Autor: Św. Katarzyna ze Sieny (1347–1380), tercjarka dominikańska, doktor Kościoła, współpatronka Europy

Wiesz, najdroższa Matko, że jesteśmy jak pola, na których Bóg w swoim miłosierdziu zasiał swoje ziarno, to znaczy miłość, z jaką nas stworzył, wyciągając nas ze swojego łona z miłości, a nie z obowiązku. Nie prosiliśmy Go, aby nas stworzył; ale On, poruszony ogniem swojego miłosierdzia, stworzył nas, abyśmy mogli zobaczyć i zakosztować Jego suwerennego i wiecznego piękna.

I żeby to ziarno wydało owoc i rośliny rosły, dał nam wodę chrztu świętego. Owoce są bardzo przyjemne i słodkie, ale potrzebują ogrodnika, który będzie o nie dbał i je przechowywał. O najsłodsza miłości Jezu, dałeś nam najlepszego i najpotężniejszego ogrodnika, jakiego możemy mieć, dając nam rozum i wolną wolę […].

Bóg dał nam też czas, bo bez czasu ogrodnik nie mógłby nic zrobić; ale z czasem, to znaczy, póki żyjemy, ogrodnik może przekopać ziemię i zbierać owoce; wtedy ręka miłości, świętego i prawdziwego pragnienia, bierze owoce i niesie je na strych, to znaczy, że wszystko czyni dla Boga i szuka we wszystkich swoich dziełach chwały i sławy Jego imienia […].

Patrzcie, patrzcie na niewysłowioną miłość, jaką Bóg ma dla nas, i na słodycz pysznego owocu nieskazitelnego Baranka, na dobre ziarno, które zostało zasiane na słodkim polu Maryi. Niech nasz ogrodnik nie śpi już w zaniedbaniu, bo teraz nadszedł czas: jest silny z natury i został wzmocniony przez zjednoczenie Boga z człowiekiem.

Źródło: List 37. do królowej Joanny z Neapolu (© Evangelizo.org)

O co proszę? O żarliwość i cierpliwość w dojrzewaniu do dobra.

Usiądę u stóp Jezusa, aby słuchać Jego przypowieści o królestwie Bożym. Jest to Jego ulubiony temat. Chętnie i często go porusza w Ewangelii. Dotyczy mojej wieczności. Królestwo Boże już tętni życiem. Jest jednak mało widoczne – jak nasienie w ziemi. Rozwija się ciche i pokorne (ww. 26-27). Jezus chce mi przypomnieć, że w świecie jest wiele dobra, które dojrzewa we dnie i w nocy.

Popatrzę na moją rodzinę i wspólnotę. Poproszę Jezusa, aby pomógł mi dostrzec kiełkujące w nich dobro. Co dobrego dostrzegam u osób bliskich? W kim jest mi najtrudniej zobaczyć dobro? Co łatwiej przychodzi mi zobaczyć: dobre czy złe strony?

„Ziemia sama z siebie wydaje plon…” (w. 28). Dobra ziemia rodzi dobre plony. Rozwój mojego życia duchowego zależy od wykorzystania dobra, które jest we mnie. Czy wierzę głęboko, że jestem dobrą glebą? Jakie dobro zauważam w sobie? Oczekiwanie na plony wymaga czasu. Najpierw pojawia się źdźbło, dopiero potem pełne ziarno w kłosie (ww. 28-29). Wzrost duchowy wymaga ode mnie cierpliwości i wierności w małych sprawach. Czy potrafię cieszyć się każdym dobrem w pracy nad sobą?

Jezus zapewnia mnie, że wierność w małym przyniesie wielkie owoce. Ziarno dobra, kryje w sobie ogromny potencjał życia (ww. 30-32). W niespodziewanym czasie ukażą się owoce wierności, zaś skąpstwo duchowe będzie przyczyną małych plonów.

Zawierzę Jezusowi całe moje życie, najmniejsze ziarno dobra, które w sobie odnalazłem. Będę modlił się prostym westchnieniem: „Jezu, jesteś moim największym dobrem”.

Ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

«Czy po to wnosi się światło, by je umieścić pod korcem lub pod łóżkiem? Czy nie po to, żeby je umieścić na świeczniku? Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!» Mk 4, 21-23

Nadzieja zawiera w sobie światło mocniejsze od ciemności, jakie panują w naszych sercach. św. Jan Paweł II

I znów porusza mnie dzisiejsze Ewangelia “Baczcie na to, czego słuchacie”, ale nie chcę się już powtarzać 😉

Nadzieja jest nam wszystkim niezmiernie potrzebna. Nadzieja – to niegasnące światło, a czasem ledwie tlący się promyczek, który dodaje sił gdy wszystko wokół zawodzi. Kiedy mrok, zwątpienie, rozpacz próbują przejąć kontrolę nad Twoim życiem, trzymaj się NADZIEI, bo nadzieja zawieść nie może! 

Ostatnio bardzo dużo trudnych, zdawałoby się beznadziejnych intencji do omodlenia… No właśnie – gdyby nie było tej iskierki nadziei, gdyby rzeczywiście nie było się czego uchwycić i ku czemu dążyć, to jakakolwiek walka nie miałaby sensu. Jednak my, ludzie wiary, z ufnością i pewnością mamy stawać w Bożej Obecności i wspierać się nawzajem. Mamy przynosić na modlitwie tych, co gorzej się mają – co już nie mają siły toczyć nierównej walki z chorobą, z uzależnieniem, co powoli przegrywają bitwę o własną godność i pokój serca – bo przecież nadzieja umiera ostatnia!

Jakiś czas temu naszła mnie taka refleksja i wciąż we mnie pracuje, że wózek mojego męża, że choroba i cierpienie, które odciskają wielkie piętno na naszej codzienności, nie są tak wielkim dramatem jak można by sądzić z zewnątrz. Oczywiście, że lekko nie jest, ale może właśnie to doświadczenie naszego krzyża, niesionego wspólnie na dobre i na złe, jest światłem, pochodnią, latarnią dla wielu, którzy użalają się nad błahostkami, czyniąc z nich wielkie problemy.

Kochani 😍 nieśmy światło Chrystusa, właśnie poprzez swoje świadectwo życia. Tak niewiele trzeba by drugiemu człowiekowi dać promyk nadziei na lepsze jutro, by stać się źródłem inspiracji i chęci do zawalczenia o siebie.

Niech Boży Duch, który jest sprawcą wszelkiego chcenia i działania, działa w nas i przez nas, rozświetlając to, co od dawna pragnie ogrzać się w blasku Bożej Miłości! Amen!

Pięknego dnia, pełnego ŚWIATŁA i NADZIEI  ❤️+

Autor: Św. Franciszek z Asyżu (1182-1226), założyciel Braci Mniejszych

Błogosławiony sługa, który Panu Bogu oddaje wszystkie dobra, kto bowiem cokolwiek zatrzymuje dla siebie, ukrywa w sobie pieniądze Pana Boga swego (por. Mt 25, 18) i to, co sądził, że ma, będzie mu odjęte (por. Łk 8, 18). Błogosławiony sługa, który nie uważa się za lepszego, gdy go ludzie chwalą i wywyższają, niż wówczas, gdy go uważają za słabego, prostego i godnego pogardy; ponieważ człowiek jest tym tylko, czym jest w oczach Boga i niczym więcej…

Błogosławiony ten zakonnik, który znajduje zadowolenie i radość tylko w najświętszych słowach i dziełach Pana i pociąga przez nie ludzi do miłości Boga w radości i weselu (por. Ps 50, 51)… Błogosławiony sługa, który; gdy mówi, nie ujawnia wszystkich swoich spraw w nadziei nagrody i nie jest skory do mówienia (por. Prz 29, 20), lecz przewiduje roztropnie, co powinien mówić lub opowiadać. Biada temu zakonnikowi, który dobra, jakich mu Pan udziela, chce ludziom okazywać słowami, by zdobyć uznanie, zamiast ukrywać je w sercu swoim (por. Łk 2, 19. 51), a innym ukazywać przez czyny. Otrzymuje on zapłatę swoją (por. Mt 6, 2. 5. 16), a słuchacze odnoszą mało korzyści…

Błogosławiony sługa, który w niebie gromadzi (por Mt 6, 20) dobra, jakie Pan mu okazał i nie pragnie ujawniać ich ludziom dla zdobycia uznania, bo sam Najwyższy okaże jego czyny tym, którym zechce. Błogosławiony sługa, który tajemnice Pańskie zachowuje w sercu swoim (por. Łk 2, 19. 51).

Źródło: Napomnienia, 18-22.28 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Cyryl Jerozolimski (ok. 315 – 386), biskup Jerozolimy, doktor Kościoła

Kościół jest nazywany katolickim (lub powszechnym), ponieważ istnieje na całym świecie, z jednego końca ziemi na drugi, i ponieważ naucza, w sposób powszechny i bezbłędny, wszelkie doktryny, które człowiek powinien znać, o rzeczywistości widzialnej i niewidzialnej, ziemskiej i niebieskiej. Poza tym jest nazywany katolickim, ponieważ poddaje prawdziwej religii cały rodzaj ludzki, zwierzchników i poddanych, mądrych i nieuczonych, ponieważ pielęgnuje i uzdrawia powszechnie z wszelkich grzechów, popełnionych przez duszę i ciało, wreszcie, ponieważ posiada w sobie wszelkiego rodzaju cnoty, jak by nie były nazwane, w działaniu i w słowach, oraz różnego rodzaju dary duchowe.

Ta nazwa – Kościół (co oznacza „wezwanie”) – pasuje jak ulał, ponieważ wzywa i gromadzi wszystkich ludzi, jak rozkazał Pan w Księdze Kapłańskiej: „Następnie zgromadź całą społeczność przed wejściem do Namiotu Spotkania”(Kpł 8,3)… A w Powtórzonym Prawie Bóg mówi Mojżeszowi: „Zgromadź Mi naród, niech usłyszą me słowa” (4,10)… Także psalmista wspomina: „Będę składał Ci dzięki w wielkim zgromadzeniu, będę Cię chwalił wśród licznego ludu” (35,18)…

A w następstwie Zbawiciel ustanowił, począwszy od pogańskich narodów, drugie zgromadzenie – nasz święty Kościół, tan chrześcijan, ten, o którym powiedział Piotrowi: „Na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą”(Mt 16,18)… Kiedy pierwsze zgromadzenie w Judei zostało zniszczone, Kościoły Chrystusa rozmnożyły się po całej ziemi. O nich mówią psalmiści: „Śpiewajcie pieśń nową Panu; chwała Jego niech zabrzmi w zgromadzeniu świętych”(149,1)… O tym samym Kościele, świętym i katolickim, Paweł pisze do Tymoteusza: „Byś wiedział, jak należy postępować w domu Bożym, który jest Kościołem Boga żywego, filarem i podporą prawdy” (1Tm 3,15).

Źródło: Katecheza przygotowująca do chrztu, nr 18, § 23-25 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Paweł VI, papież w latach 1963–1978

Ludzie świeccy, którzy ze względu na swój stan żyją w świecie i spełniają różne funkcje doczesne, winni wobec tego wykonywać swoisty rodzaj ewangelizacji. Ich pierwszorzędnym i bezpośrednim zadaniem nie jest zakładanie czy rozwój wspólnot kościelnych, bo to rola właściwa Pasterzom, ale pełne uaktywnienie wszystkich chrześcijańskich i ewangelicznych sił i mocy, ukrytych, ale już obecnych i czynnych w tym świecie. Polem właściwym dla ich ewangelizacyjnej aktywności jest szeroka i bardzo złożona dziedzina polityki, życia społecznego, gospodarki; dalej, dziedzina kultury, nauki i sztuki, stosunków międzynarodowych, środków przekazu społecznego; do tego dochodzą niektóre dziedziny szczególnie otwarte na ewangelizację, jak miłość, rodzina, wychowanie dzieci i młodzieży, praca zawodowa, cierpienia ludzkie.

Im więcej będzie ludzi świeckich owianych duchem ewangelicznym, odpowiedzialnych za te sprawy oraz wyraźnie im oddanych, i im kompetentniej zdołają je wspierać oraz świadomi będą obowiązku zaangażowania wszystkich swoich sił chrześcijańskich — które często zostają ukryte — tym więcej wszystkie te sprawy będą służyć budowaniu Królestwa Bożego i przynoszeniu zbawienia w Jezusie Chrystusie; nie tracąc czegokolwiek ani nie uszczuplając efektywności humanistycznej, owszem, otwierając się często na pewne dziedziny wyższego rzędu.

Źródło: Adhortacja apostolska „Evangelii nuntiandi”, §70( © copyright Libreria Editrice Vaticana)

O co proszę? O głębokie umiłowanie prawdy i uwolnienie mojego życia od fałszu.

Zbliżę się do Jezusa, usiądę przy Nim, aby słuchać Jego przypowieści. Będę prosił Go o dar głębokiego słuchania i rozeznania mojego życia w świetle Jego słowa. Zawierzę Mu czas tej medytacji.

Mam być dla innych jak światło na świeczniku (w. 21). Popatrzę na moje relacje w rodzinie, we wspólnocie, na moje postawy, słowa, posługi. Czy wnoszę sobą ciepło, pokój, radość, przejrzystość? Czy nie prowokuję dwuznaczności, niepokoju, złości? Co jest najjaśniejszą, a co najciemniejszą stroną mojego życia?

Jezus przestrzega mnie przed postawą chowania się (w. 22). Wszystko kiedyś zostanie odsłonięte. Jest to jedynie kwestia czasu. Przed Bogiem zobaczę moje życie w całej prawdzie. Ukrywanie prawdy zniewala. Prawda wyzwala.

Czy mogę w pokoju serca popatrzeć prosto w oczy Bogui innym? Czy jestem przejrzysty wobec samego siebie? Będę usilnie prosił Jezusa, aby pokazał mi moje maski, postawy udawania i uwolnił mnie od nich.

Jezus pokazuje mi drogę do życia w prawdzie. Mam wsłuchiwać się w Jego słowo (w. 23). Czy jest we mnie szczera postawa słuchania Jego słowa? Co mogę powiedzieć o mojej codziennej modlitwie, medytacji? Jak w ostatnim czasie wygląda mój kontakt ze słowem Bożym, mój rachunek sumienia?

„Uważajcie, czego słuchacie” (w. 24). Jezus uwrażliwia mnie na duchową higienę życia. To, czego słucham, czym żyję, wróci do mnie w dwójnasób. Jeśli jest puste, będzie prowadziło mnie do coraz większej pustki; jeśli jest dobre, będę coraz bogatszy wewnętrznie (w. 25). Co teraz mogę powiedzieć Jezusowi o moim wewnętrznym stanie?

W serdecznej rozmowie z Jezusem będę szczerze mówił o wszystkim, co mnie zamyka na modlitwę, o moich oporach i lękach. Będę powtarzał dzisiaj: „Jezu, przenikaj mnie światłem prawdy i uwalniaj z kłamstwa”.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator

„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Mk 16, 15-16

Nie czas teraz wstydzić się Ewangelii, ale czas głosić ją na dachach. św. Jan Paweł II

Cudne jest dzisiejsze Słowo 🔥 zresztą jak co dzień 😍

Trzeba nam zatem dokonać szybkiej analizy swojego postępowania i przynależności do Chrystusa.

Jaka jest moja wiara, jeśli nie świadczę o Bożej Miłości? Jaka jest moja nadzieja, kiedy niepowodzenie, choroba i takie tam różne przykrości dnia codziennego sprowadzają mnie do parteru, rozkładają na łopatki i doprowadzają do powątpiewania w Boże Miłosierdzie? Jaka jest moja miłość, jeśli nie potrafię jej okazywać swoim najbliższym, a gdzież tam szukać dalej… ?

I znów po raz kolejny uświadamiam sobie jak wielkim błogosławieństwem jest moja odwaga pisania do Was. Piszę nie dlatego, by przechwalać się tym co dzieje się w moim sercu, ale dzięki łasce, z którą staram się współpracować jak potrafię, która dodaje mi sił i mądrości, by dzielić się swoim świadectwem życia i doświadczania Bożej miłości. Cóż ja mogę sama z siebie…, ale stając w Bożej Obecności “Wszystko mogę w Tym, Który mnie umacnia”!

Kiedy pozwolisz swojemu Bogu działać w sobie i przez siebie, kiedy pozwolisz Bożemu Duchowi dokonywać rewolucji (wedle Jego zamysłu) w swoich planach, myślach, słowach i uczynkach, naprawdę staniesz się uczniem i świadkiem Chrystusa. A kiedy zaczniesz zwracać się z ufnością do Jego, naszej Mamy Maryi, Ona zatroszczy się o Ciebie jak o Jezusa 💖 i zawsze będziesz czuł się kochany, zaopiekowany, potrzebny, doceniany, ważny i na właściwym miejscu. Tak właśnie działa motywująca i czuła Matczyna miłość!

Wspomnienie nawrócenia św. Pawła zawsze daje mi kopa, daje nadzieję, że dla każdego jest szansa na przemianę 😊

Szaweł, prześladowca i zagorzały wróg nauki Chrystusa stał się najgorliwszym Jego uczniem, Jego wyznawcą, stał się św. Pawłem. I chociaż nie spotkał osobiście Pana Jezusa, uwierzył Jego Słowu. Fantastyczny przykład do naśladowania!

Dążmy do świętości głosząc Dobrą Nowinę w porę i nie w porę!

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Katarzyna ze Sieny (1347-1380), tercjarka dominikańska, doktor Kościoła, współpatronka Europy

On, jak naczynie gliniane dał się, ukształtować i poprawić dobroci mojej, nie stawiając oporu. Kiedy go uderzyłem, rzekł tylko: „Panie, co chcesz, abym uczynił? Powiedz mi, co chcesz, abym czynił, a uczynię” (por. Dz 9,6). Pouczyłem go więc, stawiając przed jego oczyma Chrystusa ukrzyżowanego, przyoblekając go w naukę mej Prawdy; oświeciłem go doskonale światłem prawdziwej skruchy, ugruntowanej w mej miłości, która zmazała jego grzechy. Odtąd znał tylko naukę Chrystusa ukrzyżowanego.

Przylgnął do niej tak, że nic nie mogło go od niej oderwać: ani napastowania diabla, ani pokusy cielesne, które go niekiedy trapiły z dopustu mej dobroci, gdyż chciałem, ażeby wzrastał w łaskę, zasługę i pokorę, skosztowawszy wzniosłości Trójcy (por. 2 Kor 12,7). Nigdy nie rozstał się z tą szatą. Mimo udręczeń i prześladowań trwał ściśle w nauce Chrystusa ukrzyżowanego (por. Rz 8,35), z którą zrósł się tak nierozdzielnie, że wolał oddać życie, aniżeli ją, i powrócił z nią do Mnie, Ojca wiecznego.

Źródło: Dar zgodności z Bogiem (Dialog, rozd. LXXXIII)

Autor: Benedykt XVI, papież od 2005 do 2013

Widzieliśmy, jak spotkanie z Chrystusem na drodze do Damaszku w sposób radykalny odmieniło życie Pawła. Ważne jest zatem, byśmy sobie uświadomili, jak wielki wpływ może mieć Jezus Chrystus na życie człowieka, a więc również i na nasze życie. Przyglądając się Pawłowi, możemy sformułować zasadnicze pytanie: jak dochodzi do spotkania człowieka z Chrystusem? I jaką relację to spotkanie rodzi?… Przede wszystkim Paweł pomaga nam zrozumieć absolutnie podstawową i niezastąpioną wartość wiary. Oto co pisze w Liście do Rzymian: „Sądzimy bowiem, że człowiek osiąga usprawiedliwienie na podstawie wiary, niezależnie od pełnienia uczynków wymaganych przez Prawo” (3, 28). I podobnie w Liście do Galatów: „A jednak przeświadczeni, że człowiek osiąga usprawiedliwienie nie dzięki uczynkom wymaganym przez Prawo, lecz jedynie dzięki wierze w Jezusa Chrystusa, my właśnie uwierzyliśmy w Chrystusa Jezusa, by osiągnąć usprawiedliwienie dzięki wierze w Chrystusa, a nie dzięki uczynkom wymaganym przez Prawo, jako że nikt nie osiągnie usprawiedliwienia dzięki uczynkom wymaganym przez Prawo” (2, 16). „Osiągnąć usprawiedliwienie” oznacza stać się sprawiedliwym, czyli być przyjętym przez miłosierną sprawiedliwość Boga, żyć z Nim w komunii i w rezultacie móc kształtować o wiele bardziej autentyczną relację z wszystkimi naszymi braćmi: a to dzięki całkowitemu przebaczeniu naszych grzechów. Otóż, Paweł mówi – bardzo jasno – że ta kondycja życiowa nie zależy od naszych ewentualnych dobrych uczynków, ale jedynie od łaski Bożej: „dostępujemy usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie, które jest w Chrystusie Jezusie” (por. Rz 3, 24).

W tych słowach św. Paweł wyraża istotę swego nawrócenia, nowe ukierunkowanie swego życia, wynikające z jego spotkania ze zmartwychwstałym Chrystusem. Przed swoim nawróceniem Paweł nie był człowiekiem dalekim od Boga i Jego prawa. Przeciwnie, przestrzegał prawa, był wierny w tym przestrzeganiu aż do fanatyzmu. W świetle spotkania z Chrystusem zrozumiał jednak, że w ten sposób starał się budować samego siebie, swoją własną sprawiedliwość, oraz że z całą tą sprawiedliwością żył dla samego siebie. Rozumiał absolutną konieczność nadania nowego kierunku swemu życiu. I to nowe ukierunkowanie wyrażają jego słowa: „Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie” (Ga 2, 20). Tak więc Paweł nie żyje już dla samego siebie, dla własnej sprawiedliwości. Żyje Chrystusem i z Chrystusem.

Źródło: Audiencja generalna, 08.06.2006 (L’Osservatore Romano 03/2007 s. 28)