Day: 29.01.2023
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. Mt 5, 4
Zbyt często życie ludzkie rozpoczyna się i kończy pozbawione radości i pozbawione nadziei. św. Jan Paweł II
Niezrozumiałe i niepojęte są Boże „dopusty”… Choroba, cierpienie i bezradność, fizyczne i psychiczne doświadczenie opuszczenia i udręki… A to wszystko z miłości do człowieka, aby przypomnieć co naprawdę jest ważne i dokąd zmierza. Zaufanie Bogu daje poczucie pewności, że cokolwiek się stanie On w tym będzie i pomoże przetrwać trudne chwile. A może zechce wszystko zmienić, bo dla Niego WSZYSTKO JEST MOŻLIWE.
Jakże musi być ciężko tym, co nie pokładają całej swej nadziei w Panu, co nie uciekają się do Niego w smutku i chorobie, co nie czerpię ze Zdroju Miłosierdzia i nie doświadczają miłosiernej miłości Ojca, co nie proszą Najświętszej Mamy o opiekę, o wstawiennictwo w swoich trudnych sprawach…
Przynoszę dziś Panie tych, którzy nie wierzą, że mogą być błogosławieni, którzy oszukiwani przez ułudę tego świata boją się zaufać Tobie, którzy uwikłani w różnego rodzaju uzależnienia nieustannie są okłamywani i ograbiani z tożsamości dzieci Bożych. Przynoszę tych, którzy się smucą z różnych powodów, którzy cierpią różnorakie uciski, którzy są prześladowani dla Twojego imienia. Przynoszę tych, którzy teraz płaczą, bo podstępna choroba z dnia na dzień odbiera siły ich dzieciom, rodzicom, bliskim, którzy trwają w żalu i żałobie (może nawet latami) po śmierci swoich ukochanych…
Pocieszaj nas Panie i wylewaj na nas Ducha Świętego Pocieszyciela, Parakleta, który rozleje w naszych sercach pokój, który namaści nas olejkiem radości, który sprawi, że wszelkie udręki, smutki, depresje, lęk o naszych bliskich, wszelka niepewność i troski egzystencjonalne, rozpłyną się w morzu Bożej łaski i miłości.
Wypełniaj nas Duchu Święty, Pocieszycielu! Potrzebujemy Ciebie!
Modlę się dzisiaj szczególnie za Wasze smutki 🙏abyśmy wszyscy mogli być pocieszeni, błogosławieni na wieczność 💖 Amen!
Chciałabym jeszcze z wielką mocą zaświadczyć, że pomimo przeróżnych zmartwień, bolączek i utrudzenia, pomimo małych i wielkich smuteczków z jakimi przychodzi mi się codziennie mierzyć – MÓJ BÓG JEST MIŁOŚCIĄ! Mój Bóg każdego dnia zapewnia mnie o swojej niegasnącej i niezmiennej miłości. Mój Bóg obiecał, że po trudzie ziemskiej wędrówki, po łzach wylewanych w cierpieniu i bezsilności, On sam będzie moją radością i pociechą – a ja ufam Jego Słowu!
Błogosławionej niedzieli ❤️+
Autor: Św. Grzegorz z Nyssy (ok. 335-395), mnich i biskup
Jeśli tylko sam Bóg jest błogosławiony, jak mówi apostoł Paweł (1Tm 1,11; 6,15), jeśli ludzie uczestniczą w Jego stanie błogosławieństwa, dzięki ich podobieństwu z Nim, ale naśladowanie Go jest niemożliwe, to błogosławieństwo jest niewykonalne dla rodzaju ludzkiego. Ale jak jest możliwe naśladowanie w jakikolwiek sposób Boga przez człowieka? Jak? „Ubóstwo duchowe” zdaje się określać pokorę. Apostoł Paweł daje nam przykład ubóstwa Boga, „który będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić” (2Kor 8,9). To wszystko, co możemy dostrzec w innym miejscu z natury boskiej, przekracza granice naszej natury, ale pokora jest dla nas zawsze możliwa. Dzielimy ją z tymi, którzy żyją na ziemi, ukształtowani w prochu ziemi, do której powrócą (Rdz 2,7; 3,19). Jeśli zatem naśladujesz Boga we wszystkim, co jest zgodne z twoją naturą i nie przekracza twoich możliwości, przyodziewasz się jakby w formę stanu błogosławieństwa Boga.
Niech nikt sobie nie wyobraża, że łatwo jest nabyć pokorę. Przeciwnie, to jest raczej trudniejsze od nabycia jakiejś innej cnoty. Dlaczego? Ponieważ w godzinie, kiedy wypoczywał człowiek, który zasiał dobre ziarno, wróg siał większą część – chwast pychy, który zakorzenił się w nas (Mt 13,25) […]
A skoro niemal wszyscy ludzie mają naturalną skłonność do pychy, Pan rozpoczął Kazanie na górze, odsuwając to początkowe zło i radząc, by naśladować prawdziwego, dobrowolnego Ubogiego, który prawdziwie jest błogosławionym. Należy się upodabniać do Niego, na miarę naszych sił, dzięki dobrowolnemu ubóstwu, aby mieć udział w Jego własnym błogosławieństwie. Jak pisał święty Paweł: „To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie. On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi” (Flp 2,5-7).
Źródło: Homilie do Błogosławieństw nr 1(© Evangelizo.org)
O co proszę? O głębokie doświadczenie życzliwości Jezusa.
„Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę” (w. 1). Będę kontemplował twarz i spojrzenie Jezusa. Zobaczę w niej przejęcie i troskę. Jezus, widząc tłum, widzi każdego człowieka z osobna. Uświadomię sobie, że Jezus codziennie patrzy na mnie z miłością. Widzi każde moje zajęcie, zna każde drgnienie mojego serca i nic nie umyka Jego uwadze.
„A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie” (w. 1). Będę patrzył na uczniów, którzy zbliżają się do Niego. Jak często zbliżam się do Jezusa? Czy jest we mnie tęsknota za Nim, za Jego obecnością?
„Wtedy otworzył swoje usta…”. Uświadomię sobie, że Jezus codziennie osobiście mnie naucza: w Liturgii Słowa, w Eucharystii, w modlitwie brewiarzowej, w katechezie… Przypomnę sobie słowo, które w ostatnim czasie najbardziej mnie poruszyło? Jakie to było słowo?
„Błogosławieni…”. Stanę pośród tłumu zgromadzonego na górze. Zobaczę Jezusa, który patrzy na mnie. Przeczytam uważnie i powoli każde z błogosławieństw (ww. 3-11). Które najbardziej dotyka obecnej sytuacji mojego życia?
Jezus widzi stan mojego ducha i obecną sytuację życia. Czy potrafię ją przyjąć jako Jego błogosławieństwo? Czy wierzę, że Jezus również w tej chwili mi błogosławi, że pragnie mojego szczęścia.
„Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie” (w. 12a). Jezus przypomina mi, że celem mojego życia jest niebo.
W modlitwie końcowej poproszę Jezusa o wewnętrzną zdolność odnoszenia do Niego wszystkiego, co przeżywam na co dzień. Oddam Jezusowi mój dzień, powtarzając: „Wierzę, że mi błogosławisz!”.
ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator