powiem swoje tak.

Świat, w którym mnie postawił, żeby być ze mną,

nie może mi przeszkadzać w byciu z Bogiem;

tak jak dziecko noszone na rękach matki

nie jest z nią mniej

tylko dlatego, że idzie ona w tłumie.

Jezus, w każdej sytuacji, nie przestawał być posłany.

Możemy robić tylko to, kim jesteśmy w każdej chwili –

posłanymi przez Boga do świata.

Jezus w nas nie przestaje być posłany,

przez cały dzień, który się zaczyna,

do całej ludzkości, do naszych czasów, do wszystkich czasów,

do mojego miasta i do całego świata.

Poprzez bliźnich, którym mamy służyć, których mamy kochać i ocalić,

fale jego miłosierdzia rozejdą się aż na krańce świata,

dotrą aż do końca czasów.

Źródło: Nowy dzień (La joie de croire, éd. du Seuil, 1968, p. 133-134 ; rev.) (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) (1891 – 1942), karmelitanka bosa, męczennica, współpatronka Europy

Ten, kto pozwala prowadzić się jak dziecko, więzami świętego posłuszeństwa, dotrze do Królestwa Bożego obiecanego tym „najmniejszym” (Mt 18,4). To posłuszeństwo kierowało Maryją, królewską córką, z domu Dawida, w skromnym domku ubogiego cieśli z Nazaretu. Ono wyprowadziło dwoje najświętszych na świecie z bezpiecznego obszaru ich skromnego domu na wielkie gościńce prowadzące do stajenki w Betlejem. Posłuszeństwo położyło Syna Bożego w żłóbku.

W tym dobrowolnie wybranym ubóstwie, Zbawca i jego matka przemierzyli drogi Judei i Galilei i żyli z jałmużny otrzymywanej od wierzących. Nagi i ogołocony Pan zawisł na krzyżu i przekazał opiekę nad swoją matką swojemu uczniowi (J 19,25nn).Oto dlaczego wymaga ubóstwa od tych, którzy chcą za Nim podążać. Serce powinno być wolne od wszelkiego przywiązania do dóbr ziemskich i nie powinno się nimi kłopotać ani od nich uzależniać, ani też ich pragnąć, jeśli chce należeć wyłącznie do Boskiego Oblubieńca.

Źródło: Na pierwszą profesję siostry Miriam od Świętej Teresy

O co proszę? O stanowczość i zdecydowanie w podążaniu drogą swojego powołania.

Przedstawię sobie Jezusa, który wyczerpany czterdziestodniowym postem na pustyni przemierza wiele mil, aby dotrzeć do swego rodzinnego Nazaretu. Tam spotkało Go bolesne przeżycie. Został wyrzucony przez ziomków z miasta (por. Łk 4, 26). Będę kontemplował Jezusa, który przeżywa trudne momenty.

Co jest dla mnie najtrudniejsze w moim życiowym powołaniu? Czego najbardziej się lękam?

Jezus, pomimo bolesnego odrzucenia i świadomości, że podobnie jak Jan naraża się na prześladowania, rozpoczyna swoją misję (ww. 15-16.23).

Do kogo posyła mnie Bóg? Czy w moim posługiwaniu mam wzgląd na osoby? Pomyślę o tych, których najmniej lubię, których nie akceptuję. Poproszę gorąco Jezusa, aby pomógł mi zbliżyć się do nich i do ich słabości.

Pierwsze słowa, jakimi Jezus zwraca się do ludzi od początku swej misji, brzmią: „Nawracajcie się”. Aby słuchać i przyjąć Jezusa, potrzeba nawrócenia serca.

Co mogę powiedzieć w tej chwili o pragnieniach mojego serca? Z których muszę zrezygnować, aby naprawdę przyjąć Jezusa?

Będę patrzył na Jezusa, który idzie brzegiem Jeziora Galilejskiego. Zbliża się do zajętych swym rzemiosłem rybaków i mówi do nich: „Pójdźcie za Mną” (w. 19). Oni „natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim”.

Postaram się jeszcze raz przeżyć moment wyboru mojego życiowego powołania. Kiedy i gdzie to było? Co wtedy robiłem?

W modlitwie końcowej będę usilnie prosił Jezusa o zdecydowanie i stanowczość w wybieraniu wartości powołaniowych i podążaniu za Nim. Będę trwał przy modlitwie serca: „Rozpal mnie na nowo pierwotną i wierną miłością!”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

Otwórz, Panie, nasze serca, abyśmy uważnie słuchali słów Syna Twojego. Dz 16, 14 b

Tak na pierwszy rzut oka wiązanie obecności Boga z pewnym określonym miejscem może się wydawać niestosowne. A jednak trzeba pamiętać, że czas i miejsce należą całkowicie do Boga. św. Jan Paweł II

Mówią Ci żeś głupi, bo się modlisz, bo ufasz Panu Jezusowi… Mówią Ci, że to nie ma sensu, że oszalałeś, że Pan Bóg nie wymaga takiego poświęcenia, takiej ofiary…

Może i tak, ale przecież do każdego z nas nasz Bóg przemawia indywidulanie, w sposób wyjątkowy, unikatowy – tak abyśmy zrozumieli i mogli otworzyć swoje uszy i serce na Jego głos.

Trochę wiem jak to jest kiedy nazywają Cię szalonym 🤭 i choć w każdym szaleństwie jest jakaś metoda, to trzeba nieustannie zapraszać i pytać Bożego Ducha, czy to co się dzieje jest od Niego, czy to Jego natchnienia, czy to co robię jest naprawdę miłe Panu Bogu, czy przynosi Jemu chwałę.

Naprawdę bardzo łatwo się pogubić, gdy stworzymy sobie swój własny obraz Boga, a raczej bożka, który będzie miał dostosowywać się do naszych potrzeb, wyobrażeń, ambicji i planów…

Zapatrzmy się w Pana Jezusa, zapatrzmy się w Jego Najświętszą Mamę… Pozostając w ciszy, wsłuchując się w to, co ta CISZA nam powie…

Boży Głos naprawdę najwyraźniej słychać w ciszy…

W lekkim powiewie przychodzisz do mnie Panie… W lekkim powiewie przemieniasz duszą mą 💖😇

Błogosławionego dnia! ❤️+

Autor: Św. Tomasz z Akwinu (1225-1274), teolog dominikański, doktor Kościoła

Ogromne dobrodziejstwa, którymi Pan hojnie obdarzył lud chrześcijański, wynoszą go do nieoszacowanej godności. Nie ma i nigdy nie było narodu, którego bogowie byliby równie bliscy, jak nasz Bóg jest nam bliski (por. Pwt 4,7). Jedyny Syn Boży, w zamiarze włączenia nas w Swoją boskość, przybrał naszą naturę i stał się człowiekiem, aby ubóstwić ludzi. To wszystko, co od nas zapożyczył, przyczyniło się do naszego zbawienia. Bo, dla naszego pojednania, ofiarował swoje Ciało Bogu Ojcu na ołtarzu krzyża i przelał swoją Krew jako okup, aby nas wykupić z naszego stanu niewolników i oczyścić nas z naszych grzechów przez kąpiel odnowy. Ażeby trwało wśród nas nieustanne wspomnienie tak wielkiego dobrodziejstwa, pozostawił On wierzącym swoje Ciało na pokarm i swoją Krew na napój pod postacią chleba i wina. O, co za wspaniała i cenna uczta, która daje zbawienie i zawiera pełnię słodyczy! Kto mógłby znaleźć coś cenniejszego niż ten posiłek, gdzie nie ma ciała cielców czy kozłów, ale Chrystus, prawdziwy Bóg, nam się ofiaruje?

Źródło: Nauki na święto Bożego Ciała (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Tomasz z Akwinu (1225–1274), teolog dominikański, doktor Kościoła

Jedyny Syn Boga, pragnąc naszego uczestnictwa w Jego boskości, przyjął naszą naturę, aby ubóstwić ludzi – On, który stał się człowiekiem. Co więcej, to, co wziął od nas, oddał nam to całkowicie dla naszego zbawienia. Prawdziwie na ołtarzu krzyża ofiarował Swoje ciało jako ofiarę Bogu Ojcu; aby nas pojednać z Nim, przelał Swoją krew, żeby stała się jednocześnie naszą zapłatą i chrztem: odkupieni z mizernego niewolnictwa, będziemy oczyszczeni ze wszystkich naszych grzechów.

I żebyśmy zawsze pamiętali o tak wielkim dobru, pozostawił wiernym swoje Ciało do spożycia i swą Krew do picia, pod postacią chleba i wina… Może być coś cenniejszego niż ten bankiet, gdzie nie proponuje się już, jak w starym Prawie, spożywania ciała cieląt i kozłów, ale Chrystusa, który jest prawdziwie Bogiem? Jest coś bardziej godnego podziwu niż ten sakrament…? Nikt nie jest zdolny wyrazić rozkoszy tego sakramentu, skoro kosztuje się w nim duchowej słodyczy u źródła i celebruje pamiątkę tej niepokonanej miłości, której Chrystus dał przykład w swej Męce.

Pragnął, żeby ogrom tej miłości wyrył się głęboko w sercu wiernych. To dlatego, podczas Ostatniej Wieczerzy, po tym, jak świętował Paschę ze swoimi uczniami, kiedy miał przejść z tego świata do Ojca, ustanowił ten sakrament jako wieczną pamiątkę swej Męki, dokonanie starych prefiguracji, największy ze swoich cudów; a tym, których Jego nieobecność napełniałaby smutkiem, pozostawił ten sakrament jako niezrównaną pociechę.

Źródło: Traktat na święto Ciała Chrystusa

O co proszę? O głęboką, duchową żarliwość i uwolnienie od przeciętności i lęku.

Wyobrażę sobie Jezusa ściskanego zewsząd przez tłumy. Zobaczę Jego zmęczoną twarz. Naucza bez chwili wytchnienia. Nie ma nawet czasu na posiłek. Najbliżsi niepokoją się o Niego (w. 20).

Będę kontemplował żarliwość Jezusa. Jest cały dla innych. W gorącej modlitwie poproszę Go, aby rozpalał mnie swoją żarliwością, zwłaszcza wtedy gdy słabnę duchowo i ulegam przeciętności.

Wejdę w tłum słuchaczy. Postaram się zbliżyć do Jezusa, aby Go słuchać. Uświadomię sobie, że Jezus zawsze ma dla mnie czas. Codziennie do mnie przemawia. Każdego dnia mogę brać do ręki Ewangelię i nasycać się Jego słowem.

Wejdę w siebie, aby wsłuchać się w moje najgłębsze potrzeby. Które z nich odzywają się pierwsze, które są najsilniejsze? Powiem o nich Jezusowi. Co mogę powiedzieć o moich potrzebach duchowych (słuchanie Słowa, modlitwa…)?

Los Jezusa przypomina mi, że jeśli chcę żyć Jego Ewangelią, muszę zgodzić się na ryzyko niezrozumienia i pomówień. Także o mnie bliscy będą mówili: „odszedł od zmysłów” (w. 21). Czego najbardziej obawiam się jako uczeń Jezusa?

Przywołam na pamięć środowiska, w których najczęściej się obracam. Zwrócę uwagę na moje spotkania z ludźmi. Czy potrafię w sposób naturalny rozmawiać o Jezusie, o wartościach wiary?

Wyobrażę sobie Jezusa, który przychodzi do mojego domu. Siada obok mnie. Zna moje zmęczenie i to, co kryje się w moim sercu. W modlitwie serca będę powtarzał: „Przenikaj mnie Twoją żarliwością”.

Ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

Mk 3, 13-19

Pan Jezus wybiera i powołuje tak jak chce. Nie pyta czy jesteś gotowy i czy to dobry moment Twojego życia. Zaprasza do współpracy indywidualnie, imiennie. On zna Cię już od zarania dziejów. Wie jak wielkie pokłady dobra i miłości włożył w Twoje serce Bóg Ojciec. On wie, że będziesz odpowiednim człowiek na właściwym miejscu, bo przecież Jego Święty Duch pouczy Cię i uzdolni do misji na jaką chce Cię posłać. I chociaż widzi też Twoje słabe strony, ani przez moment nie waha się by wybrać właśnie Ciebie.

Czyż nie cudowny jest nasz Bóg!

Mało tego, On pragnie abyś Jemu towarzyszył, abyś trwając przy Nim, w wierności Jego nauce, nieustannie utrzymywał z Nim relację. Abyś odkrywał Jego marzenia i pragnienia, abyś przybliżając się do Serca Jezusa dostrzegał Go w każdym napotkanym człowieku.

Myślisz pewnie, że to bardzo trudne i skomplikowane. Jeśli liczysz tylko i wyłącznie na własne siły to rzeczywiście mission impossible…

Przestań się wahać! Biegnij prędko za Głosem powołania i wsłuchaj się w Boże wskazówki. Pewnie, że nie będzie lekko, że trzeba będzie wiele pozmieniać, wiele zostawić, z wielu rzeczy zrezygnować bezpowrotnie, ale przecież Bóg sam wystarczy!

Maryjo wspieraj nas, ucząc pokory i wytrwałości w podążaniu za Twoim Synem, i módl się za nami, byśmy nie ustali na drodze powołania jakie Bóg nam wyznaczył. Amen!

Jezus wszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego. Mk 3, 13

Patrzcie na Jezusa głębią waszych serc i umysłów! On jest waszym nieodłącznym przyjacielem. św. Jan Paweł II

Jezus przywołał tych, których sam chciał!

Od jakiegoś czasu dosyć intensywnie rozmyślam nad moim własnym powołaniem 😊 Często powraca pytanie – czy ja naprawdę robię to, do czego Bóg mnie przeznaczył? Czy rzeczywiście moje pragnienie niesienia Dobrej Nowiny i dzielenia się swoimi przemyśleniami rodzącymi się na modlitwie jest też pragnieniem mojego Boga? Czy gotowość i potrzeba modlitwy za innych, niejako współcierpienie z nimi, jest tylko moją nadgorliwością czy autentycznym współodczuwaniem, dotykaniem Bożych tajemnic?

Co do powołania do małżeństwa, to już nie pytam, bo po 29 latach to się człowiek jakoś przyzwyczaił 😉😆.

Może warto się dzisiaj zastanowić nas swoimi wyborami. Każda decyzja powoduje jakieś ciągi zdarzeń, które mają konkretne konsekwencje, przynosząc piękne, dorodne, dojrzałe, bądź cierpkie, kwaśne i karłowate owoce.

Może warto dziś zapytać Pana Jezusa, co trzeba zmienić w swoim życiu, by moje, Twoje powołanie było prawdziwym towarzyszeniem Jezusowi w naszym TU i TERAZ – nie tylko okazyjnie, od wielkie dzwonu, ale tak prawdziwie, autentycznie, z potrzeby serca, z MIŁOŚCI.

Przychodzę Panie, taka jaka jestem 😊 Znasz mnie Jezu lepiej niż ja siebie 🤭 Posłuż się mną jak zechcesz 🔥Jestem do Twojej dyspozycji 💖

Błogosławionego dnia! ❤️+

Autor: Św. Teresa od Dzieciątka Jezus (1873–1897), karmelitanka, doktor Kościoła

Otworzywszy Świętą Ewangelię; wzrok mój padł na słowa: „Jezus wszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego”. Oto prawdziwa tajemnica mego powołania, całego mojego życia, a przede wszystkim tajemnica uprzywilejowania mojej duszy przez Jezusa… On nie wzywa tych, którzy są tego godni, ale tych, których sam chce, albo, jak mówi św. Paweł: „Bóg lituje się nad tym, nad kim zechce, i miłosierdzie okazuje temu, nad kim chce się zmiłować. Nie zależy to więc od trudu tego, kto chce, ani kto się ubiega, ale od litującego się Boga” (Rz 9,15-16).

Przez długi czas pytałam siebie, dlaczego dobry Bóg ma swoje preferencje, dlaczego wszystkie dusze nie otrzymują łask w równym stopniu; dziwiłam się widząc, jak obdarza nadzwyczajnymi względami świętych, którzy w przeszłości obrażali Go, jak św. Paweł i św. Augustyn, oraz ci, których On zmusił – można by powiedzieć – do przyjęcia swej łaski. Ponadto, czytając o życiu świętych i widząc, jak Pan Nasz miał upodobanie w hołubieniu ich od kołyski aż do grobu, jak usuwał z ich drogi wszelkie przeszkody mogące utrudnić im wznoszenie się ku Niemu… Jezus raczył pouczyć mnie o tej tajemnicy: stawił mi przed oczyma księgę natury i zrozumiałam, że wszystkie kwiaty przez Niego stworzone są piękne… Spodobało Mu się stworzyć wielkich świętych, których można porównać do lilii i róż; lecz stworzył także tych najmniejszych, którzy winni się zadowolić, że są stokrotkami i fiołkami, przeznaczonymi, by radować oczy dobrego Boga, gdy je skieruje na ziemię. Doskonałość polega na tym, by czynić Jego wolę, by być tym, czym On chce, byśmy byli.

Źródło: Dzieje duszy A, 2 recto-verso